Twoje, moje, nasze dzieci! I co dalej?

Twoje, moje, nasze dzieci! I co dalej?
Zmiany w sposobie mówienia pociągają za sobą zmiany w relacji dwojga osób (fot. _let_ideas_compete / flickr.com)
Helena Maja Heinemann / slo

To, za co jesteśmy odpowiedzialni, odbija się też w języku. Zaobserwuj jakiegoś dnia, jak mówisz o sprawach dnia codziennego i waszego związku: w jakim kontekście sięgasz po formę „my", a w jakim używasz formy „ja".

Jeśli chcesz, żeby problem, który właśnie przeżywacie, został rozwiązany przez was oboje, mów - „my".

Język to czuły sejsmograf, który wiele mówi o atmosferze i sytuacji w danym związku, sygnalizując pewne rzeczy wcześniej, niż zauważają to sami partnerzy. I odwrotnie: zmiany w sposobie mówienia pociągają za sobą zmiany w relacji dwojga osób. Uważne słuchanie i wprowadzanie pewnych zmian w sposobie mówienia, choćby na zasadzie zabawy sprawiają, że we wzajemnym odniesieniu pojawiają się nowe barwy.

Kiedy używa się słowa „ja", na pierwszy plan wysuwa się osoba mówiącego, natomiast słowo „my" podkreśla wspólnotę. Akurat w sytuacjach konfliktowych jest szczególnie ważne, żeby obu tych zaimków osobowych używać w sposób czysty; sprzyja to niwelowaniu napięć i przywróceniu zgody.

DEON.PL POLECA

  • Ja mam
  • Ty masz
  • On, ona, ono ma
  • My mamy
  • Wy macie
  • Oni mają

Zwracajcie uwagę na język, którym się posługujecie, kiedy poruszacie problemy dotyczące waszego związku. Zapewne z początku było to dla was czymś oczywistym, często jednak dzieje się tak, że z czasem w niektóre dziedziny życia wkrada się pewne rozgraniczenie, którego konsekwencje na długo mogą zaszkodzić waszej relacji.

Pierwszym punktem zapalnym jest problem dysponowania pieniędzmi. Zwłaszcza, jeśli jest to sytuacja, w której jeden partner zapewnia byt finansowy rodziny swoją pracą zawodową, a drugi pozostaje w domu, nie wnosząc wprawdzie przychodów wyrażających się konkretną sumą na koncie, lecz odpowiada za wszystkie sprawy związane z codziennym funkcjonowaniem rodziny i wychowaniem dzieci. Poczucie, że spełnia się obowiązki, od których właściwie nie ma przerwy ani urlopu, lecz (często) nie ma się prawa samodzielnie rozporządzać środkami na życie, może prowadzić do wewnętrznego buntu, który jest prostą drogą do powstania kryzysu w związku.

Drugą dziedziną, na którą trzeba być wyczulonym, są dzieci w rodzinach „patchworkowych". Konflikty, które tu się pojawiają, dotyczą zawsze obojga partnerów. W takich sytuacjach trzeba szczególnie dbać o język - o to, by wyraźnie podkreślać wspólnotę, używając słowa „my". Tylko w ten sposób można dać wszystkim stronom konieczne poczucie bezpieczeństwa i zachować ważne, choć niewidoczne granice pomiędzy dorosłymi a dziećmi.

Więcej w książce: Być rodzicami, pozostać zakochanymi - Helena Maja Heinemann

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Twoje, moje, nasze dzieci! I co dalej?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.