Zwiastuny czasów ostatecznych i Sądu

(fot. Jan Tik/flickr.com)
o. Zdzisław J. Kijas OFM Conv

Gdy będzie nadchodził Sąd Ostateczny, czy pojawią się jakieś znaki ułatwiające rozpoznanie tego czasu i czy będą skłaniać ludzi do nawrócenia? Identyczne pytanie postawili Jezusowi Jego uczniowie, prosząc: "Powiedz nam, kiedy to nastąpi i jaki będzie znak Twego przyjścia i końca świata?" (Mt 24,3).

Szukając na nie odpowiedzi, pamiętać należy, że mowy eschatologiczne Jezusa, zapisane w Piśmie Świętym, odnoszą się zarówno do zburzenia Jerozolimy, które nastąpiło w 70 roku po Chr., jak również do powtórnego przyjścia Syna Bożego na końcu czasów. To sprawia, że jest zadaniem trudnym poprawnie zinterpretować znaki wskazujące na zbliżający się koniec czasu, a przynajmniej jest to zadanie dość ryzykowne.

Często ponadto biblijne proroctwa jedynie w wielkim skrócie zapowiadają czas, w którym ma się dokonać jakieś znaczące wydarzenie, a także często anonsują wydarzenia eschatologiczne w zdarzeniach bieżącej historii. Na dodatek przekazy biblijne nie zdają się sugerować, jakoby między różnymi wydarzeniami, które dokonują się w historii, była jakaś wielka odległość czasowa. Stąd też często odnosi się wrażenie, że występują one blisko siebie, jak gdyby następowały zaraz po sobie.

Te i inne jeszcze rzeczy trzeba koniecznie mieć na uwadze, kiedy staramy się znaleźć pełną odpowiedź na pytanie o znaki, które towarzyszyć będą powtórnemu przyjściu Jezusa. Na podstawie tekstów biblijnych, wypowiedzi Jezusa i Jego uczniów można postarać się wyliczyć dziewięć podstawowych znaków zwiastujących nadchodzenie czasów ostatecznych.

DEON.PL POLECA


Oto one:

4. Prześladowanie wiernych: "Wtedy wydadzą was na udrękę i będą was zabijać, i będziecie w nienawiści u wszystkich narodów, z powodu mego imienia" (Mt 24,9).

6. Głoszenie dobrej nowiny po całym świecie. Również o tym przypominał Jezus, mówiąc: "A ta Ewangelia o królestwie będzie głoszona po całej ziemi, na świadectwo wszystkim narodom" (Mt 24,14).

7. Ohyda spustoszenia. Mówił bowiem Jezus: "Gdy więc ujrzycie «ohydę spustoszenia», o której mówi prorok Daniel, zalegającą miejsce święte - kto czyta, niech rozumie - wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry!" (Mt 24,15). Wielu sądzi, że wyrażenie "ohyda spustoszenia" odnosi się do wydarzeń mających miejsce w roku 70, kiedy legiony rzymskie zbezcześciły świątynię jerozolimską, wnosząc do niej swoje sztandary i insygnia, następnie zburzyły ją, spaliły i zrabowały skarbiec świątynny, przewożąc go do Rzymu.

9. Słońce utraci swój blask. Wreszcie kolejny znak zwiastujący zbliżanie się końca czasu ma naturę kosmiczną: "Zaraz (...) po ucisku owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku; gwiazdy zaczną padać z nieba i moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wówczas ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy będą narzekać wszystkie narody ziemi; i ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach niebieskich z wielką mocą i chwałą. Pośle On swoich aniołów z trąbą o głosie potężnym, i zgromadzą Jego wybranych z czterech stron świata, od jednego krańca nieba aż do drugiego" (Mt 24,29-31).

Otwartym, oczywiście, pozostaje właściwy sposób rozumienia przytoczonych wyżej znaków. Nie można bowiem, na co zgadzają się nieomal wszyscy egzegeci, interpretować dosłownie wypowiedzi Biblii. Stąd też nie jest wskazane, aby według pojawiających się w świecie znaków, które w swej treści nawiązują do przedstawionych, układać scenariusz końca czasów.

Przed czymś takim przestrzega sam Jezus, który mówił do Apostołów: "Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie" (Mt 24,42). Powołaniem chrześcijanina jest trwanie na straży, gdyż w chwili, w której się nie spodziewa, może przyjść jego Pan i dlatego winien być przygotowany na wejście razem z Nim na ucztę w niebie.

Egzystencjalna lektura przytoczonych znaków nie wyklucza bynajmniej ich eschatologicznej interpretacji, jako znaków zwiastujących faktyczny koniec czasów.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zwiastuny czasów ostatecznych i Sądu
Komentarze (9)
31 października 2011, 22:26
appeareth? Mój angielski wyraźnie jest ubogi i nie sięga w przeszłość tego języka. Problem jest taki, że ludzie szukają i będą szukać. Chociaż szukanie takiej prawdy graniczy z pychą i ogromną możliwością popełnienia błędu. Jednak ludzie będą szukać. Na szczęście jako odpowiedź jedyną i sensowną mamy Jezusa Chrystusa. On już dał się nam znaleźć.  Ludzki umysł nadal każe szukać znaków rozumem, ale przy każdym kolejnym przekonaniu się, że było to na próżno, znów jest On - Jezus, Jedyny. Ten, Który Zbawił.
L
leszek
31 października 2011, 21:09
A poza tym: "But who may abide the day of His coming? and who shall stand when He appeareth? For He is like a refineres fire."
L
leszek
31 października 2011, 20:39
Problem jest taki, że uczniowie w Mt 24.3 zadali Jezusowi dwa pytania 1) kiedy to nastąpi (tj. zburzenie świątyni przepowiedziane w Mt 24.2) 2) kiedy nastąpi ponowne przyjście Chrystusa i koniec świata. I analogicznie Jezus w ramach jednej wypowiedzi udziela odpowiedzi jednocześnie na te dwa pytania. O ile na pierwsze pytanie odpowiedź pada dość prezycyjna (za życia tego pokolenia, ohyda spustoszenie w świątyni), to na drugie odpowiedź jest wieloznaczna, wyraźnie intencją Jezusa nie było ogłoszenie jakiejś "instrukcji rozpoznawania końca świata". Ale wszystko staje się jasne w Mt 42. Niezależnie od tego, czy koniec świata nastąpi jutro czy za tysiąc lat, musimy tak żyć, aby być przygotowanym na to, że w każdej chwili może przed nami stanąć i powiedzieć: "Oto jestem Ja, ten czas nadszedł".
CN
czas na rachunek sumienia
31 października 2011, 19:51
To słowo Prymasa Augusta Hlonda - pasterza Kościoła w Polsce niepodległej. II Rzeczpospolita to także nie był raj. Także byli czynni, jakże energicznie, wrogowie krzyża i wrogowie trwania polskiej wspólnoty historycznej. Kościół nie spał. Przyjął te wyzwania i potrafił przygotować Polskę do odpowiedzi na próbę najcięższą. Może warto sięgnąć do tamtej nauki, do tamtej diagnozy i do tamtej odpowiedzi? Na zakręcie naszej, także trudnej niepodległości, kiedy widzimy już inny zupełnie dorobek III Rzeczypospolitej, proszę, by Państwo wczytali się w te słowa. Słowa Prymasa Hlonda z listu opublikowanego na Środę Popielcową 1932 roku - listu "O zadaniach katolicyzmu wobec walki z Bogiem".  "Niestety są w Polsce bezbożnicy i jest bezbożniczy ruch. Oczywiście nie pod tą nazwą, lecz pod wygodniejszą nazwą wolnomyślicielstwa. (...) Nie przebrzmiało jeszcze w świecie zmartwychwzbudzające tchnienie: Polsko, wynijdź z grobu (J 11,43), a już odbywa się w łonie wskrzeszonej ojczyzny śmierciorodne zatruwanie pierwiastków życia i walka z jego stwórczym początkiem: Chrystusem. (...) Dopiero zaczęliśmy rozumieć swoje nowe posłannictwo narodowe, a już stajemy się widowiskiem walki z własną przyszłością i z prawdą duszy polskiej, z twórczymi pierwiastkami postępu i z podstawami własnego rozwoju. Mówią, że to powiew Europy, a w rzeczywistości wieje tu woń przykra moralnego rozkładu tej Europy, która już cuchnie (J 11,39). (...)
W
Wojtek
31 października 2011, 15:24
Mnie zastanawia czy takim znakiem czasu nie jest pornografia. Czy nie jest to właśnie Wielka Nierządnica z Apokalipsy św. Jana?
`
``````
30 października 2010, 18:30
  Znaki czasu. "Pan Tadeusz". Polacy lekceważący Żydów i wychowani w niewiedzy[ lat 70] ,że INRI. Żyd grający Hymn Dąbrowskiego i Polak krzywiący się na widok żebraka.    Spotkałam na ulicy Rumunkę,w klasycznym ,bogatym stroju, była z małym synkiem . Wsiadła do luksusowego czarnego mercedesa[tę markę rozpoznaję] i coś mnie jednak ukłuło w resztki serca. Zestawiłam sobie mój los, żebraków na ulicach i ją i odmówiłam jej prawa do posiadania . Jaki ze mnie człowiek, chrześcijanin ?     Każdy ma jakieś wyobrażenie o tym kim jest i czego chciałby dla siebie.Niestety Bóg ma własne plany.Swoją wolę oddaje się tylko Bogu bo Jego należy kochać najbardziej, więcej niż nieprzyjaciela,nawet jeśli jest nim  własne ego.  Czy można złożyć na tym portalu deklarację światopoglądu i nie narażać się na wpływy innych? Nie.
A
alicja
30 października 2010, 13:48
Bóg jest inny- dla niego prawdziwa miłość oznacza pozbawienie się własnej woli- "ale nie moja ,a Twoja wola niech się stanie"- czy te słowa ktoś zrozumiał na tym forum? Tereso, prawdziwa miłość nie oznacza pozbawienia sie własnej woli, bo gdyby tak było, to jakbyś to pogodziła z przykazaniem miłości nieprzyjaciół? Realizowałabyś ich wolę? Nie! Prawdziwa miłość oznacza że zawsze trzeba wszystko rozważać i rozeznawać, co jest dobre, co złe. To rozum i rozwaga podpowiadały Synowi że wola Ojca nie może go skrzywdzić.
T
tomasz
30 października 2010, 11:11
1. chyba jeszcze jakiś Ważny Ktoś się pojawi i zwiedzie ludzi. ktoś jakos dominujący, ogłaszający się, ze jest ...  2. czasem wyczuwam, jako świecki, taką podejrzliwość duchownych. zastanawiam się nad tym, rozumiem że to dbałość by nie głoszono niezgodnie z Kościołem. Z drugiej strony zalew informacji, wyćwiczone umysły starają się tak po prostu jakoś dociekać prawdy. Prawdy. Łatwo tu zarówno o pychę, jak i kościelne skreślenie, samo życie. sam już się pogubiłem. 
T
teresa
30 października 2010, 08:45
A kiedy będziecie ewangelizować-liczcie tylko na siebie.Ilu ludzi -tyle zapatrywań na dany punkt widzenia. Szczęść Boże.Może już tym razem sie uda.Czas najwyższy wykroić serce. Jednego nie warto- starać się,żeby nas dobrze zrozumiano, to takie pozbawiające wolnej woli odbiorcę i niechaj sam się wykaże swym Bożym dziecięctwem. Bóg jest inny- dla niego prawdziwa miłość oznacza pozbawienie się własnej woli- "ale nie moja ,a Twoja wola niech się stanie"- czy te słowa ktoś zrozumiał na tym forum?