Do biedy trudno jest się przyznać
Pan Bogusław pierwszy raz od lat ma z kim pogadać, pani Wiesława mogła bez wstydu uczestniczyć w Pasterce, a pan Stanisław przestał bać się końca świata. Co wydarzyło się w życiu tych ludzi?
- Zastanawiałem się kilkanaście dni, nim wypełniłem ankietę. Macie rację. Trudno jest przyznać się do biedy i niemożności działania w chorobie i samotności - tak zaczął się list pana Bogusława, adresowany do wolontariuszy SZLACHETNEJ PACZKI. Starszy pan dziękował za paczkę i spotkanie z niezwykłymi, młodymi ludźmi - wolontariuszami i darczyńcami.
- Pan Maciek zorganizował dla mnie komputer i nowy, płaski ekran. Naj-naj było potem, bo i pani Kasia i pan Maciek rozmawiają ze mną przez internet. Pierwszy raz od lat mam z kim pogadać. Nikt kto nie był latami samotny, nie zrozumie jak ważna dla mnie jest rozmowa z tak wspaniałymi młodymi ludźmi. Skąd Wy ich bierzecie? - pytał w liście mężczyzna.
Niezmierzona cudowność
Na koniec Pan Bogusław napisał, że chciałby przekazać SZLACHETNEJ PACZCE 1% podatku, ale myślał, że jako rencista nie może tego zrobić. Monika - asystentka projektu SZLACHETNA PACZKA, odpisała, że na rencie też można oddać 1% i wyjaśniła jak to zrobić. Pan Bogusław był zachwycony, że może być pomocny: Kochani, Wspaniali Państwo, Pani Moniko! To dla niezmiernie ważne, że ktoś zwraca się do mnie. Dziękuję za podpowiedź, nawet ja mogę złożyć w tak godne ręce mój 1%. To co i jak robicie to niezmierzona cudowność. Dzięki, dzięki, dzięki - tak kończył się list, który wywołał wiele radości
i uśmiechów wolontariuszy.
Nie znam bogatszych od nich
- Jak na nich patrzę, to mam wrażenie, że nie ma bogatszych ludzi od nich. Spotkania z nimi uświadamiają, że pieniądze nie są potrzebne do szczęścia! - opowiada z przejęciem Ania - liderka SZLACHETNEJ PACZKI z Krakowa.
Pan Stanisław i pani Zosia to małżeństwo, mieszkające w kontenerze pod Krakowem. Ich dom to dwa pomieszczenia: pokój z aneksem kuchennym i łazienka, jedno okno, a na ścianach plastykowe panele. Wyprowadzili się z mieszkania w bloku, by zmniejszyć wydatki. Obydwoje są w znacznym stopniu niepełnosprawni ruchowo, ale starają się żyć normalnie.
Ania i Marcin - wolontariusze z Krakowa włączyli małżeństwo do projektu SZLACHETNA PACZKA. Odwiedzają ich do dzisiaj i w razie potrzeb pomagają.
Uczą jak dobrze żyć
Mężczyzna opiekuje się żoną i domem najlepiej jak potrafi. Nie żądają pomocy i nie narzekają. Bardzo się kochają i doceniają każdy dzień. - Jak na nich patrzę to mam wrażenie, że nie ma bogatszych ludzi od nich. Ich optymizm życiowy jest cudowny - podkreśla z zachwytem Ania. Marcin dodaje, że spotkania z małżeństwem są dla niego zaszczytem, że od nich można się nauczyć jak trzeba żyć. - Oni żyją dobrze - zapewnia.
Dla niego i Ani pomoc tym ludziom jest czymś oczywistym. - To my coś od nich dostajemy. Dają masę ciepła i radości - podkreśla z radością wolontariusz. Pan Stanisław i pani Zosia nie oczekują wsparcia, ale są za wszystko szczerze wdzięczni. - Musiałem się odwrócić, żeby ukryć wzruszenie, jak ten pan przytulał buty - opowiada Marcin. - Pierwszy raz w życiu widziałem taką radość. Dla nich nie było ważne to, że coś dostali tylko fakt, że ktoś o nich pamięta, że są dla kogoś ważni - dodaje.
Dzięki nim czujemy się wyjątkowi
Małżeństwo zaprosiło Anię i Marcina na 25 rocznicę ślubu, która nastąpi we wrześniu. Wolontariusz podkreśla, że są momenty, w których to on jest wdzięczny panu Stanisławowi. - Jego pogoda ducha, wypowiedziane "dziękuję" i uścisk dłoni sprawiają, że to ja mam ochotę mu podziękować. Nie powiedziałem mu tego, ale w niektórych momentach to ja mu dziękuję za to, że mogę czuć się tak wyjątkowo - opowiada poruszony Marcin.
- A wie pan, że mówią, że będzie koniec świata? Ale ja w to nie wierzę, bo są tacy ludzie jak państwo! - to zdanie wolontariusze usłyszeli od wzruszonego mężczyzny.
Miałam się w co ubrać na Pasterkę
- Dodaliście mi otuchy i wiary w lepsze jutro w moim bardzo trudnym życiu. Dzięki Paczce te Święta Bożego Narodzenia były dla mnie prawdziwe - napisała w liście pani Wiesława. Kobieta jest wdową, która utrzymuje się tylko z zasiłku. Nie stać jej na ogrzewanie w zimie, na lekarstwa i zakup okularów.
Napisała, że dzięki paczce mogła uczestniczyć w Pasterce i może chodzić na Msze, wcześniej często je opuszczała, ponieważ w zimie nie miała odpowiednio ciepłych ubrań.
- Wiem, jaką radość daje pomaganie. Dzisiaj mogę tylko dzielić się tym, co dostaję od innych: herbatą, cukrem, kromką chleba - tymi słowami kończy swój list pani Wiesława.
Chcemy znaleźć potrzebujących!
Prawdziwa bieda nie krzyczy, dlatego bardzo trudno do niej dotrzeć. Znalezienie rodzin, które żyją w niezawinionej biedzie to trudne wyzwanie dla wolontariuszy SZLACHETNEJ PACZKI.
Aby w tym roku udało się nam pomóc tym, którzy przegrywają w trudnej walce z biedą potrzebujemy liderów. Ludzi, którzy w miejscach, w których mieszkają zorganizują rejony mądrej pomocy, skompletują zespoły wolontariuszy i znajdą potrzebujących.
Chcemy powiedzieć ubogim, że zawsze jest szansa na wygraną, że w drugiej połowie życia mogą coś zmienić! Bez Was to się nie uda. Na zgłoszenia liderów czekamy do 30 czerwca. Zapraszamy na www. superw.pl Jesteście bardzo potrzebni!
Skomentuj artykuł