Uratowało nas "Jezu, Ty się tym zajmij". Wiele razy [ŚWIADECTWO]
Osiem lat związku z nierówną walką o czystość i wciąż brak decyzji o ślubie u jednej ze stron. W końcu ultimatum: decyduj się, bo ja nie mogę tak dłużej. Ta sytuacja prowadzi donikąd. "Jezu, Ty się tym zajmij".
Jest decyzja, ślub w ciągu trzech miesięcy. Przeżyte w czystości. Prośba o grawer na obrączkach:
"Jezu, Ty się tym zajmij", ale napis by się nie zmieścił. Zostają imiona i data. Skromny obiad na trzydzieści osób, piękna oprawa mszy i gruntowne przygotowanie duchowe do przyjęcia sakramentu. Proporcje ważności zachowane.
Koniec problemów? Skądże! Brak pracy u jednej ze stron, małe zarobki u drugiej, wystarcza do pierwszego w wynajętej kawalerce. Jak rozwinąć parę w rodzinę? "Jezu, Ty się tym zajmij". Mijają dwa lata, sytuacja się nie poprawia, za to pojawia się dziecko. Czekają na nowe życie i wszystko się cudownie naprawia, pojawia się praca i nowa lepsza praca u drugiego. Wystarcza na wszystkie potrzeby, bez zaciskania pasa. Jest perspektywa na własne mieszkanie, na nowe auto. Rodzi się piękne, zdrowe dziecko. Rodzina jest pełna. Jezu, Ty się tym zająłeś. Nie w takiej kolejności, jak nam się roiło, ale dostaliśmy więcej, niż prosiliśmy. Ślub, dziecko, pracę i, mamy nadzieję, dom.
Chwała Panu!
***
Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych!
Skomentuj artykuł