Wolność od YouTube’a
Odnalazłem na nowo sens swojego życia odinstalowując aplikację YouTube ze smartfona. Nie sądziłem, że istnieje jakakolwiek zależność pomiędzy (większym lub mniejszym) uzależnieniem od internetu a codziennym samopoczuciem.
Internet stał się w naszym życiu nieodłącznym towarzyszem. Sięgając do smartfona mamy dostęp do informacji z całego świata. Jak każdy wynalazek, tak i internet ma swoje wymierne korzyści. Sieć pozwala nam na szybki kontakt z ludźmi, przesyłanie danych, robienie zakupów. Jest też niezbędny do studiowania oraz często do pracy zawodowej.
Coraz więcej aspektów naszego życia jest zanurzona w przestrzeń cyfrową. Niemniej jednak dostrzegamy też konkretne minusy obecnego rozwoju Internetu: uzależnienie od mediów społecznościowych, trudności z zasypianiem, mniej czytania książek, zaniedbywanie codziennych obowiązków i inne mniej lub bardziej poważne skutki.
Bodźce i dopamina
Przez dobrych kilka lat korzystałem z aplikacji YouTube. Kto z nas nie korzysta? Słuchanie muzyki, podcasty, śmieszne filmiki, wiadomości, vlogi, interesujące konferencje, filmy dokumentalne i co tylko sobie możemy zamarzyć. Wystarczy wpisać słowo kluczowe i mamy natychmiastowy dostęp do wybranej treści. Szkoda tylko, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że za każdym kliknięciem pojedynczego filmiku stoi wytworzenie się w mózgu związku chemicznego zwanego dopaminą, czyli hormonu przyjemności i nagrody. Częste występowanie tego związku może prowadzić do uzależnienia.
Schemat jest prosty: nasz mózg jest torpedowany bodźcami, pojawia się dopamina, przyjemność, a wreszcie głód kolejnych bodźców, coraz większych, by uzyskać ten sam efekt dobrego samopoczucia.
Każdy ma swojego YouTube’a
To samo dotyczy innych aplikacji, tj. Facebook, Instagram, TikTok. Mogą to być też powtarzające się strony internetowe, które stanowią dla mnie przestrzeń relaksu. Wszak każdy ma swojego YouTube’a. Które z aplikacji na smartfonie, czy stron www pochłaniają najwięcej mojego czasu?
Dostęp do alkoholu, papierosów czy narkotyków jest ograniczony prawnie. Przed dostępem do internetu zasadniczo nie ma ograniczeń (zależy to często od rodziców wychowujących swoje dzieci). Przerażające jest, że 80 proc. rodziców umożliwia dostęp do smartfonów i tabletów dzieciom poniżej 6. roku życia, a z tego 40 proc. pozwala na ich używanie przez dzieci, które nie ukończyły jeszcze 2 lat. Te liczby mogą szokować.
Wolne przebiegi a droga do uzależnienia
Pytając siebie, czy jestem uzależniony od telefonu, a więc od internetu, warto zadać sobie pytanie, co robię w tzw. wolnych przebiegach? Mam chwilę, do 10 minut, nie opłaca się robić czegoś konstruktywnego, a więc do czego mogę sięgnąć najszybciej? I tu pojawia się moja ulubiona aplikacja. Zamiast odpocząć bombarduję swój mózg kolejnymi bodźcami i schemat dopaminowy się powtarza. I tu ważna kwestia: od jakości spędzania moich wolnych przebiegów zależy, czy wejdę na drogę uzależnienia. Innym pytaniem jest, czy jestem w stanie zrezygnować, choćby na tydzień, z korzystania z najczęściej używanych aplikacji w swoim telefonie i je odinstalować?
Uzależnienie a poczucie braku sensu życia
W książce pt. „Miłość, która trzyma nas przy zdrowych zmysłach” Marc Foley, karmelita bosy przywołuje mądrość św. Teresy z Lisieux:
"Umartwienie zmysłów jest natomiast praktyką podtrzymującą sens życia jako forma ćwiczenia się w przebywaniu z Bogiem. Nadaje życiu człowieka równowagę, przenosząc go w Bożą obecność".
Innymi słowy, mniej YouTube’a, Facebooka, Instagrama prowadzi do ograniczenia wielości bodźców, które niekontrolowane, mogą skutkować nawet poczuciem utraty sensu życia. Wszak wciąż potrzebujemy coraz to silniejszych bodźców a widzimy, że wcale nie jesteśmy z powodu ich obecności szczęśliwsi, a czujemy się nimi nawet przytłoczeni. Wciąż klikamy na nowe filmiki z YouTube’a czy posty Facebooka pokazujące, co dzieje się u naszych znajomych, czy zdjęcia, jakie ostatnio wrzucili na Instagrama.
A przecież nie musimy żyć w ciągłym podłączeniu do sieci. Na ile jestem w stanie wyzbyć się fałszywego myślenia: „czy coś mnie przypadkiem nie ominie?” jeśli zrezygnuję z częstego przeglądania wiodących aplikacji? Z kolei ograniczenie bodźców otwiera przed człowiekiem świat rzeczywisty, całkiem już zapomniany, świat czerpania przyjemności z codziennych, drobnych spraw, na które składa się życie: cisza, rozmowa z drugim człowiekiem, spacer, czytanie książki czy Pisma Świętego, modlitwa, radość obcowania z przyrodą. Mniej internetu (z wyjątkiem koniecznych aktywności, które wymusza życie) prowadzi zatem do podtrzymywania sensu życia, co jest stanem naturalnym dla człowieka bez uzależnień.
Świadectwo wolności
Czas pandemii zmusił nas do bardziej intensywnego wejścia w przestrzeń internetową – zdalne studiowanie, praca, prowadzenie duszpasterstwa. I tak już częste korzystanie m.in. z YouTube zwielokrotniło się u mnie racjonalizacją, że mamy przecież wyjątkowy czas i należy pozostać w domu (czytaj: przed smartfonem). Odnosiłem wrażenie, że najlepszy relaks i odpoczynek wyraża się w sytuacji, kiedy wreszcie mogę usiąść na spokojnie i posurfować po internecie. Jednocześnie nie byłem w stanie docenić małych radości dnia codziennego. Dopamina nie wydzielała się już w moim mózgu, gdy bodźcie dochodziły do mnie z prozaicznych chwil codzienności. Pocieszenia szukałem w sieci. Traciłem poczucie sensu życia. Dni były podobne do siebie. Przyszła monotonia i znudzenie otaczającą mnie rzeczywistością.
Dopiero rozmowa telefoniczna z moim współbratem oraz wspólna z nim modlitwa na kilka dni przed tegorocznym Wielkim Postem doprowadziła do wewnętrznego oświecenia i natychmiastowego odinstalowania aplikacji YouTube z komórki. Bóg dał mi zrozumieć rzecz oczywistą: istnieje zależność pomiędzy nieuporządkowanym korzystaniem z internetu, a poczuciem braku sensu życia. To było jak rzucenie papierosów z dnia na dzień. Od tamtego dnia poczucie sensu autentycznie wróciło. Znów mogłem cieszyć się z prozaicznych czynności. Tu i teraz nabrało sensu.
YouTube a Pan Bóg
Św. Piotr napisał: „Przecież czemu kto ulega, tego jest niewolnikiem” (2 P 2,19).
W życiu duchowym najważniejsze jest, aby Bóg był na pierwszym miejscu. Zatem to, co zajmuje Jego miejsce - drugi człowiek, pieniądz, używki, internet, ja sam i to, co daje mi przyjemność - doprowadzi prędzej czy później do sytuacji utraty wewnętrznej wolności. Kto z nas chciałby kłaniać się nałogom? YouTube rządził mną jak chciał. Obecnie to ja decyduję, kiedy z niego korzystam. Z niewolnika stałem się synem dobrego Ojca, któremu jedynie należy się chwała i oddawanie pokłonu. Wszak każdy, czy chce czy nie, komuś pokłony oddaje.
Skomentuj artykuł