Czekanie na Mesjasza

Czekanie na Mesjasza Wyd. WAM
Jan Grosfeld

Autor zebranych w tym tomie esejów zaprasza do refleksji. Refleksji szczególnej, bo obejmującej nie tylko zagadnienia naszej codzienności, ale odwotującej się do dziejów judaizmu i chrześcijaństwa, wykraczającej poza proste uogólnienia i łatwe schematy.

Nie boi się trudnych pytań, zaskakujących wniosków i... szczerości wobec czytelnika. «Czekanie na Mesjasza » staje się dzięki temu drogowskazem w poplątanym świecie współczesnych chrześcijan.

Kto czeka na Mesjasza?

Do napisania tego tekstu zachęciła mnie polemika Aleksandra Klugmana (TP 2001, nr 46) z moim artykułem Czy wolno nawracać Żydów?

DEON.PL POLECA

Być może nie dość jasno udało mi się ukazać myśl przewodnią. Rzeczywiście, użyte przeze mnie sformułowanie „chęć szybkiego nawracania niewierzących lub wierzących inaczej - w tym i Żydów..." może rodzić podejrzenie (jak to się stało udziałem mojego Polemisty), że trzeba ich nawracać tyle, że wolniej. Nie taka była moja intencja. Chodzi mianowicie o to, że człowiek w ogóle, a w tym przypadku chrześcijanie, mają skłonność do zastępowania Boga w historii zbawienia, którą On ma prowadzić. Biorąjąw swoje ręce, starając się przyspieszyć bieg wydarzeń. W końcu postawa ta rodzi totalitaryzm, również w sferze religijnej. Chcemy całkowicie panować nad rzeczywistością nie akceptując, że Bóg może mieć inne plany. W żadnym więc razie nie chodziło mi o jakieś taktyczno-polityczne zwlekanie z nawracaniem Żydów. Mój pogląd w tej sprawie nie różni się od przytoczonej przez Autora opinii o. Jacka Salija, że Bóg (z jakichś Jemu znanych powodów - J.G.) sprzeciwia się rozpłynięciu się Żydów w masie chrześcijańskiej. Stąd wniosek, że chrześcijanom potrzebne jest świadectwo religijnych Żydów: może dla umocnienia naszej własnej, chrześcijańskiej wiary, może ze względu na trwałe umiłowanie ludu wybranego przez Wszechmocnego, ale też z bardziej uniwersalnej przyczyny. Wiąże się ona z tytułowym pytaniem Kto czeka na Mesjasza? Gdy sobie uświadomimy, że ogromna część ludzkości na nic nie czeka poza wymiarem doczesnym, że nie mają znikąd nadziei i to bez względu na swą zasobność materialną, że tak wielu ludzi przyznających się do religijności z wiarą nie ma wiele wspólnego i musi realizować swe dążenia mniejszą lub większą przemocą, poprzestając na życiu drobnomieszczańskim (my także!) pełnym frustracji i depresji, nie widząc sensu swojego życia; gdy zdamy sobie z tego sprawę, wówczas problem, który tak porusza Klugmana, nabiera właściwszych proporcji. Problemem Żydów - podobnie jak i chrześcijan - jest pytaniem o ich powołanie, o drogi jego ciągłego odkrywania, wciąż na nowo, w zmieniających się warunkach kulturowo-cywilizacyjnych.

Czy pytanie o Mesjasza jeszcze kogoś interesuje, czy też sami i po swojemu będziemy zaradzać wszystkim naszym niemożnościom, ograniczeniom, cierpieniom i brakom? A przecież najgłębsze problemy każdego człowieka na ziemi są zawsze te same: kim jestem, po co żyję, czy jest możliwa miłość niczym nieuwarunkowana, nieograniczona, wreszcie czy na końcu całkowicie umrę i niczego potem nie będzie? Czy w takim razie nie jest rzeczą najważniejszą, że tak Żydzi, jak i chrześcijanie czekają na Mesjasza: Żydzi na pierwsze, chrześcijanie na drugie Jego przyjście? To wyczekiwanie na coś wielkiego, zmieniającego zupełnie nasze życie i śmierć, z wciąż załamującąsię cierpliwością, jest sensem ludzkiej egzystencji. Żydzi i chrześcijanie mają być dla świata źródłem nadziei, że życie zwycięża, że miłość jest silniejsza niż śmierć, a jedność niż podział. Bo przecież one właśnie są istotą Boga. To właśnie miałem na myśli pisząc, „że jeśli wszyscy na koniec czasów mają uwierzyć w Mesjasza,... to (chrześcijanin) nie może rezygnować ze świadectwa o Jezusie Chrystusie, o swym osobistym doświadczeniu ". Chodzi o świadectwo o miłości Boga do mnie. I tyle, a raczej: aż tyle. Tak samo jest z żydowskim świadczeniem o tym, co On czyni dla konkretnych Żydów. Dlatego chrześcijanin słuchający Żyda, opowiadającego o pięknie i mocy Boga w jego życiu, może się cieszyć, bo jego własna wiara jest słaba i potrzebuje wsparcia. A wsparcie ze strony tych, którzy przed nim uwierzyli i nadal wierzą w Jedynego, jest nieocenione. Mesjasz to nie jest pomysł chrześcijański, lecz żydowski.

Nasz problem nie polega na tym, w jakim momencie ktoś uwierzy w Mesjasza, lecz czy będzie mu dane rozpoznać na ziemi Jego ślady, które są znakiem Najwyższego. Jednym słowem czy chrześcijanie, Żydzi (w jakiejś mierze dotyczy to również muzułmanów) nie będą rezygnować z długiej i trudnej drogi wiary na rzecz rozwiązań łatwiejszych, szybszych i pozornie bardziej skutecznych.

Dla chrześcijan, dla Kościołów, jest niezmiernie ważne to, co dzieje się z Żydami. Próbowałem o tym pisać w kontestowanym artykule. Nasz ludzki sposób myślenia, także religijny, zawsze wykazuje skłonność do nadmiernej sztywności, mentalność nie chce się zmieniać. Trzeba było dopiero tak potwornego wydarzenia, tak wielkiego cierpienia Żydów, jakim była Zagłada, by dokonała się nie tylko radykalna zmiana w nauczaniu Kościoła katolickiego o nich i ich religii, lecz by na nowo została sformułowana wizja misji Kościoła w świecie. Dlatego tak ważnym wydarzeniem był Sobór Watykański II. Nie powinno już być nawracania za wszelką cenę z obawy, że ludzie nie zbawią się pozostając poza Kościołem. Można być zbawionym w każdej sytuacji, także poza Kościołem. Chrześcijanie majążyć pośród innych jako żywy znak realnej miłości Boga do grzesznika, którym jest każdy człowiek. Dlatego przepowiadanie Słowa zawsze winno łączyć się z osobistym świadectwem. Myślę, że takim znakiem ma być również Żyd. A to, że wedle teologii chrześcijańskiej Jezus Chrystus działa wszędzie i w każdym czasie to już całkiem inna rzecz.

Na koniec akcent polemiczny. Aleksander Klugman pisze: „Gdyby więc Żydzi w owych latach (pierwszego Kościoła - J.G.) przyjęli chrzest, chrześcijaństwo byłoby dziś religią żydowską, a nie uniwersalną. I dlatego pytanie powinno brzmieć nie czy wolno, ale czy należy nawracać Żydów?" Nie bardzo rozumiem o co chodzi ? Co oznacza tu słowo „należy"? Czy to, że skutki okazałyby się niekorzystne dla chrześcijaństwa i chrześcijan pochodzących z pogan, bo by ich nie było? A jeśli tak to skąd Autor o tym wie, zwłaszcza wobec słów, które usłyszał Abraham: „Twoje potomstwo będzie tak liczne, jak gwiazdy na niebie" (Rdz 15, 5)? I wreszcie dlaczego żydowski charakter chrześcijańskiej religii miałby przeczyć jej wymiarowi uniwersalnemu?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czekanie na Mesjasza
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.