Mój brzuch to moja siła

(fot. instagram.pl / Łukasz Sośniak)
Łukasz Sośniak

"Ty to lubisz" - usłyszałem kiedyś komentarz, który dotyczył mojej otyłości. Wiem. Nie tylko to lubię, ale i na potęgę wykorzystuję. Jak można nie lubić takiego misia… takiego zabawnego okrąglaczka… takiego pulpecika…

Kiedy pracowałem jako dziennikarz i konferansjer, dziękowałem niebiosom za swój brzuch. Korzystałem z niego niczym z broni, dzięki której mogłem wywołać uśmiech na twarzach, zjednać sobie publiczność, zażartować. A ile z niego korzyści w towarzystwie! Na imprezach pomagał mi być duszą (a raczej brzuchem) towarzystwa, torował mi drogę (dosłownie też) w wielu miejscach i okolicznościach. Można powiedzieć, że… szedł zawsze przede mną.

DEON.PL POLECA

(fot. mamprzewage.blog.deon.pl)

A co ja teraz właśnie robię? Wykorzystuję swoją otyłość do tego, żeby opowiadać kolejne historie, żeby zajmować waszą uwagę i inspirować do odrobiny radości. Dlatego nie wiem co będzie, gdy bojler zmieni się w kaloryfer i okrąglutki miś stanie się suchym bażantem. Czuję się trochę jak Pavarotii truchlejący ze strachu, że kiedy schudnie straci swój cudowny głos. Ja drżę na samą myśl, że wraz z brzuchem zmniejszy się mój towarzyski potencjał, że ujrzę smutne miny i znudzone twarze, że będę musiał wrócić do szeregu, z którego nie będę niczym się wyróżniał.

Czy jednak to nie jest niskie poczucie własnej wartości? Pewnie, że tak. Sprawia ono, że czasem "psuje mi się wzrok" i otyłość widzę jako mój jedyny atut. Coś, co stawia mnie ponad przeciętnością. Pewnie wielu z was, zmagających się z nadwagą lub otyłością, postrzega ten stan jedynie jako coś złego, co należy jak najszybciej dla swojego dobra zmienić. To prawda. Jednak warto sobie uświadomić, że otyłość może być moim fałszywym ja, moim alter ego, moją zbroją w której kryję się przed podjęciem prawdziwych wyzwań, moim szańcem ochraniającym mnie przed wyjściem naprzeciwko moich pragnień. Może być tak, że na lewo i na prawo deklaruję, że chce zrzucać kilogramy, ale tak naprawdę to tylko kolejna próba zwrócenia na siebie uwagi i w rzeczywistości wcale nie chce schudnąć. Wręcz przeciwnie! Bronię swojego brzucha jak Ordon reduty, bo jest mi potrzebny żeby dopieszczać swoje ego.

Dobrze mi zrobiło, że o tym napisałem, bo żeby skutecznie walczyć z otyłością muszę sobie często uświadamiać, jak kosztem swojego zdrowia leczę kompleksy i głaszczę swoje ego niczym mruczącego kocura… Każdy z nas grubasków może wpaść w taką pułapkę.

O! A tutaj przykład czegoś takiego, jak można wykorzystać brzuszek żeby być fajnym:

Tekst pochodzi z bloga mamprzewage.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mój brzuch to moja siła
Komentarze (3)
no_name (PiotreN)
14 lipca 2018, 23:03
Oczywiście można próbować się chować za swoją tuszą, ale to zawsze będzie pewnien rodzaj ucieczki. Waga, czy postura tak naprawdę nie mają istotnego znaczenia, dopóki sam sobie takowego nie przypiszesz. Bo wartości człowieka nie mierzy się w kilogramach. :-)
14 lipca 2018, 22:49
Ale jak to miło usłyszeć od kochanego człowieka: Świata za tobą nie widzę! ... (bo mi go zasłaniasz... ;-)
14 lipca 2018, 19:42
Warto zawalczyć o swoje zdrowie nawet kosztem utraty popularności. Co do brzucha, jeśli obwód przekracza 100 cm. stwarza realne zagrożenie ze strony układu krążenia w postaci chorób serca. Powodzenia w drodze do odzyskania pełni sił i zdrowia!:)