Czy zakonnice to służące księży? Nie, ale czasem są tak traktowane

(fot. Alexis Joseph / cathopic.com)
Zuzanna Radzik

Dobrze, że zaczyna się o tym głośno mówić. Same zakonnice coraz częściej mają odwagę sprzeciwiać się patologicznym zachowaniom i mechanizmom.

Posłuchaj:

DEON.PL POLECA

WSZYSTKIE CZĘŚCI CYKLU DOSTĘPNE SĄ TUTAJ: #KościółKobiet2020

Przeczytaj fragment "Kościoła kobiet":

„Siostro, ty i twoje koleżanki zakonnice najwyraźniej zeszłyście na złą drogę. Jesteście radykalnymi feministkami!” – stwierdza prowokacyjnie Stephen Colbert, udając konserwatywnego dziennikarza w wieczornym „The Colbert Report”, czyli satyrycznym programie telewizyjnym. Kieruje te słowa do siostry Simone Campbell. „Zajmujemy się w szczególności potrzebami kobiet i staramy się na nie odpowiadać. Jeśli to jest radykalne, to tak, jesteśmy radykalnymi feministkami” – ze swadą odpowiada mu zakonnica. Zakonnice jako radykalne feministki? Wyjaśnienia warto poszukać nieco wcześniej, niż odbyła się ta rozmowa.

Zakonnice feministkami? Chyba rzeczywiście w grupie dość niezależnych od mężczyzn kobiet, jakimi zawsze były zakony żeńskie, tkwi jakiś pierwiastek emancypacyjny. Choć od początku historii Kościoła zgromadzenia kobiece podlegały zwierzchności mężczyzn: biskupów, papieża, swoich księży założycieli, to jednak czasem okazywały się przestrzenią dla kobiet i ich aspiracji życzliwą. Na zdeterminowanej obyczajami ścieżce życia klasztory już od starożytności oferowały kobietom alternatywę wobec aranżowanych małżeństw i szansę na uzyskanie pewnego wykształcenia. To w zakonach wreszcie można było z czasem zacząć działać społecznie, uczyć się, kierować instytucjami. Wszystko na długo, zanim stało się to udziałem kobiet świeckich.

(…) Od 1990 do 2009 roku liczba postulantek w zakonach żeńskich [w Polsce] spadła o połowę. Wessał je hedonistyczny świat, pełen uciech ciała i mentalności antykoncepcyjnej – jak chcą niektórzy katoliccy analitycy – czy może w Kościele zabrakło dla nich strawy duchowej? Może jednak brakuje pociągających ścieżek? Albo jeśli istnieją, nie są wystarczająco widoczne?

A może się mylę? Wielokrotnie usłyszę właśnie to: że nie mam racji i nie rozumiem. Wybór życia zakonnego to nie wybór zawodu. To powołanie. W życiu konsekrowanym chodzi o coś innego. Nikt go nie wybiera dla ekscytujących zadań. Ale przecież to, co robi wspólnota, to, gdzie jest obecna i jak wpłynie na nasze życie, może nas przyciągnąć lub nie. Widocznie to, czym zajmują się siostry, wciąż przyciąga, ale już mniejszą liczbę młodych kobiet. Czując powołanie, też masz rozmaite pragnienia, talenty, chęć, by je zrealizować. Chyba że uznamy, że powołanie to taki los, który wypełnić trzeba, choćby wbrew sobie. Od takiej definicji byłabym jednak daleka. Nie doświadczyłam powołania, więc go nie rozumiem? Możliwe. Ale o ileż bardziej pociągająca i widoczna dla młodej osoby, o ileż mocniej kształtująca życie wydaje się ścieżka życiowa takich choćby dominikanów czy jezuitów. Nie mam powołania, więc nie rozumiem, ale jakoś nie wierzę, że młodzi mężczyźni, podejmując decyzję o wstąpieniu do zakonu, nie biorą pod uwagę ciekawości życia i zadań w danej wspólnocie. Między jakimi wizjami życia wybierają dziewczyny zainteresowane drogą duchową? Przedszkole, kuchnia, szkoła… O wiele rzadziej kierownictwo duchowe, prowadzenie rekolekcji czy uczelnia. Tak mówią statystyki. Czujesz powołanie do życia zakonnego, ale ciągnie cię w nieco inną stronę? Czy nie przecząc temu, że to Bóg powołuje i prowadzi, nie możemy jednocześnie zadawać pytań o to, czy wspólnoty mają młodym do zaoferowania coś przyciągającego do powołania? Myślę sobie: wybrać Jezusa i tylko Jego to jedno, ale mieć przy tym poczucie, że to twoje radykalne oddanie się Bogu i Kościołowi zostało dobrze użyte, to co innego. Nie rozumiem?

Fragment pochodzi z książki "Kościół kobiet" wydanej przez wydawnictwo WAM.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy zakonnice to służące księży? Nie, ale czasem są tak traktowane
Komentarze (10)
MK
~Matylda Kostrzewska
29 września 2020, 13:45
"Chyba że uznamy, że powołanie to taki los, który wypełnić trzeba, choćby wbrew sobie." Tak. Tak właśnie przekonywała ostatnio w wywiadzie w przyparafialnym miesięczniku pewna zakonnica w przedziwnym nakryciu głowy odstraszającym równie skutecznie co pogląd na powołanie: Jetem posłuszna przełożonej - cokolwiek by nie poleciła mi czynić, bo jestem posłuszna. Na tym polega powołanie. I swojemu biskupowi , cokolwiek by zrobił lub polecił czynić. Na tym polegają śluby posłuszeństwa i powołanie. Ta, zrobię to, co mi poleci się zrobić, i będę z tym szczęśliwa. Na tym polega wypełnienie powołania. Nikt tego nie zrozumie, kto nie został powołany, a to takie proste" -- -w ten deseń Siostra argumentowała. Forma tego "wywiadu" - regularne "rozmowy" pomiędzy młodą dziewczyną a zakonnicą, jak rozumiem skierowane miały być do dziewczyn w celu zachęcenia do wybrania tej drogi życiowej. Dla mnie dziewczyna, która wybiera takie życie - to osoba z dużymi problemami psychicznymi.
SD
~Scooby Doo
28 sierpnia 2020, 20:53
Po ilości łapek w dół w komentarzach widać, że lewactwo się strasznie stroszy na rzeczywisty opis człowieka. Bez cukrzenia i mydlenia oczu. Pycha i brak pokory potrafią przyćmić wzrok, który powinien być skierowany na prawdę. Jednak dla niektórych obecnie pełzające po zachodniej cywilizacji ideologie, wydają się być ważniejsze niż rozsądek oraz samokrytyka.
TM
~Tomek Mazurek
24 maja 2020, 06:10
Dla mnie ten temat to abstrakcja. W parafii, do której należę od 50 lat (od urodzenia) nie było nigdy sióstr zakonnych. Więc trudno mówić o ich posługiwaniu. Księża (jest ich czterech) mają wspólną pralkę i sami piorą (tzn. pralka pierze za nich - mam nadzieję, że to nie podpadnie pod kategorię służby księżom). Sami prasują. Jest pani, która gotuje (śniadanie i obiad) 5 dni w tygodniu. Dwa dni mają jedzenie we własnym zakresie.
KR
~Kazimierz Robertowski
23 maja 2020, 12:28
Aby nie generalizować, dodam do dyskusji własną obserwację: spotkałem w życiu kilka świątobliwych zakonnic, ale spotkałem też sporo takich które pogubiły się na drodze swojego powołania. Aroganckie, rozleniwione, skłócone we wspólnocie, nie potrafiące współpracować z osobami świeckimi, o bardzo płytkiej duchowości. Każde powołanie otwiera przed człowiekiem możliwość gorliwości i możliwość bylejakości.
WR
~Wow Ras
24 maja 2020, 00:05
jak w każdej grupie społecznej/zawodowej: znacząca większość to średniacy/przeciętniacy, margines przykładnych/wybitnych i margines słabeuszy/wstyd przynoszących.
KS
Konrad Schneider
22 maja 2020, 19:56
Podziele sie refleksja: Moja zona prowadzila przed laty warsztaty tanca religijnego dla katechetow w Indonezji. Spotkala tam niemieckie siostry zakonne, ktore tworzyly niesamowite dziela: szpitale, ochronki, przedszkola. Zmienialy oblicze ziemi i naprawde wprowadzaly Krolestwo Niebieskie na ziemi. Nie tylko pobozna gadka, ale konkretnymi projektami spolecznymi, ktore ulatwialy ludziom zycie. Waltraud mi potem powiedziala: to byly jedyne siostry zakonne, ktore ja kiedykolwiek zachwycily i porwaly swoja prawdziwa religijnoscia! A w naszych seminariach duchownych siostry sa od prasowania gaci klerykow i sprzatania pokojow od ksiezy profesorow... To jednak roznica...
TS
~Taki Sobie
22 maja 2020, 21:05
Myślę Panie Konradzie, że ma Pan dużo o racji, niemniej jednak, czytalismy tutaj o siostrach dominikankach, czytujemy siostrę Borkowską, osobiście znam bardzo fajną zakonnicę zaangazowaną w rekolekcje. Coś się może jednak zmienia. Chodzi mi tylko o to, że niektóre nasze wpisy mogą je po prostu obrażać, smucić, że tak są postrzegane, natomiast, że są za mało słuchane i pewnie o wiele mniej mogą to jasne. Ale nie wylewajmy dziecka z kąpielą. Jestem w tym samym wieku co Pan i faktycznie jeszcze całkiem niedawno było dokładnie tak jak Pan pisze, ale to już chyba niemożliwe. I to nie jest tak, że stało to się tak po prostu, to też zasługa pewnych postaw profeministycznych, no i bardzo dobrze. Nie wiem jak to w środku wygląda i nie wiem czy jest aż tak źle jak Pan pisze. A może siostry by coś napisały? :)
LL
Luki Luck
22 maja 2020, 21:23
Warto dodać, że zajmują się opieką nad niedołężnymi księżmi. Zastanówmy się czy jest odwrotnie? Czy ksiądz -gotuje zakonnicy? Czy znasz takiego który opiekuje się zakonnicą? W małżeństwie partnerskim i opartym na szacunku uzupełniamy role dbamy jedno o drugie. Jaki przykład dają księża książęta, którzy korzystają z usług zakonnic? Dla mnie to jest trudne do zrozumienia, wręcz pełne hipokryzji zachowanie KK. kiedy przyjmuje się jako standard zakonnica=służąca.
KS
Konrad Schneider
23 maja 2020, 07:36
Zgadzam sie z Panem. Chcialem wsadzic kij w mrowisko. Pod tym artykulem powinno teraz pojawic sie wiele wpisow od Siostr, ktore przestaly byc sprzataczkami, kucharkami i tanimi sluzkami a zaczely realizowac konkretny charyzmat ich Zgromadzen.
WR
~Wow Ras
23 maja 2020, 07:37
Potwierdzam, sytuacja sióstr w Polsce zmienia się na lepsze. Na szczęście zmiana nabiera tempa, siostry coraz częściej mówią o tym, a i pokazują, że są niezależne od księżowskiej łaski.