Nawrócenie: łaska w ludzkich rękach
Kryzys wiary to kluczowy etap w życiu człowieka, który niejako przenosi nas w czasie – dwa tysiące lat wstecz. Utożsamia nas z tymi, którzy widzieli Jezusa na drodze męki i w chwili śmierci na Golgocie.
Szymon Piotr, pewny swojej wiary, jak niejeden z nas powątpiewał w to, że potrzebuje nawrócenia. Jezus, w którego wierzył, w dużej mierze był Jezusem jego wyobrażeń i pragnień. Nie było w nich miejsca na porażkę i śmierć na krzyżu.
Kryzys wiary nadszedł tej nocy, kiedy Piotr zdał sobie sprawę, że jego Mistrz nie uniknie śmierci. Wyparł się Jezusa, powtarzając: „Nie znam tego człowieka!”. Tak, Jezus, w którego on wierzył, nie miał umierać.
Lekarze mówią, że każda choroba dąży do momentu krytycznego, rozstrzygającego o przyszłości pacjenta. Kryzys w słowniku medycznym nie ma wyłącznie charakteru negatywnego. Choć ryzykowny i niebezpieczny, jest jednak unikalną szansą i nadzieją na poprawę. Każdy kryzys rozpoczyna się chwilą prawdy. Również ten duchowy: człowiek widzi, jak marna jest jego wiara. Trzeba przyznać się do błędów i rozstać się z bohaterskim mniemaniem o sobie. Pojawia się wówczas gorzki płacz. Chwilę prawdy przeżył Piotr na dziedzińcu Sanhedrynu, podobnie jeden ze złoczyńców na Golgocie, kiedy przyznał, że ponosi słuszną karę. Co ciekawe – także Judasz Iskariota, który opamiętał się w tym samym mniej więcej czasie co Piotr. „Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną” – powiedział, zwracając srebrniki arcykapłanom. Ta chwila prawdy, gorzkich łez i opamiętania nazywa się skruchą.
Teraz nie wolno się zatrzymać. Skruchę trzeba przekształcić w decyzję. Gdy chodzi o choroby fizyczne, nie od człowieka zależy przyszłość. W przypadku choroby duchowej jest inaczej. Żeby to jasno ukazać, komentatorzy często zestawiają zdradę Piotra i zdradę Judasza. Obaj przeżywają skruchę, widzą swoją nędzę. Ale w tej kluczowej chwili Judasz zatrzymał się. Tak zostawiona choroba duchowa doprowadziła go do samobójstwa. Tymczasem Piotr nie przestał wierzyć w miłosierdzie Boga – zawrócił, wrócił do punktu wyjścia, przeżył nawrócenie. Kiedy Jezus Chrystus zapowiadał Szymonowi Piotrowi zdradę, tak się wyraził: „Oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci” (Łk 22, 31-32). Zatrzymajmy się przy tym ostatnim zdaniu. Niektórzy bibliści podkreślają, że tłumaczenie Biblii Tysiąclecia nie oddaje właściwego charakteru wypowiedzi. Jezus powiedział do Piotra: „I ty, kiedyś zawróciwszy, utwierdź twych braci”.
W Biblii nawrócenie wyrażają dwa słowa: methanoia, czyli wewnętrzna przemiana, oraz epistrephein, co znaczy: zawrócenie w drodze, powrót do punktu wyjścia. Właśnie tego słowa użył Jezus, zapowiadając zdradę Piotra. Kryzys to szansa nawrócenia, czyli powrotu do punktu wyjścia. Ale czy wszyscy mają tę szansę, aby zawrócić i zmienić się? Na decyzję nigdy nie jest za późno. Nawet w ostatnim momencie życia są do wyboru dwie drogi: droga łotra ubliżającego i droga dobrego łotra. Ten pierwszy uznał swój grzech i prosił Jezusa: „Wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa” (Łk 23, 42). Jednym krótkim wyznaniem ów dobry łotr zmienił perspektywę końca. Śmierć nie jest końcem, jeśli wierzę w życie wieczne.
W tych ostatnich chwilach widziało Jezusa wielu ludzi. Szli z mieczami i kijami, krzyczeli: „Na krzyż z Nim!”, pluli i bili. Byli tam żołnierze, Annasz, Kajfasz, inni arcykapłani, był też Piłat, który starał się uwolnić Jezusa. Także setnik, który wyznał: „Ten człowiek był niewinny!” (por. Łk 23, 47).
Byliśmy tam i my. Byliśmy, jesteśmy, będziemy. Gdy przychodzi kryzys wiary, gdy jakieś wydarzenie każe nam surowo ocenić nasze dotychczasowe życie i gorzko zapłakać, i my stajemy w tamtym tłumie na Golgocie.
Za taką chwilę trzeba dziękować. W kryzysach rodzą się najwięksi bohaterowie, w momentach słabości najwięksi święci upatrywali źródeł swej przemiany. Jeśli przyjdzie duchowy kryzys, wiedzmy, że na początku to trudny moment prawdy i skruchy, który jednak daje możliwość uzdrowienia naszej wiary. Rozstając się z Bogiem naszych wyobrażeń, możemy doświadczyć Boga takiego, jakim jest naprawdę.
Ci sami ludzie, którzy odprowadzili tego dnia Jezusa na Golgotę, krzycząc, bijąc i plując – po Jego śmierci wracali, uderzając się w piersi. Św. Łukasz (zob. Łk 23, 48) używa tu słowa hypestrephein, które też znaczy „zawrócić w drodze”, „wrócić do punktu wyjścia”, ale także: „odmienić się”.
Skomentuj artykuł