New Age czyli straszenie potworem. Czy katolicy mają się czego bać?

fot. Deposit Photos

Warto zastanawiać się, w jaki sposób New Age (czy też inne duchowości) „przemawiają do duchowego głodu współczesnego człowieka”. Jak przemawiają? Czym uwodzą? Czy oferują coś, czego nie ma w Kościele? I jeszcze jedno istotne pytanie: w jaki sposób owe idee wpływają na wiarę członków Kościoła?

Współcześnie mamy często do czynienia z takim rodzajem przemian, mutacji w obrębie religii i duchowości, że niekiedy trudno powiedzieć, co jest jednym, a co drugim. Dobrym przykładem na to jest ruch New Age – to określenie pojawiło się już kilka razy w naszych rozważaniach. Wypada wreszcie powiedzieć parę słów o tym zjawisku i jego ideach. Czym jest Nowa Era? Niełatwo odpowiedzieć na to pytanie. Badacze New Age zwrócili uwagę, że łatwiej jest ukazać źródła czy genezę tego ruchu, niż opisać jego istotę. I tak Bartłomiej Dobroczyński, badający ruch Nowej Ery i autor książki na ten temat, stwierdził w latach 90., że jedyne fakty w odniesieniu do New Age to jego istnienie oraz rosnąca (wtedy) popularność. I że wszystko inne na temat tego ruchu jest kontrowersyjne (B. Dobroczyński, Proteuszowe oblicze Wodnika. Już po Nowej Erze?). Warto wiedzieć, że w 1994 roku (a więc lekko licząc 25 lat temu) na międzynarodowym kongresie poświęconym nowym ruchom religijnym John Gordon Melton, jeden z najbardziej znanych specjalistów od nowej religijności, stwierdził, że obserwujemy fazę końcową fenomenu New Age (paradoksalnie w Polsce właśnie mniej więcej w tym czasie zaczęły się pojawiać idee wodnikowe).

A więc o czym mamy mówić? O jakimś widmie? O potworze, którym się straszy w Kościele? O czymś, co już przeminęło? Czy przeciętnego polskiego katolika interesuje jakaś nowa duchowość? Czy nie lepiej poczytać o starożytnych sporach o bóstwo Chrystusa albo o średniowiecznych dyskusjach na temat aniołów? Albo wziąć Dzienniczek św. Faustyny czy pisma św. Teresy z Lisieux? Przecież zgłębianie tego, co dotyczy przedmiotu naszej wiary, przynosi człowiekowi większą korzyść. I tak, i nie. Tak – bo warto w pierwszej kolejności zgłębiać, czym jest chrześcijaństwo, mając zwłaszcza na uwadze poznawanie Pana Boga i Jego tajemnic. Bo im bardziej coś (kogoś) poznajemy, tym bardziej możemy go pokochać. A jednak – z drugiej strony – warto być choć trochę zorientowanym w nurtach czy doktrynach, z którymi styka się chrześcijaństwo, bowiem wiele z tych nauk może „coś robić” z naszymi wierzeniami, może sprawiać, że nasza wiara zaczyna mutować, że przyjmujemy w siebie jakieś elementy niechrześcijańskie. A poza tym, jak mówi o tym dokument Papieskiej Rady Kultury i Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego Jezus Chrystus dawcą wody żywej. Chrześcijańska refleksja na temat New Age.

DEON.PL POLECA

Warto zastanawiać się, w jaki sposób New Age (czy też inne duchowości) „przemawiają do duchowego głodu współczesnego człowieka”. Jak przemawiają? Czym uwodzą? Czy oferują coś, czego nie ma w Kościele? I jeszcze jedno istotne pytanie: w jaki sposób owe idee wpływają na wiarę członków Kościoła?

Istotne są jednak jeszcze inne powody, aby przybliżyć fenomen New Age. Primo, wciąż w wielu miejscach Kościoła polskiego można usłyszeć o newage’owych ideach. Czasem brzmi to jak łatwy osąd, to znaczy, że jeśli chcemy powiedzieć, że ten film, ta książka albo dana praktyka jest zła, sprzeczna z wiarą chrześcijańską, to łatwo to zrobić, przylepiając właśnie etykietkę „New Age”. Secundo, nawet jeśli przyjmiemy, że ruch Nowa Era w klasycznej postaci odeszła już do lamusa, to jednak – według niektórych – ruch ten mutuje i przeszedł on w kolejną fazę – Next Age (chwila cierpliwości i będzie wiadomo, o co chodzi). Niezależnie od tego, jak opiszemy powyższe fenomeny, trzeba przyjąć, że spotykamy dziś coś, co można określić mianem nowej duchowości albo „nowych duchowości” (preferuję to ostatnie określenie, używane w formie pluralis).

Oczywiście, nie będę w tym miejscu streszczać całej historii powstania i rozwoju ruchu New Age. Zainteresowanych odsyłam do literatury na ten temat, której jest niemało. Powiem tylko pokrótce, czym jest ów ruch oraz jak on się pojawił na tym Bożym świecie. To nam pozwoli lepiej zrozumieć obecne dzisiaj w Polsce nowe duchowości, a także ich kulturowo-religijne źródła, które bynajmniej nie mają nic wspólnego z chrześcijaństwem, a często są sprzeczne z doktryną Kościoła.

Ruch New Age od samego początku miał negatywne nastawienie do chrześcijaństwa. Dość powiedzieć, że samo pojawienie się Ery Wodnika uzasadniano – poprzez konstelację gwiazd – w ten sposób, że chrześcijaństwo jako Era Ryb miało odejść w niepamięć (jako religia, która nie spełniła pokładanych w niej nadziei – ciekawe dlaczego?), ustępując miejsca astronomicznej Erze Wodnika, czyli właśnie Nowej Erze. Miał to być czas poszukiwania nowej, wyzwolonej i prawdziwej religii dla wszystkich ludzi. Poszukiwania zaczęto prowadzić na dużą skalę. To, o czym mówimy, miało miejsce mniej więcej w połowie

ubiegłego wieku. Oczywiście, nam żyjącym w Polsce, za żelazną kurtyną komunistycznego świata, o tym nawet wtedy się nie śniło, mieliśmy inne problemy. My w tym czasie mogliśmy co najwyżej badać wzrost aktywności szeptuch w niektórych regionach kraju.

Jak wyglądał początek New Age w świecie kultury Zachodu? W drugiej połowie XX wieku (zwłaszcza w latach 50. i 60.) zaszły dynamiczne przemiany w świecie zachodniej cywilizacji, których konsekwencje obserwujemy do dziś, również w łonie chrześcijaństwa. To wtedy protestowano przeciw zakłamaniu i konsumpcjonizmowi świata mieszczańskiego, przeciw hipokryzji kapitalizmu. Przybrało to formę kontrkultury (z istotnym nośnikiem w postaci muzyki rockowej – któż z nas nie słuchał zespołów z tamtych lat, które do dziś uznajemy za najlepsze kapele, przynajmniej od strony muzycznej, bo z ich przesłaniem jest już gorzej); proklamowano rewolucję seksualną, pacyfizm (ruch hippisowski, musical Hair), ekologizm, odkryto psychodeliki (jako substytut duchowości) oraz – w obszarze religii – odrzucano chrześcijaństwo jako związane ze „starym światem” i szukano nowej religii, zwracając się ku religiom Dalekiego Wschodu. Następował często powrót do archaicznej religijności; do astrologii, wróżb, pogańskich kultów, szamanizmu etc. I tak to się zaczęło... Na tej właśnie podatnej glebie, mniej więcej dekadę później – bo w latach 70. – wyrósł ruch New Age... (A. Posacki, Kuszenie dotyczy każdego).

Powiedzmy tylko tyle – dla porządku wywodu – że za symboliczną datę powstania Ery Wodnika uznaje się rok 1962, czyli ukazanie się książki Thomasa Kuhna Struktura rewolucji naukowych, lub rok 1967 – datę prapremiery musicalu Hair. Natomiast w 1980 roku ukazała się słynna książka Marilyn Ferguson Sprzysiężenie Wodnika (stąd Era Wodnika), która tak pisała: „To, czym żyje dziś świat, już nie wystarczy (...) i niewielu tylko ludzi spodziewa się, że wystarczy. Kraje takie jak nasz są pełne ludzi mających wszelkie materialne wygody, ale prowadzących życie cichej (a czasem głośnej) rozpaczy, rozumiejących jeden tylko fakt: że w ich wnętrzu widnieje dziura i że niezależnie od tego, ile jedzenia i picia do niej wrzucą, iloma samochodami i telewizorami ją zastawią, ile dobrze wychowanych dzieci i lojalnych przyjaciół wokół nich spaceruje – czują ból”. Można powiedzieć, że są to piękne słowa, godne religijnego proroka.

Czym w istocie jest New Age? Jak ów ruch można scharakteryzować? Zjawisko Nowej Ery niełatwo uchwycić ani też precyzyjnie zdefiniować, ze względu na to, że jest czymś na kształt wielkiej sieci, w której istnieją wspólne idee, ale jednocześnie jest wiele różnic. Do tego ruchu nie trzeba się zapisywać, nie ma on struktury hierarchicznej ani rozpoznawalnych na całym świecie przywódców. Nie posiada wspólnego Credo ani jednolitych doktryn (M. Introvigne, Le New Age des origines à nos jours). Dokument watykański mówi, że mamy do czynienia z całym spektrum idei i tradycji, które włączyły się w ruch Nowej Ery (uwaga, wymieniamy jednym tchem): okultystyczne praktyki starożytnego Egiptu, kabała, gnostycyzm, sufizm, tradycja druidów, średniowieczna alchemia, spirytyzm, buddyzm zen, joga w różnych odmianach i wiele innych. Tak naprawdę nie ma w tym nic, czego już wcześniej nie było w dziejach kultury. „Nowością” jest synkretyzm, połączenie elementów ezoterycznych i świeckich (Jezus Chrystus dawcą wody żywej). Można dzisiaj spotkać wielu ludzi, którzy, mimo że przyznają się do określonej tradycji religijnej, np. do chrześcijaństwa, to równocześnie mają światopogląd, obraz Boga, świata i człowieka dość mocno odbiegający od doktryny religii chrześcijańskiej.

Jeśli przyjmiemy, że dziś nie ma już w sensie ścisłym ruchu Nowej Ery, że on przeminął, to jednak idee wodnikowe wytworzyły coś na kształt nowej duchowości obecnej w Europie zachodniej, w tym także nad Wisłą. Pojęcie „New Age” jest zakresowo węższe od pojęcia „nowa duchowość”. Niezależnie od tego, czy powiemy, że dzisiaj w Polsce New Age istnieje, czy też przeszedł w stadium Next Age bądź nowej duchowości, to warto zauważyć, iż mamy do czynienia z całym szeregiem rozmaitych idei i doktryn, które są niechrześcijańskie.

Czy zatem możemy spotkać nad Wisłą owo monstrum duchowo-religijne, jakim jest Nowa Era? Jak on się prezentuje? Do Polski New Age dotarł na początku lat 90. wraz z otwarciem granic. Pojawiły się pisma, książki, targi ezoteryczne, targi medycyny naturalnej, sklepy. Popularne stały się warsztaty, seminaria, kursy poświęcone jodze, NLP, wizualizacji i technikom uzdrawiania, np. reiki. Trudno członków tego ruchu w Polsce jasno zidentyfikować, ponieważ część z nich pozostaje w Kościele, a inni – nie (S.A. Wargacki, New Age w Polsce, czyli nowa duchowość w zaczarowanym świecie). W odniesieniu do Polski należy podkreślić, że rozwój Nowej Ery przebiegał inaczej niż na zachodzie Europy czy w Stanach Zjednoczonych.


Fragment pochodzi z książki "Duchowe bezdroża. Przewodnik po wierze zmutowanej"


Szukacie dobrych tytułów religijnych albo lifestylowych? Świetnie się składa - wybraliśmy dla Was najlepsze propozycje z wydawnictwa WAM! Szukajcie ich na naszej stronie, Facebooku i Instagramie pod hashtagiem #książkatygodnia.

Dominikanin, doktor teologii fundamentalnej, pracuje w Dominikańskim Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

New Age czyli straszenie potworem. Czy katolicy mają się czego bać?
Komentarze (5)
JL
Jerzy Liwski
20 sierpnia 2020, 00:02
Proszę zwrócić uwagę, że tekst jest obiektywny, opisowy. To nadany tytuł sugeruje wydźwięk tekstu, którego sam tekst nie niesie, a jestem przekonany że tytuł nie pochodzi od o. Broniarka (jeżeli jest inaczej proszę mnie poprawić) tylko jest manipulacją dokonaną przez jednego z redaktorów dron.pl
KM
Katarzyna Mitlaszewska
18 sierpnia 2020, 21:34
Czy tylko ja mam wrażenie, że nam się tu w artykułach coraz bardziej rozmydla, rozcieńcza wiarę? Zamiast mowy tak/tak, nie/nie coraz więcej relatywizmu. Przecież to na gubi...
WR
~Wow Ras
19 sierpnia 2020, 16:07
Czy nam się to podoba czy nie, w świecie istnieją różne wynalazki poszukujące prawdy/dobra/piękna. Wydaje się że warto wiedzieć i umieć nazwać co jest czym, by nie dać się zmanipulować innym. Brak wiedzy o tym, co jest, choć inne niż byśmy chcieli jest niczym trwanie przy jednej stacji TV czy gazecie - prowadzi do redukcji horyzontów, a dalej do zniewolenia, następnie do fundamentalizmu (tylko moje jest jedynie słuszne).
MS
~Marcin Stradowski
18 sierpnia 2020, 21:34
Nie znam całej książki, więc nie znam konkluzji. To, co przytoczono, nie daje pełnego obrazu. Mamy się zachwycać niektórymi wypowiedziami zwolenników New Age i traktować ich jak rzekomych proroków? Tego nie kupuje, New Age to jak rzekomi wizjonerzy typu Jackowski. Klepia to, co im ślina na język przyniesie, przeważnie dostosujac się do okoliczności, czyli codziennie inaczej i przeważnie trafiają z oceną jak meteorolodzy z pogoda. Należy słuchać Boga, a nie szarlatanow i tyle. Kto robi inaczej, ten wspiera takich ludzi jak Hołownia. Tyle, że to jest nieuniknione, bo ludzie lubią być oszukiwani przez tych, co obiecują im raj, bo to poprawia im samopoczucie.
AT
~Andrzej Twardowski
20 sierpnia 2020, 14:20
Trochę Pan spłycił problem. Sprawa nie jest taka prosta, o czym świadczą zadane na wstępie pytania. I nie da się tak zwyczajnie spuentować jak się to stało w komentarzu. Pozdrawiam