Zuzanna Radzik: w kościelnej hierarchii kobiety zawsze były na dole

(fot. Wolfgang Schmidt)

"Tu nie chodzi o «mężczyzn w Kościele», a o hierarchię i struktury. O mężczyzn, którzy mają w Kościele władzę i którzy nie słuchają głosu wiernych w różnych sprawach. W Kościele nie rozmawia się o tym, jak we współczesnym świecie żyją kobiety" - mówi Zuzanna Radzik.

Z Zuzanną Radzik, teolożką, publicystką i autorką książek o kobietach w Kościele, rozmawia Jacek Siepsiak SJ.

Jacek Siepsiak SJ: Jak wyglądałaby rzeczywistość Kościoła, gdyby głos kobiet był w nim bardziej słyszalny, czy może: bardziej słuchany?

DEON.PL POLECA

Zuzanna Radzik: Przede wszystkim mielibyśmy więcej danych. Wiedzielibyśmy, co tak naprawdę się w nim dzieje. Bo faktycznie umiejętność słuchania w Kościele jest słaba. Mam tu na myśli słuchanie z góry w dół hierarchii, a kobiety w tej hierarchii zawsze były na dole. Kanały owej komunikacji są niedrożne i to dotyczy spraw związanych nie tylko z zarządzaniem w Kościele, ale też wielu innych tematów, realnych problemów realnych ludzi, w tym kobiet. To widać w praktyce życia katolików.

Do czego na przykład trudno przekonać mężczyzn w Kościele?

Tu nie chodzi o „mężczyzn w Kościele”, a o hierarchię i struktury. O mężczyzn, którzy mają w Kościele władzę i którzy nie słuchają głosu wiernych w różnych sprawach. W Kościele nie rozmawia się o tym, jak we współczesnym świecie żyją kobiety. Patrz chociażby: antykoncepcja. W 2018 roku obchodziliśmy pięćdziesiątą rocznicę encykliki Humanae vitae Pawła VI „o zasadach moralnych w dziedzinie przekazywania życia ludzkiego”. Wielu w związku z tą rocznicą spodziewało się jakiejś poważnej dyskusji na ten temat, ale ona się nie odbyła. A prawda jest taka, że ludzie często po prostu nie mogą sobie pozwolić na więcej niż dwoje dzieci, bo nigdy nie będą w stanie utrzymać większej rodziny. Nie stać ich też być może na podejście typu: „Bóg da dzieci, Bóg da na dzieci”. Chcą więc nad swoją płodnością panować.

I katolicy to robią. Najczęściej panują nad swoją płodnością kobiety, a to skazuje je na zderzenie ze związanymi z tym dylematami. Kobiety zastanawiają się, czy mówić na spowiedzi, że używają tabletek. I na wielu forach internetowych można znaleźć strategie, jakie przyjmują w tej kwestii: tłumaczyć się czy nie? To może wydawać się zabawne, ale nie ma forów internetowych, na których przedsiębiorcy piszą o tym, czy i jak tłumaczyć się księdzu z oszukiwania na podatku VAT… Takie dylematy mają konkretny wpływ na życie kobiet, bo kwestia płodności dotyczy około trzydziestu lat ich dorosłego życia. A jednak nie ma sposobu, by w Kościele odbyła się na ten temat dyskusja. Nawet taka, z której wynikałby brak zmian, ale która dałaby kobietom poczucie, że są słuchane.

Władze Kościoła nie słuchają kobiet?

Słuchają wybranych i w sposób wyselekcjonowany. Przykład? Synod o rodzinie. Kto był na tym synodzie? Biskupi, przedstawiciele męskich zakonów – oni mieli prawo głosować. Były też przedstawicielki zakonów żeńskich oraz małżeństwa zaproszone z całego świata, ale bez prawa do głosowania i rozstrzygania czegokolwiek. Ich głos był jedynie doradczy. I to też świetnie pokazuje, jak słuchamy w Kościele: wyselekcjonowanych, wysłanych przez episkopaty. Czasem, jeśli traf chce, Duch zawieje albo owe wyselekcjonowane osoby mają poczucie odpowiedzialności, to powiedzą coś, co rzeczywiście dręczy ludzi. Ale tak naprawdę dla hierarchii to bardzo bezpieczny sposób komunikacji. Tylko wybrani mają głos.

Ale przy okazji synodu o rodzinie w całym Kościele wierni mogli wypełniać ankiety dotyczące tematów, jakie należałoby podjąć w czasie obrad.

Owszem, ankiety były, ale świeccy mieli małe szanse, by stanąć tam na forum i powiedzieć, jak jest. O rodzinie debatowali księża. To tak, jakby prezydent Donald Trump wraz z trzydziestoma innymi mężczyznami zastanawiał się nad przyszłością urlopu macierzyńskiego. Kiedy mowa o prezydencie Trumpie, to się śmiejemy, ale kiedy chodzi o Kościół powszechny, to jakoś nam umyka, że to zabawne.

Poza tym wspomniane ankiety można było wypełnić on-line lub w parafii. Moje znajome wybrały się na parafialne wypełnianie ankiet. Przy okazji ankietowych pytań chciały, jako młode matki, poruszyć z księdzem kilka dodatkowych kwestii, porozmawiać z nim o nurtujących je problemach. Ale prowadzący spotkanie wikary powiedział „nie”, „bo teraz musimy skończyć te ankiety”. Ważniejsze były ankiety.

"Brakuje po prostu kanałów komunikacji. Nie tylko między księżmi a świeckimi, ale też między hierarchią a księżmi."

Inny niewysłuchany głos przy okazji synodu o rodzinie to chrześcijanie LGBT z grupy „Wiara i Tęcza”. Ich także dotyka temat rodziny. Akcja zbierania ankiet, którą zorganizowali, to nie był żaden lobbing ani happening. Chcieli po prostu, by ktoś ich wysłuchał. Tyle że w Warszawie nikt tych ankiet nie chciał przyjąć. Nie wiem, czy próbowali w innych miastach. Mamy więc grupę ochrzczonych katolików, z którymi nikt się nie spotykał, żeby przynajmniej pokazać, że Kościół chce ich słuchać.

Brakuje po prostu kanałów komunikacji. Nie tylko między księżmi a świeckimi, ale też między hierarchią a księżmi. W takiej sytuacji niektóre głosy umykają. Dla mnie na przykład jedną z bardziej wstrząsających rozmów o Kościele, jakie ostatnio przeprowadziłam, nie była rozmowa z kobietą, a z siedemdziesięcioletnim australijskim księdzem, który nazwał się „niewolnikiem Kościoła”. Nikt mu nie powiedział, że nie będzie mógł przejść na emeryturę, bo musi co tydzień pokonać setki kilometrów i obsłużyć pięć różnych kościołów. Codziennie śpi w innym łóżku i jest starym, zmęczonym człowiekiem. Widzi jednak, że nie ma nikogo, kto mógłby go zastąpić. Wydawałoby się, że to ktoś „z klucza hierarchii”, ale w tym, czego doświadcza, czuje się niewysłuchany.

Myślisz, że rozwiązaniem byłby udział kobiet we władzy w Kościele?

Rozwiązaniem byłoby stworzenie różnych modeli konsultacji społecznych i partycypacji dla świeckich w Kościele. Tego brakuje. Wspomniany Synod o rodzinie jest tu o tyle dobrym przykładem, bo wydawało się, że dużo osób będzie mogło zabrać na nim głos, niekoniecznie księży i członków zgromadzeń zakonnych. Jednak wiele różnych doświadczeń nie zostało tam wypowiedzianych. Słabo wybrzmiał na nim głos kobiet na temat różnych spraw rodzinnych. Kobiety występowały tam wraz z mężami. Mieliśmy więc perspektywę szczęśliwych małżeństw katolickich, wyselekcjonowanych przez episkopat danego kraju.

Dziś na świecie mamy różne doświadczenia rodzinne wśród ochrzczonych, które nie są doświadczeniem szczęśliwego małżeństwa katolickiego z kilkudziesięcioletnim stażem. Ale o tych doświadczeniach się nie mówiło, a to może fałszować rzeczywistość. Nie tylko w Polsce. Przed synodem o rodzinie rozmawiałam z teolożkami afrykańskimi. Mówiły, że biskupi afrykańscy na przedsynodalnym spotkaniu w Dakha ustalili swoje stanowisko, dość konserwatywne (zresztą bardzo się w tym wspierali z polskimi biskupami), które nijak się miało do rzeczywistości. Bo biskupi afrykańscy mówili o jakiejś idealnej rodzinie niczym z obrazka w katechizmie. Tymczasem rzeczywistość jest taka, że dosyć znaczny procent rodzin w Afryce subsaharyjskiej to rodziny dotknięte AIDS. To nie są rodziny: mama, tata i dzieci, tylko rodziny złożone z dziadków i wnucząt, ze starszego rodzeństwa, które opiekuje się młodszym, albo z młodych małżonków, którzy adoptują swoje młodsze rodzeństwo osierocone przez rodziców zmarłych na AIDS i decydują się nie mieć swoich dzieci. Zmagają się z zupełnie niestandardową sytuacją albo inaczej: ich standard jest inny. Ale takich rodzin biskupi afrykańscy nie reprezentowali na synodzie.

Problem nie polega więc na tym, że kobiety nie mają władzy, choć to też ważne, tylko na braku kultury konsultacji, słuchania i włączania. Bo można komuś dać stanowisko, ale nie dać możliwości decydowania…

Czy gdyby w episkopacie było kilka biskupów-kobiet, nie wyglądałoby to inaczej?

Niekoniecznie. Władza ma to do siebie, że świetnie deprawuje. Tylko proszę mnie źle nie zrozumieć: tak w ogóle to jestem za tym, by kobiety w Kościele miały dostęp do władzy tak samo jak mężczyźni, bez żadnych różnic. Takie jest moje stanowisko od dawna i w tym względzie nic się nie zmieniło. Natomiast trzeba pamiętać, że ważne jest też to, w jaki sposób damy kobietom dostęp do tej władzy. Przez ordynację czy na zasadzie administracyjnego delegowania w jakichś konkretnych sytuacjach?

Na razie władza w Kościele wiąże się z ordynacją i stoi za tym długa tradycja. W takim układzie trzeba by dopuścić kobiety do tej ordynacji. I znowu, nie jest tajemnicą, że ja jestem absolutnie za. Tylko że jeśli kobieta miałaby być najpierw księdzem, a później biskupem w takiej formacji kapłańskiej, jaka dzisiaj istnieje, w takiej kulturze bycia biskupem, jaka obowiązuje obecnie wśród mężczyzn, i w taki sposób, w jaki dziś są księżmi i biskupami mężczyźni, to ja dziękuję.

Jak ta kultura musiałaby się zmienić?

W polskim kontekście biskupi wciąż są zamknięci w pałacach. Dla przeciętnego Polaka ich sposób funkcjonowania jest całkowicie niejasny. Nie wiadomo na przykład, w jaki sposób finansują swoje urzędy. To temat niczym z antyklerykalnego pisemka, ale właśnie chodzi o takie najprostsze rzeczy. Nawet w korporacjach zakłada się większą przejrzystość pod tym względem, mniej jest tam niejasnych i korupcjogennych elementów. Przynajmniej w naszej części świata. Tymczasem wchodzisz w rzeczywistość Kościoła i do końca nie wiesz, dlaczego tak to działa. Nikt nie wie, ile zarabia biskup. Ile dostaje w tych mitycznych kopertach przy okazji bierzmowania czy odpustów. „Wszyscy” wiedzą, że koperta dla biskupa ma stać. Ale którzy „wszyscy”? Pewnie księża, ale czy świeccy o tym wiedzą? Co to znaczy, że koperta ma być stojąca? Kto na co dzień ma do czynienia z taką ilością gotówki, by wiedział, ile banknotów stoi w kopercie…

"W polskim kontekście biskupi wciąż są zamknięci w pałacach."

I to dotyczy różnych kwestii, nie tylko finansowych. Na przykład zasad przydzielania księżom parafii. Wszyscy się domyślają, że jest jakiś sekretny kod: jeśli przenosi się księdza do miasta, to znaczy, że awansował. I to nie jest poziom plotki. Jeśli zapytać księży w jakiejkolwiek diecezji i na jakimkolwiek stanowisku, każdy odpowie, że tak to funkcjonuje, a przynajmniej, że oni tak to odczuwają. Są przekonani o istnieniu listy rankingowej parafii, choć nikt im nigdy oficjalnie o tym nie powiedział. Ani tego, według jakiego klucza ów ranking jest tworzony. Czy chodzi o przychody, czy o sympatyczniejszych parafian?

To dla mnie jakaś obca kultura. Pochodzę z trzeciego sektora, w którym wszystko trzeba rozliczyć, na wszystko trzeba mieć kwity z podpisem pięciu osób. I nagle wkraczasz w kościelną rzeczywistość, w której nie wiadomo, kto kogo i dlaczego wybrał. Na jakiej zasadzie ktoś dostaje nominację na konkretne stanowisko albo jest z niego odwoływany. I teraz rodzi się problem… Nie wiem, czy to jest problem polskich księży, ale na pewno to problem księży amerykańskich, którzy boją się przeniesienia do innej parafii lub odwołania „ze względów zdrowotnych”. Taki oficjalny powód to dla ludzi sygnał, że to jakaś szemrana sprawa i że niechybnie chodzi o aferę pedofilską. Ludzie „gadają”, bo niczego się im nie wyjaśnia. Taki jest właśnie nawyk Kościoła: niczego nie wyjaśniać.

Wejście kobiet pewnie niczego automatycznie nie zmieni?

Ale wejście w jakiej liczbie i na jakich zasadach? Wchodzi ich wiele i przejmują sprawy w swoje ręce czy wchodzi „pięć” i pod pewną presją? Kobiety weszły już w różne dziedziny życia i można łatwo przestudiować, co się dzieje, gdy w daną rzeczywistość wchodzi ich niewiele i nieśmiało: to spowolnione tempo zmiany kultury w danej organizacji. Często kosztem tych kobiet, które muszą się zmagać, wchodząc w męską rzeczywistość. Świat biznesu czy polityki przerabia to już od kilkudziesięciu lat.

Powtórzę się, ale tu nie chodzi o wprowadzenie kobiet, a o zmianę kultury w Kościele, o współdecydowanie świeckich o Kościele. To nie jest tylko kwestia obecności kobiet, choć kobiety być może bardziej to drażni, bo mają bardziej ograniczony dostęp do tego współdecydowania. Już nie mają nawet złudzeń dostępu do niego. Świecki mężczyzna może jeszcze się łudzić, kobieta już wie, że niewiele ma tu do powiedzenia. No chyba że wzrusza ją tekst o tym, że może wychować księdza i w ten sposób wpłynąć na to, jak będzie w przyszłości wyglądał Kościół. To co prawda wpływ odroczony i niepewny, ale zawsze…

"Tu nie chodzi o wprowadzenie kobiet, a o zmianę kultury w Kościele, o współdecydowanie świeckich o Kościele."

Owszem, wejście kobiet niczego automatycznie nie zmieni, ale to od kobiet może pochodzić impuls do zmian. W moim przypadku myśl o zmianach w Kościele wiąże się z takim kobiecym doświadczeniem, że iluś rzeczy w Kościele nie da się zmienić, o iluś sprawach nie można nawet rozmawiać w Kościele, a w wielu innych odbijasz się od hasła: „Tak po prostu jest i nie może być inaczej”. To frustrujące, ale kiedy się rozglądniesz, to widzisz, że podobnie sfrustrowanych jest wiele innych osób. A jak zaczynasz drążyć, to się okazuje, że na świecie jest wiele kobiet i mężczyzn, wiele ruchów, które chciałyby Kościół zreformować.

Ja właśnie w takich ruchach zaczęłam się obracać. Nasze opinie i działania początkowo były traktowane jako niszowe albo jako dążenie do „rozwalenia” Kościoła. I nagle przyszedł 2018 rok z całym spektrum afer związanych z molestowaniem seksualnym dzieci, seminarzystów, sióstr zakonnych… Globalny symptom kryzysu wynikającego z nadużywaniem władzy w Kościele. Wtedy wszystkie gazety katolickie na świecie zaczęły się rozpisywać o konieczności strukturalnej reformy w Kościele. Nasz głos przestał być już marginalny.

Myślisz, że rok 2018 to przełom?

Ostatnio wróciłam do mojej wydanej w 2014 roku książki Kościół kobiet, do rozdziału o władzy w Kościele. Pamiętam, że pisząc tę książkę, zastanawiałam się, czy w ogóle poruszać w niej ten temat. To było dla mnie nowe doświadczenie – próba sformułowania jakichś tez na temat władzy w Kościele. Myślałam: „Dobrze, napiszę to, ale nie wiem, co będzie…”. A dziś moje sformułowania i stanowisko uważam za bardzo zachowawcze. Wtedy mi się wydawało, że dużo powiedziałam, a teraz w duchu śmieję się z siebie, bo tak naprawdę nie wyraziłam się aż tak mocno. A i tak na spotkaniach autorskich ludzie mieli pretensje, dlaczego piszę o władzy: „Po co kobietom ta władza? Przecież to jakaś obsesja”.

Tymczasem od władzy wszystko się zaczyna. Po 2018 roku, kiedy na jaw wyszły wszystkie te skandale związane z nadużywaniem władzy, nikt nie ma już wątpliwości, że trzeba rozmawiać właśnie o strukturach władzy w Kościele i nadużywaniu jej, bo to rodzi większość naszych problemów. Możemy robić różne kosmetyczne przesunięcia, ale dopóki nie wejdziemy głębiej, nic nie pomoże. Bo problem nadużyć seksualnych wobec kleryków w seminariach to kwestia właśnie nadużywania władzy, a nie zachowań homoseksualnych. Moim zdaniem skandale z 2018 roku urealniają rozmowę o tym, co jest w Kościele dysfunkcyjne. To okazja do postawienia diagnozy. Tyle że zmiana tego to nie jest pojedyncza operacja, ale proces.

Zuzanna Radzik teolożka, publicystka „Tygodnika Powszechnego”, wiceprezeska Forum Dialogu, zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim i relacjami polsko-żydowskimi oraz teologią feministyczną. Opublikowała książki: Kościół kobiet; Emancypantki. Kobiety, które zbudowały Kościół

Rozmowa pochodzi z najnowszego numeru "Życia Duchowego". Więcej znajdziesz tutaj.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zuzanna Radzik: w kościelnej hierarchii kobiety zawsze były na dole
Komentarze (55)
JK
Jozjasz Kowalski
27 maja 2022, 11:25
Pani Zuzanno jako mężczyzna będący od wielu lat osobą zaangazowaną w życie Kościoła twierdzę, że nie ma czegoś takiego jak nie słuchanie kobiet w Kościele, czy jakaś szczególna forma lekcjeważenia. Otórz, w Kościele Katolickim jest ogólna forma lekcjeważenia osób świeckich, zarówno mężczyzn i kobiet w równym stopniu przez tak zwane osoby duchowne. Zjawisko to nazywa się "klerykalizmem". Uważam zatem Pani diagnozę za lekko odbiegającą od rzeczywistości. Patrzenie na Kościół Katolicki przez pryzmat feminizmu na pewno niczemu nie służy i nic nie wniesie. Nie ma potrzeby żeby jakakolwiek kobieta w Kościele dodawała sobie wartości przez feminizm jeśli tej wartości nie nosi w naturalny sposób w sobie. JEST PANI DLA MNIE PRZEDE WSZYSTKIM TEOLOGIEM a nie "teolożką" i niczego to Pani nie ujmuje oraz nie zmniejsza uznania i szacunku. Z mojego doświadczenia wynika, że brak szacunku i zaufania księży do osób świeckich jest bezosobowa i bezpłciowa.
CA
CBoska Andzia
1 lutego 2020, 20:32
"To nie mężczyzna powstał z kobiety, lecz kobieta z mężczyzny. Podobnie też mężczyzna nie został stworzony dla kobiety, lecz kobieta dla mężczyzny. Oto dlaczego kobieta winna mieć na głowie znak poddania..." (1 Kor 11:8-10). Zatem ….kobiety mają prawo czuć się poniżane przez Kościół a więc nie brać udziału w tym co je poniża, jest naturalną konsekwencją. Kobieta w kościele jest przynajmniej tym samym co Żyd na zebraniu faszystowskiej NSDAP. A ponieważ brak solidarności wobec dyskryminowanych byłby współuczestnictwem każdy uczciwy mężczyzna ma nie tylko prawo ale wręcz moralny obowiązek podnieść tę uwagę. Tym samym z całkowitą powagą stwierdzić można, że do Kościoła kobiety nie powinny chodzić z powodu wysokiego poczucia swojej godności.
MM
~Małgorzata Maj
4 lutego 2020, 08:59
Otóż nie, biorąc pod uwagę notoryczne porównywanie kobiet do Matki Boskiej to jedyną rzeczą jaką może zrobić żeby zasłużyć na szacunek to........... Umrzeć, dać się zabić chroniąc swoją czystość (nawiasem mówiąc gwalciciela całkowicie się w tych rozważaniach pomija). Do literalnego czytania ST można dodać słowa św. Pawła, Augustyna, Tomasza i faktycznie jedyne co kobieta może....... To wstydzić się za sam fakt że urodziła się kobietą. Gdybym nie wierzyła w Jezusa (jedyny, który traktował kobiety na równi z mężczyznami i widział hipokryzje w tych "sprawiedliwych" z kamieniami) to czysty rozsądek kazałby mi się trzymać od kościoła z daleka. Ale logiki Twój komentarz na pewno pozbawiony nie jest. Pozdrawiam serdecznie.
WZ
~Wiesław Z.
1 lutego 2020, 18:39
Skąd tytułowe ,,zawsze''? Polecam uważną lekturę 16 rozdziału Listu do Rzymian.
MM
~Małgorzata Maj
4 lutego 2020, 13:14
Panie Wieslawie, przeczytałam, no i co? Autorka już pisała o początkach chrześcijaństwa, tłumaczyła w kontekście ówczesnych społeczeństw, w kontekście historycznym skąd słowa Pawła, no i co? A Pan Stanisław będzie je ciągle przywolywal (oczywiście tylko te, że kobiety mają siedzieć cicho) i kazał rozumieć wprost. To nie ja powiedziałam że w XIX wieku kościół zgubił robotników, w XX inteligencję, w XXI zgubi kobiety i młodzież a to już tragedia bo dalej już nie ma kogo gubić. Przy tej szybkości zmian zachodzących w świecie, odkryć, nowych myśli już nie da rady czekać ze 300 lat jak z rehabilitacją Galileusza. No ale jak się widzi wszędzie wroga i zagrożenie, no to tak będzie.
KJ
~Kornel J
30 stycznia 2020, 12:28
1. Planowanie rodziny ok, brak jest mocnej kampani - nauczania na ten temat. Poradnie rodzinne są i chwała im za to ale np. Metody Creighton pewnie się tam nie nauczymy. Nawiasem mówiąc polecam wszystkim, my sobie ją bardzo chwalimy. Chrześcijańska, skuteczna i naprawdę świetna sprawa. Swoją drogą to są wolne przestrzenie kościoła w które możesz wejść np. ja ty. 2. To Wiara i Tęcza nie ma duszpasterza, żeby wziął od nich ankiety? Dziwne. Może oni nie są wspólnotą kościoła katolickiego. Jezuici mają z Panią Zuzanną jakieś układy bo bardzo często są z nią wywiady. Po ostatnim ręce mi opadły. Ale może chcą każdemu dać głos. Z Panem Bogiem
SK
Stanisław Kolis
30 stycznia 2020, 12:17
Jak Pani rozumie następujące słowa ap Pawła: ''11 Kobieta niechaj się uczy w cichości z całym poddaniem się. 12 Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam4 ani też przewodzić nad mężem lecz [chcę, by] trwała w cichości. 13 Albowiem Adam został pierwszy ukształtowany, potem - Ewa. 14 I nie Adam został zwiedziony, lecz zwiedziona kobieta popadła w przestępstwo. 15 Zbawiona zaś zostanie przez rodzenie dzieci; [będą zbawione wszystkie], jeśli wytrwają5 w wierze i miłości, i uświęceniu - z umiarem. ''
MM
~Małgorzata Maj
30 stycznia 2020, 13:41
Panie Stanisławie, jak Pan rozumie następujące slowa: biskup ma być mężem jednej żony..... Itd.... .
WC
~Wioleta Czarby
30 stycznia 2020, 21:06
Nie rozumiem. Proszę mi wyjaśnić.
SK
Stanisław Kolis
31 stycznia 2020, 19:54
Co Pani nie rozumie?
MC
~Męż Czyzna
7 lutego 2020, 14:53
Do Pani Małgorzaty. Słowa "biskup ma być mężem jednej żony" oznaczają, że św. Paweł preferuje do konsekracji biskupiej mężczyzn, którzy nie skorzystali z możliwości, aby ożenić się po raz drugi. Chodzi bądź to o mężczyzn, którzy otrzymali tzw. przywilej pawłowy, a więc których małżeństwo z zatwardziałą poganką lub żydówką zostało rozwiązane, bądź to o wdowców, którzy pozostali bezżenni.
MC
~Męż Czyzna
7 lutego 2020, 15:02
Do Pani Wiolety. Słowa Apostoła Pawła są przypomnieniem, że Bóg stworzył naturalną hierarchię między kobietą a mężczyzną, podają też zasady praktycznego zastosowania się do tej hierarchii. Kobieta ma być poddana mężowi, nie wolno jej nad nim panować, ani wynosić się ponad swój stan. Święty Paweł stwierdza, że kobieta ma być zbawiona przez wykonywanie obowiązków należących do kobiet, podając tu przykład rodzenia dzieci. Mężczyzna nie może urodzić dziecka, nawet jak by zjadł tysiąc kotletów. Rodzenie dzieci jest więc wyłącznym przywilejem i obowiązkiem kobiety - rodząc, opiekując się dziećmi, itd. wypełnia ona obowiązki swego stanu i powołania. Nie znaczy to, że te kobiety, które z konieczności nie mogą urodzić (np. zakonnice), nie mają możliwości się zbawić. Rodzenie dzieci jest przykładem pełnienia roli wyznaczonej kobiecie przez Boga. Dlatego kobiecie nie wolno uważać się za równą mężczyznie, ani samowolnie aspirować do przejęcia roli mężczyzny, ani upodabniać się do mężczyzny, itd.
MM
~Małgorzata Maj
7 lutego 2020, 18:14
Dziękuję za odpowiedź bez zacietrzewienia.... Itd.., myślę że te słowa wynikały z bardziej przyziemnych przesłanek wynikających ze stosunków społecznych ówczesnych społeczeństw, ale.......? Pozdrawiam.
JP
~Jan Potocki
29 stycznia 2020, 23:59
To jeden z najbardziej kuriozalnych wywiadów jakie przeczytałem na tej stronie. Złe tu jest absolutnie wszystko. Najbardziej bawi mnie ten bełkot powtarzany przez te kręgi: problem nadużyć seksualnych w Kościele to nie problem homoseksualizmu, to problem władzy!". Doprawdy, to jest taka bzdura, że widząc kogoś mówiącego to na serio, to wiadomo, że nie ma pojęcia o czym mówi. Poza tym: bawi to ciągłe ględzenie o tym że Kościół "musi słuchać głosu świeckich". Nie, Kościół musi słuchać głosu Jezusa Chrystusa swojej Głowy. Żadnych świeckich.
WS
Wojtek Stan
30 stycznia 2020, 11:13
Poza kolorowym językiem nie masz za bardzo argumentów. Homoseksualizm w normalnym świecie nie prowadzi do nadużyć seksualnych - to oczywiste. Można argumentować że jeśli homoseksualizmu dołożymy do różne unikalne elementy jak celibat, unikalną władzę księdza nad wiernymi - wynikającą z zaufania do Kościoła, do tego tajemnicę i bezkarność - wtedy masz mieszankę wybuchową, wręcz szklarniane warunki do nadużyć. Tyle że trzeba by zbadać wtedy czy w takich warunkach homoseksualiści częściej dopuszczają się nadużyć niż heteroseksualiści. Prawdopodobnie po prostu nie masz racji - tylko chcesz wierzyć że to ONI są szczególnie źli. A na koniec "Żadnych Świeckich" :D :D - myślę że to kwintesencja Twojego zamknięcia myślowego
WS
Wojtek Stan
30 stycznia 2020, 11:18
"Kościół musi słuchać głosu Jezusa, Żadnych świeckich" to zdanie jest tak niezgodne z nauką Kościoła Rzymskokatolickiego że wymaga oddzielnego komentarza. Jest pełno encyklik mówiących o powołaniu świeckich do świętości. Myli Ci się Kościół z hierarchią kościelną i wyświęconymi - przypomnę że Kościół tworzą wszyscy wierni, a nie tylko księża. Kościół składa się ze świeckich - jeśli w tym Kościele lewa ręka nie słucha prawej, hierarchia nie słucha wiernych - to mamy chory organizm. To oczywiste - i o tym pisze autorka.
MM
~Małgorzata Maj
30 stycznia 2020, 11:57
... Jezusa... No to proponuję zacząć słuchać.
DA
~Danka A.
18 grudnia 2020, 01:29
Pedofilia popełniana przez kogokolwiek (kobieta/mężczyzna/ojciec/ksiądz itp.) jest z założenia i w swojej istocie NADUŻYCIEM WŁADZY. I właśnie o to chodzi, że to historia ofiar pedofilii jest historią uzurpowania sobie władzy nad drugim człowiekiem. Ktoś bierze drugiego siłą, podstępem. Tak jak w gwałtach chodzi o władzę, a nie o popęd seksualny. Doczytajcie! Bo aż wstyd!
EB
~Elżbieta Bojanowska
29 stycznia 2020, 22:06
Pani Zuzanno, pisze pani prawdę o bardzo głębokich problemach Kościoła, życzę dużej wytrwałości, sama myślę co jest nie tak , im jestem starsza tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu że Kobiety zostały celowo zepchnięte na margines bo pożądanie władzy jest tak silne u mężczyzn że zrobią wszystko aby ją utrzymać , żeby z Kobiety zrobić mało co znaczącą istotę posługując się górnolotnymi i napuszonymi frazesami o jej roli i macierzyństwie, zastanawiające jest jak mało mówi się o św Magdalenie ,pierwszej osobie której objawił się Chrystus, o św Katarzynie Sieneńskiej, jak mało mówi się o św Nino apostołce żyjącej w Armeni i Gruzji, jak mało mówi się o św Edycie Stein, czy ktoś uczy młodych na religii że są to znaczące Kobiety Kościoła????
TP
The Psychologus
28 stycznia 2020, 21:40
Awangardzie religijnej pragnę przypomnieć, że ze wszystkich ludzi na całej Ziemi numerem jeden w Niebie po Bogu jest niewiasta - Matka Boska Maryja, a nie żaden mężczyzna
JL
Jerzy Liwski
28 stycznia 2020, 23:29
To nie jest awangarda, oni tak myślą, że są awangardą. A myślą tak bo nikogo przed sobą nie widzą. A oni po prostu skręcili i coraz bardziej się gubią, ale starają się sobie i innym wmówić, że to właściwy kierunek... Awangardą Kościoła są święci, a nie znam żadnego, który by uznał ich naukę jako drogę do Boga...
MM
~Małgorzata Maj
29 stycznia 2020, 07:43
I to jest właśnie problem, MB była jedna jedyna, nikt z nas ludzi taki nie jest ani żadna kobieta ani żaden mężczyzna.
WS
Wojtek Stan
29 stycznia 2020, 10:18
Przpraszam, ale nie widzę związku. :D co to zmienia w temacie poruszonych probelmów - hierarchicznego Kościoła który nie słucha ludzi, oderwany jest od rzeczywistości zwykłych ludzi i żeńską połowę swoich wiernych traktuje...cóż, jak podwykonawców
MI
~Marcin I
29 stycznia 2020, 10:26
Pomijając to że mówi Pan o czymś innym niż to, co opisuje wywiad, to problem leży też w tym, że Maria nie do końca jest już traktowana w Kościele jak człowiek, niekiedy jej kult jest prawie równy samemu Bogu, a część ludzi widzi ją jako "współodkupicielkę". To już nie jest poziom ludzki lecz boski.
TP
The Psychologus
30 stycznia 2020, 11:11
W dalszym ciągu jest człowiekiem ze wszystkimi konsekwencjami posiadania wolnej woli
MM
~Małgorzata Maj
30 stycznia 2020, 14:41
Wolnym od skutków grzechu pierworodnego. Tak czy nie?
TP
The Psychologus
4 lutego 2020, 11:39
W dalszym ciągu była człowiekiem ze wszystkimi tego konsekwencjami
MM
~Małgorzata Maj
5 lutego 2020, 07:59
Bez konsekwencji grzechu pierworodnego, chyba że kwestionujesz dogmat o niepokalanym poczęciu NMP.
TP
The Psychologus
7 lutego 2020, 08:20
Sytuacja kiedy osoba nieznająca nauki KK zarzuca drugiej kwestionowanie dogmatu jest co najmniej śmieszna
MK
Michał Klimek
28 stycznia 2020, 20:15
On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: «Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich!» Mk 9, 35 Nie jestem przekonany, że ruchy prowadzące do większej "demokratyzacji" Kościoła są ewangeliczne. Kwestia ordynacji kobiet została zamknięta przez Jana Pawła II i nie ma raczej podstaw w Tradycji i Piśmie Świętym do udzielenia święceń kobietom. Nie chcę bynajmniej być bezwzględny, ale Jezus nic sam o tym nie wspominał. Kobiet również nigdy nie było w gronie apostołów. Zgadzam się, że formy kontroli hierarchów przez świeckich w obszarach przejrzystości finansów, czy przypadków pedofili powinny być. Natomiast kwestia ordynacji, która powiązana jest z sukcesją apostolską, moim zdaniem w odniesieniu do kobiet jest niemożliwa. Tak czy siak uważam, że godność kobiety w Kościele dalej jest zbyt mało wyeksponowana. Mam osobiste odczucie, że im mniej w Kościele mówi i myśli się o Maryi, tym mniej porusza się kwestii kobiet w ogóle...
MM
~Małgorzata Maj
29 stycznia 2020, 07:49
Skoro dla kobiet przywołuje się przykład MB to dla mężczyzn jaki? Sam Bóg? Tu leży problem. Nie nikt z nas nie jest ani Bogiem ani MB, niestety z nas nie zdjeto skutków grzechu pierworodnego.
WS
Wojtek Stan
29 stycznia 2020, 10:21
tak się składa że Kościół jeszcze istnieje i kobiety ciągle są, więc trundo uznać że KWESTIA została ZAMKNIĘTA :D miło że przytaczasz Tradycję jako argument. cały wywiad jest właśnie o tym - że to mało ewangeliczny argument. Jezus nie wspominał o wyświęcaniu kobiet - a wspominał o wyświęcaniu męszczyzn? o celibacie? o biskupach i kardynałach?
ID
~Iwona Dziedzic
28 stycznia 2020, 18:12
Zgadzam się z Panią w 100% . Pani Zuzanno jest nas naprawdę dużo kobiet, które myślą tak samo. Niestety nie widzę nadzieji na zmiany w Kościele A wręcz jestem przerażona traktowaniem kobiet w swojej parafii w której najwazniejsza rolę jaką mogą odegrać to cytuje księdza proboszcza "proszę panie w sobotę do posprzątane kościoła na godzinę 9.00" A i po mszy niedzielnej "A drogie Panie proszę o umilenie tego świętego dnia mężą domowym ciastem"
SF
~Siergiej Fedorov
29 stycznia 2020, 06:02
Pani chciałaby, żeby proboszcz zaprosił do koncelebry?
WS
Wojtek Stan
29 stycznia 2020, 10:26
Dziękuję za tę wypowiedź, dobrze pokazuje że trzeba o tym mówić. Ciekawe że żaden z komentujących nie potrafi się odnieść do treści wywiadu ani komentarzy kobiet. Tylko "łapka w dół" i już zadowoleni z siebie. Słabe to
ID
~Iwona Dziedzic
29 stycznia 2020, 13:16
Tak jestem za tym żeby otworzyć szeroką dyskusję o dostępie kobiet do święceń a nie tylko do mycia podłogi w Kościele i gotowania na plebani. W mojej parafii istnieją 3 zamknięte grupy tylko dla mężczyzn a żadnej tylko dla kobiet. Każda inicjatywa jest ucinana przez proboszcza. Kobiety mogą tylko działać w asyście mężów. Wypowiedź Pana jest sarkastyczna i nie na miejscu. Pozdrawiam
SF
~Siergiej Fedorov
31 stycznia 2020, 12:47
Zmień pani Kościół.
MM
~Małgorzata Maj
1 lutego 2020, 08:03
Nie wykluczaj Siergiej, nie wykluczaj. Do Jezusa też mieli pretensje, że gada nie z tymi co "powinien", czyli tymi co uważali się za "jedynych prawdziwych i sprawiedliwych". No a teraz łapki w dół.
UB
~Ur Bed
5 lutego 2020, 14:39
Tak.
RR
~Renata R.
18 grudnia 2020, 01:42
Zgadzam się. Znam mnóstwo kobiet, które mają tego traktowania dość. Ja akurat nie jestem za wyświęcaniem kobiet. Ale za resztą jestem całą sobą! Tekst ważny! Dobry! Konieczny! Na Synodzie o rodzinie to jak malowanie trawy na zielono, bo król na przyjechać. Trzeba mówić jak jest. Mi ksiądz proponował: przyszywanie guzików, sprzątanie na plebani w ramach mojego wkładu w życie Kościoła.
KS
Konrad Schneider
19 grudnia 2020, 17:48
~Siergiej Fedorov: Nie, Pani chcialaby, zeby proboszcz jej chociaz raz prawdziwie posluchal. A to jest dla proboszczow rzecz nie do przyjecia...
MK
Maria Kielawa
28 stycznia 2020, 17:50
Kościół /czytaj: mężczyżni/ nie traktuje kobiet podmiotowo ale "służebnie" /czytaj: niewolniczo/ , bez prawa do głosu /wypowiedzi, komentarza, opinii itp./. To feudalne traktowanie niektórych członków Głowy /Jezusa Chrystusa/ stoi w sprzeczności z Jego nauką i podważa jej wiarygodność. Ta swoista patologia jest obecna nie tylko w działaniu, ale też w głoszeniu. Kościół musi wrócić do żródeł Chrztu Świętego.
MK
Maria Kielawa
28 stycznia 2020, 17:22
Kościół /czytaj: mężczyżni/ nie traktuje kobiet podmiotowo ale "służebnie" /czytaj: niewolniczo/ bez prawa do głosu /wypowiedzi, opinii itp./ To feudalne traktowanie członków Głowy - Jezusa Chrystusa stoi w sprzeczności z Jego nauką i podważa jej rzetelność. Ta swoista patologia jest obecna nie tylko w działaniu, ale też w głoszeniu. Kościół musi wrócić do żrodła Chrztu Świętego.
KA
~Kapitan Arianator
28 stycznia 2020, 16:42
U protestantów proboszcz wybierany jest przez wiernych. Zwyczajem u nich jest, że ksiądz pyta się wiernych o jakość kazania. Moglibyśmy wiele nauczyć się od naszych zachodnich braci w wierze. Z resztą wiele rzeczy, które znamy w naszym Kościele pochodzi od luteranizmu. Co do antykoncepcji i in vitro, to nie prawosławni i protestanci nie są tak bardzo przeciwni. Oba Kościoły sprzeciwiają się aborcji i niszczenia nadliczbowych zarodków (gdyż to zabójstwo dziecka), ale samo in vitro i antykoncepcja nie zabijająca dziecka poczętego nie jest tak potepiona przez te wspólnoty.
TP
The Psychologus
28 stycznia 2020, 21:38
proszę nie nazywać heretyków "braćmi w wierze" i doczytać dokładnie na czym polega CAŁA procedura in vitro
MM
~Małgorzata Maj
29 stycznia 2020, 07:39
A to dziwne dla JPII Żydzi byli naszymi starszymi braćmi w wierze. Przypomnij sobie pytanie Jezusa _ kto jest moim bratem?
WS
Wojtek Stan
29 stycznia 2020, 10:24
Psychologus, czy ty jesteś katolikiem? należysz do Kościoła Rzymsko Katolickiego? Czy szanujesz jego naukę? Bo z tego co wiem nazywanie protestantów "heretykami" raczej świadczy że nie słuchasz Kościoła. Więcy pytanie co robisz na katolickim portalu...?
WS
Wojtek Stan
30 stycznia 2020, 11:05
Fascynuje mnie te 100-200 łapek w górę które z automatu dostają komentarze skrajnych konserwatystów, także wtedy gdy wprost negują naukę kościoła lub sprzeciwiają się papieżom (JPII, Franciszkowi...). Czy te osoby istnieją, czy to tylko jakiś hacker z Frondy albo od Rydzyka?
TP
The Psychologus
30 stycznia 2020, 11:14
Przeczytaj Ga: 1, 8 oraz co Sobór trydencki orzekł odnośnie protestantów a potem mogę przyjąć twoje przeprosiny
MM
~Małgorzata Maj
30 stycznia 2020, 14:39
Nie, proszę przeczytać....... Dobry Samarytanin...... To kto jest moim bratem? Sobory, listy,..... średniowieczny feudalizm, liberalne czytanie Biblii. A proste słowa Jezusa...., no to kto jest moim bratem?
KA
~Kapitan Arianator
30 stycznia 2020, 15:38
Protestanci nie mają innej Ewangelii. Nawet sami siebie nazywają ewangelikami. U nas niestety pokutuje wciąż kult tradycji, która czasami przyslaniala filozofię chrześcijańską. Biskup Rys na Taize mówił, że Antychrystami są ci, którzy uważają, że tylko oni są od Chrystusa. Przeczytał wcześniej list, w którym było o tym jak pierwsi chrześcijanie mówili, że albo są od Kefasa, albo od Pawła, a jeszcze inni, że od Chrystusa. Niestety dokładnych słów nie pamiętam.
TP
The Psychologus
4 lutego 2020, 11:40
Ten sam Jezus mówił o "plemieniu żmijowym", lał batem i wywracał stoły
MM
~Małgorzata Maj
5 lutego 2020, 15:41
Protestantów???
TP
The Psychologus
7 lutego 2020, 08:22
Reformacja to XVI wiek, odsyłam do szkoły podstawowej
KS
Konrad Schneider
19 grudnia 2020, 17:49
Wojtek Stan: Te lapki nic nie znacza. Juz Jerzy2 wpadl na trop, ze to jest sprawa troli i hakerow.