Co się z nami dzieje?
Postanowiłem napisać ten artykuł po przeczytaniu tekstu o. Jerzego Sermaka SJ. Niestety zupełnie się z autorem nie zgadzam, gdyż próbuje on zmienić sens i wydźwięk jednego ze zdarzeń.
W swoim tekście autor pisze, jak to źle byli traktowani tzw. obrońcy krzyża i jak to bezczeszczono najświętszy znak wiary katolickiej - krzyż. Niestety zupełnie się z autorem nie zgadzam, gdyż próbuje on zmienić sens i wydźwięk tych zdarzeń.
Zajścia przed Pałacem Prezydenckim, nie były niczym innym jak demonstracją poparcia dla jednej partii politycznej. Co potwierdzały w tym czasie i potwierdzają każdego 10-tego owacje powitalne Jarosława Kaczyńskiego.
Wierzący jak określił ich autor to zwolennicy PIS, określone przez autora "pijane bojówki" to zagorzali ich przeciwnicy.
Sam krzyż pomimo, że przez pewien czas znajdował się w centrum tych politycznych manifestacji, był jedynie jak to nazwał Kaczyński "substytutem" celu politycznego.
Przez każdą ze stron manifestacji, jak również przez polityków, przedstawiciele Kościoła byli przymuszani by zająć stanowisko w tej sprawie, co oczywiście było pułapką - bo zajęcie stanowiska było by opowiedzeniem się po jednej ze stron konfliktu politycznego.
Można opowiadać się w tej sprawie po różnych stronach, można różnie oceniać zachowanie "obrońców krzyża" czy "pijanych bojówek", w zależności od sympatii politycznych. Ale oceniać te zdarzenia w kontekście ataku czy obrony Kościoła jest nieporozumieniem.
Skomentuj artykuł