O wspólnym zamieszkaniu przed ślubem...

(fot. ariellie calderonie / flickr.com / CC BY)
www.ewangelizacja.jgora.pl/blogi/xrobert

Jednym z pewnych bolesnych tematów, które dotykają w sposób szczególny ludzi młodych, jest kwestia wspólnego zamieszkiwania razem przed zawarciem małżeństwa (oczywiście nie chodzi o umowę cywilną). Wiele czasu poświęciłem na to, by umieć wytłumaczyć (na ile to możliwe), dlaczego Kościół mówi: NIE w tej sprawie. Postaram się w kilku zdaniach to tutaj wyrazić.

Jak popatrzymy na zestawienie, które przygotował Generalny Urząd Statystyczny w Polsce to w 2001 roku było 45 308 rozwodów, natomiast 9 lat później już 61 300 i z każdym rokiem ich przybywa. Te liczby są o tyle zastanawiające, że w ostatnich latach w każdym radiu, telewizji, gazetach, mówi się o tym, że trzeba wiedzieć, za kogo się wychodzi, że nie można brać "kota w worku", że trzeba się poznać, wypróbować, ipt, itd. Jak popatrzy się na to zdroworozsądkowo i logicznie to rozwodów powinno być coraz mniej, natomiast jest odwrotnie. Co się dzieje?

Dlaczego młodzi, którzy byli ze sobą na przykład osiem lat, żyjąc jak "małżeństwo", potem, gdy zawierają sakramentalny związek małżeński, nagle okazuje się, że "on (ona) jest inny/a niż sobie wyobrażałam. " Przecież byli ze sobą!? Tutaj pojawia się kwestia, która coraz mocniej ginie we współczesnym świecie - MIŁOŚĆ. Nie jako seks, ale jako uczucie, które łączy osoby. Patrząc na związek dwojga ludzi, można wyodrębnić takie dwa etapy budowania MIŁOŚCI.

Etap uczucia

DEON.PL POLECA


Narzeczeństwo, od którego coraz mocniej się odchodzi, jest czasem poznawania siebie wewnętrznie. Odkrywaniem swoich uczuć, charakteru, emocji... Czas budowania uczucia jest czasem wejścia w czyjeś serce; poznawania jego reakcji na pewne sytuacje; wychodzenia z kłótni, które się rodzą (co jest najnormalniejsze w świecie), poznawania swoich gestów, mimiki twarzy (jak skacze mu powieka, znaczy, że się denerwuje), ulubionych rzeczy…

Niuanse, które w większości są zaniedbywane już na początku związku, a które potem przyczyniają się do rozpadu już zawartego małżeństwa. Czas bycia razem jest momentem budowania UCZUCIA miłości. Uczucia, które pozwala przetrwać największe burze.

Tam, gdzie dzieje się dobro, tam, gdzie małżeństwie żyje pięknie, jeszcze mocniej będzie działało zło. Jak spytacie starsze małżeństwa, ludzi, którzy pamiętają jeszcze wojnę, to przekonacie się, że to uczucie miłości, a nie np. seks, pozwolił im przetrwać razem najcięższe chwile.

Budowanie uczucia miłości to budowanie tak na prawdę swojej przyszłości. Warto zadawać sobie wzajemne proste pytania. - Czy Ty mnie kochasz? Czy ja Ciebie kocham?

Słowo "kocham" nie ma być, przepraszam za wyrażenie, pewnego rodzaju szmatą, którą będę zawsze wycierał najbrudniejsze części mojego serca. To słowo ma wyrażać mnie - nawet, a może w szczególności, jako mężczyznę! Uczucie pozwala, drodzy Panowie, szanować kobietę, być względem niej szarmanckim.

Droga Pani, jeżeli dla niego dowodem na to, czy go kochasz, jest, przepraszam, pójście z nim do łóżka - to, przykro mi to powiedzieć, on cię NIE KOCHA, a na pewno nie szanuje! Poznawanie siebie - to jest coś, co powinno was zajmować i pochłaniać.

Etap miłości fizycznej

Jeżeli w danym związku, po trzy miesięcznej znajomości, zaczynacie uprawiać seks, to niszczycie z każdym kolejnym dniem swoje uczucie, niszczycie, bo zmieniacie naturalną kolej rzeczy w MIŁOŚCI.

Seks jest dobry, stworzony przez Boga, dla przyjemności dwojga ludzi, ALE! Bóg łączy dwoje ludzi, błogosławi im w życiu (sakrament) i oddaje ich sobie (na dobre i na złe). Gdy oddają się sobie, to oddają również swoją fizyczność - to jest moment poznawania wzajemnie swojego ciała. Jeżeli poznaliście już swoje dusze, swoje serca to nie będzie w stanie nie szanować swojego ciała. Co to oznacza? Seks jest czymś pięknym i przyjemnym dla małżonków. Z jednej strony jest momentem stwarzania człowieka (gdy planujecie dziecko) z drugiej jest momentem przyjemności dla was.

Dlaczego Kościół zabrania wszelkiej antykoncepcji? Czyli: prezerwatyw, spirali, tabletek antykoncepcyjnych, tabletek tzw. "po", (czyli poronnych) Ponieważ popęd seksualn nie polega na tym, że kiedykolwiek będę czuł potrzebę bliskości fizycznej, to ją będę miał - to jest niestety świat zwierząt, który postępuje według popędów.

Małżeństwo zakłada również czas wstrzymania się od seksu. Kiedy? Na przykład wtedy, gdy nie planujecie dziecka, a żona jest w cyklu płodnym. Wtedy to jest sygnał dla was, że trzeba ze współżycia zrezygnować. A dlaczego nie skorzystać wtedy z antykoncepcji? Ponieważ postąpilibyście jak zwierzęta...

Ks. Pawlukiewicz miał kiedyś pewną konferencję, na której bardzo mocno powiedział, że antykoncepcję można nazwać "antybachoryzmem". Uprawiamy seks, ale żadnego bachora nie chcemy mieć - masz uważać! A jak nastąpi tzw. "wpadka", to co się wtedy dzieje? - Miałeś uważać! - Sama mogłaś uważać! Zrób coś z tym! Kolejny bachor!. Czy dziecko nie odczuje w przyszłości tego, w jaki sposób zostały przywitane przez swoich Rodziców? Czystość w małżeństwie uczy poszanowania do siebie!!!
Żona to jest ktoś, kogo mam szanować, a nie coś, co sprawia mi przyjemność. Ten etap wypływa tak na prawdę z pierwszego. Jest dodatkiem do prawdziwej MIŁOŚCI, która rodzi się we wnętrzach dwojga ludzi.

Przysięga małżeńska rozpoczyna się od słów "(...) biorę ciebie za męża (za żonę)" - biorę całego, całą - z twoimi wadami, złymi nawykami, z twoim uśmiechem, zaletami.

To, co pozwala znieść wady drugiego człowieka, to jest miłość i tylko ona pozwala iść do przodu mimo problemów.

Wyprzedzając niektóre komentarz. A skąd może niby to ksiądz wiedzieć? Jak ksiądz może mówić, w jaki sposób mają żyć małżeństwa, skoro nigdy tego ksiądz nie przeżył?

To ważne pytania. Nigdy nie poznam tego, co to znaczy żyć w małżeństwie. Ale Ty również, drogi Czytelniku, nie dowiesz się nigdy, co to znaczy być księdzem, nie dowiesz się, co to sakrament spowiedzi i nie poznasz tysięcy słów i problemów, o którym mówi się w konfesjonałach.

Te spowiedzi, rozmowy są konkretnymi sytuacjami, z którymi spotykają się ludzie, tacy jak Wy. Te słowa pozwalają potwierdzić naukę Kościoła. Dlatego wielu księży mogłoby bez problemu wskazywać na te sprawy, które - w małżeństwach - poszły nie tak.

Drogie Panie! Szanujecie siebie, swoją godność - jako człowieka, jako kobiety, jako dziecka Bożego. Budujcie uczucie, które pozwoli wam być razem - szczególnie kiedy będzie źle.

Drodzy Panowie! Bądźcie dżentelmenami, kochajcie swoje dziewczyny, narzeczone, ale postawcie sobie i im pewne granice, których nie przekroczycie - dla swojego i ich dobra.
Nie będzie łatwo! Ale odwaga i honor mają to do siebie, że nienawidzą łatwizny.

Narzeczeni! Nie marnujcie czasu. Wykorzystajcie go dobrze tak, by dać fundament swojemu uczuciu!

Małżonkowie! Nie doprowadzajcie do rutyny! Rozbudzajcie w sobie to, co było na początku. Pielęgnujcie miłość, która będzie was unosiła, a nie przytłaczała.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O wspólnym zamieszkaniu przed ślubem...
Komentarze (7)
WZ
warto zajrzeć
12 stycznia 2013, 15:28
"Wiele czasu poświęciłem na to, by umieć wytłumaczyć (na ile to możliwe), dlaczego Kościół mówi: NIE w tej sprawie." narzeczeni - NIE ale już małżonkowie cywilni - TAK przykład "Żeby się nie rozwiedli drugi raz" na tym portalu mogą żyć razem z aprobatą księży... i ich współzycie nie uderza
ks. Robert Bielawski
12 stycznia 2013, 15:06
Oczywiście Panie Marcinie, że porównując rok 2005 z 2010 to rozwodów ubywa, natomiast w tekście artykułu napisałem:  "Jak popatrzymy na zestawienie, które przygotował Generalny Urząd Statystyczny w Polsce to w 2001 roku było 45 308 rozwodów, natomiast 9 lat później już 61 300 i z każdym rokiem ich przybywa". Użycie w tekście sformułowania "z każdym rokiem" - mając w pamięci wcześniejsze porównanie (2001 do 2010) - jest skrótem myślowym ukazującym przyrost rozwodów w perspektywie czasu. Poniższe statystyki to potwierdzają, że 1980 - 1990 - 2000- 2010 to jest stały wzrost rozwodów w Polsce.
M
MarcinKaczmarczyk
12 stycznia 2013, 10:42
Nie wiem czy autor umyślnie sfałszował statystykę czy nawet jej nie sprawdzał, ale z danych GUS jasno wynika, że rozwodów stale nie przybywa. Wręcz od 2007 roku widać tendencję spadkową. Drogi autorze, jeśli używasz liczb, to je najpierw sprawdź. ... Witam Panie Marcinie z tej strony ks. Robert Bielawski - autor powyższego artykuły. Nie wiem skąd u Pana takie statystyki GUS-u. Chętnie poznam źródło. Oczywiście, gdy podaje pewne dane opieram się na poszczególnych dokumentach, dlatego odsyłam do [url]http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/rs_rocznik_demograficzny_2012.pdf[/url] - strona 240 podaje liczbę rozwodów w Polsce. Niestety nie jest prawdą to co Pan napisał, chociaż nie ukrywam, że chciałbym, żeby tendencja rozwodowa w Polsce była spadkowa. Pozdrawiam +pax ... Witam księdza Poniżej skopiowałem dane z tabeli, na którą się Ksiądz powołuje. Jasno widać, że rozwodów stale nie przybywa (rok 2005 - 2010). W 2010 i 2011 roku było mniej rozwodów niż w 2005. Danych z 2012 roku ksiądz raczej nie zna, więc założenie "stale przybywa" jest przesadzone i to zdecydowanie, chyba że ma ksiądz jakieś autorskie statystyki. Pozdrawiam TABL. 34 (75). ROZWODY DIVORCES WYSZCZEGÓLNIENIE SPECIFICATION    1980     1990     2000      2005       2010      2011   39833    42436   42770    67578     61300     64594
ks. Robert Bielawski
11 stycznia 2013, 22:13
Nie wiem czy autor umyślnie sfałszował statystykę czy nawet jej nie sprawdzał, ale z danych GUS jasno wynika, że rozwodów stale nie przybywa. Wręcz od 2007 roku widać tendencję spadkową. Drogi autorze, jeśli używasz liczb, to je najpierw sprawdź. ... Witam Panie Marcinie z tej strony ks. Robert Bielawski - autor powyższego artykuły. Nie wiem skąd u Pana takie statystyki GUS-u. Chętnie poznam źródło. Oczywiście, gdy podaje pewne dane opieram się na poszczególnych dokumentach, dlatego odsyłam do [url]http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/rs_rocznik_demograficzny_2012.pdf[/url] - strona 240 podaje liczbę rozwodów w Polsce. Niestety nie jest prawdą to co Pan napisał, chociaż nie ukrywam, że chciałbym, żeby tendencja rozwodowa w Polsce była spadkowa. Pozdrawiam +pax
M
MarcinKaczmarczyk
11 stycznia 2013, 20:52
"Jak popatrzymy na zestawienie, które przygotował Generalny Urząd Statystyczny w Polsce to w 2001 roku było 45 308 rozwodów, natomiast 9 lat później już 61 300 i z każdym rokiem ich przybywa. " LICZBY ROZWODÓW WEDŁUG GUS:    rok 2006: 71,9 tys.     rok 2007: 66,6 tys.     rok 2008: 65,5 tys.     rok 2009: 65,3 tys.     rok 2010: 61,3 tys Nie wiem czy autor umyślnie sfałszował statystykę czy nawet jej nie sprawdzał, ale z danych GUS jasno wynika, że rozwodów stale nie przybywa. Wręcz od 2007 roku widać tendencję spadkową. Drogi autorze, jeśli używasz liczb, to je najpierw sprawdź.
A
Aga
10 stycznia 2013, 18:26
Kiedy zna się swoje ciało, to nie ma możliwości, że nie "daje pewnych sygnałów". Z powodu choroby i gorączki mierzenie temperatury u mnie nie miało sensu w ostatnim cyklu. Mimo to schorowany organizm jasno wskazał okres płodny. Jeśli jednak nie podoba się komuś stwierdzenie dotyczące antykoncepcji, to polecam rozważyć kwestię psychologiczną (akceptacja kobiety z uwzględnieniem jej płodności), etyczną (a. hormonalna, wkładka domaciczna działają przeciwzagnieżdżeniowo, a nie przed poczęciem) i ekonomiczną
?
?
10 stycznia 2013, 13:25
stwierdzenie "uzywasz antykoncepcji" = "postepujesz jak zwierze" to moim zdaniem gruby nietakt i daleko idace uproszczenie.  1. co zrobic kiedy w pewnych sytuacjach metody naturalne nie daja pewnych sygnalow czy to okres plodny czy nie? 2. co zrobic kiedy trzeba wyjezdzac za chlebem do odleglego miasta i malzonkowie spotykaja sie tylko rzadko? 3. co zrobic kiedy zona ze wzgledow zdrowotnych nie powinna zajsc w ciaze?