Mężczyźni nie są skomplikowani

Mężczyźni nie są skomplikowani
Mężczyźni nie są skomplikowani Wydawnictwo WAM
Logo źródła: WAM Andreas Malessa, Ulrich Giesekus / Wydawnictwo WAM

Ewolucja zatroszczyła się o jasny podział ról. Każdy biolog wie, co mężczyznę czyni mężczyzną: muskuły, dominacja zachowań i meandry mózgu. Te ostatnie sprawiają, że mężczyzna wprawdzie nie bardzo umie słuchać, ale lepiej parkuje auto. Mózg mężczyzny zaprogramowany jest na walkę i polowanie. Mężczyźni inaczej nie potrafią.

Ulrich: Czy zabiłeś już dziś smoka i uratowałeś księżnicz­kę?
Andreas: Co takiego?
Ulrich: Nie uwierzysz, ile rad (nagły kaszel, chrząkanie... Ulrich dławi się kawałkiem keksa) można znaleźć w re­ligijnych wydawnictwach dla mężczyzn!
Andreas: Nie czytam. Moja księżniczka uratowała mnie od ślepoty, naprawiając lampę nad moim biurkiem. Wreszcie. Od czterech miesięcy była zepsuta.
Ulrich: No więc? I z tego powodu nie jesteś prawdzi­wym mężczyzną? Właśnie o tym musimy kiedyś coś napisać.
Andreas: O przepalonych transformatorach i eksplodują­cych żarówkach?
Ulrich: Nie, o roli mężczyzny uświęconej tradycją. Moja królewna złości się raczej wtedy, gdy męscy machos nie traktują jej poważnie. Ale powiedz; – przecież jesteś teologiem: czy istnieje jeden dla wszystkich obraz męż­czyzny w Biblii?
Andreas: Abraham żył w związku poligamicznym, Moj­żesz miał ukochaną, która była Murzynką, Dawid za­płodnił żonę swojego sąsiada, Józef chciał Maryję zo­stawić... Czy to ma być kryminał?
Ulrich: To ma być zachęta do odnalezienia męskiej toż­samości.
Andreas: Sprawy tożsamości lepiej rozumie taki jak ty naukowiec-humanista i krewny psychologów niż ja – teolog i dziennikarz.
Ulrich: Hm... Zatem różniące się metody pracy czynią z nas wrogów...
Andreas: Co masz na myśli?
Ulrich: Dziennikarz szuka dopóty, dopóki o wszystkim będzie wiedział coraz mniej, naukowiec natomiast, aż o małym wycinku rzeczywistości będzie wiedział wszystko.
Andreas: Co dla czytelniczek na to samo wychodzi...
Ulrich: Czytelniczek?
Andreas: Tak. Mężczyźni podobno kupują książki tylko po to, by ofiarować je swoim żonom.
Ulrich: Książkę, którą napiszemy my dwaj, będą też czy­tać mężczyźni. Ostatecznie jesteśmy przyjaciółmi od dwudziestu lat.
Andreas: Jeden rozdział musi być o przyjaźni mężczyzn.
Ulrich: I o męskich genach, komunikacji w małżeństwie, o stresie, o tym, co znaczy być wzorem, o ojcostwie...
Andreas: O seksie!
Ulrich: Tak, o seksie też. I co znaczy dla mężczyzny naśla­dować Jezusa w warunkach zglobalizowanego rynku i kultury ponowoczesnej.
Andreas: Współczesne życie społeczne utrudnia życie męż­czyznom, a ułatwia kobietom...
Ulrich: Właśnie!

 

Koniec ze stereotypami

Niektórzy psychologowie sprowadzają też męskość do paru prostych określeń. Siedem „męskich imperatywów”, jak nazwał je Herb Goldberg, istotnie nietrudno zrozu­mieć: „Im mniej snu mi potrzeba, im więcej bólu potra­fię znieść, im więcej alkoholu jestem w stanie wypić, im mniejszą wagę przywiązuję do tego, co jem, im rzadziej proszę innych o pomoc, im mniej jestem od innych za­leżny, im bardziej kontroluję swoje emocje – tym bardziej jestem męski”. W razie wątpliwości z pomocą przycho­dzą słowa piosenki Herberta Gränemeyera, gdzie męskiej duszy przyznaje się jednak przynajmniej odrobinę głębi – „na zewnątrz twarda, w środku miękka”.

Pedagodzy społeczni również potrafią redukować męskość do jednej, prostej formuły. Najprostsza z nich: mężczyźni są sprawcami, kobiety ofiarami. Formuła bar­dziej złożona: proces socjalizacji mężczyzny, czyli całość oddziaływań społeczeństwa na rozwój poszczególnej jed­nostki, sprawia, że mężczyzna w mniejszym lub większym stopniu zostaje okaleczony. Już mali chłopcy podlegają w wychowaniu dość rygorystycznym wzorcom męskości panującym w społeczeństwie. Efektem jest to, że mężczyź­ni funkcjonują potem w poczuciu konkurencji, nie umie­ją komunikować się z otoczeniem, są zagrożeni zawałem serca i nie są zbyt użyteczni jako partnerzy. Na szczęście istnieją kobiety, które potrafią zadbać o higienę psychicz­ną związku z mężczyzną...

W księgarniach religijnych można znaleźć mnóstwo pozycji, których autorzy dowodzą, że mężczyźni są na­prawdę tacy to a tacy. I nierzadko można tam odnaleźć następujące stereotypy: prawdziwi mężczyźni są dzicy, nieokiełznani albo nieokrzesani. Powinni zasadzić drze­wo, postawić dom, spłodzić syna... albo zabić smoka i wybawić królewnę. Takie wyobrażenia niewiele różnią się od wyobrażeń opartych na argumentach biblijnych, akceptowanych przez wcześniejsze pokolenia, które głosi­ły jako prawdę niepodważalną, że mężczyzna jest „głową rodziny” i jako taki rządzi i decyduje o wszystkim.

Kobiety miały być podporządkowane i posłuszne. Okoliczność, że w Biblii pojęcie posłuszeństwa odnosiło się do relacji dzieci – rodzice oraz Bóg – człowiek, lecz nie występowało w kontekście małżeństwa, nie miała w tych argumentach większego znaczenia.

Biblia wzywa małżonków raczej do postawy wzajem­nego służenia sobie, jak to widzimy na przykład w Liście apostoła Pawła do chrześcijan w greckim Efezie, roz­dział 5, werset 21: „bądźcie sobie wzajemnie poddani...”. Wśród definicji męskiej psychiki istnieje, jak się wyda­je, wiele ujęć jednowymiarowych, czarno-białych, prawdziwych tylko w sensie najbardziej ogólnym. A zatem są one trafne tylko globalnie, ogólnie. W odniesieniu natomiast do konkretnego mężczyzny nie muszą się po­twierdzać. I nie pomagają one żadnemu mężczyźnie od­krywać, rozwijać i kształtować swojej własnej męskości. Kiedy uogólnia się wyniki badań statystycznych na temat męskości, prowadzi to, w odniesieniu do konkretnego mężczyzny, niemal w równym stopniu zarówno do słusz­nego, jak i do fałszywego wniosku. Taką praktykę można w najlepszym przypadku określić jako pseudonaukową, jest ona bowiem obca rzetelnie uprawianej psycholo­gii i teologii. Kto bada cechy męskie i żeńskie, szukając stereotypów, ten utrudnia, czy wręcz uniemożliwia, po­znanie samego siebie. Stereotypy utrudniają rozwija­nie własnej, indywidualnej tożsamości oraz nawiązywanie relacji z innymi, a zwłaszcza relacji partnerskich. Bada­nia wykazują, że im bardziej zdecydowane są wyobraże­nia partnerów na temat ról związanych z płcią, tym bar­dziej nieszczęśliwe są tworzone przez nich związki. Im bardziej kobiety identyfikują się ze stereotypowym wy­obrażeniem kobiet, a mężczyźni z panującym w społe­czeństwie wyobrażeniem mężczyzn, tym częściej mają po­czucie niskiej wartości, kompensowane potem gorliwym realizowaniem owego stereotypu. I odwrotnie: w szczęśli­wych małżeństwach partnerzy w miarę trwania związku rozwijają w sobie zarówno cechy „męskie”, jak i „żeńskie”. Kobiety i mężczyźni uczą się prowadzić głębokie rozmo­wy. I oni, i one uczą się obsługiwać nowe urządzenia tech­niczne i programy komputerowe. Jest to im potrzebne. Obojgu.

 

Andreas Malessa, Ulrich Giesekus, Mężczyźni nie są skomplikowani, Wydawnictwo WAM, 2009

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mężczyźni nie są skomplikowani
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.