Wojna o prawosławie. Kijów, a nie Moskwa, stanie się centrum religijnym "ruskiego świata"
Wojna wytoczona Ukrainie prze Rosję - rzekomo w obronie prawosławia i wspierana przez cerkiew moskiewską - może doprowadzić do wzrostu znaczenia prawosławia ukraińskiego i do tego, że to do Kijowa wróci centrum życia religijnego ruskiego świata – przewiduje Tomasz Terlikowski, analizując w podcaście „Tak myślę” możliwe następstwa rosyjskiej agresji.
Red. Terlikowski przypomina, że wojna na Ukrainie toczy się także rzekomo w imię prawosławia. Rosyjskie media wciąż dowodzą, że ten kraj został zaatakowany, bowiem naruszał możliwość działania prawosławnych patriarchatu moskiewskiego.
- Tyle, że obecnie to właśnie rosyjskie wojsko ostrzelało już kilkanaście należących do patriarchatu moskiewskiego cerkwi, niektóre z nich niszcząc doszczętnie - zwraca uwagę Tomasz Terlikowski.
W ramach „ratowania” prawosławnych patriarchatu moskiewskiego na Ukrainie, rosyjskie wojska ostrzelały także jedno z trzech najważniejszych centrów życia duchowego Ukrainy Swiatogorską Ławrę, która również zależy od patriarchatu moskiewskiego.
Jaka jest odpowiedź prawosławnych ukraińskich, także tych związanych z Ukraińską Cerkwią Prawosławną Patriarchatu Moskiewskiego?
- Odpowiedź jest oczywista: rosnąca niechęć do patriarchy Moskwy Cyryla i do Rosji, odrzucenie zwierzchnictwa Moskwy, a nawet prośba o autokefalię oraz coraz mocniejsze przywiązanie do Ukrainy i cierpienie wraz z nią – dodaje red. Terlikowski.
Już prawie połowa diecezji Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej przestała wymieniać w czasie modlitw Świętej Liturgii imię patriarchy Cyryla, co oznacza de facto schizmę. Dwie z tych diecezji już poprosiły metropolitę Onufrego o to, żeby zwrócił się do patriarchatu moskiewskiego o przyznanie Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej pełnej autokefalii.
- To ogromna, gigantyczna zmiana – podkreśla Tomasz Terlikowski i podaje przykłady pokazujące, że ukraińscy prawosławni patriarchatu moskiewskiego są także niezwykle solidarni ze swoim krajem. Za pomoc w organizacji korytarza humanitarnego, którym przewożona była żywność i leki do Mariupola, podziękował właśnie Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej prezydent Ukrainy. W konwoju, aby uniknąć jego ostrzelania przez Rosjan, uczestniczyli m.in. metropolita zaporoski i melitopolski Łukasz i grupa duchownych tej metropolii.
- Metropolita Onufry, biskupi i kapłani Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej są więc ze swoim narodem, a nie z patriarchą Cyrylem i nie z Moskwą - wskazuje Tomasz Terlikowski.
Do tego dochodzą informacje o tym, że Rosjanie zabili przynajmniej trzech kapelanów wojskowych należących do Prawosławnej Cerkwi Ukrainy patriarchatu Konstantynopola. Wiadomo także, że kiedy wojska rosyjskie wkraczają na tereny, gdzie działają cerkwie i parafie tej wspólnoty, to aresztują bardzo często jej duchownych i wywożą ich w nieznane.
- To wszystko może skłaniać nas do zdania i prawdopodobnie do tego doprowadzi, że w końcu te dwie wcale specjalnie za sobą nie przepadające cerkwie, czyli Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego i Prawosławna Cerkiew Ukrainy patriarchatu Konstantynopola będą powoli, ale dość konsekwentnie się jednoczyć - przewiduje Tomasz Terlikowski. I dodaje na koniec: - A kiedy to się stanie, to wtedy Rosyjska Cerkiew Prawosławna zdecydowanie nie będzie już najbardziej liczną cerkwią na świecie. Taką cerkwią stanie się Ukraina. , centrum życia religijnego ruskiego świata - by posłużyć się tym złym ideologicznym określeniem - wróci więc do Kijowa. I oby to stało się jak najszybciej.
Skomentuj artykuł