Dwa oblicza rodzicielstwa po rozwodzie

Sytuacja dziecka w rodzinie, która się rozwodzi zawsze jest trudna. To, jak sobie z tą sytuacją poradzi dziecko, zależy od rodziców (fot. tomswift46/flickr.com)
Izabela Barton-Smoczyńska / "Sygnały troski" kwiecień 2010

W Polsce co roku rozwodzi się 45 tysięcy małżeństw. Większość z nich ma dzieci, które w sytuacji rozwodu rodziców są oczywiście w różnym wieku. I o ile wiek dziecka ma znaczenie dla sposobu, w jaki manifestują się emocje związane z przeżyciem rozwodu, o tyle wiek nie ma znaczenia dla faktu, iż rozwód to zawsze kryzys, szok i tragedia.

Sytuacja dziecka w rodzinie rozwodzących się małżonków jest zawsze trudna, lecz to, jaki ostatecznie wpływ będzie miała na dziecko, zależy w dużym stopniu od sposobu, w jaki rodzice się rozstają: czy i w jaki sposób rozmawiają o tym z dzieckiem, ze sobą, jak ustalają zasady współpracy i dalszej egzystencji. Dlaczego tak jest?

DEON.PL POLECA

Dziecko, którego rodzice się rozstają, doświadcza straty. Podobnie jak w sytuacjach śmierci najbliższych przeżywa okres żałoby. Ważne jest, żeby w tym okresie dziecko wiedziało, że nie jest samo, że jest przy nim ktoś bliski, życzliwy, ktoś, kto wysłucha, doradzi, ale także pozwoli się wypłakać i będzie towarzyszył w powolnym powrocie do równowagi. Tutaj nieoceniona rola rodziców. Dziecko obawia się, że rozstanie rodziców oznacza także zburzenie jego relacji z rodzicami. To trudne, ale można tak zbudować relacje z dzieckiem i z byłym partnerem, aby potrzeby dziecka były zauważone, zrozumiane i zaspokojone. Bo rozwodzimy się tylko z partnerem, nigdy z dzieckiem.

Bycie rodzicem weekendowym lub czasowym zawsze jest umniejszeniem roli i funkcji rodziców – oddziałują na dziecko „osobno”, utrudniając proces przyswajania różnorodności w naturalnym środowisku dziecka. Jednakże rodzicielstwo w pojedynkę nadal może być wartościowym rodzicielstwem – świadomym i cennym dla rozwoju dziecka. Dla wielu byłych partnerów (rodziców dziecka) spotykanie się „poprzez dziecko” z eksmałżonkiem i czasem jego nową rodziną jest frustrujące i poniżające.

Emocje te oddziałują na dziecko i wypaczają relacje z rodzicami. Dziecko doświadcza konfliktów lojalności i traci zaufanie do swoich rodziców, a z czasem i do siebie samego. Często eksmałżonkowie (rodzice) porównują się w oczach dziecka i budują koalicje, kierując się w tej grze własnymi racjami i urażonymi emocjami. To ciemna strona rodzicielstwa po rozwodzie, gdzie górują zazdrość o partnera, poczucie niższości lub wyższości i rywalizacja o względy dziecka. Taka postawa utrudnia zakończenie żałoby związanej z utratą rodziców u dziecka i popycha je do depresyjnych zachowań. Badania pokazują, że dzieci po rozwodach rodziców częściej interesują się alkoholem, papierosami, narkotykami i seksem, co w każdym z tych przypadków może się zakończyć co najmniej źle.

Ale są takie rodziny, które dopiero po rozwodzie stały się partnerami dla siebie i dla swoich dzieci. Dziecko ma więcej czasu, który może spędzać ze swoimi rodzicami – jest on unormowany, powtarzalny i przewidywalny. Rodzic zwraca uwagę na dziecko, rozmawia z nim i interesuje się jego doświadczeniami i emocjami. Myśli o tym, jak rozwijać dziecko, jak je wspierać i jak się do niego zbliżyć.

Znam takie małżeństwo, które rozpadło się po kilkunastu latach. Ich dziewięcioletni wówczas syn, dotychczas „synek mamusi”, nagle zaczął mieć ojca, który zabierał go ze sobą do pracy i pokazywał mu różne swoje kompetencje. Ojciec ten, do tej pory raczej despota i tyran, nauczył się gotowania dla swojego dziecka, robienia zakupów, sprzątania itp. Po to, aby dom był domem, gdy syn do niego przyjeżdżał. Zaczął planować wakacje, myśląc o swoim dziecku (a nie o sobie), zaczął poznawać jego potrzeby i zainteresowania po to, aby wiedzieć, co kupić na obiad, na prezent urodzinowy czy jaką wycieczkę wykupić (dotychczas wyręczała go żona, która w jego mniemaniu „nic nie robiła”).

Odkrył nieskończone możliwości dla siebie oraz niezwykłą frajdę „dawania” i towarzyszenia komuś w codziennych zmaganiach. Ona, odcięta od możliwości kontrolowania dziecka i byłego męża, po kilkunastu miesiącach huśtawki emocjonalnej i czekania na „to najgorsze”, które nie tylko, że nie nastąpiło, ale i nie zapowiadało się, że ma nastąpić, zainwestowała we własny rozwój. Odkryła przyjemność uczenia się, samotności i możliwości wyborów. A dziecko kwitło. Z małego chuderlawego chłopczyka, który wiecznie chorował, wyrastał coraz mężniejszy chłopiec. Z dziecka, które było dobre we wszystkich przedmiotach i nigdy nie sprawiało kłopotów, wyrastał ukierunkowany i utalentowany młody matematyk, który wiedział, czego chce, i potrafił o to walczyć.

Po kilku takich latach to rozbite małżeństwo zbliżyło się do siebie na tyle, że ponownie zaczęli być razem, a młode chłopię zostało wybitnym studentem pewnej akademii. Każde z tych trojga przeszło czas smutku i żalu oraz adaptacji do nowych warunków. Rodzina ta miała jeden dar – rozmowy. Oni po prostu zaczęli mieć dla siebie czas i spędzali go na rozmowach i poznawaniu siebie wzajemnie. To też jest oblicze rozbitego rodzicielstwa.

Mamy wybór. Decyzja o rozwodzie, choć trudna i obciążająca, może się przyczynić do wzrostu i rozwoju każdego z członków rodziny. Po prostu mamy wybór. Jak powiedział Einstein: „Każdy z nas ma dwie rzeczy do wyboru: jesteśmy albo pełni miłości… albo pełni lęku”.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dwa oblicza rodzicielstwa po rozwodzie
Komentarze (1)
M
MB
2 maja 2010, 12:14
"Ale są takie rodziny, które dopiero po rozwodzie stały się partnerami dla siebie i dla swoich dzieci." - To znaczy, że nie byli wierzącymi i praktykującymi katolikami, skoro po rozwodzie jest już nagle ok, a przed rozwodem to bylo co?