Na rynku pojawiło się drugie uzupełnione wydanie książki "Ksiądz Jerzy Popiełuszko. Dni, które wstrząsnęły Polską", wzbogacone o nowe dokumenty, nowe rozmowy i nowe fakty. Książka ta jest próbą spojrzenia po latach na męczeńską śmierć księdza Jerzego Popiełuszki w kontekście prowadzonego w tej sprawie śledztwa w roku 1984 oraz podjętego na nowo śledztwa w latach 90. ubiegłego wieku.
To liczne maszynopisy, listy, notatki urzędowe, protokoły przesłuchań oraz stenogramy nagrań zarówno z archiwów kościelnych jak i państwowych. Książkę uzupełniają rozmowy z osobami blisko związanymi z księdzem Popiełuszką, a także ludźmi, którzy z racji zajmowanych stanowisk lub też swojego udziału w wydarzeniach z lat 80. ubiegłego wieku, byli przesłuchiwani w śledztwach dotyczących uprowadzenia i śmierci księdza Jerzego Popiełuszki.
Piotr Litka, reporter, który od wielu lat bada tropy związane z zabójstwem ks. Jerzego Popiełuszki, jak mało kto zdaje sobie sprawę ze stopnia skomplikowania problematyki. Może dlatego w swojej książce nie prezentuje kolejnych hipotez, nie próbuje narzucić jakiejś racji. Jest raczej dyskretnym – czasami wręcz niewidzialnym – przewodnikiem po zgromadzonym przez siebie materiale. Znaki zapytania i wątpliwości pojawiają się w trakcie lektury same i wynikają wyłącznie z treści zawartej w publikowanych dokumentach.
Pasjonujące studium wprowadza w atmosferę dramatu, nie pozwalając oderwać się od lektury. Dzięki niej jest to szczególne spotkanie z księdzem Jerzym, kochającym prawdę przyjacielem każdego z nas. Księdzem rozpoznającym dotyk śmierci, która stała się jego świadomym wyborem.
Piotr Litka w pracy „Ksiądz Jerzy Popiełuszko. Dni, które wstrząsnęły Polską” umiejętnie łączy w jednej opowieści materiał zebrany w trakcie poszukiwań reporterskich, zapisy rozmów ze świadkami z kwerendą archiwalną. Słusznie nie ogranicza się tylko do znanych dokumentów z IPN, ale szuka także w innych archiwach, gdzie udało mu się odnaleźć wiele interesujących dokumentów. Po raz pierwszy publikuje m.in. materiały z archiwum enerdowskiej tajnej policji politycznej Stasi. (...). Co warto podkreślić, Litka nie szuka sensacji. Stawia pytania tam, gdzie rzeczywiście mamy do czynienia z kwestiami wymagającymi wyjaśnienia.
Prowokacja na Chłodnej
W archiwum Prokuratury Okręgowej w Warszawie przechowywane są akta śledztwa prowadzonego w latach 90. ubiegłego wieku. Tam też znajduje się interesujący (i szerzej nieznany) dokument związany z inwigilacją ks. Popiełuszki.
Jest nim protokół przesłuchania jednego z pracowników III Sekcji Wydziału IV Departamentu Techniki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Mężczyzna przyznaje, że razem z kolegą z "firmy" zakładał podsłuch na plebanii kościoła św. Stanisława Kostki, gdzie od maja 1980 roku mieszkał i pracował ks. Jerzy Popiełuszko.
"Przed realizacją tego zadania – zeznaje pracownik Departamentu Techniki – w czasie którego ja jedynie otwierałem zamki, około połowy czerwca [1982 roku] razem z U. byliśmy w tym pomieszczeniu na tzw. rozpoznaniu. Pamiętam, że wtedy dysponowaliśmy »bazą« w mieszkaniu księdza, który miał mieszkanie na parterze, a z którym zapoznał nas zastępca [Grzegorza] Piotrowskiego [z Departamentu IV MSW] Janusz D. (wprowadził on nas do mieszkania tego księdza)".
Mieszkanie ks. Popiełuszki znajdowało się na pierwszym piętrze plebanii.
Podczas przesłuchania nie wyjaśniono, kim dla pracowników Departamentu IV był ksiądz, który wpuścił ich na plebanię. Dziś jest proboszczem jednej z podwarszawskich parafii. W rozmowie potwierdza, że istotnie zajmował mieszkanie na parterze (pod mieszkaniem księdza Popiełuszki) w czasie, kiedy funkcjonariusze SB zakładali podsłuch na plebanii. Zaprzecza jednak, że wpuścił do swojego mieszkania esbeków.
Nie wiadomo, czy kapłan ten został przesłuchany w jakimkolwiek śledztwie.
Wiadomo, że tzw. podsłuch pokojowy w mieszkaniu ks. Jerzego na plebanii funkcjonował od 15 lipca 1982 roku. Zapewne w ramach Sprawy Operacyjnego Rozpracowania "Popiel", prowadzonej przeciwko kapłanowi.
26 sierpnia 1982 roku zatrzymano księdzu Popiełuszce paszport, pozbawiając go możliwości wyjazdu za granicę. Sporządzający dokument esbek uzasadniał decyzję następująco: "[Popiełuszko] utrzymuje ścisły kontakt z elementem antysocjalistycznym i byłymi działaczami NSZZ "Solidarność". Organizuje bez wymaganego zezwolenia uroczystości kościelne o charakterze politycznym godzącym w zasady ustrojowe PRL."
Cztery dni później, 30 sierpnia 1982 roku Kierownik Urzędu do Spraw Wyznań – Adam Łopatka skierował na ręce Sekretarza Episkopatu Polski arcybiskupa Bronisława Dąbrowskiego list "w sprawie politycznego charakteru kazań ks. J. Popiełuszki."
Pisał między innymi:
"Pozytywnym elementem jest niewątpliwie wydanie przez Kierownictwo Kościoła zaleceń eliminowania pozareligijnych treści z nabożeństw. Z przykrością musimy jednak uznać, że stwierdzamy ich nieskuteczność i brak dostosowania się do nich wielu duchownych, a szczególnie w Warszawie.
Rażącym tego przykładem jest postawa i działanie w dniu 29.08.1982 r. ks. Jerzego Popiełuszko – wikariusza parafii św. Stanisława Kostki w Warszawie przy ul. Hozjusza 2. (…).
Ks. Popiełuszko dopuścił do aktywnego uczestniczenia w nabożeństwie [za Ojczyznę] kilku osób świeckich, z których jedna wzywała do modlitw w intencji ofiar stanu wojennego. W czasie nabożeństwa zbierano datki na poszkodowanych stanem wojennym.
Postawa i klimat stworzony przez ks. Popiełuszkę spowodowały, że zgromadzenie religijne przekształciło się w manifestację polityczną niosącą zagrożenie dla ładu, bezpieczeństwa i porządku w Stolicy."
- Czy w ocenie Urzędu do Spraw Wyznań kazania księdza Popiełuszki miały wymiar szkodliwy politycznie?
- Tak – odpowiada emerytowany dyrektor generalny Urzędu do Spraw Wyznań – Aleksander Merker.
- Czy podczas posiedzeń Biura Politycznego KC PZPR poruszano tematykę związaną z działalnością księdza Popiełuszki?
- Nie wiem. Przecież pomiędzy mną a Biurem Politycznym było ileś stopni pośrednich. Kilka razy w czasie nieobecności mego szefa [Adama Łopatki] byłem zapraszany, ale zaproszeni nie mieli prawa zabierania głosu, chyba, że byli pytani. Mnie nie pytano, bo przecież był [tam] minister Kiszczak i tylko on miał informacje. Nie potrafię po latach odpowiedzieć, czy wtedy mówiono o księdzu Popiełuszce, lecz jeżeli, [to] tylko wraz z omawianiem [działalności] kilku innych księży, jak na przykład księdza [Kazimierza] Jancarza z Nowej Huty. Takich uznawanych na szczeblu centralnym za szczególnie aktywnych politycznie [kapłanów] było kilkunastu.
We wrześniu 1982 zaczęto zbierać materiały, które ponad rok później posłużyły prokuraturze do sporządzenia aktu oskarżenia wobec obywatela Jerzego Popiełuszki.
Nie dopuścić do papieża
Z tego też pewnie powodu poza działaniami inwigilacyjnymi, starano się w sposób administracyjny szkodzić księdzu, który jako duszpasterz służby zdrowia miał organizować opiekę medyczną podczas drugiej pielgrzymki papieskiej do Ojczyzny w roku 1983.
(…)
Podsumowujący pielgrzymkę papieską dyrektor Departamentu IV MSW – Zenon Płatek mógł stwierdzić:
"Poprzez biskupów i kurie wpływano na właściwy dobór osób duchownych i świeckich do kościelnych komitetów organizacyjnych wizyty [papieża] i kościelnych służb porządkowych. Spowodowano wyeliminowanie z tych struktur 52 osoby, które ze względu na podejmowanie działalności politycznie negatywnej, nie gwarantowały właściwego zachowania i działania. Między innymi nie dopuszczono: ks. Popiełuszkę z Warszawy do pracy w komitecie organizacyjnym na czas trwania pobytu papieża w Warszawie; (…).
Ksiądz Popiełuszko wobec podjętych działań nie został dopuszczony do papieża, co w świetle wcześniejszych jego zapowiedzi i różnych inicjatyw w tej mierze, postawiło go w niekorzystnej sytuacji i skompromitowało w środowisku. (…)."
Była to kontynuacja działań wymierzonych w księdza Jerzego. Ich ciąg dalszy stanowiło przeszukanie w jego prywatnym mieszkaniu, nagłośnione przez ówczesne media.
"Prowokacja na Chłodnej"
W akcji ponownie wziął udział "specjalista", który w kilkanaście miesięcy po udanym założeniu podsłuchu na plebanii kościoła św. Stanisława Kostki, umożliwił kolegom z resortu wejście do prywatnego mieszkania księdza.
"Na jesieni 1983 r. – kontynuuje zeznania Tadeusz N. – brałem udział w realizacji zadania polegającego na otwarciu mieszkania ks. Popiełuszki przy ulicy Chłodnej [w Warszawie]. Pamiętam, że przed moim udziałem wcześniej były tam trzy [nieudane] »podejścia« do realizacji tego zadania. (...) Gdy ja tam poszedłem, to okazało się, że ten trudny zamek został wymieniony na zamek »skarbcowski«, który ja otworzyłem bez żadnych problemów. (...) Po otwarciu drzwi ani ja, ani S. nie zostaliśmy wpuszczeni do mieszkania księdza [Popiełuszki]. Poszliśmy na »bazę«, która była umiejscowiona na III piętrze (mieszkanie księdza na VII), (...) Nie wiem, kto zajmował się operacyjnym zabezpieczeniem tego zadania – chyba nie widziałem tego planu".
Ale taki plan istniał.
Jak zeznał zastępca Grzegorza Piotrowskiego Janusz D., podsumowując w październiku 1990 roku przed prokuratorem "prowokację na Chłodnej":
"O tym, że ksiądz Jerzy Popiełuszko ma mieszkanie prywatne na mieście przy ulicy Chłodnej, Wydział IV Departamentu IV [MSW] uzyskał informację na jesieni 1983 roku. Ja o tym dowiedziałem się od Grzegorza Piotrowskiego. Piotrowski wrócił wtedy od Płatka, który miał do niego pretensje, był zdenerwowany, powiedział: Znowu się przyp… o Popiełuszkę. W takim razie, stwierdził, trzeba będzie wystosować kolejne "Pro memoria" w sprawie działalności księdza. Zastanawiał się czy w tym "Pro memoria" nie powiadomić kurii [warszawskiej] o tym mieszkaniu. Dodaję, że "Pro memoria" były to wystąpienia w formie propozycji opracowywane w naszym wydziale i Wydziale Informacji, które za podpisem [generała Zenona] Płatka szły do Urzędu do Spraw Wyznań, aby urząd ten wystąpił do Kurii Biskupiej lub Sekretariatu Episkopatu Polski z prośbą o wpłynięcie na księdza Popiełuszkę lub innego księdza o zaniechanie działalności pozareligijnej. Piotrowski zlecił Wydziałowi IV S[stołecznego] U[rzędu] S[praw] W[ewnętrznych] ustalenie, kto jest właścicielem tego mieszkania, czy jest własnością księdza Popiełuszki, czyli wszystkie rzeczy formalne.
Znowu po kilku dniach powiedział do mnie [Piotrowski]: Mam zatwierdzone tajne przeszukanie i chciałbym, żebyś ty poszedł z ekipą i zobaczył czy da się tam założyć podsłuch. Z tego, co wiem, tzw. "tajne przeszukanie" zatwierdza wiceminister, w tym przypadku [generał Władysław] Ciastoń, ponieważ jest to działanie kilku jednostek. Planu <prowokacji na Chłodnej> ja nie widziałem, [ale] plan taki być musiał. Później, już po całej realizacji, po pewnym czasie dowiedziałem się od Piotrowskiego, że plan ten zatwierdzał minister [Czesław] Kiszczak. Plan ten opracowywał u nas w Wydziale [Waldemar] Chmielewski, sądzę, że z Piotrowskim, może jeszcze z [Leszkiem] Pękalą, (...) musiał ten plan przejść drogę służbową: Pietruszka–Płatek–Ciastoń–Kiszczak, tak jak każdy plan tego typu czynności".
Pułkownik Adam Pietruszka był wówczas zastępcą dyrektora w "kościelnym" Departamencie IV Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Generał Zenon Płatek – dyrektorem Departamentu IV MSW. Generał Władysław Ciastoń – wiceministrem i szefem Służby Bezpieczeństwa, zaś generał Czesław Kiszczak ministrem spraw wewnętrznych.
"Już późną jesienią [1983 roku] – zeznaje Janusz D. – Piotrowski powiedział do mnie: Słuchaj, Janusz, to dzisiaj działanie. Wcześniej musiała być spowodowana sytuacja, aby księdza [Popiełuszki] nie było w domu. Ode mnie z wydziału był [Waldemar] Chmielewski, Leszek Pękala i ja. Z Wydziału IV S[stołecznego] U[rzędu] S[praw] W[ewnętrznych] był Leszek W. i podlegli mu pracownicy. Był pracownik, prostuję; dwóch lub trzech pracowników z "techniki" z wytrychami. Z obserwacji nie było chyba nikogo, bo tę rolę spełniali ludzie [Leszka] W. Podrzucono nas jakimiś samochodami. [Leszek] W. ze swoją ekipą przyjechał wcześniej. Piotrowski lub [Leszek] W. wcześniej zorganizowali mieszkanie, wynajęli od kogoś, bo nikogo w nim nie było. (…) W mieszkaniu zapasowym przebywałem ja, [Leszek] W., Chmielewski i Pękala oraz pracownicy z techniki. Ludzie [Leszka] W. byli na zewnątrz budynku, na obserwacji. W. utrzymywał kontakt przez radiostację ze swoimi ludźmi na zewnątrz, natomiast ja [miałem kontakt] z ludźmi, którzy chcieli otworzyć mieszkanie. Cały czas z tymi z techniki był Chmielewski lub Pękala jako obstawa, aby ich nikt nie zaskoczył przy tych drzwiach. O tym, że ma być coś podrzucone do mieszkania księdza [Popiełuszki] wcześniej nie wiedziałem. Przygotowywał to Piotrowski z innymi osobami. W nocy, gdy drzwi były już otwarte, albo Chmielewski albo Pękala wnieśli to pudło. Ja w tym czasie robiłem szkic mieszkania, aby później fachowcy wypowiedzieli się czy jest możliwość założenia podsłuchu pokojowego. W czasie, gdy ja robiłem szkic, to oni chodzili po mieszkaniu i podrzucali w różne miejsca przyniesione ze sobą ulotki i inne materiały. W mieszkaniu tym byliśmy kilka minut. Ci z techniki zamknęli mieszkanie, [a my] ponownie poszliśmy do tego mieszkania, w którym [wcześniej] byliśmy. (…) Albo tego samego dnia, albo na następny dzień było oficjalne przeszukanie w mieszkaniu księdza Popiełuszki."
Było jasne, że prokuratura po udanej realizacji "prowokacji na Chłodnej" i znalezieniu w mieszkaniu księdza Popiełuszki ulotek, broni i materiałów wybuchowych podejmie decyzję o zastosowaniu wobec księdza aresztu tymczasowego.
Wiceprokurator Prokuratury Wojewódzkiej w Warszawie 12 grudnia 1983 roku opracowała kilkustronicową notatkę informacyjną "w sprawie nadużywania wolności sumienia i wyznania na szkodę interesów PRL przez ks. Jerzego Popiełuszkę". Obszerna część dokumentu dotyczyła dokonanej wcześniej rewizji w mieszkaniu księdza przy ulicy Chłodnej w Warszawie.
W Archiwum Akt Nowych przechowywana jest notatka urzędowa, sporządzona odręcznie także 12 grudnia 1983 roku, przez ówczesnego zastępcę Prokuratora Generalnego PRL Józefa Żytę. W trakcie telefonicznej rozmowy z członkiem Biura Politycznego generałem Mirosławem Milewskim Żyta stwierdził, że "istnieją faktyczne i prawne podstawy zatrzymania [księdza Popiełuszki]. Ja ten pogląd również podzielam, chodzi jednak o to, czy względy polityczne za tym przemawiają. Po pewnym czasie, zgodnie z zapowiedzią towarzysz Milewski telefonicznie przekazał stanowisko, jak zaznaczył, uzgodnienie, że ks. Popiełuszkę należy zatrzymać w areszcie".
Tak też się stało. Noc z 12 na 13 grudnia 1983 r. ksiądz spędził w stołecznym Pałacu Mostowskich.
Skomentuj artykuł