W Łagiewnikach niebo jest przeźroczyste

Logo źródła: Dziennik Polski Grażyna Starzak / "Dziennik Polski"

Codziennie, o trzeciej po południu, niezależnie od pory roku, kaplica klasztoru w Łagiewnikach, gdzie znajdują się relikwie św. Faustyny Kowalskiej, jest pełna ludzi. Odmawiają koronkę do Bożego Miłosierdzia. Niektórzy ukradkiem wycierają łzy. Każdy, w myśli, wymienia osobiste intencje tej modlitwy.

O co proszą Boga za pośrednictwem świętej z Łagiewnik? O "zdrowie dla najukochańszej wnuczki Anety", o "pracę dla Marysi i Staszka", o "uratowanie małżeństwa", o "pomyślne zdanie egzaminów". Takiej treści wpisy widnieją w specjalnej księdze wyłożonej w klasztornej kruchcie. Są tam też podziękowania: "za "szczęśliwe rozwiązanie", "za cud przeżycia poważnej operacji", za "łaskę nawrócenia". Co dwa, trzy tygodnie księgi zapełniają się i trzeba je wymieniać na nowe. Przeglądając je, zapamiętałam jeszcze jeden wpis, a właściwie sentencję: "W Łagiewnikach, niebo jest przeźroczyste".

Znaki miłości

- Przybywa wpisów, listów, darów wotywnych. To są świadectwa o miłosiernej miłości Chrystusa. Co roku w naszym archiwum przybywa kilka tysięcy takich świadectw. Gdyby przeliczyć je na dni w roku, to można powiedzieć, że nie ma dnia, w którym ludzie nie doznaliby szczególnej miłości Boga. Bo przecież te cuda i łaski to nic innego, jak znaki miłości miłosiernej Boga wobec człowieka - mówi siostra Elżbieta Siepak ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia z Łagiewnik.

DEON.PL POLECA

Siostra Elżbieta zapamiętała m.in. świadectwo protestanta, który był chory na raka mózgu. Przed pierwszą operacją, gdy żona katoliczka wspomniała mu, aby prosił siostrę Faustynę o pomoc, on z dystansem, niedowierzaniem słuchał tych słów. Operacja się udała, ale po pewnym czasie nastąpił nawrót choroby. Ponieważ guz naciskał na tę część mózgu, od której zależy ostrość naszego wzroku, ów człowiek zaczął ślepnąć. Lekarze stwierdzili, że konieczna jest druga operacja. Chory, jadąc do sali operacyjnej, zabrał ze sobą obrazek siostry Faustyny. Tym razem był przekonany, że jej wstawiennictwo pomoże mu. Kiedy otwarto głowę, okazało się, że nie ma raka. Wszyscy byli zaszokowani.

Siostra Elżbieta podkreśla, że cudownie uzdrowionym można nastąpić, także wtedy, gdy ktoś jest zraniony psychicznie. Zna taki przypadek. Działo się to w sanktuarium w Łagiewnikach w czasie rekolekcji. Uczestniczyła w nich osoba, która była w łonie matki, gdy przyszli Niemcy, aby zaaresztować jej ojca. Przez całe życie nosiła w sobie tę ranę, która uzewnętrzniała się tym, iż kobieta bała się ludzi, nie zdając sobie sprawy, że to jest uraz psychiczny. Wyleczyła się w Łagiewnikach, w czasie rekolekcji.

Dlaczego jeden żarliwie modlący się chory, mimo śmiertelnej choroby żyje, nawet wbrew diagnozom lekarzy, a inny, równie dobry katolik, cierpiący na tę samą chorobę, w krótkim czasie umiera? To pytanie stawia sobie zapewne wielu ludzi, którzy przybywają do sanktuarium w Łagiewnikach. - Są takie przypadki, że Pan Bóg chce obdarzyć człowieka łaską uzdrowienia, ale człowiek nie jest w stanie jej od razu przyjąć. Inni ludzie proszą, a nie otrzymują, bo np. modlą się o złe rzeczy. Jest taka osoba, prawdopodobnie chora, która przychodzi do nas modlić się o zagładę Krakowa. Wiadomo, że takich modlitw Pan Bóg nie wysłuchuje, zresztą święty Jakub mówi "prosicie, a nie otrzymujecie, bo się źle się modlicie", czyli prosicie o rzeczy złe, albo nie wiecie, co dla was jest dobre. Dlatego trzeba się zdać na Pana Boga i uwierzyć, że to, co On da człowiekowi jest dobre. Choroba, sama w sobie jest złem, ale bywa, że choroba może owocować dla człowieka większym dobrem, bo Bóg ma taką moc, żeby wyprowadzić dobro ze zła - odpowiada siostra Elżbieta Siepak.

Jedno z ostatnich świadectw, które najbardziej ją poruszyło, to wyznanie Włocha o imieniu Luciano. Pisze on, że leżąc sparaliżowany w szpitalu, pewnej nocy zobaczył jakieś światło, które zbliżało się do jego pokoju. Światło niosła zakonnica. Podeszła do Luciano i powiedziała - "Nie bój się - przyszłam cię uzdrowić, lecz musisz mi obiecać, że do mnie przyjedziesz". On odpowiedział: "Jak mogę przyjechać, skoro cię nie znam". Ona wyciągnęła otwartą dłoń, na której był zarys kościoła, do którego powinien przyjechać. Rano Luciano był zupełnie zdrowy. Potwierdzili to lekarze. Luciano postanowił dowiedzieć się, co to za zakonnica i gdzie ma jechać. W tym celu poszedł do swojego księdza. Obaj ustalili, że to kościół w Łagiewnikach. Luciano przyjechał do Krakowa i zaangażował się w apostolski ruch Bożego Miłosierdzia.

Tajemnice zapisane w Dzienniczku

Ruch Apostołów Bożego Miłosierdzia rozwija się. Uczestniczą w nim tysiące osób. Na całym świecie. Dzisiaj przyjechali do Krakowa. Będą przez tydzień modlić się, dyskutować, odwiedzać krakowskie i małopolskie parafie. Dawać świadectwa. Wiary. Miłości. Miłosierdzia. Dlaczego akurat w Łagiewnikach? Dlatego, że stąd wyjdzie iskra Bożego Miłosierdzia, które może uratować świat. Tak powiedział Jezus do siostry Faustyny Kowalskiej. Mało komu znanej za życia zakonnicy, która w ciągu dnia wykonywała proste czynności w klasztorze w Łagiewnikach, a w nocy obcowała z Jezusem. Swoje widzenia zapisała w Dzienniczku, który prowadziła na życzenie spowiedników.

Dzienniczek został przetłumaczony na wiele języków, m. in. angielski, niemiecki, włoski, hiszpański, francuski, portugalski, arabski, rosyjski, węgierski, czeski i słowacki.

- To nie jest taka sobie, zwyczajna, pobożna książeczka, pamiętnik jakiejś zakonnicy, to jest ważne dzieło dla teologii Bożego Miłosierdzia. Siostra Faustyna opisuje w Dzienniczku swój świat, swoje przeżycia. Jej doświadczenia to świat nadprzyrodzony, dla zwykłych ludzi nierealny, dla niej bardziej prawdziwy, niż dla nas ten, w którym żyjemy. Jej kontakty z Panem Jezusem, z Matką Najświętszą, z aniołami, duszami cierpiącymi, są tak zwyczajne jak nasze kontakty międzyludzkie na ziemi - mówi siostra Elżbieta Siepak ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia.

Oryginał Dzienniczka jest przechowywany w drewnianej skrzynce. Do tej pory tylko raz był wystawiony na widok publiczny. Są natomiast liczne kserokopie. Jest też krytyczne wydanie Dzienniczka, z którego korzystają np. teologowie Kościoła. Krytyczne, to znaczy takie, gdzie zaznaczono, które zdanie jest niedokończone, bo autorka np. spieszyła się i czegoś nie zdążyła dopisać. Używała pióra. Jej spowiednik, obecnie błogosławiony ks. Michał Sopoćko, jeden z niewielu ludzi, którzy znali tajemnicę siostry Faustyny, kazał jej podkreślać słowa Pana Jezusa, wypowiedziane do niej. Te podkreślenia są zrobione ołówkiem. W druku wytłuszczono je.

Przeglądając Dzienniczek, można zauważyć, że Siostra Faustyna jak na osobę po trzech klasach szkoły podstawowej, miała pismo bardzo wyrobione, przejrzyste. Czasami tylko mniej kształtne, to pewnie wtedy, gdy była chora i źle się czuła.

Stopniowo, ale spontanicznie

Kult Bożego Miłosierdzia, którego orędowniczką była Siostra Faustyna, zaczął się z chwilą opublikowania Dzienniczka. Rozwijał się stopniowo, ale spontanicznie. W czasie II wojny światowej podawano sobie z rąk do rąk modlitewniki z pisanym odręcznie Orędziem do Bożego Miłosierdzia i obrazki przedstawiające postać Jezusa Miłosiernego, w takiej postaci, w jakiej objawił się siostrze Faustynie. Na Wileńszczyźnie można było spotkać reprodukcje tych obrazków wielkości połowy paznokcia. Wszywano je do czapek żołnierskich.

Pierwsze, nieliczne jeszcze pielgrzymki do Łagiewnik, organizowano tuż po wojnie. Potem nastały czasy notyfikacji, czyli zakazu nabożeństw do Bożego Miłosierdzia w formach przekazanych przez Siostrę Faustynę. Notyfikacja trwała aż 19 lat. Watykan jako powód podawał "niedokładne przepisywanie Dziennika, do którego wkradły się błędy teologiczne". Jak się okazuje, notyfikacja była zbawienna dla kultu, który szerzył się samoistnie i na przekór zakazom.

Proces informacyjny, który poprzedzał beatyfikacyjny siostry Faustyny rozpoczęto w 1965 r. Wówczas to zebrano informacje od sióstr, które ją znały, żeby odtworzyć jej życie i pokazać, że to była osoba nietuzinkowa, dokładnie wypełniająca regułę zakonną, posłuszna przełożonym. Następnie przebadano jej Dzienniczek i listy, aby przekonać się, że nie popełniła żadnych błędów teologicznych, że te jej prywatne wizje są zgodne z nauczaniem Kościoła. Zebrane w trakcie tego procesu dokumenty przesłano do Rzymu. Tam stwierdzono, że proces był rzetelnie przeprowadzony. I po uznaniu heroiczności, czyli nadzwyczajności cnót, siostry Faustyny przystąpiono bezpośrednio do procesu beatyfikacyjnego. Na ołtarze wyniósł siostrę Faustynę 18 kwietnia 1993 r. Jan Paweł II. Kanonizacja miała miejsce siedem lat później.

Kult Miłosierdzia Bożego rozwija się bardzo dynamicznie. W Polsce jest już ponad 200 jego ośrodków, w tym 20 sanktuariów. O coraz większym, światowym zasięgu kultu świadczą m.in. tłumy pielgrzymów z zagranicy, którzy przybywają do Łagiewnik w dniu Święta Miłosierdzia. - W tym okresie dostajemy mnóstwo korespondencji z całego świata m. in. z Filipin, Kostaryki, Ameryki Południowej z prośbą o list z Łagiewnik na Święto Miłosierdzia. Wierni, którzy z różnych przyczyn nie mogą do nas przyjechać, chcą mieć choćby w ten sposób łączność z Łagiewnikami - mówi s. Elżbieta Siepak.

Przekonała się, że kult Bożego Miłosierdzia dotarł nawet do Australii. Opowiada, że gdy w 2008 r. były wraz z innymi siostrami w Sydney, uczestnicząc w Światowych Dniach Młodzieży i szły z obrazem Jezusa Miłosiernego, ludzie krzyczeli: "Polska, Kraków, Łagiewniki". - Niektórzy zatrzymywali się, dotykali obraz, całowali, prosili o chwilkę rozmowy. Byłyśmy bardzo wzruszone - mówi s. Elżbieta.

Stolica kultu

Łagiewniki stały się oficjalnie stolicą kultu Bożego Miłosierdzia stosunkowo niedawno, bo w 1985 r. Wtedy to kard. Franciszek Macharski ustanowił w diecezji krakowskiej święto Bożego Miłosierdzia. Później zrobili to biskupi w kilku innych diecezjach. W 1995 r., na prośbę episkopatu Polski, Stolica Apostolska wydała dekret zezwalający na obchodzenie tego święta w całej Polsce. Podczas kanonizacji Siostry Faustyny, 30 kwietnia 2000 r. Jan Paweł II ustanowił Niedzielę Miłosierdzia Bożego w całym Kościele Powszechnym.

Młody Karol Wojtyła już w czasie II wojny światowej, jako robotnik Solway'u, poznał orędzie miłosierdzia i siostrę Faustynę. Często po pracy przychodził do kaplicy w Łagiewnikach i modlił się przed obrazem Jezusa Miłosiernego.

- On wierzył, że Siostra Faustyna miała szczególną misję do spełnienia wobec Kościoła i świata. Ta misja to przypomnieć, że Bóg jest miłosierdziem! - mówi kard. Stanisław Dziwisz. Metropolita krakowski podkreśla, że całe życia Karola Wojtyły - Jana Pawła II było związane z tajemnicą Bożego Miłosierdzia. - On najpierw przyjął dar miłosierdzia w swoim życiu, a potem dzielił się miłosierdziem z innymi ludźmi: jako student, ksiądz, biskup i papież.

Miłosierdzie dla Jana Pawła II oznaczało otwarcie na drugiego człowieka: bogatego czy biednego, dlatego w Krakowie czy w Watykanie zawsze jego mieszkanie i kaplica były otwarte. Jak napisał w swoim testamencie, nie zostawił nic dla siebie. Wszystko rozdał ludziom. Nawet ostatnie ubrania zostały rozdane na relikwie. Nie mając nic, należał do wszystkich.

Łagiewniki odwiedza rocznie ok. 2 mln pielgrzymów z 89 krajów świata. Ruch pielgrzymkowy do tego miejsca spotęgował się po beatyfikacji i rósł po wizytach w Łagiewnikach Jana Pawła II. Rangę tego sanktuarium podniosło ustanowienie tu przez papieża Polaka światowego centrum kultu Bożego Miłosierdzia. To tu, w 2002 r., Jan Paweł II zawierzył Polskę i świat Bożemu Miłosierdziu.

Prof. Antoni Jackowski z UJ, specjalisty od geografii religii, twierdzi na podstawie badań, że łagiewnickie sanktuarium znajduje się w grupie około 30 najważniejszych ośrodków pielgrzymkowych chrześcijaństwa i w grupie około 60 głównych centrum pielgrzymkowych wszystkich religii.

O wyjątkowym charakterze tego miejsca świadczą księgi łask i cudów gromadzone w klasztornym archiwum oraz wota. Te, wystawione w ponad trzydziestu gablotach, są tylko drobna cząstką srebrnych serduszek, różańców, korali, obrączek oraz innych przedmiotów darowanych w podzięce za uzdrowienie z choroby, za nawrócenie, wyzwolenie z nałogu itp. Darem wotywnym jest m.in. 2, 5 metrowej wysokości krzyż, górujący nad łagiewnicką bazyliką. Ufundowało go młode małżeństwo z Krakowa w podzięce za dar rodzicielstwa.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

W Łagiewnikach niebo jest przeźroczyste
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.