Poskramiacze diabła
Opisy opętań przypominają sceny z filmów grozy, z horrorów. Metody, które stosują egzorcyści, są już jednak mniej spektakularne, mniej filmowe. - Nasza rola polega głównie na modlitwach i śpiewaniu psalmów - mówi ks. Andrzej Grefkowicz.
Księża, zajmujący się egzorcyzmami, mają coraz więcej roboty. A będą jeszcze bardziej zapracowani, bo - jak mówi czołowy polski demonolog ojciec dr Aleksander Posacki - w społeczeństwie, nie tylko w naszym, upada świadomość grzechu, a grzech otwiera drogę szatanowi.
Egzorcyzmy, czyli praktyki liturgiczne i duchowe, których celem jest pomoc ludziom prześladowanym przez złe moce - odprawia się w Kościele od zamierzchłych czasów. Jednakże przez ostatnie 400 lat milczano na ten temat. O egzorcyzmach zaczęto ponownie mówić dopiero pod koniec ubiegłego wieku. Według ks. prof. Janusza Królikowskiego, pracownika dwóch uniwersytetów papieskich - w Krakowie i św. Krzyża w Rzymie, odrodzenie egzorcyzmów zostało niemal wymuszone przez wiernych. Z roku na rok przybywa bowiem ludzi, którzy twierdzą, że zostali opanowani przez siły nieczyste i ani lekarze, ani wróżki czy uzdrowiciele nie mogą im pomóc. Gdy przed kilku laty jedna z katolickich gazet zamieściła krótką rozmowę z ks. prof. Królikowskim na temat egzorcyzmów, w ciągu tygodnia miał kilkadziesiąt telefonów z prośbą o interwencję. Dzwoniono do niego z całej Polski, a nawet zza granicy, np. z USA i Australii.
Według księdza Królikowskiego, który zajmuje się egzorcyzmami w diecezji tarnowskiej, pierwszymi kandydatami do opętania są sataniści. Z jego obserwacji wynika, że członkowie tej sekty mają ogromne trudności z powrotem do normalnego życia, a próby te często kończą się samobójstwem. Zgłaszały się do niego po pomoc również osoby, które nadmiernie korzystały z usług wróżek, wróżbitów, jak również zafascynowane religiami Wschodu. - Zdarzają się też przypadki bardzo osobliwe, trudne, osób, które oddały się diabłu ze względu na konkretne korzyści - pieniądze, sławę, a nawet miłość - ujawnia ks. prof. Królikowski.
Chorzy na opętanie
Opętanie, wedle tarnowskiego egzorcysty, pojawia się tam, gdzie następuje odrzucenie Boga, gdy ktoś wchodzi na drogę zła. I nie jest to bynajmniej alternatywa między religijnością a ateizmem. - Sytuacja chrześcijanina, który odchodzi od Boga, jest o wiele bardziej skomplikowana z punktu widzenia duchowego niż tego, kto nigdy nie był wyznawcą tej wiary - mówi ksiądz Królikowski.
Według krakowskiego jezuity, wybitnego polskiego demonologa, ojca dra Aleksandra Posackiego, znakiem charakterystycznym jest w tym przypadku awersja do sacrum: do Boga, ale i do np. świętych obrazów, przedmiotów kultu itp. - Osoba opętana ma często paranormalną wiedzę, nadzwyczajne siły fizyczne, wykazuje się znajomością nieznanych wcześniej języków, ma dar jasnowidzenia, a bywa, choć bardzo rzadko, że także lewitacji - wymienia o. Posacki.
- We Włoszech mają dobrą metodę, żeby rozponać opętanie. Do trzech białych kopert wkłada się dwie białe karteczki i jeden święty obrazek. Osoba opętana w nienormalny sposób zareaguje na obrazek. Można też położyć temu człowiekowi na plecach stułę, którą ksiądz nosi na szyi. To wywoła reakcję szatana - mówi ks. Antoni Zieliński, egzorcysta diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.
Egzorcyści mówią, że jeśli zgłasza się do nich osoba, która twierdzi, że jest opętana, to znaczy, że jest chora. Nieżyjący już egzorcysta związany z Krakowem, ks. Walerian Moroz z zakonu michalitów, zwracał uwagę, że granica pomiędzy opętaniem a chorobą psychiczną jest bardzo płynna. "Większość egzorcystów uważa, że szatan z reguły atakuje sferę rozumu człowieka, mózg, który jest narzędziem duszy. Bywa, że to właśnie choroba psychiczna jest szczeliną, którą demon wykorzystuje do zniewolenia człowieka. Pod przykrywką choroby psychicznej bezkarnie buszuje w świadomości człowieka. Zagłusza sumienie, obala system wartości. Osacza na wszystkie możliwe sposoby, prześladując natręctwami, obsesyjnymi myślami, irracjonalnym lękiem czy nienawiścią do siebie i drugiego człowieka" - mówił w jednym z wywiadów ks. Moroz.
- Egzorcyzmów częściej potrzebuje ktoś nieumiejący nazwać swojego lęku. Może być tak, że ta osoba nie potrafi wejść do kościoła, albo wejdzie i robi się jej źle, duszno, mdleje. Bywa, że gdy znajdzie się w świątyni - krzyczy, rzuca się na ziemię - opowiada ks. Andrzej Grefkowicz, egzorcysta diecezji warszawskiej.
- Miałem przypadek małego chłopca, którego nie mogło utrzymać czterech silnych mężczyzn - opowiada jeden z egzorcystów. - Miotał się, wił, wyrywał, po obrzędzie kompletnie nie pamiętał, co się z nim działo.
Ks. Walerian Moroz opowiadał mi kilka lat temu o egzorcyzmach nad młodą dziewczyną w Warszawie. Z relacji matki dowiedział się, że córka w atakach szału dewastuje cały dom. Kiedy wszedł do mieszkania, zobaczył pozbawione szyb, zabite kartonami okna i doszczętnie zrujnowane pomieszczenia. Wątła, niewielkiej postury dziewczyna bez problemu przesuwała trzydrzwiową, pełną rzeczy szafę. Po ataku furii dziewczyna skulona usiadła w kącie.
Te opisy przypominają sceny z filmów grozy, z horrorów. Metody, które stosują egzorcyści, są już jednak mniej spektakularne, mniej filmowe. - Nasza rola polega głównie na modlitwach i odmawianiu psalmów - zapewnia ks. Andrzej Grefkowicz.
Jego praca zaczyna się od rozmowy, która ma na celu poznanie problemu. Osoba, która do niego trafia, jest już wtedy po konsultacji u psychiatry lub psychoterapeuty. Podczas drugiego spotkania odprawia modlitwy. Egzorcyzmowanie może trwać nawet dwa lata. W tym czasie mniej więcej co miesiąc egzorcysta spotyka się z podopiecznym. - Opętani najczęściej pochodzą z rodzin z problemami, mają relacje z diabłem bardzo konkretne i namacalne, podczas gdy relacje z Bogiem są o wiele trudniejsze. Dlatego procesowi egzorcyzmowania musi towarzyszyć formacja katolicka - mówi ks. Grefkowicz. W swej posłudze korzysta z egzorcyzmów Leona XIII. Nie ukrywa, że czasami spotyka się z sytuacjami równie ekstremalnymi jak pokazywane w filmach.
Egzorcyzmy budzą niezdrowe emocje, bo uważa się, że mają w sobie coś z magii. Takie opinie są wynikiem m.in. tego, że Kościół katolicki nie dopuszcza postronnych osób do udziału w tych ceremoniałach. Ks. Janusz Królikowski wyjaśnia, że jedynym powodem jest chęć, aby nie kompromitować człowieka, uwikłanego w zło. - Egzorcyzm jest bardzo zbliżony do spowiedzi. Nie może być widowiskiem - mówi tarnowski ksiądz.
Egzorcyzmy odprawia się zwykle po zmierzchu, w kościele lub w miejscu wcześniej poświęconym. W pomieszczeniu, gdzie znajduje się krucyfiks i wizerunek Matki Boskiej. Jeśli nawiedzony przez złe moce nie może przyjść do egzorcysty sam, ksiądz idzie do niego do domu. W takim przypadku w rytuale może uczestniczyć rodzina. Powinna ona odmówić wspólnie z księdzem modlitwę, ale nie wolno jej wypowiadać formułek zastrzeżonych dla egzorcysty. Odprawianie egzorcyzmów nie zawsze kończy się na jednym spotkaniu. Zdarzają się sytuacje, że egzorcyzmy odprawia się nawet po kilka lub kilkanaście lat. Zwykle aż do skutku. Niemiecki egzorcysta ks. Adolf Rodewyk w książce pt.: "Demoniczne opętanie dzisiaj" opisuje przypadek dręczenia, które trwało 40 lat.
Sam ceremoniał zaczyna się od znaku krzyża i pokropienia wodą święconą. To symbol oczyszczenia, jaki katolik otrzymuje w czasie chrztu. Ten sakrament uważany jest za pierwotny egzorcyzm, wyzwalający od grzechu i szatana. Podczas ceremoniału ksiądz recytuje psalmy i czyta fragmenty Ewangelii, mówiące o wypędzeniu złych duchów przez Jezusa oraz zachęca do wyznania wiary w Boga. Później nakłada ręce na głowę egzorcyzownego i wypowiada tekst odpowiedniej modlitwy, rozkazując demonowi opuścić ciało opętanej osoby.
Egzorcyzmy może odprawiać wyłącznie ksiądz, upoważniony i zatwierdzony przez diecezjalnego biskupa. Tę kwestię reguluje prawo kanoniczne. Jeden z punktów tego prawa mówi, że posługę egzorcysty można zlecić księdzu, odznaczającemu się "pobożnością, roztropnością i nieskazitelnością życia". Księża egzorcyści zazwyczaj mają także odpowiednie przygotowanie teologiczne.
Walka z szatanem to ogromny wysiłek psychiczny - mówią kapłani, którzy ją podejmują. - Kiedyś po spotkaniu byłem tak wyczerpany, że ledwo dowlokłem się do domu - wspomina jeden z nich. - Mroczne, przytłaczające obrazy i słowa, jakie padały w trakcie obrzędu, niełatwo było wymazać z pamięci. Skrajne wyczerpanie, niemożność koncentracji i wykonywania codziennych obowiązków, wreszcie ciągły niepokój, to cena, jaką przyszło mi zapłacić za uwolnienie jednego z nieszczęśników spod władzy szatana - dodaje inny. Kolejny zwierza się, że stając do walki z demonem trzeba być przygotowanym na różne, przykre zdarzenia. Raz zostałem zepchnięty ze schodów przez jakąś niewiadomą siłę. Trafiłem do szpitalna ze złamaną nogą - opowiada.
Ten sam kapłan zaznacza, że egzorcysta musi chronić osobę opętaną przed samookaleczeniem. - Czasem trzeba ją mocno trzymać, żeby głową w ścianę nie waliła, albo żeby nam nie uciekła - dodaje.
Egzorcysta jak psychoterapeuta
Na szczęście przypadki autentycznego opętania występują rzadko. W ocenie ojca dra Aleksandra Posackiego ten, skrajny stan dotyczy najwyżej 3 proc. ludzi. - Częściej od opętania występuje zniewolenie, którego objawy nie są tak spektakularne, trudno rozpoznawalne. Zniewolenia przejawiają się w cierpieniach psychicznych, takich jak złe myśli, np. samobójcze czy bluźniercze i somatycznych, jak rozmaite choroby. To jest jednak tylko skutek. Tacy ludzie są często źle diagnozowani, a potem źle leczeni, bo ich cierpienie ma charakter duchowy, a nie psychosomatyczny - podkreśla o. Posacki.
Zdaniem ks. dra Mariana Piątkowskiego, który egzorcyzmami zajmuje się już od kilkunastu lat, przypadków rzeczywistego opętania jest ok. 2 proc. Według biskupa Corrado Balducciego, włoskiego specjalisty od egzorcyzmów, jest ich jeszcze mniej - pięć, góra sześć osób na każdy tysiąc przychodzących po pomoc do egzorcysty. Reszta to ludzie chorzy lub zagubieni.
- Egzorcystę traktuje się jak psychoterapeutę - potakuje ks. Janusz Królikowski. - Odwiedziła mnie kiedyś kobieta, która bardzo nalegała, żebym odprawił nad nią egzorcyzmy. Nie widziałem takiej potrzeby, ale ona nie rezygnowała. Wreszcie wyznała, że chodzi jej o to, by nie musiała iść na operację do szpitala - opowiada ks. Królikowski. - Wśród ok. 300 osób, przyjętych przeze mnie w ciągu dwóch lat, większość to byli ludzie potrzebujący duchowego wsparcia oczekujący, że odprawienie egzorcyzmów spowoduje, że będą się dobrze czuć - opowiada tarnowski ksiądz. Dlatego nie spieszy się z odmawianiem egzorcyzmów. Najpierw próbuje namówić taką osobę do uporządkowania swojego życia, do zmiany obyczajów, do odwiedzenia księdza w konfesjonale.
Polska ma najwięcej w Europie, poza Włochami, kapłanów walczących z opętaniem. W latach 90. w naszym kraju było tylko trzech egzorcystów. Dziś jest ich już prawie stu. Są w każdej diecezji, w niektórych po kilku. Przybywa też kościołów, w których odprawia się specjalne msze święte, podczas których wierni odprawiają modlitwy egzorcyzmujące za udręczonych przez diabła.
Psychiatrzy i naukowcy mają skrajnie różne opinie na temat opętania. Niektórzy, słysząc o egzorcystach i egzorcyzmach, pukają się w czoło. Inni bardzo poważnie do tego podchodzą. Choć większość chyba jednak traktuje opętanie jak chorobę psychiczną z pewnymi religijnymi elementami. Ks. Królikowski, egzorcysta z Tarnowa, twierdzi, że kilka razy zdarzyło mu się, że osoba, która się zgłosiła, prosząc o odprawienie egzorcyzmu, została przysłana przez lekarza.
Rozmawiając z krakowskimi psychiatrami na temat egzorcyzmów, przekonuję się, że wcale pokaźna grupa nie wyklucza skuteczności takich praktyk, choć do opętania i istnienia szatana podchodzą z dystansem. - Potrafimy rozpoznać i leczyć wiele chorób, ale zdarzają się sytuacje wykraczające poza nasze kompetencje, zwłaszcza jeśli dotyczą kwestii duchowych. Wtedy bardziej przydatny może być mądry ksiądz czy nawet egzorcysta - przyznaje dr Mariusz Furgał, psychiatra z Collegium Medicum UJ.
Skomentuj artykuł