Abp Ryś: Świeccy nie muszą szukać zaangażowania bezpośrednio w Kościele, by wypełnić swoje powołanie

Abp Grzegorz Ryś. Fot. Materiały prasowe Wydawnictwa Święty Wojciech
Wydawnictwo Święty Wojciech

Mamy małżeństwo w misji. To rzadkość. I piękna jest wzajemna wymiana między Apostołem Narodów a tymi małżonkami. To jest coś, co warto by było pokazywać. Dzisiaj dużo się mówi o konieczności takiej wymiany. Mamy skłonność do formacji – powiedziałbym wręcz – kastowej. Każdy formuje się odrębnie lub co najwyżej we własnej grupie: księży się formuje w obrębie księży, świeckich w obrębie świeckich. To prawdziwa bieda - czytamy w  nowej książce abp. Grzegorza Rysia i Małgorzaty Bilskiej "Mistrzowie drugiego planu"  .

Zaangażowanie świeckich to jeden z tematów poruszonych przy okazji rozmowy o Pryscylii i Akwili - wyjątkowego małżeństwa stojącego u początków Kościoła. Publikujemy fragment książki:

Małgorzata Bilska: Pryscylla i Akwila byli zgranym małżeństwem. Razem z Pawłem z Tarsu głosili Dobrą Nowinę i zakładali pierwsze Kościoły.

Abp Grzegorz Ryś: Każdy, kto był na wzgórzu Awentyn w Rzymie, musiał trafić na kościół pod wezwaniem św. Pryski. Wybudowano go na fundamentach domu Pryski i Akwili, czyli chrześcijanie na Awentynie zadbali o to, żeby pamięć o Kościele, który dwa tysiące lat temu zbierał się w ich domu, do dzisiaj się zachowała. (…) Pryska i Akwila przez rok czy półtora pracowali z Pawłem. Paweł był w Koryncie osiemnaście miesięcy. Potem zaczął kolejny etap misji. Pryska i Akwila poszli za nim. Dotarli do Efezu i tam Paweł ich zostawił. W Efezie mamy pierwszą taką sytuację, kiedy ich dom staje się domem Kościoła. (…) Kolejna data, która jest do wyprowadzenia z zapisków biblijnych, to czas między 58 a 60 r., kiedy Paweł napisał List do Rzymian. Kończąc go, każe pozdrowić Kościół, który się zbiera w Rzymie w domu Pryski i Akwili. Czyli mamy informację, że małżonkowie zdążyli wrócić do Rzymu, zapewne do domu.

W tych czasach prześladowano wielu chrześcijan. Dlaczego właśnie oni (Pryscylla i Akwila – przyp.red) są ważni?

Ponieważ byli katechistami. I co zawsze się podkreśla – oboje.(…) Takim szczególnym momentem, kiedy widzimy ich w tej misji, jest ich pobyt w Efezie. Przybywa tam niezwykle ważny w pokoleniu apostolskim człowiek imieniem Apollos. To był Żyd rodem z Aleksandrii – uczony, erudyta, wykształcony, wędrowny nauczyciel. Bardzo aktywny misjonarz, który jednak znał tylko chrzest Janowy. Nie znał do końca drogi Pańskiej, jak mówią Dzieje Apostolskie. Pryska i Akwila stali się jego pierwszymi katechistami. Wytłumaczyli mu m.in. różnicę między chrztem Jana Chrzciciela a chrztem chrześcijańskim. Ich rola była bardzo ważna: zostali – jak dzisiaj mówimy – „formatorami formatora”. Apollos bowiem stał się w niedługim czasie jednym z wiodących liderów Kościoła, poważanym do tego stopnia, że jego autorytet zestawiany był z autorytetem samego Pawła! (…) Na początku jego drogi wiary, a zwłaszcza – jej wzrostu ku pełni – są Pryska i Akwila jako katechiści. Niektórzy nawet mówią, że formowali wiarę Pawła. Może nie jako katechiści, ale jako współuczniowie.

Paweł pamiętał o nich w kilku ważnych listach. Musieli się świetnie znać, być ze sobą blisko.

Piękne jest to, że mamy małżeństwo w misji. To rzadkość. I piękna jest wzajemna wymiana między Apostołem Narodów czy Apollosem a tymi małżonkami. To jest coś, co warto by było pokazywać. Dzisiaj dużo się mówi o konieczności takiej wymiany. Mamy skłonność do formacji – powiedziałbym wręcz – kastowej. Każdy formuje się odrębnie lub co najwyżej we własnej grupie: księży się formuje w obrębie księży, świeckich w obrębie świeckich. To prawdziwa bieda.

Świeccy mają formację, jeśli sami jej poszukają. Choć księża po ukończeniu seminarium – trochę podobnie, bo nie jest już obligatoryjna.

Wszyscy natomiast mają poczucie, że jedni drugim nie mają nic do powiedzenia! Księża niech nic nie mówią ludziom żyjącym w małżeństwie, w rodzinie, bo „nic o tym nie wiedzą”. A księżom świeccy też niech nic nie mówią, bo w ogóle „nie wypada księży pouczać”. Tworzymy sobie „monady bez okien” w Kościele, jak powiedziałby Leibnitz. Samotne, odizolowane wyspy. Każdy musi być osobno. To „osobno” wynika z przekonania o absolutnej wyjątkowości swojego sposobu życia, o którym ktoś obok ostatecznie nie ma nic do powiedzenia. Ani do podzielenia się. A tu mamy bardzo piękny przykład tego, że można razem rosnąć w wierze: apostoł (dziś powiedzielibyśmy: biskup) Paweł i para małżeńska; nauczyciel Apollos i oboje małżonkowie. (…) Wzorem i patronem katechistów oraz szkół formacyjnych dla nich mogą być Pryska i Akwila.

Ludzie świeccy jako zbiorowość nie zawsze byli na drugim planie. Nie tak było u początku. Czy posługa świeckiego katechisty otwiera nową drogę do ich aktywności?

Odpowiedź chyba nie jest taka prosta. (…) Według mnie świeccy, by wypełnić swoją misję i powołanie, nie muszą szukać zaangażowania bezpośrednio w Kościele. To nie jest tak, że jedyną przestrzenią, gdzie świeccy realizują swoje posłanie chrzcielne, jest zaangażowanie się w Kościół tam, gdzie brakuje księży. Wówczas nagle uruchamiamy: świeckich szafarzy nadzwyczajnych, akolitów, lektorów, katechistów. Bo brakuje duchownych. To nie o to chodzi! I duchowni, i świeccy mają właściwe sobie obszary zaangażowania. Sprawą niesłychanie istotną jest to, żeby świeccy zostali w świecie. I przekształcali go w sposób ewangeliczny. Oczywiście cieszę się, widząc świeckich takich jak Pryska i Akwila, chętnych do wzięcia na siebie współodpowiedzialności za Kościół. Ludzi, którzy nie tyle chodzą do kościoła, co tworzą Kościół! Nie są konsumentami usług, biernymi odbiorcami.

Myślę, że ogłoszony przez papieża Franciszka XVI Synod Biskupów na temat synodalności ostatecznie przekłada się najpierw na ogólne pytanie, które trzeba sobie zadać w każdej wspólnocie chrześcijańskiej, niezależnie od tego czy to jest parafia, diecezja, ruch eklezjalny czy inna grupa: ilu macie ludzi, którzy są traktowani i czują się traktowani podmiotowo? A następnie na pytania szczegółowe: Czy świeccy za cokolwiek odpowiadają? Czy chcą odpowiadać i mają do tego przestrzeń? Czy są do tego upoważniani, wprowadzani, formowani, posłani? Pytanie o podmiotowość świeckich jest bardzo, bardzo ważne. Pryscylla i Akwila byli podmiotami.

---

Tekst jest fragmentem książki "Mistrzowie drugiego planu" abp. Grzegorza Rysia i Małgorzaty Bilskiej, wydanej przez Wydawnictwo Święty Wojciech. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Abp Ryś: Świeccy nie muszą szukać zaangażowania bezpośrednio w Kościele, by wypełnić swoje powołanie
Komentarze (10)
JG
~Jan Goździuk
12 stycznia 2023, 00:15
Powyżej biskup Ryś pisze: "Czy świeccy za cokolwiek odpowiadają? Czy chcą odpowiadać i mają do tego przestrzeń? Czy są do tego upoważniani, wprowadzani, formowani, posłani? " Cenię biskupa Rysia, ale tu wyłazi z niego kawałek zatwardziałego klerykała. Kto mianowicie miałby upoważniać , posyłać,.. itp. ,świeckich?? Jeśli sami świeccy nie wezmą się za robotę w Kościele, nie przestaną całować rączki wielebnym, to nic z tych upoważnień nie będzie. Klerykalizm jest głównie u świeckich. Sami księża szybko by przestali być "wielebnymi", gdyby świeccy potraktowali ich z humorem i należytym dystansem, dopuszczając ich w parafiach tylko do funkcji do jakich są powołani.
MO
Marcin Orłowski
8 stycznia 2023, 23:01
Myślę że ciekawą odpowiedzią na przełamanie tego sztucznego podziału pomiędzy klerem a np. rodzinami jest Domowy Kościół w ramach tzw. małych wspólnot. Ksiądz ma wtedy okazję spotkać się i rozmawiać z małżonkami na zasadach partnerskich a nie autorytarnych. Nikt nikogo nie poucza, a jednak następuje przepływ informacji w obu kierunkach. Oczywiście jest wspólna modlitwa i radość z budowania wspólnoty.
JB
~Jasiek Bock
8 stycznia 2023, 17:09
Świeccy, to owce. Duchowni to pasterze. Czy owce mają współpracować z pasterzami? Może nawet pasterzy uczyć? Czy taki jeden z drugim baran ma prawo mówić pasterzowi, co ma robić, gdzie i jak stado prowadzić? No chyba, że pasterz pijany, albo zajęty swoimi sprawami i na całkowite oddanie się owcom nie ma czasu. Ale to niech odda stado odpowiedzialnemu pasterzowi, a nie oczekuje, że jeden z drugim baran będzie mu pomagał kierdel wodzić.
G
~Gocha ~
9 stycznia 2023, 12:26
W Ewangelii mamy o tym, że nie pasterze, a robotnicy na żniwa.
DM
~Daria M.
7 stycznia 2023, 21:18
Ja naprawdę uważam, że księża nie mają najmniejszego prawa do mówienia o małżeństwach. I dlaczego dlalog między księżmi i świeckimi w ogóle miałby polegać na pouczaniu kogokolwiek? Czy po prostu każda z grup nie mogłaby się dzielić swoim własnym doświadczeniem, bez konieczności wysłuchania następującego po tym pouczenia. Zarzućmy takie tematy dialogu, a dialog dopiero wtedy się zacznie.
IK
~Iza K.
9 stycznia 2023, 07:35
Dlaczego nie mają prawa? Czym jest małżeństwo- na wzór miłości Chrystusa do Kościoła. Księża spowiadają małżonków, sami również często znają problemy, sami mieli swoje rodziny- słyszą w koło, co się dzieje, mają doświadczenia. Czy lekarz leczący nowotwory musi mieć sam nowotwór, by cokolwiek powiedzieć? Nie popadajmy w paranoje. Mamy przykład w Jezusie- jak ma wyglądać małżeństwo i jak kapłaństwo. I to zgłębiajmy i tego się trzymajmy.
TM
~Tomasz Mortensen
9 stycznia 2023, 09:57
To z gruntu błędne założenie. Przecież lekarze nie muszą wcale chorować, by wiedzieć jak leczyć. Równie dobrze można powiedzieć, że matka niech nie wychowuje syna, bo nie jest mężczyzną, a ojciec córki, bo co on wie o byciu kobietą. Szewc niech nie poucza krawca, a krawiec szewca. A może Ty nie masz najmniejszego prawa mówić o księdzach, bo nie jesteś osoba duchowną? Ogólnie niech nikt nikogo nie poucza, bo każdy ma swoje doświadczenia. Owszem, dzielmy się nimi, ale Boże broń, żeby zwracać uwagę na coś niewłaściwego. Stąd już niedaleko do "każdy ma swoja prawdę". A to się nazywa relatywizm.
TT
~Tom Tom
7 stycznia 2023, 16:27
Mam wrażenie że ksiądz biskup przykłada kalkę podziału duchowieństwo-świeccy który powstał wieeeele lat później do czasów pierwszych chrześcijan. Wtedy taki podział nie istniał. Akwilla mógł być żonatym prezbiterem i to właśnie byłoby powodem spotkań Kościoła w ich domu. Eucharystia.
AM
~Agata M.
7 stycznia 2023, 15:23
powinno się od księży, ponieważ oni nadają parafii charakter, organizują przestrzeń wiernym
ZK
~zwykły katolik
7 stycznia 2023, 15:07
Zarówno posługa jak i formacja najpierw zderzają się z "betonem"( różnie rozumianym ) zarówno świeckim jak i kościelnym. Tak kapłani jak świeccy mają ten sam problem (choć w innym wymiarze i aspektach )tak jesteśmy traktowani przedmiotowo ,a kto bardziej to już indywidualne doświadczenia każdej osoby mają tu wpływ na ocenę. Często po wyeksploatowaniu odstawiany jesteś na boczny tor ( albo się sam zregenerujesz w taki czy inny sposób albo odpadasz i tyle) .Oczywiście nie zawsze i nie wszędzie. Obserwacje i własne doświadczenia z około 10 -15 lat ktoś może mieć inne ,ale myślę warto o tym rozmawiać i wymieniać się doświadczeniami pozdrawiam serdecznie :)