Kobieta, która towarzyszy
Mamy wpojone straszne dziedzictwo: "poród musi boleć". A pierwszą rzeczą, która ja mówię przyszłym matkom: poród może być wspaniałym transformującym, umacniającym, doświadczeniem - mówi Magdalena Niemyjska, doula.
Listopadowa sobota, 2008 rok. Rano Magda czuje pierwsze skurcze porodowe. Jest spokojna, wie że ma jeszcze czas. Razem z mężem i półtoraroczną córką postanawiają mile spędzić ten dzień. Idą na spacer, zaglądają do kawiarni na krakowskim Rynku. Później szybkie zakupy. W domu Magda pisze smsa do siostry: "Gosia ląduje!". Dziewczyna zaciekawiona szybko odzwania: "Co robisz?". Magda: "Mielę mięso".
- Siostra była w szoku, że zajmuję się tak prozaiczną czynnością. A ja po prostu wiłam swoje gniazdo. To naturalne, że kobieta przed porodem, chce pewne rzeczy uporządkować. Wieczorem wyjeżdżając do szpitala, myślałam: "Boże, jak chętnie zostałbym u siebie". Dwie godziny później urodziłam córkę - opowiada Magda Niemyjska, mama 4,5-letniej Marysi i 3-letniej Małgosi.
Magda jest jedną z pierwszych w Krakowie douli. Pisze o sobie: "Z wykształcenia dziennikarz i fotograf, z wyboru mama, z zamiłowania doula". Atrakcyjna brunetka o oliwkowej karnacji i brązowych oczach. Dla dzieci zrezygnowała z kariery w mediach. Nie żałuje, bo dzięki tym doświadczeniom teraz potrafi zorganizować sobie warsztat pracy. A w nowo powstającym Stowarzyszeniu "DUOLA" będzie pełnić rolę public relations.
Dobry poród
Przed swoim porodem współczesne kobiety właściwie nie mają okazji zobaczyć, jak naprawdę wyglądają narodziny dziecka. Obraz tego wydarzenia opiera się na scenach z filmów: kobieta zaczyna krzyczeć, później na wózku inwalidzkim pędzi przez szpitalne korytarze. Z sali porodowej słychać okrzyki: "Przyj!" i dziecko wyskakuje. Gdy kobieta zachodzi w ciąże, to często jedyne co słyszy, to opowieści o trudnych porodach trwających 48 godzin. Wszyscy jej współczują i straszą. Przyszłe matki coraz rzadziej mogą w czasie ciąży i porodu korzystać ze wsparcia bliskiej kobiety, która doświadczyła macierzyństwa.
Medycyna wyparła biologię. Styl życia poluzował więzi, które dawały poczucie bezpieczeństwa kobiecie w ciąży i podczas porodu. Powstała luka, którą próbuje wypełnić doula - kobieta, która towarzyszy.
W listopadową sobotę z Magdą była przyjaciółka, matka ośmiorga dzieci. Jej wsparcie obudziło w niej poczucie, że jest w stanie sobie poradzić. Przekazała jej również rzetelną wiedzę, którą może dać tylko doświadczona matka.
- Przy pierwszym porodzie towarzyszyła mi położna, laureatka Aniołów przyznawanych przez Fundację Rodzic Po Ludzku. Jej obecność zapewniająca poczucie bezpieczeństwa, spokój i kompetencje spowodowała, że poród wspominam dobrze. Byłam zdziwiona, że moje ciało tak po prostu potrafi rodzić. Moje porody to były niezwykłe wydarzenia, wprowadzające mnie w zupełnie inny świat. Doświadczenie macierzyństwa, swojej kobiecości jest zupełnie fascynujące i niezwykłe - mówi Magda.
Miała ogromną potrzebę podzielenia się swoim doświadczeniem radosnego, dobrego porodu. Napisała o tym na blogu, opowiadała koleżankom, rodzinie, nawet znajomemu księdzu. Przyjaciółka powiedziała jej, że w nowo powstającej szkole rodzenia poszukują kogoś do pracy. Doświadczona położna, właścicielka szkoły dopiero pod koniec rozmowy zapytała, gdzie Magda kończyła szkołę dla położnych. Nie mogła uwierzyć, że nie jest profesjonalną położną. Zaproponowała jej pracę jako doula. Magda od ponad dwóch lat jest kadrze szkoleniowców. Wcześniej uczyła metod łagodzenia bólu, pracy z ciałem, świadomego przeżywania porodu i omawiała zagadnienia związane z laktacją. Teraz pracuje jako indywidualna towarzyszka porodu.
Skończyła szkolenie dla douli, organizowane przez Fundację Rodzic Po Ludzku. Choć i tak uważa, że niezwykle istotne jest własne pozytywne doświadczenie porodowe. To doświadczenia, które często przywołuje w czasie rozmów z przyszłymi rodzicami. Chce o nich pamiętać. Marzy o kolejnych dzieciach, z radością myśli o kolejnych porodach.
- Moje porody dały mi ogromne poczucie siły, własnej sprawczości. Tej mocy, która we mnie jest. Nawet teraz, kiedy o tym mówię mam gęsią skórkę, na myśl, że jeszcze kiedyś będę rodzić - mówi z niekłamanym entuzjazmem i radością w oczach. - Wiem, jak wielką ulgę przyniosły podczas moich porodów inne kobiety. To jest coś, czego chyba żaden mężczyzna nie jest w stanie zrozumieć. Choć mój mąż był przy tych porodach. Dobrze się spisał, ale wiem, że gdyby nie pomoc tych kobiet z zewnątrz, byłoby nam trudniej.
Kobieta, która wspiera
Jedną z pierwszych znanych Polek, który opowiedziały, o tym, że podczas porodu towarzyszyła im doula była Magdalena Mielcarz, aktorka i modelka pracująca w USA. Dwa lata temu jej wyznanie na łamach magazynu dla kobiet wywołało falę zainteresowania tą nieznaną wcześniej funkcją.
- Ale dopiero w ostatnich miesiącach zdarza się, że pary pytają o usługi douli. Powoli możliwość skorzystania z pomocy kobiety towarzyszącej przebija się do świadomości Polek - mówi Anna Przybylska, położna i właścicielka Rodzinnego Centrum Położniczego "Koala" w Krakowie, z którym Magda Niemyjska współpracuje. - Zainteresowanie pomocą douli to dowód na to, że zmienia się spojrzenie na poród. Powoli przestajemy myśleć o tym wydarzeniu tylko pod kątem medycznym.
"Doula (z greckiego) - to kobieta, "która służy". Współcześnie oznacza osobę, która w profesjonalny sposób wspiera fizycznie oraz emocjonalnie kobietę rodzącą i w połogu, dostarcza jej niezbędnych informacji i udziela praktycznych wskazówek" - taką definicję znajdujemy na stronie Fundacji Rodzić po Ludzku. Badania przeprowadzone w USA wskazały, że obecność douli o 25 proc. skraca czas porodu i o połowę zmniejsza ryzyko porodu zabiegowego czy cesarskiego cięcia. Rodząca lepiej radzi sobie ze skurczami i ma mniejszą potrzebę sięgnięcia po środki przeciwbólowe. Naukowcy wyliczyli, że obecność kobiety towarzyszącej obniża potrzebę użycia znieczulenia zewnątrzoponowego o 60 procent. Duola pomaga bardziej świadomie i efektywnie uczestniczyć ojcu w porodzie, jej wsparcie obniża możliwość wystąpienia depresji poporodowej i podwyższa poziom samooceny u kobiety. Rzadziej występują problemy z karmieniem piersią.
Praca douli wpisuje się w idee, które promuje Fundacja Rodzić Po Ludzku. Od dwóch lat organizują więc dwudniowe szkolenia "Wspierające towarzyszenie kobiecie rodzącej". Trenerkami nieprzypadkowo są Holenderki. W tym kraju około 30 procent porodów odbywa się w domu, a pozamedyczna opieka na rodzącą jest bardzo rozwinięta. Do tej pory podstawowe szkolenie dla douli ukończyło 80 kobiet w Polsce. Powstają pierwsze serwisy internetowe ułatwiające kontakt z profesjonalnymi opiekunkami rodziców. Koszt towarzyszenia przy porodzie wynosi około 500 zł. Ceny spotkań wahają się od 40 do 100 złotych.
Pierwsza doula
W USA doule znane są od lat 70-tych. Istnieją tam dwie duże organizacje zrzeszające i certyfikujące kobiety, które chcą opiekować się profesjonalnie rodzącymi. Na ich wzór, w Polsce już wkrótce zostanie zarejestrowane Stowarzyszenie "DOULA". Na spotkaniu założycielskim było 18 pań, dwadzieścia kolejnych zadeklarowało członkostwo w powstającej organizacji.
Szefować im będzie Małgorzata Borecka - pierwsza kobieta w Polsce, która nazwała siebie doulą. Jest pedagogiem z wykształcenia i matką pięciorga dzieci. Dziewięć lat temu podczas porodu towarzyszyła jej znajoma Amerykanka, doula. To ona pokazała jej, jak ważne jest wsparcie doświadczonej kobiety. Małgorzata wzięła udział w szkoleniu prowadzonym przez amerykańskie doule, zdobyła certyfikat i zaczęła pomagać rodzącym. W ciągu ośmiu lat towarzyszyła przy narodzinach 11 dzieci. Dziesiątki kobiet wspierała przed porodem i w jego pierwszej fazie.
Podkreśla, że priorytetem Stowarzyszenia będzie promowanie idei doulowania, które zapewnia ciągłość opieki kobiecie. - Wpisujemy się tym samym w nurt nowych standardów opieki okołoporodowej. Zależy nam również na ujednoliceniu kształcenia duoli. Aby rodzic wynajmujący kobietę towarzyszącą w porodzie miał pewność jej kwalifikacji. Chcemy, aby oprócz szkolenia kandydatki na doule musiały odbyć obowiązkowy staż. W dalszej perspektywie myślimy o wpisaniu douli na oficjalną listę zawodów - mówi Małgorzata Borecka.
Konieczne jest również, aby szpitale zmieniły podejście do osób towarzyszących podczas porodu. Po to, aby rodzące nie musiały wybierać między mężem a doulą. Bo towarzyszka porodu wspiera również mężczyznę,
- Czasem mężczyzna czuje się zagubiony na sali porodowej, chętnie rozwiązałby "problem", jakim jest poród. A tu trzeba cierpliwości, spokoju. Napięcie i zdenerwowanie przyszłego taty może przedłużać poród. On także potrzebuje wsparcia albo zadań, które pomogą mu przetrwać. Czasem trzeba go wysłać po wodę, pokazać jak masować żonę, aby rodząca mogła skupić się na sobie i dziecku - mówi Magda Niemyjska.
Magiczne pestki wiśni
- Dobra położna może być duolą, ale duola nie zastąpi położnej. To dwie odrębne role - zastrzegają moje rozmówczynie.
Czym więc zajmuje się doula?
Małgorzata: Oferuję cały wachlarz technik wspomagających. Rodząca wybiera to, czego w danej chwili potrzebuje. Stosuję metody zmniejszania odczucia bólu takie jak przeciwucisk na biodra, masaż pleców, akupunktura, masaż chustą.
Magdalena: Prowadzi rodząca, to ona jest w centrum. Jeśli jej potrzebą jest pozostanie w samotności, to ja po prostu wychodzę, ale ona wie, że zawsze może mnie wezwać z powrotem. Masuję okolice karku, plecy, uda, stopy, dłonie. Korzystam z urządzenia TENS - uśmierzającego bóle krzyżowe. Pomagam zmienić pozycję, podaję wodę. Dbam o to, by przyjmowane pozycje wspomagały poród, otwierały miednicę. Mam specjalne woreczki z pestkami wiśni lub ryżem, które działają rozgrzewającą lub masująco. Chwalę, bo takie słowa pomagają. Mówię: świetnie sobie radzisz, dobrze ci idzie.
Podczas pierwszych spotkań z doulą rodzice ustalają plan porodowy. Pozwala to jasno określić jakie są priorytety rodzącej. Czy chce rodzić w wodzie, czy na krzesełku porodowym? Czy obawia się nacięcia krocza, czy wolałaby uniknąć podania oksytocyny? Czego się boi? Gdzie będzie czuła się bezpiecznie?
Rola duoli nie kończy się po porodzie. Czuwa nad pierwszym kontaktem matki z dzieckiem, wspiera podczas karmienia. Jej pomoc przydaje się też w sprawach bardziej prozaicznych jak np. mycie.
- Mamy wpojone straszne dziedzictwo: "poród musi boleć". A pierwszą rzeczą, która ja mówię przyszłym matkom: poród może być wspaniałym transformującym, umacniającym, doświadczeniem - mówi Magda Niemyjska. - Kobiety zazwyczaj szukają szpitala, które zapewni im poczucie bezpieczeństwa w razie komplikacji. Pracując z rodzicami próbujemy znaleźć konsensus: miejsce gdzie kobieta i dziecko będą zabezpieczeni na wypadek komplikacji, ale jednocześnie, gdzie personel medyczny nie będzie kobiecie odbierać porodu tylko go przyjmować.
Źródło: Kobieta, która towarzyszy
Skomentuj artykuł