Jogurcik zamiast bliskości

(ft. Damian Kramski)
ks. Jan Kaczkowski

"Zjedz, musisz być silna". Marnować czas na jogurciki, zamiast wykorzystywać go na bliskość - jakie to bezsensowne. Musimy wszystko otulić miłością - pisał ks. Jan Kaczkowski.

Każdego dnia przynajmniej trzy razy mamy szansę zapaść na nowotwór. Na szczęście nasz system immunologiczny blokuje onkomutacje, blokuje niektóre onkogeny i przy podziale komórki kieruje je na boczny tor, gdzie są niszczone. Jest mytoza, replikacja kodu DNA, pamiętamy z biologii. Ale, niestety, system raz na całe życie się myli i zaczyna traktować komórkę nowotworową jak najlepszego gościa. Komórka się patologicznie dzieli. To naprawdę nie Pan Bóg kazał jej to robić, tylko taka jest natura biologii. A że Bóg rzadko działa contra naturam, bo sam ustanowił pewne prawa, zatem do cudów ucieka się sporadycznie. Czasem to robi, żeby pokazać nam swoją obecność, władzę, żeby nami wstrząsnąć, kiedy nasza wiara słabnie. Ale nie możemy wiary czy nadziei budować na cudzie.

Zawsze obecny Bóg

Zaraz po wojnie ludzie pytali, gdzie był Bóg w Auschwitz. W Auschwitz Bóg był w przykazaniu "Nie zabijaj!", bo ono tam nie przestało obowiązywać. Czasem ktoś mnie pyta (oczywiście nie porównuję tych sytuacji): gdzie jest Bóg w księdza chorobie? Wtedy mówię, że jest ze mną. Nie mogę pozwolić rozpaczy odebrać sobie wiary, że On jest ze mną w chorobie. Stąd taka praktyczna rada: pamiętajcie, że jeśli z jakiegokolwiek powodu zawali się wam świat, jeżeli was wywalą z pracy i będzie to niesprawiedliwe (jeżeli was sprawiedliwie wywalą, to znaczy, że zawiniliście), to Pan Bóg będzie w tej niesprawiedliwości. Popatrzcie, z jednej strony Wcielenie, a z drugiej prawdziwa obecność Chrystusa w komunii świętej.

DEON.PL POLECA

Te dwie rzeczy, które się zespolą, oznaczają, że On stał się ludzkim ciałem ze wszystkimi konsekwencjami. Umarł w ciele, zbawił świat przez biologię. A my - jako ta biologia, która się psuje, poci i brzydko pachnie - mamy niezwykły przywilej przyjęcia Jego Ciała. Nie symbolicznego, nie duchowego, ale prawdziwego, realnego, substancjalnego. Nasi bracia protestanci też w to wierzą, tylko w samym momencie przyjęcia, a my wierzymy, że jest obecny na stałe. Jeżeli Bóg jest ze mną, jeżeli mogę Go przyjąć w sposób godny do siebie, jeżeli On się ze mną dramatycznie w mym ludzkim ciele jednoczy, to co mi się może stać? Śmierć, chociaż jest nieprzyjemnym procesem, jest tylko jakąś granicą.

Nie jestem po to, żeby straszyć was śmiercią, mówić: nawróćcie się natychmiast, otwórzcie portfele na hospicjum, to was zbawi. To by było prymitywne. Śmierć jest tak samo naturalna jak życie. Wisława Szymborska pisała, że rodzimy się bez wprawy i umieramy bez rutyny. Skoro Pan Bóg jest przy nas, to jeśli zdarzy się ciężka, a czasem nieuleczalna choroba, to On nas przecież nie zostawi. Musimy cały czas o tym pamiętać, podobnie jak o tym, że jesteśmy wolni, że mamy prawo odstąpić od terapii uporczywej, że nikt nie ma prawa nas do niczego zmuszać ani oszukiwać nas w chorobie. Gdybyście państwo ciężko zachorowali, to raczej chcielibyście wiedzieć, na co jesteście chorzy, by pokierować odpowiednio swoim życiem.

Uzgadnianie prawdy

Pacjentka około czterdziestoletnia, mająca małe dzieci, chcąca żyć, świadoma nowotworu jelita grubego, śródoperacyjnie otworzona i zamknięta (bo okazało się, że jest gorzej niż lekarze myśleli), pokładająca ogromną nadzieję w tej operacji. Jeżeli zabieg się uda, wszyscy skaczą i krzyczą: "Cudownie!". Jeśli nie, to lekarz przeważnie chowa się za papiery i mówi: "Wie pani, usunęliśmy część masy patologicznej, wyślemy wycinki do badania histopatologicznego, poczekamy". Rodzina wpada w przerażenie i decyduje: "Nie mówimy mamie, bo ona się załamie". I zaczyna się powtarzanie: "będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze"...

Pacjentka czuje się po operacji lepiej, brzuch się zrósł, wszyscy mówią, że będzie świetnie. Ona coś podejrzewa albo coś niepokojącego wyczytała w wypisie, ale chce wierzyć w wyzdrowienie. Raz wkręciwszy się w chorobie w kłamstwo, będziemy musieli się w nie wkręcać w nieskończoność. Co powiemy tej pacjentce, kiedy jej stan zacznie się pogarszać? Będziemy mówili, że kolejka się przesuwa, że NFZ nie refunduje chemii, że miała być kolejna operacja, ale ją nagle odwołano... Wiecznie coś będziemy musieli wymyślać.

Często bywa tak, że przyjeżdżam do domu chorego oznakowanym hospicyjnym samochodem, a rodzina błaga mnie, bym postawił auto trzy ulice dalej, bo mama nie wie, że jest ciężko chora. Zasadniczo się na to nie zgadzam. Mój zespół też jest nauczony, by w tej kwestii być nieustępliwym. No bo co mam powiedzieć? Że tak sobie przejeżdżałem, wpadłem, pomyślałem, że tu będzie pani Zosia i na pewno będzie chora? Ile to tłumaczeń ludzie potrafią wymyślić... "Wiesz, mamo, bo ksiądz Jan tak tu jeździ, odwiedza i wujek Kazek spotkał księdza na stacji benzynowej i powiedział mu, że jesteś chora, więc wpadł. Zupełnie przez przypadek był w komży, z Najświętszym Sakramentem i przygotowany do posługi kapłańskiej".

Otulmy wszystko miłością

Pacjentka coś podejrzewa, rodzina dokładnie wie, ale tańczą wokół siebie. To jest chocholi taniec. Przychodzę do pacjentki, a ona mi mówi: "Proszę księdza, ja wiem, że umieram, ale oni nie wiedzą. Moja córka miała zawał, niech jej ksiądz nic nie mówi". I wtedy moją rolą jest krążenie między kuchnią a pokojem i uzgadnianie prawdy. Doprowadzenie do tego, żeby oni pobyli razem, chwycili się za ręce i byli blisko. Możemy w nieskończonośc budować nadzieję, tylko że ostatni okres będzie tak krótki, iż mogą tego wszystkiego nie unieść.

Szczególnie jak pacjent czy pacjentka jest osobą młodą, tak jak ja, to wszyscy mówią: "Musisz z tego wyjść, musisz się trzymać, musisz być dzielna". I w pewnym momencie pacjenci czują się winni, że nie zdrowieją. Pamiętam takiego młodego ojca, który odchodził i powiedział: "Jestem takim strasznie złym ojcem, że nawet nie potrafię wyzdrowieć". Drodzy państwo, gdyby moje zdrowie zależało od mojej woli, to bym ten telefon, który trzymam teraz w ręce, zjadł na waszych oczach. Już bym go zaczął chrupać.

Pewna pacjentka poprosiła mnie, żebym porozmawiał z jej najbliższymi, którzy wymuszali na niej jedzenie. W ostatnich dniach jej życia wszystko się skupiło na walce o jogurcik - jak ja to nazywam. "Zjedz, musisz być silna". Marnowanie czasu na jogurciki, zamiast wykorzystywanie go na prawdziwą bliskość - jakie to bezsensowne. Ta kobieta wyrzuciła członków swojej rodziny i poprosiła mnie: "Niech ksiądz do nich zejdzie i powie im, że ja im na złość nie umieram". Wasi najbliżsi na złość wam umierać nie będą. Musimy to przyjąć, że choroby się zdarzają. Musimy też wszystko otulić miłością.

***

Książka księdza Jana Kaczkowskiego "Grunt pod nogami" została bestsellerem Empiku 2016.

- Ktoś powie, że w tej kategorii triumfuje ktoś, kogo nie ma z nami, ale właśnie jest. Jest dzięki temu, co napisał, co zrobił, a przede wszystkim dzięki temu, kim był. Człowiek, który żył na pełnej petardzie - ksiądz Jan Kaczkowski, "Grunt pod nogami" - powiedział Piotr Kraśko, tuż przed wręczeniem statuetki.

Tutaj obejrzycie relację z Gali.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jogurcik zamiast bliskości
Komentarze (4)
DN
Danuta Nowak
3 lutego 2016, 09:50
Chodzę w odwiedziny do DPS i tam jest p. Olga lat 96 i ona zawsze do mnie mówi, proszę mnie przytulić...a także, że wszystko tu ma, ale brakuje jej drugiego człowieka i bliskości. To co ksiadz Jan mówi, należy ludziom ciągle powtarzać, przypominać i uświadamiać...tak mało to kosztuje, a tak jest cenne...
A
andrzej_a
17 stycznia 2016, 22:37
Wedle doniesień medycyny oficjalnej średnio na dobę nasz system immunologiczny wykrywa i eliminuje 6-8 zmutowanych komórek, które mogą rozwinąć się do postaci nowotworu. Ale niewielu z nas docieka, dlaczego takie komórki się w ogóle pojawiają, co temu procesowi sprzyja, a co go hamuje. W tym względzie naszą świadomość (człowieka w obecnym świecie) określam na poziomie przedszkola. Centrum naszego zdrowia ZAWSZE będzie ten nasz system immunologiczny. Nie pigułka, nie proceduralne zabiegi medyczne, czy terapie, ale nasz  SYSTEM IMMUNOLOGICZNY. Pierwszym jego fundamentem jest dieta. Jest taka pozycja „Jedz zgodnie ze swoją grupą krwi” Catherine Whitney, Peter J. D'Adamo. Warto zapoznać się z zasadami żywienia i w możliwym stopniu dopasować do nich swoją dietę. Drugim fundamentem jest minimalizacja zanieczyszczeń wprowadzanych do naszego organizmu. Od używek poprzez modyfikowaną żywność i napoje, po wszelakie pigułki, tabletki, które stanowią chemikalia mające syntetyzować reakcje biochemiczne w naszym organizmie, a przy okazji są źródłem chemicznego balastu. Naturalne produkty, woda niegazowana bez słodzików i cukrów to podstawa zdrowego żywienia.  Trzecim fundamentem jest odpoczynek. To i jak odpoczywamy ma ogromny wpływ na to jak pracuje nasz system immunologiczny. Wysypiać się! Spać cyklami 90 minutowymi. Jeśli w ciągu dnia poddajemy nasz organizm czynnikom stresu, gniewu, frustracji, potrzebujemy wówczas więcej godzin do pełnego wypoczynku. Sen to czas gdy nasz system immunologiczny nas od środka naprawia, dlatego musimy się odpowiednio wysypiać.
Andrzej Ak
17 stycznia 2016, 22:38
Czwarty może nie fundament, a raczej ograniczenie to nasz wiek. Młody wiek oraz starszy wpływa niekorzystnie na możliwości naszego systemu immunologicznego. W młodym wieku nasz system może być nie w pełni jeszcze wykształcony, a w starszym tracimy nici RNA w naszym DNA w którym są zapisane procedury życia, czyli jak ma organizm regulować nadmierną temperaturę, stres, wysiłek, i bardzo wiele innych, włącznie z regeneracją tkanek, mięśni, kośćca itd. A gdy pojawią się już problemy zdrowotne to warto prześledzić czynniki ich powstania i możliwie eliminować je po kolei. Plagą naszych czasów są zanieczyszczenia elektromagnetyczne. Komórki, smartfony, tablety i wiele innych urządzeń generujące pole elektromagnetyczne, które podgrzewa komórki w naszym ciele sprawiając, iż stają się podatne na modyfikacje. Średnio na dobę organizm radzi sobie z usunięciem 8 zmutowanych komórek. A co zrobi jak dobowy przyrost takich komórek przekroczy 20, lub 30? Bardzo cenię sobie porady Pana Jerzego Zięby w Internecie i zachęcam do zapoznania się z jego publikacjami nr1 „UKRYTE TERAPIE”. Jest też bardzo wiele materiałów video poszerzające zagadnienia leczenia wielu chorób, z nowotworami włącznie. Polecam też detoksykacje, szczególnie w starszym wieku, tylko tak można się pozbyć wielu toksyn z naszego organizmu. Jest też taka reguła, iż nowotwory lubią zakwaszone organizmy. Warto zwrócić uwagę na ten mały szczegół w wynikach naszych badań. Ostatnio znalazłem taki owoc Paw-Paw, który działa na wszystkie nowotwory włącznie z glejakami. Wiele osób wyzdrowiało z glejaków dzięki temu owocowi. Życie w zasięgu ręki!
AC
Anna Cepeniuk
17 stycznia 2016, 10:41
Już wczoraj zamówiłam książkę... i nie mogę się doczekać, że by ją nie tylko przeczytać, ale dać innym.... Bo dokładnie tak jest... a szkoda marnować czasu, który jest nam dany... Już wcześniej "odkryłam", że ponieważ nie udało mi się bliskości okazać mojej Mamie, to okazuję ją teraz mojej Teściowej, która ma już 97 lat.. I widzę jakie owoce to przynosi... nie tylko w Jej samopoczuciu, ale oddziaływuje na innych.... Jestem księdzu wdzięczna za mówienie i napisanie o tym.....