Zielonoświątkowiec, który został męczennikiem

(fot. Londres38 / youtube.com)
John L. Allen

Katolicy nie są jedyną grupą w Ameryce Łacińskiej z której wywodzą się męczennicy. Manuel Gutiérrez, młody zielonoświątkowiec, oddał swoje życie, broniąc biednych.

Stało się to podczas fali protestów, jaka przetaczała się przez Chile w latach 2010‑2012. Była ona znana jako "Chilijska Zima" lub "Chilijski Konflikt Uczelniany". Demonstracje rozpoczęli studenci, którzy domagali się nowych zasad w edukacji; między innymi większego wsparcia dla szkół średnich i zaprzestania finansowania komercyjnych uczelni wyższych przez rząd. W szerszej perspektywie protesty wyrażały frustrację młodych Chilijczyków utrwalającymi się w ich kraju nierównościami.

Chile ma najwyższy średni dochód na głowę w całej Ameryce Południowej, jednak występują tam największe dysproporcje pomiędzy biednymi a bogatymi. W miarę rozszerzania się protestów, do studentów dołączali też robotnicy, zwłaszcza pracujący w górnictwie - strategicznym dla państwa sektorze gospodarki.

DEON.PL POLECA

Manuel Gutiérrez był jednym z młodych Chilijczyków domagających się sprawiedliwości. Był aktywnym członkiem Metodystycznego Kościoła Zielonoświątkowego z Villa Jaime Eyzaguirre - dzielnicy Santiago, które jest stolicą kraju. (Ruch zielonoświątkowy w Chile narodził się wewnątrz Kościoła Metodystycznego i ma w sobie wiele z jego dziedzictwa, chociaż metodyści zbulwersowani głośnym zachowaniem i mówieniem językami wyrzucili hałaśliwych zielonoświątkowców ze swoich szeregów w 1910 roku).

Manuela opisywano jako radosnego i głęboko wierzącego członka wspólnoty. Jego marzeniem była nauka w seminarium i zostanie pastorem. Przyjaciołom mówił, że chciałby mobilizować kościół i przyczynić się do zmian. Przyjaciele i krewni określili go jako cichego nastolatka, niezwiązanego z żadnym gangiem ani radykalną grupą polityczną. Nie miał on też nigdy kłopotów z prawem.

25 sierpnia 2011 roku Manuel zabrał swojego brata Gersóna, który jest przykuty do wózka, na dwudniowy strajk zwołany przez Centrum Zjednoczonych Robotników Chile. W ciągu dwóch dni przez Santiago przeszły cztery marsze. Demonstracje odbywały się też w innych częściach kraju. Miało w nich uczestniczyć sześćset tysięcy ludzi. Setki protestujących zostały aresztowane, mnóstwo ludzi zostało też rannych podczas starć z policją. Służby użyły gazu łzawiącego i armatek wodnych, by rozpędzić tłum. W końcu spanikowani policjanci otworzyli ogień do jednego ze zgromadzeń, oddając przynajmniej trzy salwy. Jeden z pocisków ugodził Manuela Gutiérreza w głowę, zabijając go na miejscu.

Jego śmierć zaogniła jeszcze i tak już napiętą sytuację, a fala gniewu przetoczyła się po kraju. Pięciu policjantów zostało zatrzymanych i przesłuchanych. Zarzuty postawiono ostatecznie Miguelowi Millacurze - funkcjonariuszowi, który według śledczych oddał feralny strzał. Ponieważ presja społeczna narastała, wydalono ze służby ośmiu policjantów, a dyrektor generalny karabinierów ustąpił ze stanowiska. Skandal okazał się przełomem w protestach. Dosłownie kilka dni później Komisja Edukacji chilijskiego senatu przyjęła pakiet reform, które odpowiadały wielu postulatom demonstrantów.

Pamięć o śmierci Manuela trwa nadal. W pierwszą rocznicę jego śmierci grupa pod nazwą Komitet Sprawiedliwości dla Manuela Gutiérreza Reinoso kontynuowała batalię z systemem, aby zmienić sposób, w jaki rozpatrywane są w chilijskich sądach zarzuty wobec policjantów.

Z wszelkich relacji wynika, że Manuel nie zginął z przyczyn religijnych i nikt nie nastawał na jego życie. Policjant, którego oskarżono o zastrzelenie chłopaka, przeprosił rodzinę i zapewniał, że nie chciał nikogo zabić. Jednak nie ma wątpliwości co do tego, że Manuel zdecydował się pójść na demonstrację z powodów, które wypływały z jego chrześcijańskiej wiary. Wiedział, że podczas demonstracji dochodzi do starć i zarówno on, jak i jego niepełnosprawny brat mogą znaleźć się w strefie zamieszek. Postanowił mimo wszystko pójść, ponieważ wierzył, że tak powinien postąpić prawdziwy chrześcijanin i przyszły pastor. Śmierć Manuela Gutiérreza jest jednak typowym przykładem na poparcie szerszej tezy: jeśli rozpatrujemy jakieś zdarzenie pod kątem tego, czy jest elementem globalnej wojny z chrześcijanami, nie wystarczy wziąć pod uwagę tylko motywy sprawcy, ale także należy przemyśleć motywację ofiary.

***

Gutiérrez został pochowany na cmentarzu nazwanym Droga do Kanaan. W pogrzebie uczestniczyły setki jego zielonoświątkowych współbraci, a także studenci, robotnicy i inni liderzy protestów. Niepełnosprawny brat Manuela, Gersón, nazwał go "męczennikiem".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zielonoświątkowiec, który został męczennikiem
Komentarze (2)
jazmig jazmig
21 października 2015, 09:44
Prawdziwy chrześcijanin nie ucieka się do niepotrzebnej przemocy. Skoro wiedział, że tam może być niebezpiecznie, to po co brał niepełnosprawnego brata? To nie jest żaden męczennik, lecz człowiek, który zamiast zacząć działać politycznie, aby wygrać wybory i wprowadzić zmiany, chciał je narzucać siłą. W 2011 roku w Chile od dawna istniała demmokracja, a takie sprawy załatwia się w wyborach, a nie na ulicach.
23 października 2015, 10:16
To podobnie jak wielu św. Kościoła rzymskokatolickiego.