Wiele osób może mnie potępiać za to, kim jest dla mnie Maryja

(fot. Josh Applegate on Unsplash)
Magdalena Urbańska / niezawodnandzieja.blog.deon.pl

Może w swoim myśleniu się mylę - jeśli tak, mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczy. Matka wszak wybaczanie ma wrośnięte w swoją tożsamość.

Kto był choć raz na Kaszubach, ten pewnie spotkał Matkę Bożą ogrodową. Kim ona jest? To figurka stojąca przed domem, za domem, przy płocie, na dachu, przy drodze, na drodze (?!) - możesz spotkać ją wszędzie.

Kiedyś te niezliczone ilości prywatnie stojących figurek mnie zdumiewały, teraz już do nich przywykłam. Choć gdy je widzę, mam ochotę zapytać gospodarza miejsca "po co ci ta figurka, jakie ona ma dla ciebie znaczenie?". Pary razy zapytałam i… już nie chcę słyszeć odpowiedzi. Niestety najczęściej słyszałam, że "na szczęście". Wszak figurka wystarczy, modlić się już nie trzeba. Ona da nam wszystko - zdrowie, szczęście, dobre relacje z mężem / żoną. Totemizm pełną gębą.

DEON.PL POLECA

Gdy urodziłam pierwszego syna poznałam też inny rodzaj działania obrazów Maryi. Widziałeś kiedyś czerwoną wstążeczkę przy wózku dziecka? Oj, ja nader często! A co do niej jest doczepione? Tak! Oblicze Maryi! Ma magiczną moc (ale tylko z czerwoną wstążeczką!), ochroni przed zauroczeniem i da zdrowie Twojemu dziecku. Już możesz spać spokojnie.

Wkurzyłam cię już? Nie? To zapraszam dalej!

Od zawsze chodziłam na tzw. majowe. Modliłam się przy figurce razem z innymi dziećmi, wyśpiewując litanię. Tak, miałam taką potrzebę. Czy wierzyłam w jakąkolwiek skuteczność tej modlitwy? Nie. Miałam w sercu pustkę, ale nie potrafiłam jej niczym zapełnić. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego mówi się o Matce Jezusa, że jest orędowniczką łask. Na studiach modliłam się często z protestantami i moich wątpliwości narobiło się jeszcze więcej… Aż do pewnego momentu.

Usłyszałam kiedyś piosenkę Mocnych w Duchu "Matko życia". Rozwaliła mnie i to dosłownie. Dotykała, przytulała, pokazywała. Zobaczyłam Maryję jako kogoś, kto mnie prowadzi… Kogoś, kogo mogę traktować jak Przyjaciółkę. Podczas ślubu śpiewaliśmy tę piosenkę na wyjście - ze szczególnym naciskiem na ten fragment:

weź moje życie w swe dłonie i proszę,
powiedz Ojcu Niebieskiemu,
że jeszcze jedno małe serce,
pragnie żyć, jak Jego Syn.

Tak, wtedy modliłam się świadomie. Wtedy też zaczęła się wędrówka, która poprowadziła mnie w rejony, których się nie spodziewałam.

Godz. ok. 5.30 rano. Mój dwuletni synek wstał i przyszedł po butelkę mleka. Byłam wtedy w 36. tygodniu ciąży. Gdy podniosłam się z łóżka, poczułam, że po nogach coś mi leci. To była krew. Masa krwi. Zadzwoniłam po męża, który chwilę wcześniej wyszedł do pracy. Z góry zbiegła sąsiadka, która została z Jasiem i pognaliśmy do szpitala. Tam szybkie badanie i oddział patologii ciąży. Dookoła mnie biegało masę personelu, żeby sprawdzić, czy krwawię nadal i czy moje dziecko oddycha. Bałam się.

Gdy leżałam pod niezliczoną liczbą przyrządów i kabelków, przyszedł kapelan z pytaniem, czy chciałabym przyjąć Komunię Świętą. Pamiętam, jak bardzo się wtedy ucieszyłam! Podszedł do mnie, dał Jezusa i zapytał, co jeszcze może zrobić. "Pomódl się proszę, by moje dziecko było zdrowe" - tyle byłam w stanie mu powiedzieć.

Nie położył na mnie rąk, nie dotknął mojego gołego brzucha, nie powiedział nic, co dałoby mi złudną i chwilową nadzieję. Powiedział tylko: Maryja też walczyła o swoje Dziecko, Ją poproś o modlitwę.

Gdy przychodziły trudniejsze momenty - tak właśnie robiłam. I czułam wtedy, że jestem w dobrych rękach. Dziś mój synek ma dwa lata. Jest największym łobuziakiem, jakiego znam. Potrafi rozłożyć każdą zabawkę na milion małych kawałków i potem uśmiechnąć się do mnie, bo wie, że tak roztapia moje serce. Jest kimś, kto pokazał mi drogę.

Nie jestem zwolenniczką wszelkiego rodzaju litanii, nie chodzę już od lat na nabożeństwa majowe. Nie twierdzę, że są złe - mnie jednak służy dziś coś innego.

Lubię modlić się piosenką Mocnych w Duchu. Lubię mówić do Maryi jak do kogoś, kogo znam. Jak matka Matce opowiadam Jej często o tym, że mam dość. Mówię Jej, że mi źle i ciężko. Mówię Jej też, że mam radość. Nie rozmawiam z Nią codziennie. Nie czuję jeszcze do Matki Jezusa tego, co czuję do Niego. Nie wiem, czy kiedyś się to zmieni. Wiem jednak, że Ona jest prawdziwą orędowniczką łask. I choć wiele osób może mnie za to potępiać - nie czuję, by Ona była na równi z Bogiem. Nie modlę się do Niej, ale o Jej wstawiennictwo. Proszę "szepnij słowo", a nie "daj mi proszę". I może w swoim myśleniu się mylę - jeśli tak, mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczy. Matka wszak wybaczanie ma wrośnięte w swoją tożsamość.

Tekst pochodzi z bloga niezawodnanadzieja.blog.deon.pl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wiele osób może mnie potępiać za to, kim jest dla mnie Maryja
Komentarze (17)
KS
Konrad Schneider
3 stycznia 2021, 11:21
Dziekuje za szczerosc i piekne swiadectwo. Tylko tytul jest dla mnie zbyt pretensjonalny..."Potepiac"?
SA
~Scypion Afrykański
2 stycznia 2021, 21:29
Dla tego cieszę się że jest kościół katolicki którego nauka dotycząca kultu jest stała i niezmienna. Więc wszelkie odchylenia w stronę magi, zabobonów, ludowych przesądów są odrazu ucinane. Gdyby nie KK już dawno byśmy znowu zostali poganami. Taka skrzywiona ludzka natura. Amen
AZ
~Andrzej Z Gór
2 stycznia 2021, 20:45
Jaki ten tekst prosty. Jaki infantylny. Jak autorka nic nie rozumie o co chodzi w kulcie Maryi. I ten niby zaczepny tytul. Żenujące.
PW
Piotr Wójciak
2 stycznia 2021, 08:20
Każdy ma swoje drogi do Boga. Ale nie lubię egzaltowanych osób ani "za Maryją" ani "przeciw Maryi". Maryja, Matka Boga, Maryja nasza Matką wg woli Jezusa (co do tego nie ma najmniejszej wątpliwości, zob. Jana 19, o ile teraz dobrze pamiętam). Zapytaj się Jezusa: Jezu, dlaczego to powiedziałeś, i kazales zapisać Janowi - oto Matką twoja/oto syn twój? W kontekście protestantyzmu, Zielonoswiatkowcow (miałem kiedyś z nimi gwaltowną dyskusje na ten temat - ich trzech, ja sam w wieku 17 lat), dlaczego wciąż tkwi w tym tekście ewangelicznym: oto matka twoja - oto syn twój?
PW
Piotr Wójciak
2 stycznia 2021, 08:11
Każdy ma swoje drogi do Boga. Ale nie lubię egzaltowanych osób ani "za Maryją" ani "przeciw Maryi". Maryja, Matka Boga, Maryja nasza Matką wg woli Jezusa (co do tego nie ma najmniejszej wątpliwości, zob. Jana 19, o ile teraz dobrze pamiętam). Zapytaj się Jezusa: Jezu, dlaczego to powiedziałeś, i kazales zapisać Janowi - oto Matką twoja/oto syn twój? W kontekście protestantyzmu, Zielonoswiatkowcow (miałem kiedyś z nimi gwaltowną dyskusje na ten temat - ich trzech, ja sam w wieku 17 lat), dlaczego wciąż tkwi w tym tekście ewangelicznym: oto matka twoja - oto syn twój?
AA
~Anna A.
2 stycznia 2021, 00:43
Wystarczy przypomnieć sobie wesele wKanie Galiliejskiej. To Maryja zauważyła kłopot nowożeńców. To ona wyprosiła u Jezusa cud - on przecież powiedział: "Czy to moja albo twoja sprawa, niewiasto?" A jednak Jej nie odmówił, uczynił cud. I dlatego Maryja jest tą, która zauważa potrzeby człowieka, która modli się za nami do Jezusa. Nie jest równa Bogu, ale jest przez Niego wybrana, jest orędowniczką łask. Tak to rozumiem.
CX
~czloax x
1 stycznia 2021, 20:19
Pani Magdalena nie idzie na łatwiznę i nie traktuje figurki jako bóstwa opiekuńczego ale szuka relacji z osobą - wpływową acz niespotykanie szlachetną. Także rozróżnia Boga od stworzenia. Nawet najświętszego. Niech Bóg raczy nam błogosławić i nami kierować w tych naszych poszukiwaniach. Myślę, że to wszystko podaje Kościół święty tylko kwestia żeby to prawidłowo rozumieć, bo wielu kaznodziei lubi żonglerkę słowno-pojeciową i szokowanie hasłami, czym raz czy dwa razy zabłysną ale pozostawiają zamęt i dezorientację.
CX
~czloax x
1 stycznia 2021, 20:07
Wiele łask Bożych otrzymałem (np. nawrócenie, wybawienie) ale zdaje mi się, że więcej doświadczam pomocy Bożej, gdy proszę o wstawiennictwo świętych. Jak oni to słyszą? Myślę, że sam Bóg im to umożliwia. Ale właśnie tak myślę - że tak się Bogu podoba. W końcu Pan mówi o Królestwie i że ono już się przybliżyło. PS. Do Redakcji (można odciąć) Jakieś ataki na tej stronie się zdarzają gdy użyć formularza do komentowania. Mój antywirus je blokuje. Nie wiem jakich szkód doświadczają ci, co go nie mają. Przypuszczam, że formularz ma JavaScript i ten zostaje zainfekowany.
KM
~Krzysztof Michalak
1 stycznia 2021, 16:32
Przyznam się szczerze, że kupiłem kilka książek z mariologii, starałem się ale nie potrafię zacząć modlić się do człowieka, nawet tak niezwykłego i świetego jak Maria. Mam kłopot kochani, bo czy ona jest Bogiem? Czy ma Boże atrybuty? Wszechobecność? Wszechwiedza? To wtedy mamy czwartą osobę Jak Bóg? Wiem kim jest, ale nic z tych wspaniałości nie powinno (chyba) czynić Jej obiektem kultu? Jak sobie z tym radzicie, mi Biblia tu nie pomogła, raczej umocniła mnie w przekonaniu, że Jezus wystarczy. Prawdy jednak się szuka, niektórzy z Was widzą coś czego nie widzę ja, a warto przecież uczyć się od siebie.
JG
~Jefte Gileadczyk
1 stycznia 2021, 20:44
Witam, rozumiem pana rozdarcie, ponieważ sam długo zastanawiałem się nad kultem Maryi. W odkrywaniu Jej postaci i znaczenia pomogły mi takie medytacje w świetle Słowa Bożego jak "Palce Boga, stopy Miriam" autorstwa o. Czuszela i D. Sianożęckiej, "Testament Duchowy", czy "Różaniec. Rozważania" o. Pelanowskiego. Ten ostatni autor również w ciekawy sposób odnosi się do roli Maryi w historii zbawienia i życiu człowieka w wywiadzie-filmie"Proroctwo"(czy jakoś tak, dotyka on tematu iskry z Polski) dostępnym na youtube. Wiem jak to jest dzisiaj z o. Pelanowskim, ale o ile dobrze kojarzę są to pozycje z czasu, gdy nie był on na "cenzurowanym". Nie chce robić żadnej reklamy o. Augustynowi, przytoczyłem te pozycje tylko dlatego, że pan szuka i wydaje mi się, że może pan znaleźć w nich odpowiedź na swoje wątpliwości. Pozdrawiam
PW
Piotr Wójciak
2 stycznia 2021, 08:16
Nie módl się do człowieka, choć tak potoczny język katolików się wyraża. Módl się z człowiekiem, z Maryją. Nie znasz żadnego chrześcijanina, który był dla Ciebie drogowskazem do Boga? Wszystko osiągnąłeś sam, z Biblią? Zawsze są inne osoby, matka Cię urodziła, ksiądz albo pastor ochrzcił, ktoś Cię katechizował. Nikt Ci nie pomógł? Sam wszystko to zrobiłeś? Tak samo Maryja. Nie ma co się spinać - Jezus powiedział i to w nie byle jakim momencie, ale z krzyża: oto matka twoja. Powiesz, że to tylko do Jana tak powiedział? A "twoja wiara cię uzdrowiła" tylko do ślepego i tredowatwgo czy odnosisz te słowa do siebie i swojego życia?
KM
~Krzysztof Michalak
2 stycznia 2021, 12:27
Szanowny Panie Piotrze, niczego sam nie zrobiłem, sam to wiem tylko jak grzeszyć, szkoda mówić ile lat zmarnowałem. Jednak osoba do której prowadzi Pana logika to właśnie Jezus, jedyny pośrednik, z Nim, w Nim odbywa się moje doświadczanie Boga. Mój problem polega na tym co może Święta Maria, bo za taką ją mam, ale jednak ciagle człowiek, Żydówka z Nazaretu, czego nie mógłby Jezus? On może wszystko, na dziś w świetle Słowa moje zrozumienie mi mówi, że On wystarczy, Marię musiałbym do tego dodać na siłę. Ja wiem, że wiele nie pojmuję i muszę się uczyć, ale będę szukał tu odpowiedzi.
PW
Piotr Wójciak
2 stycznia 2021, 16:44
Zapytaj Jezusa o słowa z J19 - oto matka twoja. Dlaczego tak powiedział? Czy te słowa dotyczą tylko ucznia spod krzyża? Każde inne słowa Jezusa odnosimy do siebie, a tych słów protestanci nie chcą odnieść do siebie. Why?
BZ
~B Z
3 stycznia 2021, 08:46
Panie Krzysztofie, ale tu nie chodzi o to, żeby sam Jezus miał nie wystarczyć, a już napewno nie o to, żeby Maryja „coś mogła”. Bo w ogóle w modlitwie nie zawsze o moc chodzi. Tak jak napisała osoba wyżej, trzeba spróbować się modlić z Maryją. Nie do. Tak jak człowiek czasem się modlił ze swoim rodzicem, albo krewnym, kolegą. Zagubiliśmy tę wspólnotowość na rzecz indywidualizmu, niby teraz przez to jesteśmy bardziej zaangażowani, szukamy głębiej, a jednak „gdzie dwóch albo trzech”. Może zacząć, o paradoksie, przeciwnie? Od modlitwy dziękczynnej do Jezusa za wybranie Maryi, jednej z ludzi, takiej prawie jak my, na swoją matkę?
22 maja 2019, 21:57
Podejrzewam, że geneza tej tradycji na kaszubach pochodzi od tego: https://pl.wikipedia.org/wiki/Baby_pruskie
PW
Piotr Wójciak
2 stycznia 2021, 08:18
A ja myślę, że geneza tego zjawiska jest w ludzkiej wierze. Nie żyję na Kaszubach, ale pod Szczecinem, i na drzewie przy mojej bramie umieściłem figurę św. Józefa. Nie na szczęście, a jako symbol mojej stałej prośby do niego, by się za nas modlił. I żebym ja był dobrym mężem i ojcem.
AC
Anna Cepeniuk
18 maja 2019, 10:50
Ulubiona moja pieśń, która porywa do dziś moje serce....choć dokładnie tak samo uważam i czuję... Wcześniej byłam tym zażenowana, czasem innym zazdrościłam, że Maryja nie jest dla mnie tak istotna jak dla nich. A obecnie nawet już nie mam takiego pragnienia i bardzo dziękuję za świadectwo. Pozdrawiam i błogosławię