Żeń się szybko, wyjdź za mąż!

(fot. Damian Kramski)
Tomasz Budzyński, Tomasz Ponikło / df

Nie bądźmy śmieszni. Czy mieszkasz z kobietą tylko po to, żeby nocami rozmawiać z nią o gwiazdach? Po to się ze sobą mieszka, by ze sobą spać.

Przeczytaj fragmenty "Miłości" - poruszającego wywiadu-rzeki z wokalistą Armii i 2Tm2,3.

***

DEON.PL POLECA

Tomasz Ponikło: Jak w czasie, kiedy decydowaliście się na ślub, wyglądało Twoje, Wasze, życie sakramentalne?

Tomasz Budzyński: Współżyliśmy ze sobą, żyliśmy w grzechu, więc nasze życie sakramentalne wyglądało źle. Miewałem wyrzuty sumienia, więc czasem chodziłem do spowiedzi. Jeśli dostałem rozgrzeszenie, przystępowałem do komunii, ale i tak momentalnie wracałem do poprzednich grzechów. Natalia po prostu się nie spowiadała. Wszystko to zaczęło się zmieniać po ślubie.

Brak możliwości rozgrzeszenia ze względu na wspólne mieszkanie przed ślubem ma sens? Miałeś poczucie grzeszności?

Sumienie nie kłamie. Ale cały świat mówi, że niby dlaczego nie uprawiać seksu przed ślubem? Skoro ludzie się kochają, to ze względu na co mieliby nie współżyć? Co ja mam do powiedzenia? Przecież grzeszyłem w sposób świadomy. Trzeba przyznać, że nie ma dla mnie żadnego usprawiedliwienia. Byłem bezczelny. Ale w pewnym momencie jednak ten ślub przyszedł, więc grzech został ucięty.

Odczuwałeś dyskomfort?

Nie zastanawiałem się nad tym bez przerwy, po prostu czasem nachodziły mnie wyrzuty sumienia.

A to rzeczywiście poważny grzech?

Nie bądźmy śmieszni. Czy mieszkasz z kobietą tylko po to, żeby nocami rozmawiać z nią o gwiazdach? Po to się ze sobą mieszka, by ze sobą spać. Ani ja, ani Natalia nie mieliśmy pomysłu, żeby zaczekać z seksem do ślubu. Nigdy taka myśl się między nami nie pojawiła. Każdy grzech prowadzi do śmierci. My nie byliśmy dojrzałymi chrześcijanami. Jak małe dzieci nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, co robimy.

Istnieje sens czekania z seksem do ślubu?

Ja sam nie czekałem, prowadził mnie popęd seksualny, który był silniejszy od wiary, jaką wtedy miałem, a może jakiej nie miałem. Łamałem kolejne przykazania. W szóstym przykazaniu chodzi o to samo, co w pozostałych: o ja, o egoizm, który nas napędza. Człowiek nie potrafi dawać, chce tylko brać.

Sam ślub to zmienia?

Nie zmienia tego automatycznie, ale może pomóc w zmianie spojrzenia, w jego dojrzewaniu. Miłość to dawanie siebie, seks - to też dawanie siebie. Swojego ciała. A nie branie. Tylko tak mogę to wytłumaczyć. Odwrócenie perspektywy. Seks w małżeństwie jest czymś świętym, a małżeńskie łoże jest ołtarzem. Tak jak ołtarzem jest rodzinny stół. Bo tam oddaje się chwałę Bogu. Człowiek ślepy jest zdolny do popełnienia wszystkich grzechów, jednego za drugim, ponieważ nie widzi konsekwencji grzechu. My byliśmy zaślepieni. Nie jest przecież tak, że grzeszę i świat się kończy w jednej sekundzie. Świat dalej istnieje, a ja dalej żyję. Bóg pozwala mi nadal grzeszyć. Nie trzasnął we mnie piorunem, lecz pozwala mi żyć. Pan Bóg jest bardzo cierpliwy.

Czy seks przed ślubem rzeczywiście oddalał Was od siebie nawzajem? Takie przecież powinny być jego konsekwencje, jeśli egoizm ma się w ten sposób wyrażać.

Trudno mi odpowiedzieć, ponieważ uważam, że życie bez sakramentu jest niedobre. Nasz przykład za wiele nie wniesie do tej dyskusji, bo żyliśmy ze sobą bez sakramentu krótko. Obecnie siedem miesięcy to nawet nie jest chwila przy tych dzisiejszych, kilkuletnich związkach na próbę. Żeby dostrzec owoce grzechu, potrzebny jest czas - oddalenie nie dzieje się w ułamku chwili, jest procesem. Niektórzy żyją tak latami. Żadnemu człowiekowi dzisiaj nie wmawiałbym, że seks przed ślubem nie ma znaczenia dla ich relacji, tak samo jak to, czy mieszkają razem bez ślubu kościelnego. Sakrament powoduje, że człowiek może bezczelnie wzywać Boga na pomoc. Kościół błogosławi nasz związek, wspólnota ludzi jest z nami, Bóg jest z nami. Jeśli tak, to bezczelnie mogę się domagać od Boga interwencji. W trudnych chwilach proszę Go o pomoc. Wcześniej wszystko było po ludzku, a teraz jest po Bożemu. Życie razem bez ślubu i seks dla seksu przypominają mi wspomniane już budowanie na piasku. Sakrament daje ci jako fundament skałę. Buduj solidnie, a dom nie runie. Do waszej relacji wkroczył Chrystus, możesz na Nim oprzeć życie. Inna rzecz, że niektórzy mimo to mogą tylko stanąć obok i zamiast wziąć się do roboty, tkwią w miejscu. Budować trzeba chcieć, kochać trzeba chcieć, drugiego trzeba chcieć. Skała nie odejdzie, ale też nie zacznie rodzić owoców. W chrześcijaństwie jest szansa, że jak zbuduję dom, to będzie stał i nie runie. Poglądy i przekonania weryfikują się w tym, czego chcesz dla swoich dzieci. Masz już doświadczenie, swoje przeżyłeś, więc co dasz z tego dziecku? Gdy dziecko cię o coś prosi, podasz mu zawsze to, co najlepsze, nawet jeśli prosiło o coś gorszego. Nigdy nie powiem Staśkowi czy Ninie: jak się zakochasz, to wszystko jedno, możesz uprawiać seks, mieszkać razem. Nie, ja im powiem: żeń się szybko, wyjdź za mąż. Weź ślub, bo małżeństwo jest dobre. A życie razem bez ślubu nie jest dobre. Wiem to po sobie, widzę to po innych, którym lata lecą, a nie potrafią podjąć żadnej odpowiedzialnej decyzji.

Lata lecą, bo po paru latach chodzenia ze sobą mają kilka kolejnych narzeczeństwa, żeby zarezerwować odpowiednią salę weselną.

Jeśli doczekają mimo to do ślubu, muszą uważać, żeby się nie okazało, że nie ma już między nimi tego, co wcześniej, tego czegoś.

Wypaliło się.

Tak, i rozstańmy się w zgodzie… zostańmy przyjaciółmi…

***

Zamów "Miłość" w przedsprzedaży na stronie Wydawnictwa WAM:

  • otrzymasz książkę najszybciej (wysyłka startuje 10 marca)
  • po wpisaniu kodu: MILDEON cena obniży się o 20%
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Żeń się szybko, wyjdź za mąż!
Komentarze (4)
T
Tomasz
9 marca 2016, 09:11
W przeciwieństwie do kultury żydowskiej w naszej my sami sobie wybieramy małżonków i popełniamy dwa skrajne błędy. Jedni pobierają się za wcześnie, nie poznawszy siebie samego i swego wybranka. Kiedyś mój ojcie mówił mi, że wśród jego znajmomych większość, która wychodziła bardzo młodo 18-20 lat miała nieudane małżeństwa. Ja to samo zauważyłem wśród moich znajomych. Drugi błąd to jest zbyt późne podejmowanie decyzji o ślubie.  Jakiemuś człowiekowi ufam na tyle, że decyduje się oddać mu swoje ciało, to dlaczego jednocześnie mam wątpliwości, czy to jest właściwa osoba dla mnie - to jest jakiś błąd logiczny. Często odwlekamy decyzje o założeniu rodziny, bo najpierw trzeba skończyć studnia potem zbudować pozycję zawodową, a niezaspokojony popęd pcha nas w nieczystość, nierząd. To jest niebezpieczeństwo, które wsprost wynika z cywilizacji w jakiej żyjemy. Człowiek powołany do małżeństwa nie może żyć wbrew swemu powołaniu w celibacie przez większość swego życia. W ten sposób sam siebie naraża na pokusy. 
Miłosz Skrodzki
9 marca 2016, 05:42
1. Seks nie jest grzechem, ale cnotą. 2. Ślub jest niepotrzebny. 3. Nie wolno spieszyć się ze ślubem. 4. Jeśli patrnerzy mieszkają, a nawet śpią razem, to jeszcze nie znaczy, że uprawiają seks.
K
Krzysiek
9 marca 2016, 08:54
Człowieku, co Ty mówisz. 1. Gdzie tu widzisz cnotę? W fizjologii, w popędzie? 2. A czym dla Ciebie jest ślub? 3. Tu się z Tobą zgodzę. Chciaż podkreślę że odwlekanie ważnych spraw również jest dużym błędem. 4. A co to za facet kóry przez kilka tygodni lub miesięcy śpi w jednym łóżku z kobietą, która mu się podoba i jej nie rusza? Coś Ty: katolik jesteś, że wierzysz w cuda. Rozumiem że niektórzy dojrzali ludzie są zdolni do takich poświęceń, ale młodzi?
8 marca 2016, 20:27
Świetnie powiedziane, prosto... bez zbednych ozdób.