Na jakim gruncie możemy się nie pozabijać, kiedy rozmawiamy o tajemnicy życia?
Marzę o takiej ochronie życia, która NIGDY nie jest czymś „rozgrywanym”. By tak intymne i bolesne sprawy „życia i śmierci” – NIGDY nie były karta przetargową – dla celów politycznych.
Naturalne jest to, że rozmawiamy o sprawach światopoglądowych. Ja też mam określony światopogląd, którego nigdy nie ukrywam. Choć też tym, w co wierzę staram się nie epatować (np. w jakiś deklaratywnie teatralny sposób), a jeśli się tym dzielę, to mam nadzieję tak, by nie ranić i nie osądzać, nie potępiać.
Jako społeczeństwo obywatelskie mamy do dyspozycji różne metody „rozmowy” np. formułę Panelu Obywatelskiego (proponowaną przez Rzecznika Praw Obywatelskich), logiczną debatę sejmową (z 3 czytaniami), solidne konsultacje społeczne (jako wyraz demokracji bezpośredniej), debatę w mediach. Głos „publicznej rozmowy” rezonuje też mocno na wszelakich marszach („poparcia”, czy też „sprzeciwu”).
Jak wiadomo Trybunał Konstytucyjny ogłosił, że usunięcie ciąży z powodu ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu staje się w Polsce nielegalne, że jest to sprzeczne z Konstytucją. Zastanawiałem się przez ostatnie 5 lat, czy rządząca partia zaostrzy przepisy aborcyjne. Miałem jakieś wrażenie, że się bali, że byli w jakimś rozkroku. Chociaż w końcu odrzucali wszystkie możliwe propozycje zmian.
Czemu teraz zmienili zdanie?
Pamiętam rok 1993. Miałem 14 lat i jakoś całym sobą czułem temperaturę tamtego sporu, a potem ustanowienia „tzw. kompromisu aborcyjnego”. Myślę sobie, że dla nastolatka takie chwile (jak te 27 lat temu) potrafią jakoś bardzo skonfrontować z tym, jak bardzo moje poglądy mogą się różnić od poglądów mych bliźnich.
Poglądy, które różnią nas fundamentalnie, a jednak gdy żyjemy obok siebie, to nie „zabijają” nas cywilnie. Żyjemy obok siebie tak bliscy i tak inni. Z drugiej strony nie chodzi tu tylko o poglądy, a o świętość każdego ludzkiego życia i „kamerę”, która nigdy nie nagra momentu decyzji np. matki, której dziecko jest skrajnie uszkodzone.
Pytam od kilku dni Boga: czy prawo może zobowiązywać do heroizmu? Czy to się też nie zemści?
Przez te 27 lat pytałem też Boga: czy jest jakaś wspólna płaszczyzna („człowieczeństwa”?), gdy mimo niezaprzeczalnych różnic, zobaczymy to co wspólne, co nas łączy – bez klapek na oczach – bez „uprzednich” założeń i blokad komunikacyjnych. Bez nienawiści.
Na jakim gruncie możemy się nie pozabijać, gdy rozmawiamy o Tajemnicy Życia?
Przez te 27 lat obserwowałem w powyższej sprawie (i też mocno przeżywałem) milion debat i sporów. Skakaliśmy sobie do gardeł i rozchodziliśmy się kompletnie społecznie poobijani. Chciałem wówczas wierzyć, że nikt nas na siebie nie napuszczał, że nikt tym nie zarządzał i nie dawkował polityczną łyżeczką emocji. A jednak mam takie wrażenie, że temat wracał jak bumerang, w aktualnie „nieprzypadkowych” pozycjach – tego polskiego wahadła politycznego.
Marzę o takiej ochronie życia, która NIGDY nie jest czymś „rozgrywanym”. By tak intymne i bolesne sprawy „życia i śmierci” – NIGDY nie były karta przetargową – dla celów politycznych.
Pytam od kilku dni Boga: czy prawo może zobowiązywać do heroizmu? Czy to się też nie zemści? Bo przecież być może, za „chwilę moment” wahadło polityczne poleci znów w inną stronę i umrze o wiele więcej osób. Nie jestem i nie byłem za aborcją.
Zastanawiam się tylko nad wymową słów o. Raniero Cantalamessa OFM Cap, który powiedział: „(…) W pierwszych wiekach chrześcijaństwa wyznawcy Chrystusa nie mogli zmienić prawa, bo nie mieli głosu. Ale przez swój sposób życia wpłynęli stopniowo na zmianę prawa państwowego. A dzisiaj zachowujemy się odwrotnie: próbujemy zmienić obyczaje przez zmianę prawa państwowego” (Gość Niedzielny, 2.10.2009).
Zgadzam się też z komentarzem ojca dr. Macieja Biskupa OP (w dyskusji na FB). To ciekawa i ważna refleksja (z perspektywy 22 lat kapłaństwa). „Obserwując od strony duszpasterskiej widzę totalną porażkę wymuszania postaw prawem. Po za tym, prawo nie może zmuszać do heroizmu. Heroizm to postawa bardzo osobistą, do której się dojrzewa a nie przymusza”.
Tekst pochodzi z bloga zapiskipawelka.blog.deon.pl. Chcesz zostać naszym blogerem? Dołącz do blogosfery DEON.pl!
Skomentuj artykuł