Amerykańskie małżeństwo tuż przed wybuchem wojny adoptowało ukraińskiego chłopca
Kelci i Theron Jagge z Teksasu adoptowali chorego na porażenie mózgowe 4-letniego chłopca z Ukrainy. O adopcję małżeństwo starało się przez rok, a zgodę otrzymało kilka dni przed wybuchem wojny.
Małżeństwo Kelci i Theron z San Antonio w Teksasie przez ostatni rok starało się o adopcję 4-letniego Rusłana z Ukrainy. Zgodę komplikował jednak fakt, że chłopiec cierpi na porażenie mózgowe. Coraz bardziej realne ryzyko ataku Rosji na Ukrainę znacznie przyspieszyło jednak proces finalizacji adopcji i pozwoliło sprowadzić Rusłana do Ameryki.
Początkowo małżeństwo zostało wezwane przez ambasadę USA do natychmiastowego opuszczenia Ukrainy, jednak para nie chciała tego zrobić przed zabraniem chłopca do Stanów Zjednoczonych.
Wyświetl ten post na Instagramie
Trudności z wylotem do USA
– Nie mogliśmy uzyskać dla niego wizy wcześniej niż w piątek przed ewakuacją ambasady. Dostał więc ostatnią wizę, którą ambasada wydała przed definitywnym zamknięciem – przyznał później Theron Jagge.
Na Ukrainie pojawiły się kolejne trudności. „Zanim para mogła opuścić Kijów, urzędnicy imigracyjni odmówili im wyjazdu, argumentując, że dokumenty adopcyjne Rusłana są nieważne. Dopieo gdy straż graniczna dowiedziała się o pogarszającym się stanie zdrowia Rusłana, para uzyskała pozwolenie na wyjazd razem z synem” – podaje onet.pl.
Najgorsze już minęło
– Naprawdę baliśmy się, że na dobre utkniemy na Ukrainie i zastanie nas tam wojna. Przywieźliśmy Rusłana do szpitala w krytycznym momencie – wspomina małżeństwo. Po przybyciu do USA chłopiec trafił na oddział intensywnej terapii. Jednak jak podaje The New York Post lekarze twierdzą, że „najgorsze już minęło”.
- Kocham tego małego chłopca leżącego dziś spokojnie w szpitalnym łóżku jeszcze bardziej niż wcześniej. Lekarze mówią nam, że istnieje prawdziwa nadzieja na postęp, a stan, w jakim się teraz znajduje, jest przejściowy – powiedział Theron Jagge.
– Jesteśmy bardzo podekscytowani, wiedząc, jak może się rozwinąć w domu, w którym jest kochany i otoczony przez ludzi, którzy naprawdę się o niego troszczą – dodał mężczyzna. – Wiemy, że wiele osób uważało nas za szalonych. Pytali: dlaczego tam jedziecie? Cóż, jeśli to twoje dziecko, i to dziecko utknęło w strefie wojny, zrobiłbyś wszystko, aby je stamtąd wydostać – powiedziała Kelci.
Źródło: onet.pl / tk
Skomentuj artykuł