Tak czuję się, kiedy popełnię grzech
Odbija się na funkcjonowaniu, jak można się spodziewać, przepełnionym coraz większą ilością błędów, potknięć i niedociągnięć.
Grzech działa jak zmęczenie
Wiele małych, często niepozornych działań potrafi zostawić człowieka pod koniec dnia z poczuciem zmęczenia, wyczerpania. Nieświadomi co konkretnie doprowadziło nas do takiego stanu widzimy jedyne skutek – brak sił i energii. Działanie grzechu lekkiego.
A może czasem jedna akcja, jeden zryw pozbawia nas kompletnie impetu działania, wypompowuje z nas wszystko. Znając ryzyko, to, jak mocno zaangażuje Cię pewny ruch – uczestniczysz w czymś, co koniec końców zostawia Cię padniętego ze zmęczenia, czasem nawet rzuca na kolanach albo rozkłada na łopatki – grzech ciężki.
Letarg, poczucie rezygnacji, chęć pozostania w bezruchu i niepodejmowania się żadnych inicjatyw, wykonywania żadnych zdań – efekt zmęczenia. Czasem potrzeba izolacji, przepełnienie negatywnymi emocji. Wszystko to odbija się na naszym funkcjonowaniu, jak można się spodziewać przepełnionym coraz większą ilością błędów, potknięć i niedociągnięć.
Skupienie się na sobie i na swoich emocjach, głównie smutku i żalu, które potrafią napływać coraz większymi falami, a my pozbawieni sił przestajemy się im opierać. Zamykamy się na ludzi dookoła, uwięzieni we własnym świecie, zatopieni w melancholii, zanurzeni w marazmie życia. Niezdolni do podjęcia się jakiś zdecydowanych akcji, które wyrwą nas z tego letargu. I tak dni zlewają się w jedno, pojawia się poczucie bezsensu i beznadziei. Jak mamy z tym walczyć? Czasem ciężko nam zdecydować się na to, co nas z tego wyrwie – udanie się do Sakramentu Pokuty i Pojednania.
Irytacja na bliskich, rozdrażnienie. Skutek – o wiele łatwiej wyładować się nam na osobach, które kochamy. O wiele za dużo nieprzemyślanych słów, zbyt ostrych i niesłusznie wymierzonych. Oceniających, dystansujących innych do nas, raniących. Powodujących w nas poczucie winy, budzące niechęć do siebie, pretensje i żal. Zakrzywienie obiektywnego postrzegania siebie, powoli budząca się do siebie nienawiść, wątpliwości czy ktoś inny nam wybaczy – odebranie nadziei na przebaczenie i miłość Boga.
Czasem po policzkach płyną łzy, których nie można zahamować. Pojawia się bezsilność wobec tego wszystkiego, w głowie kłębią się myśli, że nie da się samemu poradzić z tym smutkiem. Rzutuje to na wszystkie pozytywne chwile w Twoim życiu, zamazując i odbierając Ci je. W pewnym momencie przestajesz walczyć. Poddajesz się temu, tracisz kontrole nad sobą, emocjami. Wchodzisz w mrok – odebrali Ci światło.
Gdy przychodzi wyczerpanie, spada Twoja efektywność w tym co robisz, szczególnie w tym co Ci na co dzień dobrze wychodzi. Nie jesteś tak skuteczny, nie potrafisz wnosić do tego świata tyle, co zawsze. Zaczyna się frustracja skierowana w swoją stronę, zawód sobą. Awersja do tego co kochasz, pasja zmienia się w źródło przygnębienia. Wypalenie, rezygnacja z nowych celów i rozwoju. Odebrane są Ci talenty, a przez to pozbawiano Cię lwiej części Twojej osobowości i wyjątkowości.
Pewność siebie zmienia się w strach. Wyprostowana postawa w zwieszone ramiona. Otwartość na świat w zamknięcie w czterech ścianach. Energia w wyczerpanie. Działanie w letarg. Optymizm w pesymizm. Uwaga z tego, co dobre zostaje przekierowana na to co, złe. Zamiast bycia wojownikiem stawiającym czoła swoim słabościom, mającym motywację by się starać, bo ciągle w głowie ma zwizualizowany cel i jest umocniony miłością, nadzieją i akceptacją człowiek staje się tarczą, przyjmującą wszystkie pociski, które ładuje w nas Zły. Im więcej ich jest, tym mocniej krwawi i szybciej uchodzi z niego życie.
Czasem odnalezienie siły, by zrobić ten jeden krok ku Pojednaniu z Bogiem kosztuje nas ostatnie pokłady energii. Pocieszające jest to, że ona nigdy nie zostanie nam odebrana, bo jest ulokowana głęboko w sercu. Nasz ostatni ratunek, coś czego nikt do śmierci nas nie pozbawi – możliwość otrzymania przebaczenia. Wystarczy tylko i aż jedna decyzja – stanięcie z tym, że się umiera przez Bogiem. Nigdy nie można o tym zapomnieć, że choćby ogołocono nas ze wszystkiego, nie odbiorą nam miłości Boga. Bo On już oddał za nas życie.
Tekst ukazał się pierwotnie na blogu kontrapunktdlaswiata.blog.deon.pl
Skomentuj artykuł