Zabiliśmy Boga

(fot. sxc.hu)

A nawet więcej - wciąż Go zabijamy. I nie robią tego "źli ludzie" i wrogowie Kościoła. To my Go zdradzamy. To my jesteśmy Jego nieprzyjaciółmi. Na nasze szczęście - On jest inny.

To nie jest jakiś heretycki wymysł ani próba przeprowadzenia terapii szokowej. Nie chodzi też o strasznie piekłem. Są to myśli zaczerpnięte z najnowszej książki biskupa Grzegorza Rysia. Książki, którą przeczytałem z zapartym tchem.

Są takie książki, które trzeba przeczytać. Nie dlatego, że ktoś nam tak mówi, ale dlatego by nie przegapić czegoś ważnego, czegoś, co może zmienić nasz sposób myślenia i życia. Moim zdaniem, jedną z takich książek jest właśnie "Skandal Miłosierdzia".

Zła wiadomość

DEON.PL POLECA

Bez znieczulenia, prosto z mostu, bez owijania w bawełnę - to pierwsze określenia, jakie przychodziły mi na myśl podczas lektury tej książki. Krakowski biskup nie stara się przedstawić uładzonej wizji świata. Nie chce zagłaskać czytelnika i powiedzieć mu, że jest dobrze, że Pan Bóg jest milutki i nie ma się czym przejmować.

Już na pierwszych stronach padają bardzo mocne słowa: "Jesteśmy zniewoleni. Jesteśmy mordercami. Jesteśmy kłamcami i gorszycielami. Zabijając Chrystusa, zabijamy samych siebie. To jest naprawdę zła nowina". I dalej: "Nie jesteśmy ziomkami Pana Boga. Jesteśmy Jego nieprzyjaciółmi. Jesteśmy wrogami, nad których ranami On się pochyla".

Autor nie zgadza się z - jakże częstym - szukaniem winnych wszędzie indziej, tylko nie w nas samych: "Za wszelkie zło gotowi jesteśmy momentalnie obciążyć świat. To świat jest zły, zgniły, złowrogi. Winni są politycy, media, masoni i cykliści", pisze biskup Ryś, a dalej dodaje: "Biada wam, obłudni nauczyciele Pisma i faryzeusze - mówił przecież Jezus do ludzi pyszniących się własna wiarą - bo jesteście podobni do pobielanych grobów, które z zewnątrz wyglądają pięknie, ale wewnątrz są pełne trupich kości i zgnilizny (Mt 23,27). Taka jest prawda o tobie, o mnie, o nas, o Kościele". I jeszcze: "Żeby odejść od Boga wcale nie trzeba opuszczać Kościoła. Można tkwić w samym jego sercu, ale nie znać Chrystusa. Można zgubić się we własnym domu".

Dobra wiadomość

Na szczęście Bóg jest inny. On nie myśli i nie działa tak jak człowiek: "Miłosierdzie pozostaje wielką tajemnicą Boga i wielkim skandalem w oczach ludzi. Zawiera w sobie to, z czym mamy największe trudności: współczucie, przebaczenie, nawrócenie. Nie stawia warunków, nie zna żadnych granic. Jest darmowe".

Pisząc o Bożym Miłosierdziu, biskup Ryś wielokrotnie podkreśla, że człowiek nie zasłużył na nie, ale też dodaje, że nie jest ono adresowane tylko dla tych "dobrych, pobożnych i nawróconych". Przecież, gdyby tak było, nie nazywalibyśmy go miłosierdziem.

"Bóg nie ma żadnych złudzeń co do naszej kondycji i stosunku, jaki do Niego żywimy. Pomimo tego przychodzi pielęgnować rany swoich wrogów. Przepaść nienawiści może zostać zasypana wyłącznie przez osobiście przeżyty moment, w którym otwierasz oczy i widzisz, że zachowałeś swoje życie tylko dzięki pomocy tego, któremu się sprzeciwiałeś, tego, którego wziąłeś za swojego wroga. Dzieje się tak bez żadnej własnej zasługi z naszej strony, a nawet bez prośby lub błagania".

Dlaczego skandal?

O Bożym Miłosierdziu mówi się w ostatnich latach bardzo dużo. Niektórzy twierdzą, że nawet za dużo. Są tacy, którzy uważają, że, kładąc tak mocny nacisk na miłosierdzie, zapomina się o sprawiedliwości. Przecież nie może być tak, że Bóg traktuje tak samo dobrych i złych. To znowu jest nasz ludzki, ograniczony sposób myślenia.

"Na tym właśnie polega miłosierdzie ze strony Boga, że w swojej hojnej miłości przyjmuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Bóg wychodzi do nas, nie pytając się, czy najpierw się nawróciliśmy. Chrystus umarł za wszystkich ludzi na krzyżu nie w efekcie masowych nawróceń, lecz dlatego, że wszyscy jesteśmy grzesznikami. Między człowiekiem a Bogiem nie ma relacji sprawiedliwości, jest przymierze, zgodnie z którym ojciec kocha syna nie z powodu jego zasług, ale pomimo tego, że dziecko żadnych zasług wobec niego nie ma".

Dlaczego biskup Ryś pisze o skandalu? Dobrze obrazuje to przytoczona przez niego historia o świętym Mikołaju, który, jeszcze zanim został biskupem, wręczył trzem prostytutkom po bryłce złota. I to wcale nie dlatego, że były grzecznymi dziewczynkami. Nie czekał aż się nawrócą i wejdą na dobrą drogę. Święty wiedział, że tylko pomagając tym dziewczynom - takim, jakimi są - da im szanse na to, aby się zmieniły.

Takich historii w "Skandalu Miłosierdzia" jest wiele. W książce znajdziemy bardzo ciekawe interpretacje opowieści biblijnych : m.in. Abrahama i Izaaka, Kaina i Abla, Jonasza i św. Piotra oraz przypowieści o synu marnotrawnym (albo raczej - jak proponuje krakowski hierarcha - o miłosiernym ojcu i dwóch synach).

To dopiero początek

Boże Miłosierdzie jest nie tylko faktem dającym wszystkim wielką nadzieję, ale również wezwaniem do przemiany naszego życia i przemiany naszego nastawienia do innych. "Jeżeli przed nawróceniem miłość może ci się wydawać tylko prawem, to po spotkaniu z wydarzeniem Miłości w doświadczeniu Bożego miłosierdzia, miłość staje się naturalną odpowiedzią na to, co darmo otrzymałeś wcześniej."

Jesteśmy wezwani do naśladowania Boga - czyli do bycia miłosiernymi. Często nie mieści się nam to w głowach. Jak można kochać nieprzyjaciół, wybaczać tym, którzy nas skrzywdzili? Jak można chcieć pomagać wrogowi? Ale do tego właśnie jesteśmy zaproszeni.

Nie możemy tego zrobić sami, bo "w niewoli trzyma nas szatan. Z jego pęt, które zacisnęły się na nas szczelnie, musimy się oswobodzić, a mówiąc ściślej: musimy zostać wyswobodzeni!". Autor wielokrotnie podkreśla, że Bóg sam przywraca nas do życia, że to nie nasza zasługa.

A to wszystko po to, by zacząć żyć naprawdę, by przestać oceniać innych, bo znamy przecież tylko małe fragmenty ich historii i problemów. Chodzi po prostu o to, byśmy się nawrócili. A co to znaczy według autora "Skandalu Miłosierdzia"? "Wyzwolenie człowieka do miłości - oto nawrócenie".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zabiliśmy Boga
Komentarze (37)
W
Wolverane
28 kwietnia 2013, 01:37
Zgadza się - zabijamy Boga, powoli, z lubościom przyglądamy się jak dogorywa, na progu naszej cywilizacji, dobijany kolejnymi ciosami. Ale przecież... Bóg to lubi, to egzaltowany masochista.
T
tak
4 listopada 2012, 19:07
@Agnes , skoro , jak twierdzisz , aby być zbawionymi musimy Bogu powiedzieć "tak" to znaczy dokładnie co napisałem. A napisałem to: "Skoro się powołujemy na Pismo Św. to jednak nie jest tak, że zbawienie i miłość Boga mamy  całkowicie za darmo, że nic Mu nie jesteśmy winni, że nie musimy się Nim przejmować, że niczego od nas nie oczekuje." Jak sama napisałaś oczekuje.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
4 listopada 2012, 12:50
@tak Nie wypowiadałabym się o kwestiach zbawienia i potępienia tak kategorycznie. Tylko niektórym osobom dane było poznać wizje piekła, dlatego niektórzy odrzucają ostrzeżenia i nauki o ogniu nieugaszonym, nie wierząc w jego istnienie. Myślę, że Bóg w swoim nieskończonym miłosierdziu użyje całej swej mocy, by nawet największych grzeszników od piekła ocalić. To potwierdzają objawienia św. Faustyny. Nie znaczy to jednak, że wszyscy ci grzesznicy zechcą się tej miłosiernej mocy poddać. Bóg ma moc w jednej chwili odpuścić grzechy i uczynić nas świętymi, potrzebne jest Mu jednak nasze: „tak, niech mi się stanie”. Święty uczyniony z wielkiego grzesznika nie będzie mniej wart od tego, który żył przykładniej, skoro nagrodą jest to samo Niebo. Kto ośmieliłby się stawiać tu Bogu jakiekolwiek warunki, nie myśli o tym co boskie, ale …
T
tak
4 listopada 2012, 00:03
Skoro się powołujemy na Pismo Św. to jednak nie jest tak, że zbawienie i miłość Boga mamy za całkowicie za darmo, że nic Mu nie jesteśmy winni, że nie musimy się Nim przejmować, że niczego od nas nie oczekuje: od bogatego młodzieńca oczekiwał, że rozda swój majatek i pójdzie za nim. Skomentował, że jednak bogatym trudno jest się dostać do nieba. Jezus Chrystus nakazuje nam kochać Boga. O gorszących maluczkich mówi, że lepiej aby uwiązali sobie kamień u szyi i skoczyli w wodę. Grzeszącym przeciwko Duchowi Św. mówi, że napewno nie będzie im  to wybaczone.   Daje przykład miłosiernego Samarytanina, ale przecież nie chce abyśmy się zachowywali tak jak Ci, którzy nie udzielili mu pomocy. Jeszcze się nie zdarzyło aby pobłażliwość dała dobre owoce. Pobłażliwośc rozzuchwala a nie wychowuje . Odpowiedzialna miłość jest wymagająca po to, aby człowiek się nie zgubił lecz miał jasną wiedzę co jest złem a co dobrem.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
3 listopada 2012, 20:26
@w obliczu cierpienia Możesz być sama ze swoim cierpieniam z własnego wyboru (poddać się rozpaczy, jak Judasz), Ile pychy w tych słowach. Może to ty jesteś podobna do Judasza, bo ja nikogo nie zdradziłam. Nie miałam na myśli zdrady, tylko poddanie się niszczącej rozpaczy. Jego krzyż i śmierć była dopiero początkiem cierpienia, które On odczuwa do dziś przy każdym grzechu człowieka. Mimo, że zwyciężył śmierć i zmartwychwstał, cierpi już ponad 2000 lat. Gdzie to jest powiedziane w dokumentach Kościoła? Pan Jezus sam to powiedział w orędziach, przekazywanych od 2 lat Marii z Irlandii. Mnie też to boleśnie zdumiało. Bardzo przepraszam, że sprawiłam Ci ból. Nie chciałam.
N
Neon
3 listopada 2012, 16:12
Prawdę mówiąc nic z tego nie rozumiem. Najpierw autor pisze, że wszyscy jesteśmy mordercami, grzesznikami, kłamcami i gorszycielami, a potem zaraz dodaje, że dla Boga nie ma znaczenia czy ktoś bardzo grzeszy, czy mniej grzeszy, bo dla każdego jest miłosierny niezależnie od tego, czy ten ktoś się nawróci, czy nie. Może źle to pojmuję, ale ostatnimi czasy ciągle się mówi o tym miłosierdziu, że wydawac by się mogło, że objawia się jakaś nowa interpretacja nauki Chrystusa, czyli " grzesz ile chcesz, a i tak będziesz zbawiony" W ten sposób to mówią protestanci, ale raczej nie katolicy. Ja takiej konkluzji z fragmentu ksiązki nie mogę wysnuć, a całkowicie się z ksiązką zgadzam. Może doświadczyłem miłosierdzia?
WO
w obliczu cierpienia
2 listopada 2012, 23:54
człowiek zawsze jest zupełnie sam, i to jeszcze z oskarżeniem że zabija Boga. @w obliczu cierpienia Możesz być sama ze swoim cierpieniam z własnego wyboru (poddać się rozpaczy, jak Judasz),  Ile pychy w tych słowach. Może to ty jesteś podobna do Judasza, bo ja nikogo nie zdradziłam. Jego krzyż i śmierć była dopiero początkiem cierpienia, które On odczuwa do dziś przy każdym grzechu człowieka. Mimo, że zwyciężył śmierć i zmartwychwstał, cierpi już ponad 2000 lat. Gdzie to jest powiedziane w dokumentach Kościoła? A ludzie, bez litości, grzeszą coraż więcej. Mów za siebie. Zajmij się swoim cierpieniem i swoją grzesznością.
S
skandal
2 listopada 2012, 21:28
Prawdę mówiąc nic z tego nie rozumiem. Najpierw autor pisze, że wszyscy jesteśmy mordercami, grzesznikami, kłamcami i gorszycielami, a potem zaraz dodaje, że dla Boga nie ma znaczenia czy ktoś bardzo grzeszy, czy mniej grzeszy, bo dla każdego jest miłosierny niezależnie od tego, czy ten ktoś się nawróci, czy nie. Może źle to pojmuję,  ale ostatnimi czasy ciągle się mówi o tym miłosierdziu, że wydawac by się mogło, że objawia się jakaś nowa interpretacja nauki Chrystusa, czyli " grzesz ile chcesz, a i tak będziesz zbawiony"
S
skandal
2 listopada 2012, 21:28
Prawdę mówiąc nic z tego nie rozumiem. Najpierw autor pisze, że wszyscy jesteśmy mordercami, grzesznikami, kłamcami i gorszycielami, a potem zaraz dodaje, że dla Boga nie ma znaczenia czy ktoś bardzo grzeszy, czy mniej grzeszy, bo dla każdego jest miłosierny niezależnie od tego, czy ten ktoś się nawróci, czy nie. Może źle to pojmuję,  ale ostatnimi czasy ciągle się mówi o tym miłosierdziu, że wydawac by się mogło, że objawia się jakaś nowa interpretacja nauki Chrystusa, czyli " grzesz ile chcesz, a i tak będziesz zbawiony"
R
rozpoznanie
2 listopada 2012, 20:05
Jest jakąś straszliwą manipulacją, o ile nawet nie herezją mówienie, czy też sugerowanie, że nie ma różnicy przed Bogiem (znającym przecież doskonale naturę ludzką!) między wytrwałym dążeniem cnotliwego życia a niegodziwym życiem; między dobrą a złą wolą, między zatwardziałym a dobrym łotrem, między świętością a podłością i ostatecznie między samym złem a dobrem! Jeśli to właśnie sugeruje sam biskup (!), to nie można się dziwić utratą autorytetu i zaufania do hierarchów KK. A budowana na takim kłamstwie tzw. "Nowa Ewangelizacja" jest już jej końcem ! KKK 1848 Jak stwierdza święty Paweł: "Gdzie... wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska". Aby jednak łaska mogła dokonać swego dzieła, musi ujawnić nasz grzech w celu nawrócenia naszego serca i udzielenia nam "sprawiedliwości wiodącej do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego" (Rz 5, 20-21). Jak lekarz dokładnie bada ranę, zanim ją opatrzy, tak Bóg przez swoje Słowo i swojego Ducha rzuca żywe światło na grzech: Nawrócenie domaga się przekonania o grzechu, zawiera w sobie wewnętrzny sąd sumienia – a sąd ten, będąc sprawdzianem działania Ducha Prawdy wewnątrz człowieka, równocześnie staje się nowym początkiem obdarowania człowieka łaską i miłością: "Weźmijcie Ducha Świętego!" Tak więc odnajdujemy w owym "przekonywaniu o grzechu" dwoiste obdarowanie: obdarowanie prawdą sumienia i obdarowanie pewnością Odkupienia. Duch Prawdy jest Pocieszycielem (Jan Paweł II, enc. Dominum et Vivificantem, 31). O Miłosierdziu Bożym - Katechizm Kościoła katolickiego: http://www.teologia.pl/m_k/kkk1m06.htmJezus Chrystus o rozpoznaniu: "Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. (...). Warto przeczytać całość:  Ewangelia według św. Mateusza 7, 15-23.
M
Magdalena
31 października 2012, 13:24
Choć mówimy „ nawróciłem się”, to człowiek nie może się sam nawrócić. To Bóg daje łaskę wiary, która sprawia, że zaczynamy żyć ze świadomością, że jesteśmy przez Niego kochani.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
31 października 2012, 10:11
człowiek zawsze jest zupełnie sam, i to jeszcze z oskarżeniem że zabija Boga. @w obliczu cierpienia Możesz być sama ze swoim cierpieniam z własnego wyboru (poddać się rozpaczy, jak Judasz), ale możesz też swoje cierpienie złączyć z cierpieniem Pana Jezusa (i zapłakać uzdrawiającymi łzami żalu, jak Piotr). Jego krzyż i śmierć była dopiero początkiem cierpienia, które On odczuwa do dziś przy każdym grzechu człowieka. Mimo, że zwyciężył śmierć i zmartwychwstał, cierpi już ponad 2000 lat. A ludzie, bez litości, grzeszą coraż więcej. 
N
Neon
31 października 2012, 08:48
do 9T5VM: Jak Pan/Pani zauważył/a, moge odpisac dokłądnie tym samym tekstem co Pan/Pani. Jeżeli pisze się i rozmawia na forum publicznym to trzeba się liczyć z tym że ktoś odpisze, skomentuje etc. Jezeli Pan/Pani tej cechy forum nie akceptuje, proponuję nie czytać.
N
Neon
31 października 2012, 08:44
Nigdy nikogo nie zabiłam. Boga też nie. Nawet w przenośni. Ta retoryka jest tyleż fanatyczna co krzywdząca dla ludzi niosących swój krzyż. Nie rozumiesz. I tyle. Nie będę tłumaczył. Da Bóg, zrozumiesz. Poczytaj Dzieje Apostolskie. Co za bezsensowny, nic nie wnoszący wpis. Nikt cię nie prosił o odpowiedź ani o wyjaśnienia.
9
9T5VM
30 października 2012, 23:07
Nigdy nikogo nie zabiłam. Boga też nie. Nawet w przenośni. Ta retoryka jest tyleż fanatyczna co krzywdząca dla ludzi niosących swój krzyż. Nie rozumiesz. I tyle. Nie będę tłumaczył. Da Bóg, zrozumiesz. Poczytaj Dzieje Apostolskie. Co za bezsensowny, nic nie wnoszący wpis. Nikt cię nie prosił o odpowiedź ani o wyjaśnienia.
WO
w obliczu cierpienia,
30 października 2012, 22:48
człowiek zawsze jest zupełnie sam, i to jeszcze z oskarżeniem że zabija Boga.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
30 października 2012, 11:47
Można by pomyśleć, że większość osób tu piszących to święci, bez najmniejszej przesady. A Bóg to zbędny dodatek do ich poukładanego życia, taki kwiatek do kożucha, a nie główny sens i cel. A gdzie pokora? Jeśli nie staniecie się jak dzieci ...
N
Neon
30 października 2012, 09:27
Nigdy nikogo nie zabiłam. Boga też nie. Nawet w przenośni. Ta retoryka jest tyleż fanatyczna co krzywdząca dla ludzi niosących swój krzyż. Nie rozumiesz. I tyle. Nie będę tłumaczył. Da Bóg, zrozumiesz. Poczytaj Dzieje Apostolskie.
9
9T5VM
30 października 2012, 01:57
Nigdy nikogo nie zabiłam. Boga też nie. Nawet w przenośni. Ta retoryka jest tyleż fanatyczna co krzywdząca dla ludzi niosących swój krzyż.
B
bb
29 października 2012, 23:59
Jest jakąś straszliwą manipulacją, o ile nawet nie herezją mówienie, czy też sugerowanie, że nie ma różnicy przed Bogiem (znającym przecież doskonale naturę ludzką!) między wytrwałym dążeniem cnotliwego życia a niegodziwym życiem; między dobrą a złą wolą, między zatwardziałym a dobrym łotrem, między świętością a podłością i ostatecznie między samym złem a dobrem! Jeśli to właśnie sugeruje sam biskup (!), to nie można się dziwić utratą autorytetu i zaufania do hierarchów KK. A budowana na takim kłamstwie tzw. "Nowa Ewangelizacja" jest już jej końcem ! KKK 1848 Jak stwierdza święty Paweł: "Gdzie... wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska". Aby jednak łaska mogła dokonać swego dzieła, musi ujawnić nasz grzech w celu nawrócenia naszego serca i udzielenia nam "sprawiedliwości wiodącej do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego" (Rz 5, 20-21). Jak lekarz dokładnie bada ranę, zanim ją opatrzy, tak Bóg przez swoje Słowo i swojego Ducha rzuca żywe światło na grzech: Nawrócenie domaga się przekonania o grzechu, zawiera w sobie wewnętrzny sąd sumienia – a sąd ten, będąc sprawdzianem działania Ducha Prawdy wewnątrz człowieka, równocześnie staje się nowym początkiem obdarowania człowieka łaską i miłością: "Weźmijcie Ducha Świętego!" Tak więc odnajdujemy w owym "przekonywaniu o grzechu" dwoiste obdarowanie: obdarowanie prawdą sumienia i obdarowanie pewnością Odkupienia. Duch Prawdy jest Pocieszycielem (Jan Paweł II, enc. Dominum et Vivificantem, 31). O Miłosierdziu Bożym - Katechizm Kościoła katolickiego: http://www.teologia.pl/m_k/kkk1m06.htmDobry przyczynek do artykułu: Kto jest ważniejszy: biskup czy egzorcysta? http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,884,kto-jest-wazniejszy-biskup-czy-egzorcysta.html
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
29 października 2012, 23:00
„Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie”. Na to Jezus rzekł do niego: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Czy zbawienie to towar, który można kupić? Rozdanie majątku przez Zacheusza, było skutkiem wiary. Nie majątek, ale wiara jest konieczna do zbawienia. Majątek może w zbawieniu nawet bardzo przeszkadzać (przesłaniać Boga). Pan Jezus mówił: jak trudno bogatemu wejść do Królestwa Niebieskiego (łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne). Wynika z tego, że zbawienia nie można kupić. Wiemy natomiast, że Pan Jezus zbawiał też trędowatych i żebraków, czyli biedaków zupełnych.
J
Jarek
29 października 2012, 22:38
@Tedi Czy jest możliwe, aby człowiek, który jest starcem, narodził się powtórnie?
J
JOLA
29 października 2012, 21:47
przeczytać trzeba koniecznie. A juz sama lektura komentrzy jest pouczająca i zaskakująca. Brawo dla wspaniałego biskupa, który wie co robic ze swoim biskupstwem!
T
tedi
29 października 2012, 21:16
„Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie”. Na to Jezus rzekł do niego: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Czy zbawienie to towar, który można kupić?
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
29 października 2012, 16:03
"Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg". Wynika, że Bóg niszczy? Światynią Boga jest człowiek ( św. Paweł mówi: Duch Boży mieszka w was, świątynią Boga jesteście ), a człowieka od chwili stworzenia niszczy szatan, zatem szatana zniszczy Bóg, ale to jest jeszcze przed nami. Narazie ciągle jeszcze pozwalamy mu (szatanowi) się niszczyć.
X
x
29 października 2012, 14:49
Jest jakąś straszliwą manipulacją, o ile nawet nie herezją mówienie, czy też sugerowanie, że nie ma różnicy przed Bogiem (znającym przecież doskonale naturę ludzką!) między wytrwałym dążeniem cnotliwego życia a niegodziwym życiem; między dobrą a złą wolą, między zatwardziałym a dobrym łotrem, między świętością a podłością i ostatecznie między samym złem a dobrem! Jeśli to właśnie sugeruje sam biskup (!), to nie można się dziwić utratą autorytetu i zaufania do hierarchów KK. A budowana na takim kłamstwie tzw. "Nowa Ewangelizacja" jest już jej końcem ! KKK 1848 Jak stwierdza święty Paweł: "Gdzie... wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska". Aby jednak łaska mogła dokonać swego dzieła, musi ujawnić nasz grzech w celu nawrócenia naszego serca i udzielenia nam "sprawiedliwości wiodącej do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego" (Rz 5, 20-21). Jak lekarz dokładnie bada ranę, zanim ją opatrzy, tak Bóg przez swoje Słowo i swojego Ducha rzuca żywe światło na grzech: Nawrócenie domaga się przekonania o grzechu, zawiera w sobie wewnętrzny sąd sumienia – a sąd ten, będąc sprawdzianem działania Ducha Prawdy wewnątrz człowieka, równocześnie staje się nowym początkiem obdarowania człowieka łaską i miłością: "Weźmijcie Ducha Świętego!" Tak więc odnajdujemy w owym "przekonywaniu o grzechu" dwoiste obdarowanie: obdarowanie prawdą sumienia i obdarowanie pewnością Odkupienia. Duch Prawdy jest Pocieszycielem (Jan Paweł II, enc. Dominum et Vivificantem, 31). O Miłosierdziu Bożym - Katechizm Kościoła katolickiego: http://www.teologia.pl/m_k/kkk1m06.htm
N
Neon
29 października 2012, 14:24
Fachowo to co Bp. Ryś pisze nazywa się negatywny i pozytywny kerygmat. Nic nowego w Kościele. Znany jest od dziejów apostolskich. Może dla autora to coś nowego? Ale dla wspólnot neokatechumenalnych to raczej nie, bo na pierwszych katechezach jest głoszony kerygmat.
T
tedi
29 października 2012, 13:46
"Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg". Wynika, że Bóg niszczy? Trudna zagadka? Mam jeszcze trudniejszą i jeszcze ciekawszą, ale to po tym jak mi ktoś roziąże zagadkę pierwszą :)
T
tedi
29 października 2012, 13:41
"Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg". Wynika, że Bóg niszczy? Trudna zagadka?
T
teresa
29 października 2012, 13:15
Dlaczego Pan Jezus  dał się zabić? Pokazał nam ,że jest niezniszczalny,wieczny i nad wyraz miłosierny i my też możemy. Chyba.
29 października 2012, 13:10
Agnes@jazg A poczuwasz się do tego, że nie odczuwasz wspólnoty z całym rodzajem ludzkim i do tego, że Twoje błędy mogą mieć taki wpływ na życie innych, którego skutków sam nie będziesz mógł cofnąć ani naprawić? Do jakiejś wspólnoty z całym rodzajem ludzkim na poziomie niezmiernie ogólnym to ja się poczuwam. Mam również świadomość, że moje grzechy szkodzą innym. Jak już napisałem, żałuję swoich złych uczynków, spowiadam się z niech i staram się poprawić. Ale co to ma wspólnego z mordowaniem i zdradzaniem Jezusa? A już z całą pewnością nie jestem Jego nieprzyjacielem.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
29 października 2012, 12:39
@jazg A poczuwasz się do tego, że nie odczuwasz wspólnoty z całym rodzajem ludzkim i do tego, że Twoje błędy mogą mieć taki wpływ na życie innych, którego skutków sam nie będziesz mógł cofnąć ani naprawić?
T
tedi
29 października 2012, 12:32
"Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg". Wynika, że Bóg niszczy?
29 października 2012, 12:29
  Może jesteście mordercami, wrogami Jezusa itp., ale ja się do tego nie poczuwam. Nie jestem aniołem, nieraz grzeszę, ale nie udaję, że nic się nie stało i staram się naprawić popełnione błędy. Żałuję swoich grzechów i spowiadam się z nich. Nie znam tej książki i ten artykuł nie tylko nie przekonał mnie do jej kupna, ale odstręczył. Niech każdy bije się w swoje piersi, a nie w cudze i dotyczy to najpierw biskupów, bo coraz więcej jest wśród nich grzeszników.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
29 października 2012, 12:13
@teoria... wpis wywołujący współczucie dla autora i spuszczenie nad nim zasłony miłosierdzia.
TA
teoria a w praktyce współwina
29 października 2012, 11:55
"Jesteśmy zniewoleni. Jesteśmy mordercami. Jesteśmy kłamcami i gorszycielami. Zabijając Chrystusa, zabijamy samych siebie. To jest naprawdę zła nowina". I dalej: "Nie jesteśmy ziomkami Pana Boga. Jesteśmy Jego nieprzyjaciółmi. Jesteśmy wrogami, nad których ranami On się pochyla". Kto i kiedy pierwszy nazwał Polaków  (którzy go nie popierali) 'moherowymi beretami' ?... Kto domagał się dorżnięcia pisowskiej "watahy" ? Kto nazwał zwolenników PiS - bydłem ? Bydło i bydlaków należy tępić a watahy dorzynać ! Obojętnie czy są w szalikach czy w krawatach !!! 2007 - Donald Tusk i Hanna Gronkiewicz-Waltz oklaskują Radosława Sikorskiego, gdy ten mówi: "Jeszcze dorżniemy watahę". Wiosna 2010 - Janusz Palikot rozwija myśl partyjnego kolegi: "Bronisław Komorowski pójdzie na polowanie Zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż" Były partyjny kolega tych panów, Ryszard C. Postano- wił posłuchać apeli polityków PO, do której co warto przypominać sam należał! Jak sam mówi chciał zabić Kaczyńskiego, ale "miał za krótką broń". Jak podają media b. działacz PO bezskutecznie usiłował nabyć broń maszynową, z której miał zamiar zabić szefa PiS i jego ludzi znajdujących się w jego otoczeniu! Mimo to poszedł do biura PiS w Łodzi i "dorżnął watahę". Zastrzelił polityka PiS Marka Rosiaka i poderżnął gardło innemu działaczowi tej partii Pawłowi Kowalskiemu. W tym drugim przypadku wręcz dosłownie zastosował się do wytycznych liderów swej byłej partii!
KS
Konrad Sawicki
29 października 2012, 11:09
Zapowiada się doskonale. Nic tylko czytać!