Polska potrzebuje ciszy i dialogu

(fot. PAP/Art Service 2)
Agata Rusek / dobrawnuczka.blog.deon.pl

Myślę, że gdyby z dala od krzyków protestujących przeciw wyrokowi TK czy chełpiących się zwycięstwem działaczy pro-life usiedli ze sobą „aborterka” i „katol”, mogłyby zadziać się cuda. Szczera, intymna, pozbawiona manipulacji rozmowa mogłaby obu stronom pomóc się zrozumieć.

Na ulicach, w naszych domach, w Kościele, w internetach, w mediach, w nas – wrze. Wrze i we mnie. Wielu ludzi wyraziło już na temat wyroku TK i obecnych protestów swoje zdanie, z którym w dużej części się utożsamiam. Podpisałabym się spokojnie ot, choćby pod tekstami: o. Kramera, Pawła Kołodziejka, Ruttki, Kasi Kurickiej czy Piotrka Żyłki. I – szczerze mówiąc – miałam nic nie pisać akurat w tym temacie.

Potrzeba ciszy

Bo – moim zdaniem – niczego teraz tak bardzo nie potrzebujemy jak ciszy. Rozumiem wykrzyczaną frustrację, złość, gniew protestujących. One w wielu przypadkach płyną z poczucia krzywdy i bezsilności. Co nie zmienia faktu, że te wszystkie przejawy agresji, zachęty do apostazji, wulgarne zachowania (zwłaszcza w świątyniach!) napełniają mnie ogromnym bólem i smutkiem. I strachem. Dokąd to wszystko doprowadzi…

Modlę się o ciszę w naszych sercach. W zgiełku nakręconych emocji bardzo łatwo jątrzyć otwarte rany, krzywdzić i poniżać. Siać nienawiść. Dzielić i manipulować. Rewolucja jest tuż za zakrętem, ale ona wcale nie przyniesie nam dobra. Ani jednej, ani drugiej, ani trzeciej stronie. Każda rewolucja niesie ze sobą krzywdę i płacz niewinnych. Tych, którzy nie mają ani siły, ani okazji, by krzyczeć. Bo zło można tylko dobrem zwyciężać. I – gdy przeczytałam ten komentarz Piotra Żyłki – właściwie nie było zdania, z którym bym się nie zgodziła. Zabrakło mi tylko jednej konstatacji. I stąd ten wpis.

DEON.PL POLECA

Potrzeba uznania, że Kościół jest powszechny

Od tegorocznej Wielkiej Nocy bardzo mocno pracuje we mnie myśl, że jestem Panu Bogu ogromnie wdzięczna, że Kościół ustanowił na Piotrze, a nie na umiłowanym, doskonałym Janie. To daje mi wiarę, że Kościół to miejsce nie tylko dla idealnych, lecz także dla tych popapranych. Że mieszczę się w nim ja, moi Bliscy, moi Dalsi, Ci, którzy mnie szczerze nie cierpią i dla których moje poglądy to ciemnogród / fanatyzm / liberalizm / lewactwo / wpiszcie sobie, co chcecie w zależności od strony internetu, w której jesteście oraz ci, za którymi nie przepadam ja.

Osobiście jestem głęboko przekonana, że dzięki Jezusowi Chrystusowi Kościół jest to miejsce i dla pobożnej Stanisławy, i krnąbrnego Jacka. Dla przykładnego Stefana i wyuzdanej Elżbiety. Dla nudnego biskupa i charyzmatycznego zakonnika. Dla świętego i dla złoczyńcy. Dla każdego. Chrystus ustanowił Kościół na zdrajcach, gwałtownikach, mordercach. Na takich jak my. NIEDOSKONAŁYCH. GRZESZNYCH. I ta grzeszność jest w nasz Kościół wpisana. I z nią musimy sobie radzić.

Dlatego, gdy czytam rozmaite wypowiedzi Ludzi Wiary dotyczące obecnej sytuacji, wytłuszczenia jednej refleksji mi brakuje. W Kościele na ziemi niestety nigdy nie było pełnej jedności (nie mówiąc już o jednolitości). Nawet w tym cudnym, wielkoczwartkowym Wieczerniku zdarzył się Judasz. A potem – jak czytamy w Dziejach Apostolskich – szybko jedni stali się Kefasa, jedni Apollosa, jedni Pawła… Tak jak dziś – jedni są radiomaryjni, jedni jezuitów, jedni dominikanów itd. itp. Jedni są ortodoksyjni, jedni umiarkowani. Tyle, że to ciągle jest jeden, święty, powszechny Kościół. Święty, nie znaczy idealny. Święty świętością Jezusa-Boga, czyli nieustannie uświęcany i wzywany do nawrócenia.

Chrystus ustanowił Kościół na zdrajcach, gwałtownikach, mordercach. Na takich jak my.

Brakuje mi więc w obecnych głosach takiej jednej, prostej refleksji: w świetle naszej wiary zarówno protestujący, jak i obrońcy kościołów, zarówno biskupi, jak i politycy od lewa i prawa, zarówno słuchacze ojca Szustaka, jak i fani ojca Rydzyka – my wszyscy jesteśmy jednym Kościołem. I Bóg każdego z nas kocha tak samo i każdego z nas wzywa po imieniu do nawrócenia.

Czy boli mnie obecna sytuacja w Polsce? Boli. Boli cholernie. Czuję się, jakby z jednej strony z pogardą patrzyli na mnie ci, z którymi regularnie praktykuję wiarę, jak i ci, którzy Kościół utożsamiają z instytucją opresywną i siedliskiem wszelkiego zła. Niewielu próbuje zrozumieć i uszanować moje przekonania. Moją wiarę. Moją wrażliwość. Nie czuję się rozumiana ani przez jednych, ani przez drugich. Często więc w ostatnich dniach modlę się do Taty: „Jak żyć? Jak wnosić pokój? Co robić, by Twoja, a nie moja wola się działa?”.

Potrzeba nawrócenia

To, co słyszę przede wszystkim, to: „Kocham Cię”. „Zaufaj Mi. Ja JESTEM”. I to daje mi siłę i ufność, że koniec końców Dobro / Bóg zawsze zwycięży. Ale zaraz po tym wybrzmiewa donośne: „Nawracaj się!”. Nawracaj się – Ty, nie – inni. Patrz na siebie, na swoją obłudę, pychę, egoizm i pracuj nad tym. Dostrzegaj wszystkie piedestały, na które próbujesz się wdrapać, wszystkie te miejsca, gdzie próbujesz zbawiać świat i zrozum wreszcie, że to nie Ty, a Bóg ma moc, by leczyć, uzdrawiać, naprawiać świat. Ćwicz się w pokorze, w cichości, w uległości. „Zbawianie świata zostaw Mnie!”. Moc w słabości się doskonali. Moc Ewangelii jest niepokonana, ale nie siłą ludzkiego pomyślunku, lecz potęgą Miłości, która oddaje życie za innych. „Módl się o to, by być MOIM narzędziem”.

Potrzeba dialogu

Słyszę też wyraźnie, by dzielić się z innymi tym, co dobrego w Kościele doświadczam. Bo tego niewiele przebija się do mainstreamu. A przecież nie jest tak, że w Kościele jestem, bo mnie tak wychowano. Jestem w tym, a nie innym miejscu, bo tak zdecydowałam, bo tak mi każe serce, sumienie, rozum… Bo wiem, że tu jest moje miejsce i tu mogę doświadczyć Dobra. Bo tu jest ON. On, który jest Życiem.

Jednym z takich skarbów, które otrzymałam dzięki byciu we wspólnocie Kościoła, jest duchowość dialogu. I nie mogę się oprzeć wrażeniu, że wiele dobra w obecnej sytuacji dałoby, byśmy z poziomu gadania, biadolenia, utyskiwania, wrzeszczenia – spróbowali ze sobą wreszcie dialogować. Bóg mi świadkiem, że to nie jest łatwe. Dialog, czyli rozmowa, w której jest zachowane pierwszeństwo słuchania przed mówieniem, rozumienia przed ocenianiem, dzielenia się przed dyskutowaniem, a nade wszystko przebaczania – w małżeństwie nie jest w praktyce ani prosty, ani oczywisty. Co dopiero w społeczeństwie! Ale z własnego doświadczenia wiem, że właśnie takie praktykowanie rozmawiania z bliźnim może pomóc zatrzymać się we wzajemnym okładaniu Jedynymi Słusznymi Prawdami i Poglądami.

Wyobraźcie to sobie… Nagle zamykamy usta, by wysłuchać do końca to, co mają do powiedzenia nasi adwersarze. Nie przerywamy im, nie zakładamy, że wiemy, jakie mają argumenty, co chcą powiedzieć, nie wtrącamy im naszych prawd i osądów. Dajemy się po prostu wypowiedzieć do końca. I słuchamy!

Milczymy i staramy się usłyszeć to, co drugi człowiek chce nam powiedzieć. Usłyszeć i zrozumieć. Nie – ocenić. Próbujemy wejść w czyjeś buty, wczuć się w jego świat, w jego lęki, obawy, frustracje. Dopytujemy o wszystko, co da nam wgląd w sposób, w jaki nasz brat / siostra / po prostu: bliźni – widzi otaczający go świat.

Zanim wejdziemy w dyskusję, mówimy o naszych uczuciach, o naszym postrzeganiu rzeczywistości, wyznawanych przez nas wartościach. Spokojnie. Bez krzyku. Wszystko po to, by zamiast bezowocnego przerzucania się na jedynie słuszne argumenty, otworzyć przed drugim swoje serce i powiedzieć mu jasno i wyraźnie o swoich pragnieniach, potrzebach, lękach, nadziejach i wyznawanych wartościach. By dać mu siebie. Bezbronnego. Ufnego. Otwartego.

Z własnego doświadczenia wiem, że właśnie takie praktykowanie rozmawiania z bliźnim może pomóc zatrzymać się we wzajemnym okładaniu Jedynymi Słusznymi Prawdami i Poglądami.

A przy tym nade wszystko jesteśmy gotowi wybaczyć. Wybaczyć to, że Inny jest inny, że ma inne doświadczenia, inne potrzeby, inny sposób postrzegania rzeczywistości i inną historię dźwiganą na swoich barkach. Wybaczyć i przyjąć, że ten Inny jest kochany w dokładnie ten sam sposób jak ja.

No, ale, pamiętajmy, jesteśmy gotowi wybaczyć tylko wtedy, gdy sami mamy świadomość, jak wiele nam wybaczono. Tu wracamy więc do nieustannej potrzeby nawracania.

Potrzeba spotkania osób

Wiem, to wszystko brzmi idealistycznie. Gdybym dialogu zgodnie z tymi zasadami nie stosowała od 13 lat w małżeństwie, to pewnie też bym miała takie wrażenie. Że to takie jakieś dziwne, banalne i niepraktyczne. Wiem jednak, że można, że da się wcielać tę duchowość w życie. Że da się dialogować z człowiekiem zupełnie innym ode mnie i że taka rozmowa buduje świat: zgody, pokoju i Miłości. Taka rozmowa przynosi pokój, zrozumienie i wzmocnienie. Pozwala żyć obok siebie ludziom często diametralnie różnych charakterów i temperamentów. Czyż nie tego teraz w Polsce potrzebujemy jak tlenu?

Jest tylko jeden warunek. Wokół potrzeba ciszy, spokoju, obopólnej woli, pragnienia, by zostawić to, co niszczy, co zżera… W medialnym zgiełku, otoczony internetowym kokonem świata tylko Twoich wartości i poglądów – tego nie osiągniesz.

Myślę, że gdyby z dala od krzyków protestujących przeciw wyrokowi TK czy chełpiących się zwycięstwem działaczy pro-life usiedli ze sobą „aborterka” i „katol”, mogłyby zadziać się cuda. Szczera, intymna, pozbawiona manipulacji polityków / kleru / mediów / znajomych z facebooka rozmowa mogłaby obu stronom pomóc się zrozumieć. Jednym zrozumieć moralny imperatyw, drugich uwrażliwić na dramat rozpaczy i beznadziei. Obie strony wyciszyć, uspokoić i otworzyć na to, co łączy, a nie na to, co dzieli.

Potrzeba tylko ciszy i prawdziwego spotkania osób.

Boże, wyłącz, proszę, internet.

Agata Rusek - zawodowo związana z osobami starszymi, od 5 lat koncentruje się raczej na młodszych pokoleniach (czyt. jest mamą trójki szkrabów)

Tekst pochodzi z bloga dobrawnuczka.blog.deon.pl. Chcesz zostać naszym blogerem? Dołącz do blogosfery DEON.pl!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Polska potrzebuje ciszy i dialogu
Komentarze (13)
O1
~Obserwator 1
30 października 2020, 03:19
Tak - to rewolucja - Polsce jest potrzebna rewolucja , należy odnowić chrześcijaństwo - katolicyzm jest martwa religia i nie ma czego w tej religii naprawiać . Trzeba na nowo wymyślić jak naukę Jezusa odnieść do współczesności
CM
~Chcę Miłości
29 października 2020, 13:18
A ja powiem tak Deon chyba by sie zaplakavh jakby wszyscy ludzie ZA ZYCIEM przemaszerowali ulicami Rozstkliwiavie sie nad nimi a nas otaczacie odrzuceniem To takie milosierne braterskie
MS
~Marcin Sz.
29 października 2020, 12:08
"Boże, wyłącz, proszę, internet" Prosze Pania. Jak Pan Bog wylaczy internet, to juz bedzie za pozno na dialogowanie. A poza tym. Prosze niech Pani sama sobie wylaczy internet to bedzie miala czas na dialogowanie
KS
Konrad Schneider
29 października 2020, 07:41
Dziekuje Pani za piekny, gleboki tekst. Szczegolnie za te mysli dotyczace powszechnosci Kosciola (gdzie jest nawet miejsce dla niewydarzonych biskupow :-)) i Kosciola jako miejsca dialogu. No bo jesli nie my wierzacy zaczniemy ten dialog to kto?
JK
~Jan Kowalski
29 października 2020, 06:12
Tymczasem we Wrocławiu bojówki Kaczyńskiego rozchodzące się spod katedry brutalnie zaatakowały protestujących. „Mężczyźni w kominiarkach pojawili się na Kazimierza Wielkiego, przy Krupniczej i bili kogo popadło – jedną kobietę potraktowali tak, że nie mogła podnieść się z ziemi, a mężczyzn kopali w głowy”. To relacja uczestniczki demonstracji w Wrocławiu opublikowana przez „Gazetę Wrocławską”. Inna relacja: „W okolicach placu Jana Pawła II, przy fosie, około pół godziny temu chłopak z demonstracji został zaatakowany m.in. nożem przez nacjonalistów! Dostał pałką w tył głowy i pocięto mu twarz. Ludzie z marszu udzielili mu pierwszej pomocy. Obecnie kolejne grupy »patriotów« spod znaku swastyki rozłażą się spod Katedry po mieście! Zorganizowane rządowe bojówki bezkarnie biją ludzi we Wrocławiu!”. Czy Kościół w porę odetnie się od tego szaleństwa?
AP
~Aga P.
28 października 2020, 23:41
Szanowna Pani, rewolucja nie jest za progiem, ona już jest tu, wokół nas. Wy na deonie tylko byście dialogowali, nie rozumie Pani, że z wulgarnym tłumem nie da się rozmawiać. Zresztą o czym, ich interesuje zniszczenie naszej cywilizacji, kto tego nie widzi jest chyba ślepy. Może powinniśmi rozmawiać jak im to ułatwić.
AZ
~Abelard z Gizy
28 października 2020, 19:37
fanatyczna lewica nie chce z nikim rozmawiać, mają dla katolików tylko jeden postulat "wypi@rdalaj!", przecież oni są zamknięci na jakąkolwiek dyskusję, grają na najgorszych emocjach społecznych, marzy im się przewrót
WS
~Włodzimierz Stefaniak
29 października 2020, 10:25
Widać po Tobie brak fanatyzmu.Nie odróżniasz tłumu od instytucji.To tłum ma się uderzyć w piersi i stwierdzić : w 100 % mylilismy się?A nasza strona jest bez skazy? My się nie mylimy? Czy jest chociaż jeden inny głos niż nawoływanie o spokój? Nawet Pan Prezydent tylko powiedział a nie przyznał że w ciągu tego tygodnia zmienił mocno zdanie co do wad letalnych płodu.Czy z naszej strony jest jakakolwiek propozycja?
TS
~Tomasz Szczeciński
28 października 2020, 17:22
Ale tej ciszy nie bedzie bo politycy PO, PSL, LEWICY podburzają ludzi! Chcą anarchii za wszelką cenę! Chocby to mialy być stosy trupów! A one bedą bo wirus zrobi swoje z tymi ludzmi, ktorzy są na ulicach . Za tydzień bedzie pusto bo oni poumierają ci protestujacy.
RV
~rty vbn
28 października 2020, 22:33
A pozostaną tylko zwolennicy kościelnej pedofili :)
ZK
~Zbigniew Kutrzeba
29 października 2020, 02:29
No tak, a Jarosław Polskęzbaw niczemu nie winny. Wcale nie rozbujał teraz tej afery z TK, wcale nie mówi w imieniu Kościoła będąc w nim szeregowym członkiem wspólnoty. Wcale nie dopuszczono do dalszego rozkładu polskiej rodziny przez ponowny ślub rozwodnika Kurskiego w Łagiewnikach. PiS to nic innego jak pasożyt na ciele Kościoła Świętego.
MS
~Marcin Sz.
29 października 2020, 10:56
"Za tydzień bedzie pusto bo oni poumierają ci protestujacy" Panie Tomaszu, prosze zajrzec tu za tydzien i napisac ile protestujacych poumieralo. Z gory dziekuje za te statystyki.
29 października 2020, 16:00
@Tomasz "Za tydzień będzie pusto bo oni poumierają ci protestujący." Czy ty jesteś poważny ? Statystka z dzisiaj (5149 zgonów/319.205 do tej pory chorych) wskazuje że śmiertelność wirusa wynosi 1,61 %. To policz sobie ile z tych tłumów umrze. A na dodatek w tłumach są głównie młodzi ludzie czyli statystycznie najmniej narażeni.