Przodownicy z kalendarza

(fot. ArcelorMittal Poland)
Jacek Świder / "Dziennik Polski"

Ludzi z Huty nie trzeba było długo prosić o udział w fotograficznym przedsięwzięciu. Doskonale rozumieją, że wizerunek firmy ma ogromne znaczenie...

- Skąd pomysł na kalendarz z pracownikami? W pewnym sensie ulegliśmy modzie - teraz wiele firm wydaje kalendarze, w których pojawiają się fotografie pracowników - przyznaje Sylwia Winiarek - rzeczniczka prasowa koncernu ArcelorMittal Poland (m.in. dawne huty Sendzimira i Katowice, ponad 12 tys. zatrudnionych w 7 oddziałach) i wyjaśnia, że dodatkową i równie istotną inspiracją do wydania hutniczego kalendarza była chęć opowiedzenia o koncernie w sposób, zrozumiały nie tylko dla ludzi związanych z hutnictwem.

- Tak powstał kalendarz ArcelorMittal Poland na 2011 rok. Wydaliśmy go w kilkutysięcznym nakładzie. Chyba jest udany. Sam prezes Sanjay Samaddar poprosił o kilkadziesiąt egzemplarzy, aby obdarowywać gości - Sylwia Winiarek tłumaczy, że każdy miesiąc w kalendarzu opatrzony jest zdaniem, które ma opowiedzieć o koncernie prostymi liczbami...

Ponad 800 pracowników ukończyło Akademię Menedżera ArcelorMittal Poland...

- No właśnie - choćby te 800 osób... Nasz koncern od lat prowadzi szkolenia w ramach Akademii Menedżera, więc się tym chwalimy w kalendarzu. Tak samo jak naszym firmowym magazynem "Jedynka". Każdego roku wydajemy prawie 100 tys. egzemplarzy "Jedynki" - Sylwia Winiarek rozpoczęła pracę w koncernie trzy lata temu. Od razu w dziale komunikacji. Dzisiaj jest rzecznikiem prasowym koncernu. Pochodzi z rodziny z hutniczymi tradycjami. Jej ojciec wciąż pracuje w dawnej Hucie Katowice. Sylwia Winiarek w kalendarzu jest "listopadem" - wraz z koleżankami i kolegami z działów HR, Odpowiedzialności Biznesu i Komunikacji...

Średnica bryłki koksu mierzy 40 mm. Taką samą średnicę ma piłeczka tenisowa...

- Tak po cichu zdradzę, że te 40 mm to uproszczenie na użytek kalendarza. Koks ma różne rozmiary. Mogę się zgodzić, że bryłka koksu ma średnio 40 mm - Zbigniew Szynszecki (w kalendarzu "styczeń" - wraz z kolegami z koksowni w Krakowie i Zdzieszowicach) opisuje różne rodzaje koksu. - Te 40 mm będzie miał "orzech" - tłumaczy.

Zbigniew jest zadowolony, że znalazł się w kalendarzu. - To dla mnie wyróżnienie - mówi. Do udziału z zdjęciowej sesji namówił go szef. Powiedział: "Szukają ludzi do kalendarza, a ty pracujesz tu od dawna. Powinieneś znaleźć się na tych fotografiach...".
Zbigniew zapytał żonę - nie protestowała. Sesja zdjęciowa odbyła się w Nowej Hucie, na kortach tenisowych "Hutnika". Fotograf miał plan, aby po zrobieniu zdjęć "ubrać" ludzi - przy pomocy programu graficznego - w tenisowe stroje. Jednak taka wersja ostatecznie przepadła. Wszystko zostało na poważnie - bez żadnych komputerowych kombinacji. Pracownicy koksowni ubrani są elegancko i dzierżą w dłoniach tenisowe rakiety.

Zbigniew Szynszecki do Nowej Huty przyjechał w 1987 roku z Pomorza. - Wtedy to tutaj były dobre pieniądze do zarobienia. W moich rodzinnych stronach nie było dobrze płatnej pracy - na początek zamieszkał w hotelu robotniczym (później, już z żoną, na os. Krakowiaków). Zaczynał od najprostszych prac. - Łopata, taczka, miotła - żartuje. Z czasem zastąpili go młodsi, a on został mistrzem i brygadzistą. - Dlaczego tak długo pracuję w hucie, a do tego na koksowni? Bo to dobra praca - mówi z przekonaniem.
W styczniu 2011 roku krakowska koksownia pracuje pełną parą, choć koks wywożony jest do Dąbrowy Górniczej - do dawnej Huty Katowice. W dawnym "Sendzimirze" trwa remont wielkiego pieca - część surowcowa i stalownia ma wymuszony przestój...

Cała stal odlana na maszynie COS w Krakowie, tylko w postaci slabów, miałaby długość 3944 km - czyli jak z Krakowa do Stambułu i z powrotem...

***
- Ojciec pracował w Mostostalu i robił remonty w Hucie Lenina. Mogę o sobie powiedzieć, że jestem 100-procentowym nowohucianinem - Tomasz Jamborski jest "październikiem" w kalendarzu - wraz z kolegami z zakładu ciągłego odlewania stali w krakowskim oddziale ArcelorMittal Poland.

- No dobrze. Przyznaję - nieźle ten kalendarz wyszedł i moje córki są dumne z tatusia, gdy go oglądają - Tomasz Jamborski mówi, że trafił na sesję zdjęciową przypadkowo. - Któregoś dnia szef przedstawił taką propozycję. Na początku miałem wątpliwości, ale dałem się przekonać.

Tomasz pracuje w krakowskiej hucie od 1996 roku. - Trafiłem na COS właśnie wtedy, gdy był uruchamiany. Pamiętam, jaka to była wielka sprawa dla "Sendzimira". Później - przez 15 lat pokonywałem kolejne etapy w mojej hutniczej karierze - dzisiaj inżynier Jamborski jest mistrzem. Studia kończył już w trakcie pracy na COS-ie.

 

- Czekamy na zadmuchanie wielkiego pieca, bo na razie nie mamy co robić - żartuje. W dawnym "Sendzimirze" zatrzymano tzw. część surowcową. Wielki piec jest w remoncie (ma być uruchomiony wiosną) i na razie COS nie pracuje - jest jedynie dozorowany. Slaby do walcowania w krakowskiej, nowoczesnej walcowni gorącej blach, dowożone są z Dąbrowy Górniczej - z dawnej Huty Katowice.

- Czy ja się czuję jak przodownik pracy z dawnych lat, gdy patrzę na siebie w kalendarzu? Nie! Czasy się zmieniły - nie ten ustrój i nie ta atmosfera - Tomasz dobrze wspomina sesję fotograficzną, która odbyła się na kortach "Hutnika". - Prawdę mówiąc, wszyscy na początku byliśmy zestresowani. Nikt wcześniej nie pozował do profesjonalnych zdjęć. Fotograf był świetny - potrafił rozluźnić atmosferę...

Przestrzeganie 10 Złotych Zasad BHP prowadzi do 0 wypadków...

***

- Wypadki nie powinny się zdarzać - Dariusz Turek, główny specjalista BHP w ArcelorMittal Poland (w kalendarzu "kwiecień" - wraz z koleżankami i kolegami z biura BHP), widział w życiu kilka wypadków. Nie będzie o nich opowiadał, bo to najmniej przyjemna część jego pracy. Woli mówić o szarej, codziennej robocie BHP-owca. - Dla mnie te 10 złotych zasad BHP to bardzo ważna sprawa. To dzięki nim zbliżamy się do naszego celu - zero wypadków - mówi o sentencji z kalendarza...

Dariusz trafił do Huty Sendzmira w 1992 roku. - Byłem zaraz po szkole. Ślusarz, energetyk... Przyszedłem na walcownię zimną, do utrzymania ruchu - wspomina.

Był swojakiem. Wychowywał się na osiedlu Stalowym w Nowej Hucie, wśród hutników i ich rodzin. Ojciec pracował w hucie, teraz w hucie pracują też dwaj bracia Dariusza. On sam, w 1998 roku przeszedł do biura BHP. Uczył się, kończył kursy. Dzisiaj jest inżynierem - głównym specjalistą BHP zajmującym się spółkami zależnymi ArcelorMittal Poland. Trudno go zastać w biurze - wciąż jest w terenie. Prowadzi szkolenie, nadzoruje...

- Na sesję zdjęciową pojechaliśmy do Dąbrowy Górniczej. Postanowiliśmy, że wszyscy wystąpimy w naszych roboczych ubraniach - na fotografii stoją BHP-owcy, strażacy, służba ochrony. Wszyscy w kaskach na głowach ubrani w kurtki z odblaskowymi wszywkami.

- To bardzo ważne, aby wszyscy pracownicy zapamiętali raz na zawsze 10 złotych zasad BHP. Właśnie w tym celu realizujemy program zarządzania świadomością - Dariusz Turek wyjaśnia, że tradycyjne kursy, choć niezbędne, nie przynoszą takich efektów jak elementy programu zarządzania świadomością. W halach produkcyjnych regularnie pojawiają się członkowie zarz ądu firmy. Sam prezes Sanjay Samaddar, ubrany w odzież roboczą i ochronną odwiedza pracowników i rozmawia z nimi na temat bezpieczeństwa. - Takie wizyty na długo pozostają w pamięci pracowników - mówi Dariusz Turek.

1826 pracowników koncernu ArcelorMittal Poland dojeżdża do pracy rowerem...

***
Powyższe zdanie nie jest jedyne na stronie kalendarza, która przypadła pracownikom biura ochrony środowiska ArcelorMittal Poland.

- Przede wszystkim chwalimy się, że zasadziliśmy 350 000 drzew - Jolanta Malicka (w kalendarzu "maj" - wraz z koleżankami i kolegami z Biura Ochrony Środowiska) do Krakowa przyjechała na studia i tutaj już została. Nie kryje, że z Nową Hutą i "kombinatem" niewiele miała wcześniej wspólnego. W Nowej Hucie zatrzymała ją praca.

- Zaczęłam skromnie - od stażu. Czas jednak płynie bardzo szybko, więc teraz mogę o sobie powiedzieć, że już od blisko dwóch lat jestem pełnoprawnym pracownikiem wielkiego koncernu ArcelorMittal Poland - mówi.

Jolanta bardzo poważnie traktuje swoją pracę i nie pozwala z niej żartować. - Ochrona środowiska to konieczność dla takiego zakładu jak nasz - irytuje się, gdy tylko ktoś próbuje zakpić z tych 350 tys. drzew zasadzonych przez pracowników. Ta akcja podobno kosztowała 1 mln zł. Zalesiono w ten sposób 40 hektarów...

- Teraz huta nie jest już największym trucicielem okolicy. Kraków ma problemy ze smogiem z powodu pieców węglowych i samochodów - broni swojej firmy. - O tym, że warto inwestować w ochronę środowiska, najlepiej świadczą telefony od mieszkańców Nowej Huty. Ludzie dzwonią do nas, gdy coś ich zaniepokoi. Pytają o skuteczność filtrów. W niektórych przypadkach od razu można wyczuć, że wiele lat pracowali w Hucie Sendzimira. Wiedzą, o czym mówią - Jolanta Malicka odbiera telefony od osób dzwoniących na bezpłatny eko-numer krakowskiego oddziału ArcelorMittal Poland.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Przodownicy z kalendarza
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.