Młodzi, sfrustrowani, bezrobotni

Katarzyna Klimek-Michno / "Dziennik Polski"

Statystyki nie napawają optymizmem. Dane z 26 krajów należących do OECD pokazują, że w 2010 roku ponad 12,5 procent osób w wieku 15-24 lata nie było aktywnych zawodowo, ale też się nie kształciło. Grono to systematycznie rośnie. Dwa lata wcześniej taki styl życia był charakterystyczny dla 10,8 proc. osób. W krajach europejskich gwałtownie przybywa również wykształconych bezrobotnych.

- Problem bezrobocia wśród młodych ludzi zostaje przysłonięty przez zjawisko ich rosnącej bierności, wykluczenia z rynku pracy oraz postawy wobec życia i walki z przeciwnościami losu. Pokolenie ludzi, którzy żyją na koszt rodziców, nie pracują i nie studiują staje się coraz poważniejszym problemem dla poszczególnych krajów Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych czy nawet Japonii - mówi Fiona Harvey, szef ds. rozwoju CIMA (Chartered Institute of Management Accountants).

W czołówce "dorosłych bobasów", pozostających na utrzymaniu rodziców, są Włosi i Hiszpanie. Dla wielu z nich to wygodne i chętnie wybierane rozwiązanie. Dla części młodych to konieczność, spowodowana kryzysem gospodarczym kraju i trudnościami w znalezieniu zatrudnienia.

- W Polsce, podobnie jak na Zachodzie, wielu młodych jest bez pracy i późno się usamodzielnia, jednak wiąże się to przede wszystkim z trudną sytuacją na rynku pracy. Większość z pewnością stanowią osoby, które chciałyby być już "na swoim", a nie takie, które bycie na garnuszku rodziców wybrały jako sposób na życie - mówi dr Julita Czernecka, socjolog z Uniwersytetu Łódzkiego, tłumacząc, że obecnie studenci i absolwenci uczelni muszą myśleć w pierwszej kolejności o karierze, a dopiero później o zakładaniu rodziny.

DEON.PL POLECA

- Wymusza to na nich polska rzeczywistość - zaznacza socjolog. - Koszty życia są niewspółmiernie wysokie do naszych zarobków. Żeby mieć mieszkanie, zwykle konieczny jest kredyt. Nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić. Trzeba więc pracować i oszczędzać. Efekt jest taki, że później zawieramy małżeństwa i później planujemy dzieci.

Taki scenariusz bliski jest wielu magistrom. Wydłużył się również czas studiowania - niektórzy decydują się na kilka kierunków, co sprawia, że edukację nieraz kończą dopiero przed trzydziestką. Nie zawsze gwarantuje to pracę. Jeśli po studiach nie udaje się znaleźć zatrudnienia, wielu młodych liczy, że kołem ratunkowym będzie kolejna specjalizacja czy studia podyplomowe.

- Nie pochodzę z Krakowa, więc trudniej mi się tutaj utrzymać. Muszę wynajmować mieszkanie. Nie mam stabilnej pracy. Co jakiś czas jestem bezrobotna. Nie mogę więc wziąć kredytu, żeby kupić coś własnego. Zastanawiam się, czy nie wrócić do rodzinnego domu, co by oznaczało wyjazd z Małopolski. Czuję się, jakbym tkwiła w martwym punkcie - opowiada 27-letnia Agnieszka, absolwentka jednej ze szkół wyższych w Krakowie.

Zdaniem dr Julity Czerneckiej, w przypadku polskiej młodzieży nie można mówić o "pokoleniu ani-ani", które nie dba ani o pracę, ani o solidne wykształcenie.

- Młodzi Polacy przywiązują bardzo dużą wagę do edukacji. Chcą się kształcić, mają poczucie, że jest to potrzebne. Mnóstwo osób po szkole średniej kontynuuje naukę na studiach magisterskich, a później podyplomowych - mówi socjolog. - Obserwacje socjologiczne pokazują, że wielu młodych ludzi, którzy wyjechali kilka lat temu do pracy, na przykład do Wielkiej Brytanii, nadal się tam kształci. Podejmują studia magisterskie, co za granicą nie jest standardem, wielu obcokrajowców poprzestaje bowiem na studiach licencjackich.

Jak wynika z diagnozy "Szkolnictwo wyższe w Polsce", przygotowanej przez Instytut Badań nad Gospodarka Rynkową oraz firmę Ernst & Young, odsetek osób studiujących na uczelniach wyższych w Polsce, jest jednym z najwyższych w Europie. Dyplom uczelni to już jednak za mało. Rywalizacja jest ogromna. W najgorszej sytuacji są absolwenci kierunków humanistycznych i społecznych.

- Młodzi ludzie w Polsce, mimo że kończą szkoły, to bardzo często nie mają doświadczenia i praktyki zawodowej. Ich pozycja konkurencyjna jest przez to niższa - mówi dr Halina Sobocka-Szczapa, ekspert Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. - Niepokojące jest tempo wzrostu bezrobocia wśród absolwentów uczelni. Stopa bezrobocia w tej grupie jest dwa razy wyższa niż średnia krajowa. Konieczne jest podjęcie radykalnych kroków i objęcie młodych specjalnym wsparciem. Ważne jest, by już w trakcie nauki dać im solidne przygotowanie praktyczne do zawodu.

W Krakowie, w Grodzkim Urzędzie Pracy, pod koniec lutego było zarejestrowanych 20429 osób, z czego 2854 stanowili bezrobotni do 25 roku życia. W Tarnowie i powiecie tarnowskim liczba bezrobotnych wyniosła 15719 (o 238 osób więcej niż rok temu). W ewidencji pozostawało tam 4757 osób w wieku do 25 roku życia, a więc 30,3 proc. ogółu bezrobotnych. W Sądeckim Urzędzie Pracy w Nowym Sączu było 4871 bezrobotnych; 1097 osób nie skończyło jeszcze 25 lat.

Źródło: Młodzi, sfrustrowani, bezrobotni www.dziennikpolski24.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Młodzi, sfrustrowani, bezrobotni
Komentarze (1)
P
PanSatyros
22 sierpnia 2014, 18:12
Dopóki młodych ludzi nie nauczy się mobilności, doputy będzie problem bezrobocia ludzi młodych. Za pracą niestety obecnie trzeba emigrować. Czasem 20 kilometrów, czasem 200km a czasem i 2000km. Jesli ktoś myśli, że znajdzie prace np. w takim Krakowie za GODNE pieniądze to jest w błędzie. Jeśli w takim mieście działa około 10 państwowych uczelni to rynek jest przesycony pierdołami, które będa robiły za darmo pod szyldem stażu. To niszczy rynek pracy bo po co pracodawca ma dać absolwentowi zarobić skoro może przyjać jakiegoś banana, którego rodzice utrzymują, na staż i jeszcze będzie po rączkach całowany. Absolwenci pracy powinni  szukać w miejscach, z których raczej ludzie uciekają. A jak już będzą mieli te 2 - 3 lata doświadczenia to dopiero uda się znaleźć własciwą prace we właściwym miejscu. Wiem bo przerobiłem dokładnie to samo. własnei też dlatego uciekłem z Krakowa po studiach a i w rodzinne strony nie wróciłem, bo też by to sensu nie miało. No ale mobilność....