Prawdziwie ludzka ekologia
Na długo przed ogłoszeniem wspomnianej encykliki młody biskup i etyk, Karol Wojtyła, napisał książkę „Miłość i odpowiedzialność”. Na samym jej początku stwierdził, że w całej rzeczywistości możemy rozróżnić niejako dwa światy: świat podmiotów i świat przedmiotów; osób i nie-osób. Ten radykalny podział uświadamia nam wyróżnioną pozycję człowieka w świecie.
Uczeń i współpracownik Karola Wojtyły, ks. Tadeusz Styczeń, często mówił, że człowiek-osoba jest „inaczej i wyżej” wobec całego otaczającego go świata. Czy to znaczy, że owym otaczającym nas światem nie powinniśmy się interesować, że jego los nie musi nas obchodzić? Przeciwnie! Właśnie dlatego, że jesteśmy w tym świecie jedynymi istotami zdolnymi do racjonalnego i wolnego działania, spoczywa na nas odpowiedzialność za cały ten świat, a mówiąc bardziej teologicznie: za całe stworzenie. W gruncie rzeczy jest to odpowiedzialność za nas samych, za naszą przyszłość.
Wbrew obawom owego uczestnika wspomnianego sympozjum, Jana Paweł II poruszał problemy ekologii. W encyklice Centesimus annus (1991) pisał: „Oprócz irracjonalnego niszczenia środowiska naturalnego należy tu przypomnieć bardziej jeszcze niebezpieczne niszczenie środowiska ludzkiego, czemu zresztą bynajmniej nie poświęca się koniecznej uwagi. Podczas gdy słusznie, choć jeszcze nie w dostatecznej mierze okazuje się troskę o zachowanie naturalnego habitat różnych gatunków zwierząt zagrożonych wymarciem, wiedząc, że każdy z nich wnosi swój wkład w ogólną równowagę ziemi, to zbyt mało wagi przywiązuje się do ochrony warunków moralnych prawdziwej «ekologii ludzkiej»” (nr 38).
Jak widać, jego podejście do spraw ekologii różniło się od standardowego ujęcia kwestii ekologicznych, gdyż na pierwszy plan wysuwał on troskę o „środowisko ludzkie”. W tym sensie encyklika Evangelium vitae jest na wskroś ekologiczna! Czyż niszczenie ludzkiego życia u jego początków (aborcja) bądź u jego schyłku (eutanazja) nie jest znamiennym przejawem dewastacji „środowiska ludzkiego”?
Jan Paweł II nie zapominał jednak o owym habitat środowiska naturalnego: „Nie tylko ziemia została dana człowiekowi przez Boga, aby używał jej z poszanowaniem pierwotnie zamierzonego dobra, dla którego została mu ona dana, ale również człowiek jest dla siebie samego darem otrzymanym od Boga i dlatego musi respektować naturalną i moralną strukturę, w jaką został wyposażony. W tym kontekście należy wspomnieć o poważnych problemach współczesnej urbanizacji, konieczności urbanistyki troszczącej się o życie osoby, jak również o należytym zwracaniu uwagi na «społeczną ekologię» pracy” (Centesimus annus, nr 38).
To podejście do spraw ekologii kontynuuje Benedykt XVI w encyklice Caritas in veritate. Jej czwarty rozdział, który w znacznej mierze poświęcony jest kwestii ochrony środowiska naturalnego, rozpoczyna się od rozważań na temat obowiązków człowieka: „Dzisiaj wiele osób skłonnych jest utrzymywać, że nie są winne nic nikomu oprócz samych siebie. Uważają, że posiadają tylko prawa i często napotykają na poważne trudności w dojrzewaniu do odpowiedzialności za integralny rozwój siebie i drugiego człowieka” (nr 43).
Jana Pawła II nazywano czasem „papieżem praw człowieka”. Benedykt XVI przypomina, że człowiek ma również pewne obowiązki. Nie jest to przeciwne idei praw człowieka, co więcej „prawa indywidualne oderwane od kontekstu obowiązków, nadającego im pełny sens, stają się nierozumne i nakręcają nieograniczoną praktycznie i pozbawioną kryteriów spiralę żądań. Przesadne akcentowanie praw kończy się zapomnieniem o obowiązkach” (tamże).
Kwestia praw i obowiązków odnosi się przede wszystkim do relacji międzyludzkich, zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i wspólnotowym. Równocześnie ma ona bardzo istotne znaczenie dla stosunku człowieka do otaczającego go świata przyrody. Któż z nas nie oglądał filmów katastroficznych, w których niepohamowane żądze jakiegoś „czarnego charakteru” dostatecznie bogatego i wpływowego, prowadziły do ekologicznej katastrofy. W filmie – zwłaszcza hollywoodzkim – zazwyczaj ktoś szlachetny i zdeterminowany w ostatniej chwili ratował świat przed katastrofą.
W rzeczywistości bywa nieco inaczej. Katastrofy zdarzają się naprawdę, dość wspomnieć Czarnobyl w 1986 roku, którego skutki do dziś nie są w pełni znane. Poza tym, zazwyczaj ich sprawcą nie jest jeden niepohamowany w swoich żądzach człowiek, lecz często wadliwy, nieudolny, opierający się na fałszywych przesłankach system polityczny i gospodarczy (tak było w Czarnobylu) lub po prostu konsumpcyjne zachowania wielu „zwykłych ludzi” (co jest coraz większym problemem społeczeństw tzw. wysoko rozwiniętych).
Nie przypadkiem przed wielu laty rosyjski pisarz-noblista, Aleksander Sołżenicyn, do społeczeństw pławiących się w dobrobycie kierował wezwanie do samoograniczenia. To wezwanie współbrzmi z nauczaniem papieży, co najmniej od Pawła VI, którzy podkreślają, że „nadrozwój” jednych odbywa się kosztem niedorozwoju innych (często całych narodów) oraz kosztem postępującej dewastacji środowiska naturalnego.
Benedykt XVI zwraca w tym kontekście uwagę na problemy energetyczne: „Rabunkowe wydobywanie nieodnawialnych źródeł energii ze strony niektórych państw, grup władzy i przedsiębiorstw stanowi bowiem poważną przeszkodę dla rozwoju krajów ubogich” (nr 49). Ponieważ źródła energii często znajdują się na terenie krajów ubogich, a eksploatują je silne międzynarodowe korporacje z krajów bogatych, stąd obowiązek sprawiedliwego rozwiązania problemu (obejmującego zarówno kwestie rozwoju narodów ubogich, jak i ochrony przed dewastacją środowiska, w którym żyją) spoczywa na wspólnocie międzynarodowej. „Odpowiedzialność ta ma charakter globalny, ponieważ nie dotyczy jedynie energii, ale całego stworzenia, którego nie powinniśmy zostawić nowym pokoleniom zubożonego z jego bogactw” (nr 50).
Rozwijając swoje stanowisko Benedykt XVI zwraca naszą uwagę na dwie skrajne postawy wobec środowiska naturalnego: całkowity brak ingerencji w środowisko lub jego nadużywanie. Obydwie postawy nie są zgodne z tym, co zostało nam objawione w Bożym wezwaniu, abyśmy jako ludzie czynili sobie ziemię poddaną (por. Rdz. 1,28).
„Jeśli natura – pisze Benedykt XVI w encyklice Caritas in veritate – a przede wszystkim istota ludzka, będą uważane za owoc przypadku lub determinizmu ewolucyjnego, świadomość odpowiedzialności słabnie w sumieniach. Wierzący rozpoznaje w przyrodzie cudowny efekt stwórczego działania Boga, z którego człowiek może odpowiedzialnie korzystać, aby zaspokoić swe uprawnione potrzeby – materialne i niematerialne – z poszanowaniem wewnętrznej równowagi samego stworzenia. Jeśli ta wizja zanika, człowiek zaczyna uważać naturę za nietykalne tabu, albo – przeciwnie – dopuszcza się wobec niej nadużyć. Obydwie te postawy nie odpowiadają chrześcijańskiej wizji natury, będącej owocem stworzenia Bożego” (nr 48).
Nasze rozważania możemy zakończyć następującymi zdaniami z encykliki: „Natura jest wyrazem planu miłości i prawdy. Ona nas poprzedza i została nam darowana przez Boga jako środowisko życia. Mówi nam o Stwórcy (por. Rz 1,20) i o Jego miłości względem ludzkości” (tamże).
Skomentuj artykuł