Jacek Prusak SJ: Co cechuje księży wykorzystujących dzieci? Czy celibat i homoseksualizm są przyczyną wykorzystania?
Biorąc pod uwagę proporcje duchownych oskarżonych do duchownych, którzy nigdy nie dopuścili się przestępstw w stosunku do nieletnich, nie można o duchowieństwie katolickim mówić, że jest grupą społeczną zwiększonego ryzyka. Stado „drapieżców w sutannach” nie jest dla nich reprezentatywne. Gorzej z tymi, którzy ich chronią – pisze ks. Jacek Prusak SJ w swojej najnowszej książce „Wiara, która więzi i która wyzwala”. Publikujemy fragment książki.
Dwa typy drapieżców seksualnych wśród duchownych
Istotnym kryterium różnicującym między sobą księży wykorzystujących seksualnie nieletnich jest ich podział na dwie różne kategorie: jednorazowych lub „krótkotrwałych” sprawców, którzy pierwszy raz dopuścili się seksualnego wykorzystania ok. 10 lat po święceniach; oraz notorycznych lub wielokrotnych sprawców, którzy wykorzystywali seksualnie zaraz po święceniach, a w wielu sytuacjach nawet przed nimi. Badania pokazują, że przestępcy wykorzystujący nieletnich to około 4 proc. całego duchowieństwa. W badaniach amerykańskich wyszło, że z tych 4 proc. ponad połowa (56 proc.) była oskarżona tylko o jedno wykorzystanie seksualne bez względu na upływ czasu. Z kolei około 3 proc. sprawców z całkowitej liczby 4 392 księży, którym postawiono zarzuty, było odpowiedzialnych za wykorzystanie seksualne aż 25 proc. ofiar. Oznacza to, że w ciągu 52 lat, które obejmowały badania, 137 księży wykorzystało w przybliżeniu 2,6 tys. ofiar. I właśnie owi recydywiści w koloratkach różnią są znacząco od większości duchownych będących sprawcami wykorzystania seksualnego nieletnich.
Zestresowany ksiądz po 40-tce, z problemami z powołaniem
Przestępcy sytuacyjni to więc zdecydowana większość „drapieżców w koloratkach”. Wzorce ich zachowań różnią się nieco od świeckich przestępców, ale są też podobieństwa. Taki ksiądz dopuszcza się wykorzystania seksualnego najczęściej po 40. roku życia, gdy zaczyna odczuwać problemy ze swoim powołaniem, jest zestresowany i nie radzi sobie emocjonalnie ze sobą. Często nadużywa alkoholu i leków. Odczuwa pociąg seksualny do dorosłych, ale na dziecku rozładowuje swoje problemy.
Manipulujący ludźmi charyzmatyczny ksiądz uwodzący wiele osób
Z kolei wśród recydywistów mamy preferencyjnych i nieselektywnych sprawców. Przestępca preferencyjny to bardzo często „osoba charyzmatyczna”, znana ze swojej działalności duszpasterskiej, której zainteresowania seksualne są skierowane wyłącznie na dzieci. Swoją pozycję wykorzystuje do nawiązywania relacji i wyszukiwania nieletnich podatnych na manipulację. Ci spośród nich, którzy odczuwali pociąg do młodszych dzieci, tworzyli osobiste relacje z ich rodzicami; podczas gdy ci, którzy czuli pociąg do nastolatków, organizowali im różne zajęcia. W obu strategiach chodziło o nawiązanie usankcjonowanej społecznie relacji „bliskości”, by doprowadzić do wykorzystania dzięki swojemu statusowi i władzy.
Kapłani niedojrzali seksualnie, podatni na myśli samobójcze
Wszyscy „drapieżcy w sutannach” stosują zaprzeczenia i poznawcze zniekształcenia. Duchownych i świeckich sprawców łączą przekonania, że „seks z dziećmi jest bezbolesny” oraz że „dzieci aktywnie prowokują dorosłych do czynności seksualnych”. Niektóre jednak zniekształcenia poznawcze są specyficzne wyłącznie dla księży, np.: „Wiem w moim sercu, że Bóg mnie powołał, i Bóg znał mnie i moje serce. Jeśli byłbym tak zły albo to byłoby tak złe, nie powołałby mnie, wiedząc, jaki jestem”; „Mam prawo do miłości i przywiązania, ponieważ poświęcam moje życie pomaganiu innym”.
Na tle innych przestępców seksualnych wobec nieletnich duchowni bywają starsi, mają lepsze wykształcenie, wyższe IQ, mniejszą liczbę cech antyspołecznych, rzadziej popełniali czyny kryminalne w przeszłości, mają niższy poziom libido oraz mniejszą liczbę ofiar, najczęściej płci męskiej. Ponadto są mniej uświadomieni seksualnie, bardziej niedojrzali seksualnie i mają mniejszą liczbę doświadczeń seksualnych niż pozostali sprawcy podobnych przestępstw. Tym, co ich najbardziej zbliża do innych przestępców seksualnych wobec nieletnich, jest „uwodzenie” ofiar. Z kolei tym, co najbardziej ich odróżnia, jest wysoki wskaźnik samobójstw zarówno wśród księży-sprawców, jak i ich ofiar.
"Drapieżcy" są bardziej samotni, wrogo nastawieni, depresyjni
W porównaniu do normalnych księży „drapieżcy w sutannach” uzyskują wyższe wskaźniki w skali samotności, wyrażania emocji (kontroli wrogości), depresji, trudności z identyfikacją i ujawnianiem trudnych emocji innych osób. Cechują się bardziej pasywnymi i konformistycznymi stylami relacyjnymi. Chociaż nie wypadali gorzej w testach inteligencji czy osobowości od normalnych księży, charakteryzuje ich pewnego typu podatność w zakresie deficytów dotyczących intymnych więzi i bliskich relacji przed i w trakcie formacji seminaryjnej.
Księża, którzy wykorzystują dzieci, często sami byli ofiarami wykorzystania
Wydaje się jednak, że od normalnych księży oraz innych przestępców seksualnych wobec nieletnich najbardziej odróżnia ich to, jak często sami bywali ofiarami wykorzystania w dzieciństwie – czasami przez innego księdza. W literaturze przedmiotu podaje się różne liczby o dużym rozrzucie od 30 do 80 proc. Doświadczenie wykorzystania w dzieciństwie zwiększa zatem u duchownego ryzyko wykorzystania osoby nieletniej. Trzeba jednak pamiętać, że trafne scharakteryzowanie wszystkich duchownych, którzy wykorzystują nieletnich pod kątem zamkniętej listy poszczególnych typów sprawców nie przyniosło jak dotąd oczekiwanych rezultatów, ponieważ aż 88 proc. z nich nie pasuje tylko do jednej kategorii diagnostycznej.
Czy przyczyną są homoseksualizm i celibat?
Trend do męskich ofiar (ponad 80 proc.) wśród duchownych stał się pretekstem do wiązania ich płci z orientacją seksualną sprawców i konkluzji, że jest to przykład pedofilii homoseksualnej. Zgodnie z tym rozumowaniem większość „drapieżców w sutannach” to homoseksualiści, bo taka jest większość ich ofiar. Z badań wiemy, że większość osób wykorzystujących seksualnie nieletnich nie ma orientacji homoseksualnej. Dane kliniczne nie potwierdzają tezy, że tożsamość homoseksualna jest związana z seksualnym wykorzystywaniem nieletnich, ale jest czynnikiem ryzyka wtedy, kiedy jest nieukształtowana, a więc tłumiona czy zanegowana. Z tym bardzo często spotykamy się wśród duchownych, którzy celibat potraktowali jako sposób na poradzenie sobie z nieakceptowanymi pragnieniami homoerotycznymi. Jednak ani homoseksualizm, ani celibat same w sobie nie są przyczynami wykorzystania nieletnich. Z badań wiemy, że brak dojrzałej formacji ludzkiej do celibatu zwiększa ryzyko, że ksiądz popełni przestępstwo wobec nieletnich, a o taką dojrzałą formację jeszcze trudniej jest w przypadku seminarzystów i księży o orientacji homoseksualnej.
Biorąc pod uwagę proporcje duchownych oskarżonych do duchownych, którzy nigdy nie dopuścili się przestępstw w stosunku do nieletnich, nie można o duchowieństwie katolickim mówić, że jest grupą społeczną zwiększonego ryzyka. Stado „drapieżców w sutannach” nie jest dla nich reprezentatywne. Gorzej z tymi, którzy ich chronią.
Skomentuj artykuł