Kościół żyje, gdy ewangelizuje

Kościół żyje, gdy ewangelizuje
(fot. episkopat.pl)
Logo źródła: Niedziela bp Andrzej Przybylski

Nadługo zostaną mi w pamięci rozmowy z biskupami z krajów misyjnych, szczególnie z tych terenów, gdzie katolicy są w mniejszości, a za głoszenie Ewangelii i sprawowanie sakramentów grozi nawet utrata życia.

Lekko zazdrośnie patrzyłem w oczy kapłanom z Chin, którzy z niesłychanym entuzjazmem informowali, że na najważniejsze uroczystości kościelne przychodzi już nawet 20 wiernych i że udaje im się znajdywać i otwierać na wiarę pojedyncze osoby.

Z podziwem słuchałem relacji katechistów z Iraku czy Syrii, którzy pośród wojennej pożogi towarzyszą chrześcijanom i dzielą z nimi trudny los. W każdej z tych sytuacji kołatały mi się w głowie porównania z warunkami, w których w Polsce możemy praktykować wiarę i świadczyć o Jezusie. W zasadzie nie grozi nam fizyczne prześladowanie, mamy do dyspozycji sporo pieniędzy i środków, którymi możemy się posługiwać w dziele ewangelizacji, nie działamy w całkowicie pogańskim środowisku, ale w naszych sercach jest więcej pesymizmu i narzekania niż w sercach chrześcijan, którzy głoszą Ewangelię w sytuacjach wielkiego ryzyka.

Nie mam wątpliwości, że pierwszym terenem misji jest nasze serce. Misje albo są w nas, albo ich nie ma w ogóle. Jeśli w nas samych nie będzie nastawienia misyjnego, to nie wyjdziemy z wiarą poza obszar własnej prywatności i subiektywnych doznań duchowych. A przecież Kościół żyje, gdy ewangelizuje, gdy jest misyjny. Kościół umiera, kiedy wiara nie jest głoszona innym. Ta zasada dotyczy zarówno nas, jako wspólnoty chrześcijan, jak i każdego indywidualnie.

Również w nas samych wiara dojrzewa i się rozwija, kiedy ją głosimy siostrom i braciom, a marnieje i się wypala, gdy jest tylko naszą prywatną sprawą. Kiedy w sercu nie ma ducha misyjnego, zaczynamy się zamykać w małych grupkach wzajemnej adoracji i bardziej się skupiać na wyliczaniu zagrożeń niż na pomysłach na nową ewangelizację. Nie trzeba więc jechać daleko, żeby służyć misjom. Misje są w nas! Od tego zależy żywotność naszych parafii i wspólnot, owocowanie kapłańskiej posługi i posługi ludzi świeckich. W Nadzwyczajnym Miesiącu Misyjnym mamy przede wszystkim przyjrzeć się sobie, zapytać, czy mamy w sobie ducha misyjnego, czy – nie daj Boże  – mentalność zwiastuna upadłości Kościoła.

Tekst ukazał się na łamach tygodnika "Niedziela". 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kościół żyje, gdy ewangelizuje
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.