W modzie rzucanie kamieniami

(fot. Rumble Press / flickr.com / CC BY 2.00)
anirl

To jest wszędzie jak jakaś plaga. Na ulicy, w szkole, w pracy, w domu, w internecie. Dlaczego niektórzy mają tak głęboko zakodowane ubliżanie, poniżanie, potępianie?

Czym różnisz się od innego człowieka? Sposobem życia? Sposobem ubierania się? Czym?

Dlaczego łatwiej nam osądzić samotną matkę z dzieckiem? "Bez męża, tylko zabawę masz teraz w głowie!" A znający tę kobietę wiedzą: "Czemu ona? Zawsze uczciwa, zawsze dobra, wierząca" (tu się osądy zaczynają i pytania: "Gdzie był Twój Bóg?"). Ci, którzy znają, wiedzą, że miała męża. Mąż zginął w wypadku, kiedy ona była jeszcze w ciąży. Inni osądzą niesłusznie, boleśnie.

DEON.PL POLECA

Powiesiła się. W obieg idą różne historie. Osądy: "Jaki to mąż był straszny, jak ją bił!". Nieprawda, mąż był dobry, kochany, cierpliwy, zawsze przy niej. "Nie chciała dziecka - przez dziecko odebrała sobie życie". I znów pudło. Starali się o dziecko od dnia ich ślubu. Teściowa. Siostra. Przyjaciele. Znajomi. Wszyscy. Wszyscy wszystkich osądzają. Nikt nie spojrzy z perspektywy "JA" - co ja zrobiłem/zrobiłam, by nie zalożyła pętli na szyję? Wreszcie po jakimś czasie: "Mąż! Wdowiec! Widziałaś? Miał niebieską, jasną koszulę! Czy on nie wie, co to żałoba? Na pewno ma już inną". Nie ma. Cierpi, ale w ciszy. Wie, co to żałoba.

Zmarło dziecko. Zachorowało nagle. I już słychać: "Zagłodziła, pobiła, udusiła, rzuciła o podłogę". Nie. Ośmiomiesięczne dziecko zmarło przez pneumokoki. Znowu: "Nie szczepiła. Gdyby zaszczepiła, dziecko by żyło". Szczepiła regularnie. Mijałam ją często w przychodni.

To tylko trzy przykłady, a jest ich wiele. Każdego dnia ktoś kogoś niesłusznie osądza, zadając ból. A gdzie nasze chrześcijańskie podejście? Gdzie Miłosierdzie, którego ponoć uczymy się w Piśmie Świętym? Nie każdy tak je czyta. Niektórzy tylko mówią, że czytają, inni nawet w domu nie mają. Osądzisz czyjąś wiarę na podstawie tego, ile razy w miesiącu chodzi do kościoła na Mszę św.? Jak? Przecież można chodzić codziennie. Niekoniecznie się modlić i w niej uczystniczyć, ale się chodzi.

Wreszcie mój "ulubiony" osąd: "Tyle lat w grzechu, a teraz niby się nawrócił!". A czy nie jest tak, że Bóg cieszy się, że grzesznik wraca, a smuci się, gdy grzesznik w grzechu pozostaje? "Ale jak? Przecież grzeszył!" No właśnie, grzeszył i nadal będzie to robił. Jak każdy, każdego dnia. Każdy inaczej. Dlaczego ludzie chcą się bawić w Boga z osądami? Daremne wasze wysiłki. On, Wszechmogący, Ten, który zna ludzkie serca, każdy dobry i zły uczynek, osądzi NAS WSZYSTKICH, zrobi to najlepiej i ma do tego prawo. A my jakie mamy prawo do osądzania?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W modzie rzucanie kamieniami
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.