Rachunek sumienia krok po kroku. "Nie grzechy mają być przedmiotem naszej modlitwy lecz działanie Boga w nas"
Czymś nie do zniesienia jest ciągłe sobie przypominanie o własnych słabościach i borykanie się z nimi. Wielu ludzi zniechęca się do rachunku sumienia, bo kojarzy się on przede wszystkim z rozliczaniem samego siebie za grzechy.
Św. Ignacy Loyola podał w Ćwiczeniach Duchowych taki rachunek sumienia, który ma na celu przede wszystkim szukanie Boga, a nie popełnionych win. Bo przecież nie grzechy mają być przedmiotem naszej modlitwy lecz działanie Boga w nas.
Oto ignacjańska metoda rachunku sumienia w pięciu bardzo zwięzłych punktach:
- 1. Dziękować Bogu, Panu naszemu ze otrzymane dobrodziejstwa.
- 2. Prosić o łaskę poznania grzechów i odrzucenia ich precz.
- 3. Żądać od duszy swojej zdania sprawy od godziny wstania aż do chwili obecnego rachunku. Czynić to przechodząc godzinę po godzinie lub jedną porę dnia po drugiej, a najpierw co do myśli, potem co do słów, a wreszcie co do uczynków...
- 4. Prosić Boga, Pana naszego o przebaczenie win.
- 5. Postanowić poprawę przy Jego łasce. Odmówić "Ojcze nasz". (ĆD 43)
Zanim przystąpi się do tej modlitwy, potrzeba kilku prostych rzeczy. Najpierw zdać sobie sprawę, że staję w obecności Boga, że On jest zawsze przy mnie. Cokolwiek by się w moim życiu nie stało, jakkolwiek daleko bym od Boga nie uciekał, On i tak zawsze mi towarzyszy.
Następnie poświęcić kilka minut i spojrzeć na miniony dzień bądź jego część. Warto też pozwolić, aby powróciły wszystkie przeżycia, które pozostawiły po sobie wyraźny ślad: niespodzianki, chwile radości i bliskości, ale też kłótnie i rozczarowania. Dopiero gdy zdam sobie sprawę z dwóch rzeczy: obecności Boga i moich przeżyć, mogę rozpocząć drogę pięciu punktów św. Ignacego.
Dziękować Bogu Panu naszemu
Ignacjański rachunek sumienia tym się różni od innych, że pytamy się najpierw nie o to, co ja zrobiłem, tylko o to, co Bóg dzisiaj dla mnie zrobił. Pierwszy punkt jest tego najlepszym wyrazem. Stwierdzenie tego, że Bóg mnie kocha bardzo szybko może stać się pustym jeśli w życiu codziennym nie doświadczam Jego dobrodziejstw. Pierwszy punkt polega na dostrzeżeniu tego wszystkiego, co dzisiaj otrzymałem, na odkryciu tego, jak bardzo jestem obdarowany i kochany, na wzbudzeniu w sobie wdzięczności względem Boga. Warto sobie wtedy przypomnieć wszystkie dobre rzeczy, które mnie dzisiaj spotkały. Wiara nadzieja i miłość są znakami obecności i działania Boga w naszym życiu. Dopiero, gdy zobaczymy, jak wiele od Niego mamy, możemy przejść do następnych punktów.
Prosić o łaskę poznania
Dostrzeżenie wszystkich darów otrzymywanych codziennie od Boga sprawia, że zaczynamy rozumieć, jak bardzo Go we wszystkim potrzebujemy. "W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy" (Dz 17, 28). Jego również pomocy potrzebujemy, żeby popatrzeć na własne życie. Ten punkt przypomina o właściwym nastawieniu się względem swoich grzechów. Nie można na nie patrzeć inaczej, jak tylko przez pryzmat pełnego dobroci i miłosierdzia spojrzenia Boga.
Żądać od duszy swojej zdania sprawy
Następnie, mogę przejść do przypomnienia sobie ważniejszych wydarzeń dzisiejszego dnia. Gdy umiem dostrzec, jak On mnie bardzo kocha i jak wiele mi daję, zaczynam rozumieć swój egoizm. Przechodząc od jednego do drugiego wydarzenia nie stawiam sobie za cel "przełapywanie się na grzechach" tylko dostrzeżenie Bożej obecności. Uczę się patrzeć na swoje życie, jak na miejsce działania Boga. Pytam się wtedy, czego On ode mnie dzisiaj oczekiwał? Jak odpowiedziałem na Jego oczekiwania w tej albo w innej sytuacji? Czy w każdej chwili miałem świadomość Jego obecności?
Franz Meures SJ tak pisze o tym punkcie:
"Zawsze istnieje napięcie między tym, do czego wzywa nas Bóg, a tym, jak rzeczywiście żyjemy. To napięcie ukazuje się także w naszych uczuciach i może nam pomóc w bardziej konsekwentnym ukierunkowaniu naszego życia na Boga. Dlatego jest tak ważne, by w czasie rachunku sumienia nie ugrzęznąć w samooskarżeniach, lecz zwrócić się w modlitwie do przebaczającego Boga. Gdy rozpoznamy w sobie grzesznika, łatwiej będzie nam stanąć z wdzięcznością przed Chrystusem, który wziął na siebie wszystkie nasze grzechy".
Postanowić poprawę
Ojciec Meures takimi słowami podsumowuje ignacjański rachunek sumienia:
"Jak wiemy, piekło jest dobrymi chęciami wybrukowane. Być może powodem tego jest fakt, że wielu ludzi nie potrafi znieść swojego błędu czy jakiegoś zawstydzającego doświadczenia i chce szybko wszystko z powrotem doprowadzić do porządku jednym wielkim postanowieniem. W ten sposób dobry zamiar staje się pierwszym krokiem w kierunku kolejnego zawodu.
Musimy bardzo poważnie podchodzić do własnej słabości. Postanowić poprawę przy Jego łasce znaczy tyle, co uczyć się na własnych błędach. Jeżeli całkiem ogólnie postanowimy bardziej kochać bliźnich, nasza postawa prawie się nie zmieni. Kto jednak konkretnie zastanawia się, jak ma się zachować przy kolejnej cynicznej aluzji kolegi X, żeby znów nie wybuchnąć, ten być może po wielu próbach uczyni pewien postęp.
O ile bardzo ważne jest własne postanowienie, o tyle jeszcze ważniejsze jest zaufanie pomocy Bożej; w przeciwnym wypadku rachunek sumienia stanie się ćwiczeniem korekcyjnym, w którym dla Boga nic ma miejsca. Jezus krytykował u faryzeuszy właśnie ów moralny perfekcjonizm, który zdawał się zapominać o pełnym zdaniu się na Boga. Dlatego rachunek sumienia powinien zakończyć się odmówieniem "Ojcze nasz": bowiem ta modlitwa ukazuje, że to właśnie Bóg jest tym, który działa.
Rachunek sumienia wymaga regularności. Tylko w ten sposób droga życia może stać się drogą modlitwy. Wielu ludzi jest wieczorem zbyt niespokojnych czy zbyt wyczerpanych, by raz jeszcze oglądać cały dzień. Może jednak znajdzie się jakiś inny spokojny punkt dnia, który pozwoli nam znaleźć czas na tę modlitwę.
Rachunek sumienia pozbawiony osobistej regularności ulega rozdrobnieniu. Jeżeli nie jesteśmy w stanie odprawiać go codziennie, możemy podczas weekendu podjąć pół godziny refleksji nad tym, co Bóg zesłał nam w minionym tygodniu i jak na to odpowiedzieliśmy.
Proponowany przez Ignacego rachunek sumienia sprawia, że modlitwa staje się bardziej osobista, że to, co nas rzeczywiście porusza, zmienia się w rozmowę z Bogiem. Jest naszą odpowiedzią na obietnicę Boga, że On kroczy z nami po wszystkich naszych drogach".
Skomentuj artykuł