Wyjechał z Polski, zdobył uznanie w Rosji, a potem podbił Hollywood. Zdumiewająca historia założyciela Max Factor

O marce Max Factor słyszał chyba każdy. Zdobyła światowe uznanie w czasach, gdy rozwijał się przemysł filmowy w Hollywood, a każda aktorka korzystająca z jej usług wyglądała jak bóstwo. Nic więc dziwnego, że po produkty Max Faktor zaczęły później sięgać zwykłe Amerykanki i kobiety na całym świecie. Nie jest jednak powszechnie znana zdumiewająca historia tej marki, której założycielem był Polak Maksymilian Faktorowicz. Publikujemy fragment książki Freda E. Bastena "Max Factor. Twórca imperium piękna".
Kim był założyciel Max Factor?
Max Factor urodził się jako Maksymilian Faktorowicz w 1877 roku w Łodzi (prawdopodobnie urodził się nie w Łodzi, ale w pobliskiej Zduńskiej Woli – przyp. red.), gdzie rozwijał się przemysł włókienniczy. Był jednym z dziesięciorga dzieci Abrahama Faktorowicza i Cecylii, z domu Tandowskiej. Właściwie nie znał matki. Zmarła, kiedy był jeszcze mały. Jego ojciec, pracownik zakładów włókienniczych, pracował do późna i rzadko bywał w domu, więc Maksymiliana wychowywało starsze rodzeństwo.
Na temat jego formalnego wykształcenia – jeśli w ogóle się kształcił – wiadomo niewiele. Miał jednak za sobą edukację hebrajską – prawdopodobnie w szulu, gdzie studiował Talmud i Misznę – często jednak zaniedbywał naukę, by podreperować finanse rodziny. Mimo że młody Maksymilian marzył o karierze artysty, w wieku siedmiu lat sprzedawał pomarańcze, orzechy i cukierki w holu teatru w rodzinnym mieście. Później nazywał tę pracę swoim "zapoznawaniem się ze światem fantazji".
Rok później Maksymilian pracował jako pomocnik miejscowego aptekarza, który nie tylko dostarczał lekarstwa, mikstury i pigułki chorym i niedomagającym, ale także świadczył usługi stomatologiczne. Kiedy chłopiec opowiadał rodzeństwu o rzeczach, które widzi i których dotyka w pracy, jego bracia i siostry krzywili się i z obrzydzeniem odwracali głowy, ale Maksymilian był tym zafascynowany i pragnął uczyć się dalej.
Nauka wizażu
Niedługo po swoich dziewiątych urodzinach terminował u najlepszego w Łodzi perukarza i producenta kosmetyków. Przez cztery lata uczył się związywać i splatać ludzkie włosy w peruki, układać fryzury oraz wytwarzać kosmetyki i robić makijaż, mając za modelki miejscowe aktorki. "Obsługa śliczności" – jak to nazywał – była jego pierwszą pełnoetatową pracą.
Okładka książki "Max Factor. Twórca imperium piękna" (wyd. MANDO)
W ten sposób zdobył doświadczenie, którego potrzebował, żeby dołączyć do zespołu sławnego stylisty fryzur i wizażysty Antona z Berlina. Praca u Antona szybko zawiodła Maksymiliana do Moskwy, gdzie w wieku czternastu lat zatrudnił się u Korpo, perukarza i kosmetologa opery w Teatrze Bolszoj. Przez następne cztery lata podróżował z miasta do miasta jako charakteryzator największych śpiewaków operowych tamtych czasów. Ilekroć występowano przed carem Mikołajem II i jego rodziną – a także przed innymi przedstawicielami arystokracji – obdarzone wielkim temperamentem gwiazdy opery chciały wyglądać jak najlepiej. Maksymilian pamiętał, jak przed takimi występami krzyczały na niego za kulisami i każda żądała, żeby zrobił z niej bóstwo. Pomimo takiej presji pracował spokojnie i szybko. Na szczęście z równą sprawnością posługiwał się obydwiema rękami. Śpiewacy zazwyczaj spotykali się z aprobatą cara. Ale nie zawsze.
Faktorowicz był kozłem ofiarnym, ale się nie poddawał
Bez względu na to, co poszło nie tak, nastolatek był kozłem ofiarnym zespołu. Jeśli tenor wszedł za późno, winny był makijaż zrobiony przez Maksymiliana. Jeśli diwie nie udał się występ, przyczyną porażki były prawdopodobnie jej brwi, których łuk nie odpowiadał jej upodobaniom. Jeśli dyrygent zgubił partyturę, to dlatego, że musiał czekać na Maksymiliana. Z biegiem miesięcy młodego Faktorowicza obarczono kolejnymi obowiązkami: był fryzjerem, chłopcem od rekwizytów, służącym, gońcem. Jego niewymagająca natura często była poddawana próbom w skrajnych warunkach, ale Maksymilian wcale się tym nie przejmował. Zdobywał cenne doświadczenie, pracując z zawodowcami, a jego dokonania podziwiali członkowie rodziny carskiej.
Maksymilian pracował w operze Teatru Bolszoj do swoich osiemnastych urodzin, kiedy to zgodnie z prawem musiał rozpocząć czteroletnią służbę w rosyjskim wojsku. Pragnął kontynuować pracę związaną z teatrem także w armii, ale decyzja nie należała do niego. "Pierwszego dnia wybrali mnie do korpusu szpitalnego – wspominał. – Pracowałem tam jak dyplomowana pielęgniarka. Lekarz zalecał, a ja wykonywałem jego polecenia. Nie lubiłem tego, ale wiele się nauczyłem". Nauczył się upuszczać pacjentom krew za pomocą baniek i pijawek oraz dowiedział się wszystkiego, co powinien był wiedzieć o frenologii i schorzeniach skóry.
Uznanie rosyjskiego dworu
Kiedy służba wojskowa dobiegła końca, Maksymilian otworzył sklepik na przedmieściach Moskwy w rejonie riazańskim. Znalazłszy miejsce niedaleko miejskiego placu, dwudziestodwulatek został sklepikarzem – produkował i sprzedawał własne kremy, róże, perfumy i peruki. Po raz pierwszy w życiu pracował na własny rachunek. Cieszył się obowiązkami i świeżo zdobytą wolnością właściciela. To się jednak skończyło, kiedy pewnego razu przez Riazań przejeżdżała trupa teatralna i jeden z jej członków wstąpił do sklepiku Maksymiliana, żeby kupić trochę kosmetyków do makijażu. Maksymilian nie wiedział, że aktorzy zmierzają do Moskwy, by zabawiać rodzinę cara. W ciągu kilku tygodni odnotował iście carski wzrost sprzedaży, a sam został przyjęty przez dwór. Już wkrótce był kosmetologiem nie tylko Aleksandra Mikołajewicza Romanowa, wuja cara Mikołaja II, lecz także osobistego lekarza cara i – znowu – opery Teatru Bolszoj.
Maksymilian nie chciał wracać do życia, którego zaznał jako pracujący dla kogoś nastolatek, ale nie miał wyboru. O jego usługi nie proszono, lecz ich zażądano. Pozwolono mu zatrzymać sklepik, ale wiedział, że będzie musiał być gotów na każde wezwanie i spełniać kaprysy ulubieńców dworu, którzy chcieli, by dbał o ich urodę, układał nowe fryzury i rozwiązywał wszelkie problemy estetyczne, pozwalając oczom błyszczeć, policzkom się rumienić, a włosom lśnić pod spojrzeniem cara Rosji.
"Żyłem jak niewolnik"
"Całą uwagę poświęcałem ich indywidualnym potrzebom, pokazując, jak należy podkreślać dobre aspekty urody i jak tuszować te gorsze" – wspominał po latach. "Wystarczyło, że o coś poprosiłem, a natychmiast to dostawałem – wspominał – ale żyłem jak niewolnik. Pragnąłem jedynie wolności". Zgodnie z surowym zarządzeniem wydanym przez wuja cara Maksymilian nie mógł opuszczać dworu bez eskorty. "Ilekroć wychodziłem, obserwował mnie tuzin ludzi. Śledzili mnie. Nie miałem własnego życia. Byłem tylko stworzeniem, które miało upiększać dwór".
***
W roku 1904 Maksymilian Faktorowicz wyemigrował do Stanów Zjednoczonych i zamieszkał w Los Angeles. Założył tam firmę Max Factor, która stała się jedną z najbardziej znanych marek kosmetycznych na świecie. Uznaje się go za pioniera nowoczesnego makijażu, zwłaszcza w przemyśle filmowym w Hollywood. W 1929 roku otrzymał Oskara Amerykańskiej Akademii Filmowej za charakteryzację.
Skomentuj artykuł