Kwadrans szczerości

Kwadrans szczerości
Kwadrans szczerości Wyd. WAM
Logo źródła: WAM Józef Augustyn SJ / Wyd. WAM

Codzienny rachunek sumienia, który proponuje św. Ignacy Loyola w Ćwiczeniach duchownych, nie jest "rozliczaniem się" z własnych upadków i słabości, ale szczerym i miłosnym dialogiem człowieka z Bogiem o naszym życiu.

W codziennym rachunku sumienia odkrywamy najpierw bezwarunkową miłość Boga, a następnie naszą odpowiedź na nią. Rachunek sumienia, na który Ojciec Ignacy każdego dnia każe przeznaczyć kwadrans, to codzienny Kwadrans szczerości - kwadrans szukania Prawdy o Bogu i prawdy o człowieku.

WSTĘP

DEON.PL POLECA

Nosimy w sobie głębokie nieraz pragnienie modlitwy, którego nie umiemy jednak wcielić w życie. Przeszkodą w tym nie jest brak czasu, który nierzadko marnujemy na różne, mało użyteczne zajęcia, ale przede wszystkim brak wewnętrznego uporządkowania i ładu. Być może nawet poświęcamy modlitwie dużo czasu i sił. Podejmujemy nieraz wielkie „przedsięwzięcia" duchowe: wielodniowe pielgrzymki, regularny udział w życiu jakiejś wspólnoty religijnej, uczestnictwo w różnych rekolekcjach, oddajemy się lekturze duchowej, a mimo to zdarza się, że nie zostają zaspokojone nasze duchowe pragnienia.

Nasza frustracja nierzadko zostaje pogłębiona, gdy zauważamy, że nasze codzienne zachowanie odbiega od ideałów, które nosimy w sobie. Łudzimy się, iż rozpoczęcie życia duchowego winno natychmiast usunąć z naszej codzienności wszelkie słabości i wady, zwłaszcza te, których nie akceptujemy.

W miarę upływu czasu pod wpływem frustracji wygasa zapał i entuzjazm duchowy. Znikają gdzieś dawne duchowe fascynacje. Nierzadko też zdarza się, iż rozczarowani sobą i małą owocnością prowadzonego do tej pory życia religijnego na powrót stajemy się „normalnymi", „trzeźwymi" ludźmi, dla których zaczyna się liczyć przede wszystkim to, co da się dotknąć, zobaczyć, usłyszeć, co da się zmierzyć, obliczyć, zarobić. Na nasze przeszłe doświadczenia duchowe zaczynamy patrzeć już inaczej, jako na okres młodzieńczego idealizmu, który jednak musi przegrać w codziennej trosce o rodzinę, pracę, zdrowie czy tym bardziej w twardej walce o pieniądz lub sukces zawodowy.

Pomimo tych różnych życiowych zagubień, chaosu, nieuporządkowania moralnego pozostaje jednak w nas ukryta tęsknota za utraconymi nadziejami i głębokimi pragnieniami duchowymi. Marzymy w głębi serca, jak ów pasący świnie syn marnotrawny, by powrócić do Boga i znów doświadczać Jego intymnej bliskości.

Być może w chwilach większej szczerości podejmujemy wysiłki, aby powrócić do doświadczeń przeszłości i wskrzesić na nowo „coś", co już dawno umarło. Mamy wówczas wrażenie, iż naprawdę niewiele brakuje, aby powrócić do życia, odzyskać dawne duchowe pragnienia i religi ną żarliwość.

I mamy rację. Trzeba nam jednak pamiętać, że nie staniemy się ludźmi żarliwej modlitwy i głębokiej duchowości dzięki jednorazowemu tylko wysiłkowi. Konieczna jest pewna duchowa stałość i wierność połączona z wewnętrzną uczciwością.

Właśnie uczciwość jest fundamentalną zasadą życia duchowego. Najmniejsze oszukiwanie siebie, w jakiejkolwiek sprawie i na jakiejkolwiek płaszczyźnie, wpływa destruktywnie na całe życie duchowe. Właśnie wszelkie półprawdy, małe kompromisy, połowiczna szczerość wobec siebie, ludzi i wobec Boga oraz brak „nazywania rzeczy po imieniu" sprawiają, iż nie możemy poczuć się wyzwoleni z życiowego chaosu, nieporządku i zagubienia, z pewnej „miałkości" życiowej.

Prawda was wyzwoli (J 8, 32). Pierwszą rzeczą jest więc szczere i otwarte dążenie do całej prawdy o Bogu działającym w naszym życiu i do całej prawdy o nas samych. Z pewnością przeżycie sakramentu pojednania mogłoby stać się doświadczeniem prawdy, która nas wyzwala. Odprawiamy go jednak bardzo często formalnie i z pośpiechem, skoncentrowani nie tyle na „Prawdzie", ale raczej na „czystości" legalnej. Jednak nawet, gdyby nasze spowiedzi były odprawiane z wielkim duchowym wysiłkiem, szczerością i otwartością, to taka chwila szczerości raz na miesiąc, czy może nawet raz na kilka miesięcy, nie może odkłamać naszej codzienności.

Życie duchowe wymaga codziennej szczerości, ponieważ zakłamanie zakrada się codziennie w nasz sposób myślenia, przeżywania, reagowania. Człowiek po grzechu pierworodnym jest istotą skłonną do głębokich zakłamań. Istnieje w nim „niesamowita ludzka skłonność do fałszerstw moralnych" (Karl Rahner SJ).

Obok regularnego korzystania z sakramentu pojednania szczególnym „miejsce szczerości", miejscem szukania pełnej prawdy o miłości Boga i o nas samych winna stać się codzienna modlitwa, szczególnie ta odmawiana wieczorem.

 

Św. Ignacy Loyola, wielki mistrz w nauczaniu metod modlitwy dostosowanych do duchowych potrzeb człowieka, proponuje nam w Ćwiczeniach duchownych ogromną pomoc w dążeniu do „codziennej" prawdy o nas samych przez „codzienny rachunek sumienia". Ignacjański rachunek sumienia jest najpierw nie tyle „rozliczaniem się" z własnych słabości, ile raczej dialogiem człowieka z Bogiem o wzajemnej miłości: Boga do człowieka i człowieka do Boga. W codziennym rachunku sumienia odkrywamy najpierw bezwarunkową miłość Boga, a następnie - naszą odpowiedź.

Rachunek sumienia, na który św. Ignacy każe przeznaczyć codziennie kwadrans, moglibyśmy nazwać codziennym „kwadransem szczerości", kwadransem szukania „Prawdy" o Bogu i „prawdy" o człowieku.

A oto tekst codziennego rachunku sumienia zaczerpnięty z Ćwiczeń duchownych św. Ignacego Loyoli. Poszczególne punkty staną się kanwą naszych rozważań.

„Sposób odprawiania rachunku ogólnego.

  • Punkt 1. Dziękować Bogu, Panu naszemu, za otrzymane dobrodziejstwa.
  • Punkt 2. Prosić o łaskę poznania grzechów i odrzucenia ich precz.
  • Punkt 3. Żądać od duszy swojej zdania sprawy od godziny wstania aż do chwili obecnego rachunku. Czynić to, przechodząc godzinę po godzinie lub jedną porę dnia po drugiej, najpierw co do myśli, potem co do słów, a wreszcie co do uczynków.
  • Punkt 4. Prosić Boga, Pana naszego, o przebaczenie win.
  • Punkt 5. Postanowić poprawę przy Jego łasce".

Proponowane rozważania mają charakter bardzo praktyczny i mogą być traktowane jako „podstawowy kurs codziennego rachunku sumienia". Zostały one najpierw opracowane z myślą o serii skupień rekolekcyjnych przeprowadzonych w Domu Rekolekcyjnym Księży Jezuitów w Częstochowie. Bardzo życzliwe przyjęcie tych rozważań przez uczestników skupień ośmieliło mnie do szerszego ich opracowania i zaproponowania w formie książkowej.

Kwadrans szczerości zawiera: dwa wstępne rozważania dotyczące tego, co znaczy wziąć na serio nasze pragnienie modlitwy, a także istoty ogólnego rachunku sumienia, oraz pięć rozważań opartych na pięciu punktach rachunku sumienia. Na zakończenie każdego rozważania proponowane są konkretne ćwiczenia, które mogą być traktowane jako wprowadzenie do codziennej przedłużonej modlitwy osobistej. Niektóre z nich są bardzo rozbudowane, stąd też będzie rzeczą pożyteczną podzielenie ich na kilka części, w zależności od tego, jak ważny wydaje się Czytelnikowi temat proponowanych ćwiczeń.

WZIĄĆ NA SERIO NASZE PRAGNIENIE MODLITWY

Jeżeli chcemy prowadzić autentyczne życie duchowe, trzeba nam najpierw zauważyć i docenić nasze pragnienie pełniejszej i głębszej modlitwy. Jest ono darem Jezusa. Nie byłoby w nas tego pragnienia bez działania Jego Ducha. Docenić pragnienie modlitwy, to poczuć się zaproszonym do intymnej więzi z Bogiem. Pragnąć modlitwy, to pragnąć Boga.

Docenić pragnienie modlitwy, to być za nie Bogu wdzięcznym. On o mnie nie zapomniał mimo moich zagubień życiowych i wewnętrznego nieuporządkowania. Mimo moich grzechów i niewierności zaprasza mnie do głębszego zjednoczenia z sobą.

Docenienie pragnienia modlitwy oraz wdzięczność za nie wyrazi się w tym, iż potraktujemy je na serio, z całą powagą, której ono wymaga.

Jeżeli tak często bywamy niezadowoleni z naszej modlitwy, z czasu poświęconego na nią, z jej owoców, to może właśnie dlatego, że lekceważymy nasze pragnienie modlitwy, nie troszcząc się o jego rozwój i pogłębienie. Pragnienie modlitwy jest ziarnem, które może wzrastać i wydawać owoce tylko na glebie użyźnionej przez nasze duchowe zaangażowanie, wysiłek i ofiarę.

Oczyścić pragnienie modlitwy

Wziąć na serio nasze pragnienie modlitwy, to odkryć najpierw jego zasadniczą treść. Co ono w sobie zawiera? Skąd wypływa? Ku czemu albo ku komu nas prowadzi? Oto bardzo ważne pytania, które mogą nam pomóc w oczyszczeniu naszej modlitwy z elementów ucieczki od życia. Modlitwa nie może być nigdy alternatywą dla zaangażowania w ludzkie życie pełne trudności, ciężarów i zmagań. Ona musi być głęboko osadzona w realiach codzienności.

Pragnienie modlitwy jest dane człowiekowi właśnie po to, aby mógł on wejść w zażyłą relację z Bogiem, aby w Bogu odnalazł własne życie z tym wszystkim, co ono z sobą niesie: wielką radość i nadzieję, jak również ciężary, obowiązki i krzyże.

Jest wielu ludzi, którzy noszą w sobie głębokie rozczarowania życiowe: ludzką miłością, rodzicielstwem, przyjaźnią, pracą zawodową, polityką, współczesną cywilizacją. W takiej sytuacji łatwo rodzą się „pragnienia duchowe", które są próbą ucieczki od twardej rzeczywistości życia i mają uśmierzać ból rozczarowania. Jednak samo rozczarowanie życiowe, choć może stać się bodźcem do poszukiwania głębszej modlitwy, nie jest nigdy jej źródłem. Z rozczarowaniem winno iść w parze choćby najmniejsze pragnienie duchowe: pragnienie Boga.

Aby rozpocząć życie modlitewne, nie musimy jednak pragnąć Boga z czystej, całkowicie bezinteresownej miłości. Do takiej miłości będziemy stopniowo dorastać, jeżeli pozostaniemy Bogu wierni. Aby się modlić, wystarczy nam pragnąć Boga „dla naszego życia": jako Lekarza w naszych zranieniach; jako Przewodnika w naszych rozlicznych zagubieniach i zagmatwaniach życiowych; jako miłującego Ojca, który przebaczy nam to, czego sami sobie nie możemy przebaczyć; jako sprawiedliwego Sędziego, który będzie rozjemcą w naszym skłóceniu ze światem i z ludźmi; jako „Miejsca" ukojenia i pocieszenia w naszym utrudzeniu i zmęczeniu życiowym; jako „Mądrości" odsłaniającej przed nami ukryty sens rzeczy najprostszych, a przez to najtrudniejszych.

Pragnienie modlitwy, pragnienie Boga to głębokie pragnienie duchowe. Jest to jednak duchowość, w której obecny pozostaje żywy człowiek z jego wszystkimi potrzebami, nadziejami, problemami i krzyżami. Jeżeli Bóg daje nam pragnienie modlitwy, to właśnie po to, byśmy dzięki sile Jego łaski przemieniali, naprawiali i leczyli nasze życie, czyniąc je coraz bardziej ludzkim. Bóg bowiem pragnie, aby nasze życie stawało się lepsze, sensowniejsze i szczęśliwsze.

 

Modlitwa wymaga czasu

Wziąć na serio nasze pragnienie modlitwy, to poświęcić jej odpowiedni czas. Życie modlitwy wymaga czasu. Od wszystkich: od duchownych i od świeckich. Modlitwa wymaga czasu. Bóg, sam istniejąc poza czasem i ponad nim, umieścił człowieka w czasie.

Modlitwą zostaje objęty cały czas człowieka. „Zawsze się módlcie i nigdy nie ustawajcie" (por. Łk 18, 1). Modlitwa nie jest tylko zbiorem pojedynczych aktów, ale trwałą i wierną relacją. Modlitwa to nawiązywanie więzi.

Modlitwa tak samo jak ludzka miłość wymaga czasu. Nierzadko dobrze zapowiadające się małżeństwa, rodziny, przyjaźnie rozpadają się właśnie dlatego, iż kochającym się osobom brakuje dla siebie czasu. Pełna spontaniczności miłosna fascynacja łatwo zamiera, jeżeli nie jest podtrzymywana i rozwijana poprzez wzajemne obcowanie i dialog.

Modlitwa posiada swój dynamizm. Jeżeli pragniemy, aby życie duchowe rozwijało się w nas, winien on być odkryty i uszanowany. Wejść w życie modlitwy, to wejść „na drogę". Chrześcijaństwo jest „drogą" (por. Dz 9, 2; 18, 25). Droga modlitwy wymaga czasu poświęcanego jej systematycznie i regularnie.

Niemowlę nie może w jednym dniu nasycić się miłością matki na kilka tygodni. Ono potrzebuje jej codziennej obecności, rozmowy, codziennej pociechy i ciepła. Człowiek przed Bogiem jest jak niemowlę u swej matki (Ps 131, 2) i potrzebuje również co dzień Jego obecności i miłości.

Jak modlić się regularnie w naszym codziennym, zabieganym życiu? Jak wykroić czas na systematyczną modlitwę w nadmiarze zajęć i obowiązków, którymi nierzadko czujemy się przytłoczeni? Oto, jaką radę daje doświadczony ojciec duchowny człowiekowi bardzo zapracowanemu, który nosi jednak w sobie głębokie pragnienie modlitwy.

„Jedynym rozwiązaniem będzie tu plan modlitw, którego nigdy nie zmienisz bez zasięgnięcia rady twojego duchowego kierownika. Ustal rozsądną porę, a gdy to zrobisz, trzymaj się jej za wszelką cenę. Uczyń z modlitwy swoje najważniejsze zadanie. Niech każdy wokół ciebie wie, że jest to jedyna rzecz, której nigdy nie zmienisz, i módl się zawsze o tej samej porze... Ustal dokładne godziny i trzymaj się ich. Wyjdź od znajomych, kiedy zbliża się ta pora. Po prostu niech wtedy będzie dla ciebie niemożliwa jakakolwiek praca, nawet gdyby wydawała ci się pilna, ważna i decydująca. Kiedy będziesz wierny temu postanowieniu, powoli się przekonasz, że nie ma sensu myśleć o wielu problemach, ponieważ i tak nie można ich rozstrzygnąć w tym czasie. I wtedy powiesz sobie w czasie tych wolnych godzin: «Ponieważ nie mam teraz nic do roboty, mogę się modlić». I tak modlitwa stanie się równie ważna jak jedzenie i spanie; wolny czas, przeznaczony na to, stanie się czasem «uwalniającym», do którego przywiążesz się w dobrym sensie tego słowa" (Henri J. M. Nouwen, Dziennik z klasztoru trapistów).

Powyższa propozycja z pewnością jest bardzo trudna, szczególnie wówczas, gdy prowadzimy nieregularny, a może nawet chaotyczny tryb życia. Ale odczucie, że dłuższa, regularna, codzienna modlitwa jest w naszym życiu rzeczą nierealną może być także oznaką tego, jak bardzo zepchnęliśmy modlitwę na margines naszego życia i jak dużo mamy jeszcze do zrobienia, aby przywrócić jej właściwe miejsce.

Potrzebę systematyczności w modlitwie dobrze podkreśla słowo „ćwiczenia", często używane przez św. Ignacego Loyolę w jego książeczce Ćwiczenia duchowne. „Pod tym mianem «Ćwiczenia duchowne» rozumie się wszelki sposób odprawiania rachunku sumienia, rozmyślania, kontemplacji, modlitwy ustnej i myślnej. [...] Albowiem jak przechadzka, marsz i bieg są ćwiczeniami cielesnymi, tak podobnie ćwiczeniami duchownymi nazywa się wszelkie sposoby przygotowania i usposobienia duszy do usunięcia wszystkich uczuć nieuporządkowanych, a po ich usunięciu - do szukania i znalezienia woli Bożej" (Ćd 1).

Nie tylko sport, ale każda inna dziedzina życia, w której pragniemy być kompetentni, wymaga ciągłych ćwiczeń. Jeżeli pragniemy wzrastać w modlitwie, trzeba się nam w niej „ćwiczyć".

Modlitwa „odruchowa" i „spontaniczna" winna być dopełnieniem modlitwy regularnej i systematycznej. Nie można przeciwstawiać potrzeby spontaniczności w modlitwie potrzebie systematyczności i wysiłku. Obie potrzeby są ważne. Dopiero wówczas, kiedy spotkają się w nas te dwa nurty modlitwy, możemy mówić o pełnym życiu modlitwy. Modlitwa „odruchowa" i „spontaniczna" będzie w nas coraz głębsza, jeżeli równocześnie będziemy systematycznie podejmować „ćwiczenie się" w modlitwie.

Wrażenie, jakie towarzyszy wielu ludziom, iż można w modlitwie odwołać się tylko do spontaniczności, jest złudne i prowadzi do zamierania w człowieku pragnienia modlitwy.

Kwadrans szczerości. Wprowadzenie do modlitwy codziennego rachunku sumienia - zobacz więcej

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kwadrans szczerości
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.