Czy archanioł Gabriel rzeczywiście ukazał się Maryi? O tym wydarzeniu wspomina tylko jeden ewangelista

Zwiastowanie Pańskie okiem włoskiego malarza Melozzo da Forlì (fot. domena publiczna)

Łukasz Ewangelista za bardzo się starał. Po pierwsze odkurzył anioła Gabriela, który gorliwie pracował w roli Bożego posłańca w Księdze Daniela. Postać archanioła pozwoliła Łukaszowi na podjęcie legendarnych motywów, w ten sposób włączył on Jezusa w tradycję biblijną, wpisał teraźniejszość w ciągłość doktryny żydowskiej. Sprytne, ale może trochę za bardzo na siłę? - pisze Eric-Emmanuel Schmitt w książce "Sen o Jerozolimie", której fragment publikujemy.

Bez uprzedzenia budzę się o piątej trzydzieści, choć w dniu przyjazdu wczesne wstawanie wcale mi się nie uśmiechało. Klasztor Nazaretanek leży niedaleko słynnej groty, w której anioł nawiedził Maryję. Wymykam się na bladą uliczkę, pod pomarszczone niebo, które dopiero zaczyna powolną poranną toaletę.

Sto metrów niżej wznosi się kolosalna, biała bryła bazyliki Zwiastowania. To prawdziwy gigant, największa świątynia chrześcijańska na Bliskim Wschodzie. Została zbudowana około 1960 roku i jest następczynią osiemnastowiecznego kościoła franciszkanów, który zresztą zastąpił dwunastowieczną katedrę krzyżowców, która zastąpiła kaplicę bizantyjską z piątego wieku, która z kolei zastąpiła synagogę. Tak, złe nawyki sięgają daleko wstecz…

DEON.PL POLECA

Jestem coraz bliżej, wzdycham: kolejny pomnik wzniesiony na starożytnym miejscu rzekomo dla jego ochrony w rzeczywistości zniekształca je, a wręcz unicestwia! Dlaczego architekci nie wymyślili w służbie Biblii odpowiednika patery z kloszem? Zdejmowana szklana kopuła, która niczego nie przesłania i nie niszczy tego, co w założeniu ma chronić…

Na frontonie cytat podkreślający podniosłość wydarzenia: „A Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami”. Tu stało się to, co niepojęte. Miejsce służy upamiętnieniu Wcielenia. Czy naprawdę muszę tam wchodzić? Czy dowiem się czegoś więcej, niż już wiem?

Natychmiast odwracam się od płaskorzeźby Maryi na fasadzie. Nie oczami pojmuje się to, co niepojęte, lecz umysłem. Żaden obraz nie wyrazi tego, co słowa Jana. Mimo artystycznej maestrii malarzy, mozaicystów i rzeźbiarzy, którzy na całym świecie przedstawiają zachwycającą Maryję i urodziwego anioła Gabriela, mimo niekwestionowanych arcydzieł, które tworzą, pozostają na powierzchni. Ilustrując tajemnicę, nie przybliżają jej, ale ją trywializują – prostodusznością, która usuwa całą gęstość – a niekiedy nawet całkowicie ją niweczą.

Okładka książki "Sen o Jerozolimie" (wyd. ZNAK)

Źródła winy w tym przypadku należy upatrywać już w Łukaszu, jednym z czterech ewangelistów, który spisał relację ze Zwiastowania. Według niego anioł Gabriel odwiedził dziewicę obiecaną cieśli Józefowi z Nazaretu w Galilei. Powitał ją słowami: „Raduj się!” i wyjawił, że urodzi dziecko, Jezusa, który zostanie królem mesjańskim. Maryja nigdy nawet nie objęła mężczyzny i zareagowała zaskoczeniem. Anioł wyjaśnił więc, że Duch Święty zstąpi na nią, a moc Najwyższego okryje ją cieniem, bo dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Maryja się zgodziła.

Trzej pozostali autorzy Ewangelii nie wspominają o niczym podobnym. Mateusz opisał jedynie wizytę anioła, który ukazał się Józefowi i szepnął mu do ucha, by nie wypędzał brzemiennej Maryi. Marek i Jan nie zawracali sobie głowy początkami, poprzestali na potwierdzeniu Wcielenia. Och, na pewno przyłapali Łukasza, jak wzbudzał zachwyt u słuchaczy swoją anegdotą, postanowili jednak jej nie powtarzać. Nie tylko nie wspomnieli o Zwiastowaniu, lecz świadomie zaniechali podejmowania tego wątku.

Łukasz za bardzo się starał. Po pierwsze odkurzył anioła Gabriela, który gorliwie pracował w roli Bożego posłańca w Księdze Daniela. Postać archanioła pozwoliła Łukaszowi na podjęcie legendarnych motywów, w ten sposób włączył on Jezusa w tradycję biblijną, wpisał teraźniejszość w ciągłość doktryny żydowskiej. Sprytne, ale może trochę za bardzo na siłę? Przede wszystkim Łukasz uległ niebezpiecznej pokusie wyjaśniania. A przecież tajemnicy nie da się wyjaśnić: ona się wyraża, otwiera na kontemplację, zachęca do myślenia, odczuwania, zawierzenia.

Wreszcie Łukasz wysunął na pierwszy plan to, co nadprzyrodzone, kosztem tego, co boskie, i w ten sposób wypaczył tajemnicę, przekształcając ją w węzeł zagadek. Ewangelista prowadzi nas drogami pozbawionymi duchowego pierwiastka: aniołem, dziewicą, proroctwami mesjanizmu… Gdy pójdziemy za wskazówkami pozostawionymi przez Łukasza, ugrzęźniemy w dyskusjach dyskredytujących chrześcijaństwo. Kim są aniołowie, istoty, które pojawiły się w pewnym momencie dziejowym u Hebrajczyków, potem jeszcze współpracowały w czasach Mahometa, by w końcu na dobre zniknąć? Czy dziewica może urodzić dziecko z krwi i kości bez udziału męskiego nasienia? Czy temu synowi od razu przypisano mesjańskie przeznaczenie, które było od początku znane jego matce, a zatem i jemu? Ostatni punkt jest niepokojący, gdyż reszta Ewangelii nieustannie temu zaprzecza, ukazując nam jego stopniowe dochodzenie do świadomości.

Gdy słucham Łukasza, trudno mi zrozumieć, dlaczego Jezus tyle lat spędził w milczeniu, w Nazarecie, a nauczać zaczął dopiero po wyznaczeniu przez Jana Chrzciciela. Następnie krok po kroku wchodził w swoją rolę, z czasem przyjmował ją z niemałym trudem, a wręcz wątpił w nią do tego stopnia, że na krzyżu zawołał: „Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. Temu zagadnieniu poświęciłem powieść Ewangelia według Piłata, w której nie roszcząc sobie pretensji do obnażenia prawdy w ramach fikcji, nakreśliłem sukcesywne postępy czynione przez Jezusa.

Nie ufam jaskini, wokół której wzniesiono bazylikę. Wiem, że wybór miejsca jest umowny, a wręcz budzi kontrowersje, ponieważ dzień wcześniej w drodze do Tyberiady zatrzymaliśmy się przy źródle Maryi, gdzie według tradycji prawosławnej miało miejsce Zwiastowanie Pańskie.

Wchodzę do bazyliki o harmonijnej betonowej bryle i zamykam się w niej jak w muszli. Za dużo Łukasza! Za mało Jana… Nie podobają mi się pochodzące z różnych stron świata obrazy ani tym bardziej ogromna mozaika zdobiąca nawę. Gorzej nawet, zniechęcają mnie. Jak można w to wierzyć? Jaki jest cel malowania istoty nieokreślonej płci zawieszonej nad dorastającą dziewczyną? Odruchowo opuszczam powieki. Otwieram je na nowo i już nie skupiam spojrzenia na szczegółach tego, co mnie otacza, tylko pragnę poczuć to, co nieuchwytne, zmierzyć to, co niezmierzone.

Rozpoczyna się msza po włosku. Zegar wskazuje szóstą trzydzieści. Nabożeństwo jest odprawiane w skalnym wgłębieniu, poniżej poziomu ulicy, jakby w dolnym kościele; obserwuję jego uczestników przez otwór otoczony balustradą z kutego żelaza, która przypomina balkon w operze, wokół ustawione są ławy dla wiernych. Stojący na środku płyty z czerwonego marmuru kapłan modli się przy skromnym kamiennym ołtarzu, po bokach którego zauważam zachowane fragmenty kolumn prowadzących do słynnej groty. Zwieńczeniem jest rozbudowany architektonicznie sufit nadający całości teatralny charakter, który do mnie przemawia. Siadam na krawędzi stopnia i włączam się w nabożeństwo. Niezbyt mnie interesuje adoracja Zwiastowania, lecz adoracja Wcielenia – fundamentalnej i najwyższej tajemnicy – już zdecydowanie tak.

Podobnie do wczoraj, włoska fraza muzyczna ożywia liturgię, rozpromienia Ewangelie, uskrzydla modlitwy. Zaszczepia wigor „pierwszego razu” w słowa, które wlewają się do moich uszu. Usuwa kurz, któremu język francuski pozwalał się osadzać na przestrzeni wieków. Korzystny efekt nie jest zasługą akurat włoskiego, ile samej transpozycji na inny język, co sprawia, że znów słyszę to, co przestałem słyszeć. Tłumaczenie wszystko obmywa. Nie odkrywam nowego znaczenia, lecz odkrywam je na nowo. Dlatego opracowywanie nowych przekładów Biblii, zwłaszcza Ewangelii, jest według mnie bardzo potrzebne. Przez nieustanne powtarzanie, mamrotanie, przeżuwanie wersety stają się niezrozumiałe, bo sztywnieją, usychają, trywializują się, zastygają w utartym banale, który już do nikogo nie przemawia.

Fragment pochodzi z książki "Sen o Jerozolimie" (wydawnictwo ZNAK)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy archanioł Gabriel rzeczywiście ukazał się Maryi? O tym wydarzeniu wspomina tylko jeden ewangelista
Komentarze (9)
BS
Bogusław Szpytma
27 kwietnia 2024, 21:58
A czy Szanowny Kolega radzi sobie z przejściem Żydów przez Morze Czerwone? A z rzuceniem laski Mojżesza i przemianą jej w węża? A z Głosem skierowanym do Helego? A współcześniej - ze wskrzeszeniem córki Jaira. Uzdrowieniem 10. trędowatych? A ze śmiercią i Zmartwychwstaniem Pana naszego Jezusa Chrystusa? Jeśli choć na jedno z pytań Kolega odpowiedział Tak, to z pewnością gładko pójdzie Archanioł Gabriel. A gdyby jeszcze stawał okoniem w szyszynce czy innym podwzgórzu mózgu- żarliwa modlitwą do Ducha Świętego pomoże. Ręczę. Choć efekty mogą przyjść po dłuższym czasie. Bóg zwraca uwagę na cierpliwość proszącego. Ja już dziś w intencji Brata odmówię jedną TAJEMNICĘ (sic!) różańca. Domyśla się Brat którą:-) Pozdrawiam serdecznie. I niech Bóg rozpromieni nad Tobą swoje Oblicze. Amen
AS
~Antoni Szwed
27 kwietnia 2024, 21:04
Cenzuza na Google rozkwita coraz bardziej. Robi coraz większe postępy.
LS
~Lech Szyndler
26 kwietnia 2024, 16:43
Kolejny "mędrzec", który głosi, że ewangelie są fałszywe, ale jego rozważania już tak? Nic nowego. Żal tylko wiernych, którzy na portalu jezuitów nie mogą znaleźć umocnienia
WT
~Wojtek T.
26 kwietnia 2024, 13:36
św. Łukasz przebywał w pewnym okresie swojego życia z Matką Bożą, i od Niej mógł dowiedzieć się więcej szczegółów niż inni Ewangeliści. Są one opisane w rozdziałach 1 i 2 Ewangelii wg św. Łukasza. Kryterium wielokrotności opisu w Ewangeliach zaświadczające o prawdziwości wydarzenia jest niedorzeczne. Za chwilę autor napisze, że 12-letni Jezus nie zgubił się Rodzicom, uczniowie wcale nie szli do Emaus, a Pan Jezus nie umył nikomu nóg.
JA
Jan Antoni
26 kwietnia 2024, 12:25
Czemu ma służyć niniejsza publikacja? Podobnie zresztą jak i samo wydanie książki przez "Znak"? Zasianiu wątpliwości? Zdeprecjonowaniu św. Łukasza? Czy Przewielebnych Ojców Jezuitów tak już przeżarły wpływy masonerii, że zamiast wspierać wiarę dążą do jej osłabienia i to za sprawą czyichś wątpliwości religijnych?
JY
~John Yossarian
26 kwietnia 2024, 11:09
Ten tekst jest zbyt odważny jak na waszą świątobliwą redakcję!!! Jakiś cenzor wam zaspał czy co? Oczywiście: we współczesnych naukach biblijnych kwestionowanie historyczności wszystkiego, co opisane w ewangeliach dzieciństwa to nic rewolucyjnego, ale przecież nie na polskim podwórku! Opamiętajcie się z i zdejmijcie ten artykuł! Co sobie prosty lud pomyśli?!
WT
~Wojtek T.
26 kwietnia 2024, 17:36
czyli co, Jezus był wybitnym humanistą i znaczącym przedstawicielem dobroludzizmu. Ale to już przerabialiśmy w ramach mądrości marksizmu-leninizmu, może dlatego zachodnie trendy są dla nas mocno wtórne i już na starcie przestarzałe ;-)
JY
~John Yossarian
28 kwietnia 2024, 01:00
Do WT: No tak.... Kobieta powstała z żebra, Pięcioksiąg napisał Mojżesz, a w ogóle świat został stworzony po południu 23 października 4004 r. p.n.e. ;). A tak na poważnie, to polecam wykład na YT dr Marcina Majewskiego z Uniwesytetu Papieskiego JPII w Krakowie "Ewangelie o narodzeniu Jezusa" (inne jego wykłady zresztą też). Można upierać się przy historyczności wszystkich biblijnych opisów i np. poszukiwać arki Noego, ale to gonienie w piętkę. Po prostu tak to jest, że naukowcy zajmujący się Biblią (także duchowni katoliccy) mają zupełnie inny obraz historyczności sporej części opisanych tam zdarzeń niż przeciętny wierny, ale mało kto z duchownych ma odwagę o tym mówić. Ja to nawet rozumiem, bo "kto przysparza wiedzy, przysparza cierpienia". Prostym ludziom w głowach powstanie mętlik i kto za to weźmie odpowiedzialność?. No bo jak to tak- bez np. Kacpra, Melchiora i Baltazara... Toż przecie nawet ich relikwie są w Kolonii!
TT
~Typowy Typ
28 kwietnia 2024, 09:30
Typie, Pismo Sw nie jest podręcznikiem do historii, zawiera opis ingerencji Boga w historię narodu wybranego, w historie konkretnych osób. Ten kto nauczy się to rozumieć, może potem dostrzec że w jego życiu też działa Bóg, objawiając swoją miłość.