Moralne aspekty choroby alkoholowej
Choroba alkoholowa niesie ze sobą krzywdę. Uzależniony wyrządza ją sobie sam ale i innym ludziom. Osoby, które nie znają mechanizmów choroby utożsamiają nadużywanie alkoholu i wszystkie tego konsekwencje z grzechem i winą moralną.
Pismo Święte nie potępia używania wina podczas świąt kultowych i uroczystości. Jednak ostrzega człowieka, że pijaństwo pozbawia panowania nad sobą i rozumu, przynosi hańbę i wstyd, doprowadza do zaniedbania obowiązków, nierządu i bezbożności. Później zaczęto traktować pijaństwo w perspektywie moralnej - jako występek czy grzech. Kiedy zaczęto rozróżniać i traktować alkoholizm jako chorobę sprawa się skomplikowała. Z koncepcji uzależnienia jako choroby można wysunąć wniosek, że osoba uzależniona nie ponosi odpowiedzialności za rozwój choroby, ani jej konsekwencje, a nawet za podjecie leczenia i wybór terapii. Choroba alkoholowa niesie ze sobą krzywdę. Uzależniony wyrządza ją sobie sam ale i innym ludziom. Osoby, które nie znają mechanizmów choroby utożsamiają nadużywanie alkoholu i wszystkie tego konsekwencje z grzechem i winą moralną. W takim przypadku alkoholik czuje się przytłoczony ciężarem zarzucanych mu win.
Większość złych wydarzeń miała miejsce podczas, gdy jego świadomość i wolna wola były ograniczone działaniem wypitego alkoholu. Często nawet nie pamięta tego co robił. Moralizowanie i obwinianie ze strony bliskich i środowiska może doprowadzić do samopotępienia, wstrętu do siebie albo do patologicznego poczucia winy. To wszystko może spowodować powrót do picia i odwlec w czasie leczenie. Czasem można spotkać też opinie, że skoro alkoholizm jest chorobą to nie ma tu wymiaru moralnego. W takim przypadku to przeważnie osoba uzależniona przyjmuje postawę wręcz agresywną, broni się i neguje swoje złe postępowanie. Czasem nawet izoluje się od świata i środowiska, które obrachunek moralny z przeszłością postrzega jako potrzebę do trwałej trzeźwości. Normy moralne dotyczą wszystkich ludzi i mają charakter uniwersalny. W taki sam sposób odnoszą się do osób zdrowych jak też do osób uzależnionych.
Jednak odpowiedzialność za naruszenie tych norm uniwersalnych ponosi indywidualnie każdy człowiek. Zmienia się ona w zależności od stopnia świadomości i wolności danej osoby. Każde sięganie po alkohol przez dzieci i młodzież oraz nadużywanie alkoholu przez dorosłych jest zachowaniem krzywdzącym, ale winę i odpowiedzialność moralną należy w każdym przypadku rozpatrywać indywidualnie, aby uwzględnić specyficzny dla danego człowieka stopień jego wolności i świadomości. Choroba alkoholowa może ograniczać lub nawet zupełnie znosić odpowiedzialność moralną za czyny osoby uzależnionej, kiedy ta doświadcza ograniczenia lub całkowitego pozbawienia świadomości i/lub wolności. Nie zmienia to faktu, że człowiek uzależniony wyrządził bolesne krzywdy sobie samemu, ale też innym ludziom. W związku z tym nie można zapomnieć o ponoszeniu przez niego naturalnych konsekwencji jego zachowania.
Alkoholizm osoby jest związany z określoną sumą krzywd wyrządzonych konkretnym ludziom. Za wyrządzone krzywdy należy wynagrodzić niezależnie od świadomości i poczucia wolności, jakimi dysponował człowiek uzależniony w momencie gdy kogoś krzywdził. Alkoholizm jest chorobą, a nie grzechem. Powstała ona jednak w wyniku nadużywania alkoholu, a to stawia jej początki w wymiarze moralnym, stawia problem winy i odpowiedzialności. Choroba alkoholowa nie zwalania od odpowiedzialności za konsekwencje wykonanych czynów i wyrządzonego zła, a świadomość krzywd wyrządzonych innym i sobie samemu domaga się odważnego rozrachunku z przeszłością. Potrzeba aby osoba trzeźwiejąca uznała wyrządzone krzywdy i, o ile to możliwe, naprawiła je oraz zadośćuczyniła wobec skrzywdzonych osób. Oznacza to, że w obecnym swoim życiu ta osoba powinna przyjąć cierpliwą i konsekwentną postawę miłości i odpowiedzialności wobec siebie i innych osób. Rozstanie z osobą uzależnioną. Kiedy rodzina boryka się z problemem uzależnienia, w większości przypadków również z przemocą w rodzinie; kiedy obie strony, najczęściej uzależniony mąż i współuzależniona żona, wzajemnie się obwiniają i każde na swój sposób próbują realizować się w małżeństwie kierując się swoją zaburzoną osobowością, trudno jest o dobre relacje w takiej rodzinie. Poniekąd jest to sytuacja skrajna, bo przychodzi kochać współmałżonka, który przeżywa poważny kryzys.
Nie umie wtedy kochać ani innych ludzi ani siebie i wyrządza krzywdę swoim bliskim. W takiej sytuacji trzeba się zastanowić czy można wspólnie mieszkać, wspólnie wychowywać dzieci, godzić się na współżycie seksualne i wspólnotę majątkową. Współuzależniona kobieta często grozi i szantażuje męża rozwodem, separacją lub odejściem. Jednak nie czyni tego, bo nie jest odpowiednio przygotowana psychicznie ani materialnie. Przez swoją niekonsekwencję, jest niewiarygodna. Takie zachowanie pozbawia też ją szacunku. Dojrzała miłość polega na stosowaniu zasady: "ty nadużywasz alkoholu, ty ponosisz konsekwencje". Odseparowanie się od osoby uzależnionej może być tego typu konsekwencją i zabezpieczeniem godnego życia dla współmałżonka, bo "jeśli jedno z małżonków stanowi źródło poważnego niebezpieczeństwa dla duszy lub ciała drugiej strony albo dla potomstwa, lub w inny sposób czyni zbyt trudnym życie wspólne, tym samym daje drugiej stronie zgodną z prawem przyczynę odejścia". Koniecznym warunkiem uznania prawdy o sobie i podjęcia terapii jest ponoszenie przez uzależnionego bolesnych konsekwencji sięgania po alkohol.
Zanim dojdzie do separacji współmałżonek uzależnionego nie powinien podawać posiłków, jeśli uzależniony wydał pieniądze na alkohol, nie prać jego pobrudzonych ubrań ani usprawiedliwiać go w pracy, gdy jest nietrzeźwy. Lepiej jest, by uzależniony był głodny czy nawet stracił pracę, niż miałby stracić życie na skutek trwania w chorobie alkoholowej. "Trwanie latami przy uzależnionym, który znęca się nad najbliższymi i nimi manipuluje, okazuje się cierpieniem, które ma destrukcyjny wpływ na współmałżonka i dzieci, a nie przynosi żadnej zmiany w postawie alkoholika. Co więcej, pozwala mu trwać w nałogu." Zatem wspólne życie małżeńskie z tego powodu staje się praktycznie niemożliwe. W takich sytuacjach możliwa jest fizyczna separacja małżonków i zaprzestanie wspólnego życia. Przed Bogiem małżonkowie nadal są mężem i żoną oraz nie mogą zawrzeć nowego związku.
Separacje należy uznać za środek ostateczny, kiedy już inne metody poprawy sytuacji zawiodły a między małżonkami nadal brak wzajemnego zrozumienia. Współmałżonek powinien wtedy szukać wsparcia we wspólnocie kościelnej, aby mógł dochować wierności także w tej trudnej sytuacji.
Skomentuj artykuł