Rewolucja w Kościele jest kobietą

(fot. shutterstock.com)

Mężczyźni w Kościele mogą bać się tej książki, czuć, że zagraża ona ich pozycji, która została utrwalona przez lata. Może wiedzą, że jest głosem, który dawno powinien zostać wypowiedziany, ale zawsze brakowało odwagi, żeby to zrobić. Nadchodzi rewolucja, która przerwie wielkie przemilczenie.

Teoretycznie strach powinien ogarnąć też mnie, bo w Kościele zasiadam w ławce uprzywilejowanych. Jeśli bym chciał, mogę zostać lektorem i czytać z ambony, mogę być szafarzem i zanosić Komunię chorym, wciąż kawaler, więc teoretycznie nie ma przeszkód, żebym został klerykiem, a potem księdzem. Jestem w Kościele "tym lepszym", mogę więcej, "przecież nie bez przyczyny Jezus wybrał 12 mężczyzn".

DEON.PL POLECA

Czy boję się tego, że kobiety idą po to, co tradycyjnie przysługuje w Kościele mężczyznom? Czy jestem przekonany, że moja pozycja jest zagrożona? Czy wystawię się na pośmiewisko, kiedy "słaba płeć" przyjdzie upomnieć się o swoje?

Książka, która może zmienić wiele

Kto zna Zuzannę Radzik ten wie, jak bardzo zależy jej na tym, żeby rozumienie roli kobiet w Kościele przeszło gruntową reformę. Może nawet więcej, rewolucję, która ma między innymi pokazać, jak bardzo długo zarówno ze świadomości, jak i z kościelnych naw mężczyźni w Kościele wypychali kobiety.

Z Zuzanną można się spierać i nie zgadzać ze stawianymi przez nią tezami, inaczej rozkładać punkty ciężkości, z drugiej strony można widzieć w jej pracy zwiastun rewolucji, która nadchodzi w Kościele. Niezależnie jednak od tego, po której stronie barykady stoimy (co jest zresztą smutne, że trudno uniknąć dzisiaj sfery, w której barykad nie ma), to trudno nie zobaczyć, że ma bardzo sensowne argumenty za tym, że dyskusja o roli kobiet w Kościele jest dzisiaj bardzo potrzebna.

Dowodem na to jest jej najnowsza książka "Emancypantki". Kiedyś, kiedy feminizm w Kościele budził moje obawy, pytania, które zadałem sobie na początku tekstu przeszyłyby mnie na wylot. Pewnie bym się bał ataku i kolejnego "mieszania" w tym, co pewne i z góry ustalone. Czytałem tekst z pamięcią tego, co było wówczas i wiem na pewno, że strach został zastąpiony przez poczucie konieczności radykalnej zmiany.

Zapomniane kobiety

W "Emancypantkach" spotkałem się z kobietami Kościoła, którym Zuzanna dała głos. Jest Febe, którą św. Paweł nazywa "diakonem" i "protektorem", także Junia, której imię stało się przyczyną sporów biblistów. Dość powiedzieć, że choć bardzo wiele dowodów przemawia za tym, że była apostołką, to w nowotestamentowej wersji (Rz 16, 7) występuje jako mężczyzna. Maria i Salome, Maria Magdalena, która wyrasta poza tekst natchniony i ponownie spotykamy ją na kartach w "Ewangelii Marii Magdaleny". Jest Tekla, apostołka, dziewica i męczennica, także Egeria, Martana diakonisa, Felicyta, Perpetua.

Zuzanna śledzi ich losy, pokazuje, jak znikają w mrokach dziejów, potem znów się pojawiają, wyciąga na wierzch historie zapomniane i pyta, czy jesteśmy w stanie faktycznie dotrzeć do tego, jakie były.

"Maria z Magdali, Junia, Febe, Pryska, Egeria, Paula, Melania, Eustochium i wiele innych, których imiona znamy, oraz te, o których nigdy nie słyszeliśmy. Jakie były? Subwersywne, pogodzone czy zadowolone? Nie dowiemy się, co myślały lub czuły, bo nie zachowały się nieomal żadne ich listy ani teksty. Właściwie niemożliwe jest dowiedzieć się, kim były naprawdę.

<<Nie możemy z pewnością twierdzić, że we wczesnochrześcijańskich tekstach słyszymy głosy prawdziwych kobiet - ostrzega nas Elizabeth A. Clark - bo zostały spreparowane przez męskich autorów>>. O jakich kobietach więc czytamy, jeśli nie o prawdziwych? Czasem o rzeczywistych, ale widzianych oczami mężczyzny, ujętych tak jak było to retorycznie potrzebne.

Najczęściej opisywane są przez mężczyzn i dla mężczyzn, bo przecież niewiele kobiet umiało wtedy czytać i pisać. Nawet jeśli przemówią swoim głosem, jak Perpetua, to i tak męski narrator będzie miał ostatnie słowo. Czasem okaże się, że ich bracia i przyjaciele opowiedzieli nam biografie zmyślone, na przykład chcąc mądrością i pobożnością portretowanych kobiet zawstydzić mężczyzn" - szczerze pisze autorka we wstępie książki.

Rewolucja na obcasach?

Obraz Kościoła, jaki rysuje Zuzanna, to miejsce, gdzie ewangeliczna wolność kobiet musiała nieustannie walczyć z tradycją, historią i kulturowymi uwarunkowaniami, które kazały im "znać swoje miejsce".

To nie ideowy manifest wiodący na barykady walki z mężczyznami w Kościele, ale mocny głos wołający o sprawiedliwość. Może zmienić wiele i rozpocząć rewolucję. Ale nie taką, w czasie której zapłoną stosy. Rozpocznie rozmowę, której brakuje, o temacie, który jest, ale jak gdyby w ogóle go nie było.

Dlaczego potrzebujemy tej książki? Jeszcze raz oddaję głos Zuzannie:

"Zuzanna i starcy! - mówili, kojarząc moje rzadko nadawane kiedyś w Polsce imię z bohaterką Księgi Daniela (Dn 13). Świeccy mężczyźni (jakoś nigdy kobiety), ale zwłaszcza lepiej znający Biblię księża uśmiechali się wtedy dwuznacznie, choć dla nastolatki skojarzenie z Zuzanną podglądaną w kąpieli przez mężczyzn było wystarczająco krępujące i bez tego. Dlaczego jednak nikt nie kojarzył mnie z inną biblijną imienniczką i nie zakrzyknął, popisując się znajomością Pisma Świętego: Ach, jak Zuzanna, która wraz z innymi kobietami poszła za Jezusem (por. Łk 8,3)?

Jasne, tej starotestamentalnej Zuzannie Biblia poświęca dużo więcej wersetów, lecz czy tylko dlatego jest ona lepiej znana? Zuzanna w kąpieli jest taka nieproblematyczna, ukazana na wielu płótnach i możemy ją bezwstydnie podglądać, niemal jak owi starcy. Taka jest przecież rola kobiety w naszej kulturze: być oglądaną, bierną, ewentualnie uratowaną (tu w roli "księcia wybawiciela" Daniel). Gorzej z tą drugą Zuzanną. Co to znaczy, że właśnie ona wraz z Marią Magdaleną, Joanną, żoną Chuzy, i innymi kobietami były przy Jezusie i uczniach, gdy wędrował, nauczając, a nawet <<im usługiwały ze swego mienia">> (Łk 8,3)? Przecież nie można mieszać dziewczynie (na przykład nastoletniej mnie) w głowie, że jakieś kobiety robiły coś ważnego wśród uczniów Jezusa. Nie daj Bóg twierdzić, że były uczennicami.

Może sama nie znajdzie wzmianek w Nowym Testamencie, a kaznodzieja nie wyeksponuje tego wątku, gdy raz na trzy lata wspomni o Zuzannie z Ewangelii w czytaniu na 11. niedzielę czasu zwykłego w roku C. Podobnie zresztą rzecz się ma z innymi kobietami Nowego Testamentu. Nigdy w niedzielnych czytaniach nie usłyszymy zakończenia Listu do Rzymian, kiedy święty Paweł pozdrawia dziesięć kobiet, między innymi diakona (sic! tekst grecki stosuje formę męską!) Febe, apostołkę Junię i liderki młodego Kościoła Lidię i Pryskę. Przepadają niezauważone te miejsca, gdzie czytamy, że włóczyły się z uczniami, utrzymywały w swoich domach wspólnoty kościelne, nauczały… Koniec świata! Tylko czy chrześcijaństwo nie miało być końcem świata takiego, jaki dotąd istniał"?

"Emancypantki. Kobiety, które zbudowały Kościół" do 9 września możecie zamówić w przedsprzedaży z 25% rabatem >>

Dziennikarz, publicysta, redaktor DEON.pl. Pisze głównie o kosmosie, zmianach klimatu na Ziemi i nowych technologiach. Po godzinach pasjonują go gry wideo.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rewolucja w Kościele jest kobietą
Komentarze (16)
28 sierpnia 2018, 11:10
Myślę, że zaliczam się do skromnych kobiet, które znają swoje miejsce w Kosciele... i zawsze raczej starałam się bronić tej instytucji, stanu kapłanskiego. jestem też we wspólnocie,  ale musze przyznać jest to prawda, że mężczyźni w Kościele bardzo trudno przyjmują głos kobiecy na poważnie... doświadczyłam tego np. w diakonii liturgicznej. Nawet jeśli zewnętrzenie tak, to wcześniej jest znaczący usmiech, albo żarcik... Jest to czasem irytujace! Bo zawodowo (w pracy) nikt by tak nie pomyślał, czuję się na równi. A w Kościele niestety nie!
SK
Sofia Kowalik
29 sierpnia 2018, 10:16
To wynik kościelnego patriarchatu. Choć kobiety stanowią większość wierzących to nie mają tych samych praw i są jak widzisz traktowane z pobłażaniem.  Czas zdać sobie sprawę, że jesteśmy niegorsze od kleru i zasługujemy na cos wiecej (w sensie roli) niż pranie majt i gotowanie dla księdza ;)
27 sierpnia 2018, 23:27
Katolicy pójdą jednak drogą kontrrewolucji Św. Katarzyna ze Sieny [o biskupach] "...Bóg wybrał was na filary Kościoła, ażebyście byli narzędziem, które wytępi herezje, upokorzy kłamstwo, wsławi Prawdę, rozproszy ciemności i objawi światło".
D
demokracja.net
27 sierpnia 2018, 21:37
Matka Boża, św Teresa z Kalkuty, Faustyna Kowalska  były KOBIETAMI !!! Michale , zadbaj o swój Fundament , spróbuj rekolekcji Ignacjańskich.  
SK
Sofia Kowalik
29 sierpnia 2018, 10:23
Jezus był Polakiem, broń Boże Żydem. A one to dziewice, a to nie kobiety ;)  Najtrudniejszy przykład do wytłumaczenia to św. Edyta Stein - nie dość że kobieta to jeszcze Żydówka, która była za prawami kobiet hehe ;)  
AC
Agnieszka Charzynska
24 września 2018, 09:41
ale zauważ, że te kobiety tylko służyły mężczyznom lub chorym (kobieta - "pielęgniarka") nie były teologami, reformatorami, myślicielami. Kobieta - służąca...Czy o to ma chodzić w tym stuleciu?
OL
olbracht lach
27 sierpnia 2018, 20:34
Kobiety, zresztą zazwyczaj działając ze szlachetnych pobudek, degradują i deformują każdą instytucję, w której zdobędą wpływy. Najlepszym przykładem europejska polityka. Jeżeli Kościół chce takiego losu dla siebie, jego sprawa.
LL
lomen lomen
27 sierpnia 2018, 21:23
I dlatego Pan Jezus nie powołując kobiet na kapłanów wiedział co robi, tak ujmując to po ludzku. A jeżeli jesteś Katolikiem to także i Twoja sprawa. Także jako Polaka bowiem nawet jeśli nie jesteś Katolikiem to polskość jest z Katolicyzmem nieodmiennie związana. W tym sensie zmiany w Katolicyzmie wg bergogliańskiej herezji albo wyrzucenie Katolicyzmu z Polski będzie skutkowało zniszczeniem podstaw duchowych naszej ojczyzny. Wtedy z Polski zostanie tylko nazwa. Bez treści. Nie bez przyczyny zostało to napisane: "Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem Polska jest Polską a Polak Polakiem".
TK
Ter Ka
28 sierpnia 2018, 01:45
No, sorry, wolę Merkel niż Trampa, jeśli o to chodzi. A na poważnie, to kobiety wojen raczej by nie wywoływały.  Jezus powoływał jednych i drugich. Apostołowie byli mężczyznami, bo w tamtejszej kulturze tylko mężczyźni byli wiarygodni. Ale podczas Zesłania Ducha Swiętego były obecne także kobiety. Sprawdź też może w Ewangelii, komu to pierwszemu Jezus wyjawił (mówiąc wprost), że jest Mesjaszem. W ewangelii jest mnóstwo o kobietach, aż dziwne, w końcu pisali ją mężczyźni, widocznie nie dało się tego ominąć w żaden sposób.
SK
Sofia Kowalik
29 sierpnia 2018, 10:19
Czy drogi Lechu zostałeś "zdeformowany" w życiu przez jakąś kobietę dlatego piszesz takie bzdury na nasz temat? 
a a
27 sierpnia 2018, 18:23
Kolejna tęsknota za tymi mitycznymi pieknymi czasami pierwszych chrześcijan, zniszczonymi przez mroki średniowiecza? :) Każdy poważny historyk-mediewista przyzna, że taka narracja historyczna to manipulacja i pogoń za czymś co nigdy nie istniało, aby zdyskredytować Kościół i chrześcijańską Europę.
a a
27 sierpnia 2018, 18:21
A co ta książka właściwie ma zrewolucjonizować? No opisała jakieś legendy i apokryfy, no i co w związku z tym?
LL
lomen lomen
27 sierpnia 2018, 18:49
W związku z tym będzie "wyklęty powstań ludu ziemi" i "budujemy nowy dom". I to będzie dom na skalę naszych możliwości. My tym domem zamykamy usta niedowiarkom. Mówimy: to jest nasze, przez nas wykonane i nie jest to nasze ostatie słowo.
LL
lomen lomen
27 sierpnia 2018, 18:20
Sie tak autor czai. Trza od razu napisać, że chodzi o to by były kapłanki. No Protestanci już se te nowość wprowadzili sporo czasu temu. No, zostały ucucia i szariat, w którym wszystkie te emacypantki walczące z "katolskimi męskimi szowinistycznymi świniami" są mniej warte niż kozy.
AC
Agnieszka Charzynska
24 września 2018, 09:43
dla katolików są "kobiety - pojemniki na płody" i to ma być ok?
MP
Marek Pawłowski
27 sierpnia 2018, 17:49
Łojezus! Już drżę! Stracę podpisaną ławkę w pierwszym rzędzie koscioła! Co to bedzie, pane co to bedzie?!