Błogosławiony Rupert Mayer SJ

Błogosławiony Rupert Mayer SJ
Błogosławiony Rupert Mayer Wyd. WAM
Logo źródła: WAM Stanisław Cieślak SJ / Wyd. WAM

Życie i działalność jezuity, ojca Ruperta Mayera (1876-1945), wpisane są w tragedię I i II wojny światowej. Dojście do władzy Hitlera, realizującego wizję państwa niemieckiego, w której nie było miejsca dla wielu ludzi i narodów oraz dążącego do wymazania z życia publicznego religii chrześcijańskiej, wymagało od ojca Mayera, podobnie jak i jego rodaków, zajęcia stanowiska i udzielenia czytelnej odpowiedzi. Jezuita nie uchylił się od złożenia świadectwa wiary wobec reżimu hitlerowskiego, którego ideologię uznał od samego początku za niemożliwą do pogodzenia z Ewangelią Jezusa Chrystusa. Ta decyzja kosztowała go wiele prześladowań i cierpień, ale podjął ją całkowicie świadomie, będąc gotowym nawet na śmierć.

W samym centrum Monachium, w dziel­nicy handlowej, przy głównym deptaku Neuhau-serstrabe, znajduje się wciśnięta między zabudo­wania Bürgersaal, skromna kaplica o dostojnej starej nazwie. Wielu z tych, co tłumnie odwiedza­ją pobliskie sklepy, wstępuje do tego zacisznego oratorium, aby pomodlić się przy grobie kapłana, który w 1987 roku został beatyfikowany przez Sługę Bożego, papieża Jana Pawła II. Chodzi o ojca Ruperta Mayera, jezuitę, gorliwego kapła­na, znanego kaznodzieję, odważnego i zdecydo­wanego przeciwnika ideologii narodowosocjalistycznej, pocieszyciela i podporę dla wielu ludzi w ponurych czasach reżimu hitlerowskiego.

DEON.PL POLECA

 

 

II wojna światowa, która ujawniła ludobójczy charakter i okrutną zbrodniczość pogańskiego sy­stemu hitlerowskiego, wystawiła na wymagającą próbę wiarę wielu chrześcijan. O. Mayer należy do tych, którzy bardzo szybko pojęli prawdziwą naturę Hitlera i cele jego ideologii. Wewnętrznie wolny i głęboko związany z Jezusem, był Jego wiarygodnym świadkiem w świecie, który od­rzucił Boga, zagubił swoją godność i odszedł od swoich szczytnych ideałów. Jezuita złożył świa­dectwo wiary w Jezusa, które przekonuje, budzi podziw oraz zachęca do przyjęcia podobnych postaw w czasach, w których nie tylko odchodzi się od Boga, ale także próbuje się wymazać Jego imię z dziejów ludów i narodów Europy. Jak do­wodzi historia, takie próby, podejmowane w nie tak odległej przeszłości, okazały się tragiczne w skutkach dla samego człowieka.

Dzieciństwo i młodość

Rupert Mayer urodził się w niedzielę 23 stycznia 1876 roku w Stuttgarcie, stolicy Księ­stwa Wirtembergii. Był drugim z sześciorga dzie­ci kupca Ruperta Mayera (1849-1927) i Emilii z d. Wehrle (1855-1947), którzy po ślubie w 1873 roku osiedlili się w Stuttgarcie i z powodzeniem prowadzili sklep z artykułami gospodarstwa do­mowego. Starszy od Ruperta brat Egon (1874-1937) kontynuował rodzinne tradycje kupieckie w Stuttgarcie; Hermana (1877-1955) obrała ży­cie zakonne w zgromadzeniu Najświętszego Ser­ca Jezusa (Sacré Coeur), w 1908 roku wyjecha­ła do Japonii i przez wiele lat kierowała żeńską szkołą średnią w Tokio; Inez (1879-1961) poślu­biła lekarza Heinricha Schulera w Ravensburgu; Hildegarda (1888-1958) wyszła za mąż za kupca Franza Sperla w Stuttgarcie i tamże prowadziła z nim dom towarowy. Z kolei najmłodsza z ro­dzeństwa, Valeria (1897-1941), została żoną hi­storyka i profesora uniwersytetu w Monachium Heinricha Güntera.

Mimo zaangażowania w prowadzenie dzia­łalności handlowej pracowici i głęboko religijni rodzice dali dzieciom szczęśliwe dzieciństwo. Mówili im: „Pozwalamy wam nauczyć się wszystkiego, czego chcecie, ale musicie stanąć na własnych nogach. Musicie nosić wasze bo­gactwo w sobie, ponieważ łatwo możecie stra­cić pieniądze i wszystko inne”. Dzieci wzrastały w katolickiej atmosferze oraz otrzymały głęboko chrześcijańskie wychowanie, a także wielostron­ne wykształcenie. Obok nauki, którą zaczynały pod okiem nauczyciela domowego, uprawiały sport oraz rozwijały zdolności muzyczne. Rupert nauczył się nie tylko tańczyć, ale także gry na skrzypcach, pływania, szermowania szablą i floretem oraz jazdy konnej. Ta ostatnia umiejętność okazała się później przydatna w życiu, natomiast w 1937 roku wyznał, że nie grał na skrzypcach od 38 lat.

DEON.PL POLECA


Dnia 28 lutego 1876 roku przyszły jezuita otrzymał na chrzcie imię Rupert Emil. Sakrament bierzmowania przyjął w 1888 roku w kościele parafialnym pw. św. Eberharda, który do 1879 roku był jedyną katolicką świątynią w zdominowanym przez protestantów Stuttgarcie. Dwa lata później, 13 kwietnia 1890 roku, wraz z siostrą Hermaną, przystąpił do pierwszej Komunii św. i był ministrantem w kościele parafialnym pw. św. Eberharda. Odznaczał się otwartością umysłu, prawością charakteru i gotowością do po­mocy zarówno wobec pobożnych i pracowitych rodziców, rodzeństwa, jak służących i biednych. Wiele lat później z wdzięcznością wspominał dom rodzinny, który był dla niego jak oaza, oraz wychowanie katolickie, jakie otrzymał od rodzi­ców cieszących się w Stuttgarcie powszechnym szacunkiem. Kościelne święta obchodzono w ro­dzinie rzeczywiście jako święta.

W domu rodzinnym Rupert mógł rozmawiać z nauczycielką po francusku i angielsku. Pewne trudności sprawiały mu język niemiecki i matematyka. Czasami był zbyt sumienny i uczył się już wczesnym rankiem. Zdarzało się, że na lek­cjach historii słyszał rzeczy trudne do uwierzenia na temat Kościoła i religii. W tej sytuacji, w środowisku zdominowanym przez protestantów oraz w klimacie, który odbierał jako indyferentny religijnie i zarazem antykatolicki, w sposób szczególny interesował się zagadnieniami re­ligijnymi i problematyką apologetyczną. Od samego początku przywiązywał duże znaczenie do wiary i czuł się ściśle związany z Kościołem katolickim. Poźniej pojawiły się myśli o kapłaństwie.

Początkowo Rupert chodził do Gimnazjum Eberhard-Ludwig w rodzinnym Stuttgarcie. Kie­dy miał 16 lat, z powodu osłabienia zdrowia za­lecono mu zmianę powietrza. Ojciec przeniósł go do Ravensburgu, gdzie Rupert uczył się w szesnastoosobowej klasie tamtejszego gimnazjum i dał się poznać m.in. jako dobry gimnastyk. Kie­dy po raz pierwszy przyjechał do rodziców na fe­rie, zaskoczył ich wyznaniem: „Zostanę jezuitą”. Ojciec kategorycznie odmówił zgody. Sądził, że do tej decyzji nakłonili go uczniowie gimnazjum jezuickiego Stella Matutina z Feldkirch. Rupert zaprzeczył mu energicznie i podał trzy powo­dy: 1. Zakon jezuitów jest wszędzie prześlado­wany, 2. jezuici dobrze kształcą swoją młodzież, 3. chcę być dobrze przygotowany do walki. W końcu ojciec i syn doszli do porozumienia: rok po święceniach kapłańskich syn powinien podjąć wolną decyzję. Później przyszły jezuita wypowiadał się z wdzięcznością o roztropnym załatwieniu sprawy przez ojca.

Kiedy Rupert przenosił się ze Sztuttgartu do Ravensburga, należał do uczniów ze średnimi ocenami. Natomiast na maturze, zdanej w 1894 roku w Ravensburgu, był jednym z pięciu naj­lepszych uczniów, którzy bardzo dobrze napisali egzaminy pisemne i przez to zostali zwolnieni z egzaminów ustnych. Po egzaminie dojrzałości na czas ferii pojechał z kilkoma maturzystami do Feldkirch i tam odprawił Ćwiczenia duchowne, czyli rekolekcje według metody założyciela To­warzystwa Jezusowego, św. Ignacego Loyoli.

Zgodnie z umową z ojcem i z myślą o kapłań­stwie, jako człowiek świecki, podjął studia teolo­giczne, które odbył na trzech prestiżowych uczel­niach: katolickim uniwersytecie we Fryburgu Szwajcarskim (1894/1895), gdzie poznał domi­nikanów, następnie w Monachium (1895/1896) i na koniec w Tybindze (1896/1898). W tym cza­sie zetknął się w Beuron z benedyktynami, któ­rzy mieli nadzieję, że do nich wstąpi. Na studiach Rupert uczestniczył w życiu kilku organizacji. W Monachium był członkiem „Teutonii” i „Aenanii”, a w Tybindze „Guestfalii”. Program tych organizacji odpowiadał mu, albowiem głosiły one bliskie mu ideały: „religia, nauka, przyjaźń, miłość ojczyzny, moralność”, które usiłował urzeczywistniać w swoim życiu. Zdarzało się, że budził kolegów uniwersyteckich w niedzielę, aby mogli pójść z nim na Mszę św. W Tybindze zetknął się z policją. Z powodu zakłócania ciszy nocnej studenci zostali przyprowadzeni na po­sterunek policji. Każdy miał zapłacić trzy marki. Rupert nie spowodował żadnego hałasu i odma­wiał zapłacenia kary. Argumentował, że nie cho­dzi mu o trzy marki, chętnie je podaruje, ale nie zapłaci żadnej kary, ponieważ nic nie zawinił. Pozostał przy swoim i zwyciężył, a u kolegów zyskał przydomek „Hannibal”.

 

Stanisław Cieślak SJ, Błogosławiony Rupert Mayer SJ, Wydawnictwo WAM, 2010

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Błogosławiony Rupert Mayer SJ
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.