Lęk nie musi paraliżować. Jak go obłaskawić?

(Fot. pl.depositphotos.com)

Odczuwanie lęku jest częścią naszej ludzkiej natury i w trakcie naszego życia odgrywa on wielką rolę. Jeżeli potraktujemy go jako wyzwanie, może nadać życiu emocjonalnemu twórczą dynamikę. Lęk może niestety stać się również niebezpieczny, gdy wyolbrzymiamy go w stosunku do przyczyn i nie potrafimy zintegrować go z naszą psychiką. Wówczas neurotyczny lęk sprawia, że będziemy uciekać przed życiem.

Lęk, który pobudza do życia

W odróżnieniu od leku neurotycznego, który działa destrukcyjnie, istnieje normalny egzystencjalny lęk, który trzeba umieć zaakceptować. Wiąże się on w sposób oczywisty i niewątpliwy z ludzką kondycją. Na ten normalny lęk człowiek musi odpowiedzieć, jeśli ma on mu pomóc stawać się coraz bardziej tym, kim jest w zamyśle Stwórcy.

Lęk nie powinien nas paraliżować. Trzeba - wbrew niemu - ciągle zdobywać się na zrobienie kroku naprzód. Jeśli uda nam się przezwyciężyć własny lęk, otworzą się przed nami nowe możliwości: staniemy się otwarci na nowe myśli, poglądy i doświadczenia, zdolni do nawiązywania nowych relacji. Przede wszystkim jednak sprawimy, że nasze „ja”, pokonując lęk, będzie mogło coraz pełniej się realizować, a nasze życie zyska nową jakoś i indywidualność.

Rozmowa z samym sobą

Gdy ogarnia nas i niepokoi lęk, który zaczyna utrudniać nam normalne życie, pomocna bywa rozmowa. Najpierw z samym sobą. Można mówić do siebie w myślach: „Bardzo się boję”, „Zdaje mi się, że nie mogę tam teraz pójść”, „Czuję się jak sparaliżowany”, „Najchętniej schowałbym się przed całym światem”.

DEON.PL POLECA


W ten sposób zaczynam mówić o swoim lęku i go zauważać, traktować go serio. Jednocześnie osiągam wobec niego pewien dystans, przyglądając mu się z boku; moja świadomość, wolna od lęku, obserwuje go. To mówienie do siebie nie musi być ciche, można mówić półgłosem albo głośno: „Boję się tam iść”, „Boję się tych ludzi”, „Boję się, że on nie wróci”. W ten sposób robię krok naprzód. Wypowiadam swój lęk. Mówię o tym, co jest we mnie, a mówienie to sprawia, że lęk traci na sile.

Daję też swemu lękowi większą przestrzeń, skierowując swe odczucia i emocje na zewnątrz. Lęk może niejako rozejść się w przestrzeni i nie uciskać już tak bardzo duszy. Przez to wnętrze człowieka uwalnia się od lęku, bo nie tylko on je wypełnia.

Rozmowa z innymi

Dla każdego człowieka, który jest w szponach lęku błogosławieństwem jest ktoś, z kim może o tym porozmawiać. Prawdziwym darem niebios jest osoba, z którą można porozmawiać o każdej porze dnia i nocy. Jest to przywilej dany chyba niewielu. Istnieje więc ktoś, kto jest gotów zawsze być blisko mnie, gdy przeżywam lęk. Mogę się do niego zawsze zwrócić. Po prostu. Nie muszę czekać na cudem znaleziony termin. Istnieje osoba, do której mogę po prostu przyjść, gdy mam problemy, gdy chciałbym się wyżalić, gdy potrzebuję kogoś, kto by mnie wysłuchał, miał dla mnie czas, był ze mną i przy mnie. Być takim dla kogoś oznacza z kolei obdarzać go czymś najcenniejszym, co człowiek może dać z siebie innym.

Gdy przeżywasz lęk właśnie tego potrzebujesz: żeby był ktoś, kto ma dla ciebie czas, kto jest przy tobie i dla ciebie. Jedną z głębokich przyczyn lęku jest często poczucie osamotnienia, uspokaja natomiast choćby tylko świadomość, że nie jest się samemu, że jest ktoś, przed kim można wyrzucić z siebie swe problemy. Lęk traci przez to swoją przyczynę.

Inni ludzie

Najlepszą ochroną przed lękiem są relacje intymne łączące człowieka z innymi ludźmi. Jest to przede wszystkim doświadczenie miłości, która nie zostawia człowieka samego, lecz ujawnia się w bardzo konkretnym sposobie zachowania dla dobra drugiej osoby. Siatka międzyludzkich relacji, poczucie przynależności, ma ogromne znaczenie dla tego, jak się przeżywa lęk. Człowiek zdaje sobie sprawę, że istnieją wokół niego inni, którzy są po jego stronie, do grona których należy i do których w każdej chwili może się zwrócić o pomoc. Poświęcają mu czas, są dla niego, gdy tego potrzebuje, ofiarowując swój spokój i serce. To, czy jesteśmy zdolni do tworzenia takich relacji, w których, gdy mamy problemy, znajdziemy oparcie, zależy od tego, czy i jak potrafimy zaufać.

Lęk i miłość

Kiedy dopadnie nas lęk, szukamy pomocy z zewnątrz. Szukamy przyjaciół lub znajomych, przed którymi możemy się otworzyć i których ciepło i bliskość nas wesprze. Zwracamy się do osób, które, jak sądzimy, zrozumieją nas i zechcą nam towarzyszyć w naszych problemach. Może się jednak zdarzyć, że nie mamy przyjaciół i że to właśnie utrata bliskich wywołuje nasz lęk. Brak nam tych, którzy dotychczas byli dla nas oparciem. Czujemy lęk, bo pozbawiono nas łączności z nimi. Może się też zdarzyć, że będziemy lgnąć do ludzi, gdy lęk zawładnie nami tak, iż sami nie będziemy widzieli drogi wyjścia. W takich sytuacjach życiowych, gdy nie znajdujemy oparcia w żadnym związku, gdy nie czujemy się bezpieczni ani wspierani przez nikogo, powinniśmy poszukać pomocy u ludzi profesjonalnie do tego przygotowanych.

WAM/dm

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Lęk nie musi paraliżować. Jak go obłaskawić?
Komentarze (1)
RW
~Roman Witebski
24 października 2021, 21:13
Hipokryzja na hipokryzji. Cały katolicyzm jest oparty na straszeniu i nasycaniu lękiem! Jak można poważnie przyjmować przesłanie, gdzie jedne katolickie media sugerują pokonanie lęku i otwieranie się na nowe rzeczy, a drugie widzą szatana i drogę do piekła praktycznie we wszystkim xD Toż to rozum się do tego śmieje. Z jednej strony "Nie lękajcie się" - a z drugiej miłosierny ojciec grozi nam wiecznym potępieniem za byle pierdołę, w ramach karania nas za coś, co tysiące lat temu zrobili Adam i Ewa - no miłosierny i rozumiejący Tatuś na 100 procent!