Babcie. Pomagają czy przeszkadzają?

Babcie. Pomagają czy przeszkadzają?
(fot. surlygirl / flickr.com)
Katarzyna Gajdosz

W Polsce pokutuje stereotyp babci, która zawsze jest przy swoich wnukach, w każdej chwili gotowa się nimi zająć, gdy rodzice nie mają czasu, bo np. pracują. Czy to nie jest wykorzystywanie? Czy babcia jest zawsze idealną opiekunką? - rozmowa z psychologiem Anetą Styńską z serwisu Psychorada.pl.

Aneta Styńska: Z tym wykorzystywaniem to chyba za dużo powiedziane. Są babcie, które chętnie zajmują się wnukami, są takie, które to zrobią z obowiązku i takie, które w ogóle tego nie robią. Babcie, które opiekują się wnukami z obowiązku, uskarżają się do wszystkich dookoła, że nie mają dla siebie czasu. Część z tych kobiet ma poczucie misji: "Gdyby nie my, dziećmi nie miałby się kto zająć!". Większość jednak, jak sądzę, opiekuje się wnukami z chęcią. Nie powinniśmy nazywać tego wykorzystywaniem, ponieważ każdy dorosły ma prawo zdecydować, co zrobi ze swoim życiem. Jeśli decyduje się pomagać, to niech będzie w tym konsekwentny. Dzieciom nie wpływa na dobre siedzenie z babcią, która jest niezadowolona, że ich pilnuje. Zamiast mieć obraz babci rozwijającej, pomagającej, dającej ciepło, dzieci będą okaleczane psychicznie. Bo babcia - zupełnie nieświadomie - może przelewać swoje niezadowolenie na wnuki.

Katarzyna Gajdosz: Mimo wszystko rodzice, szukając opiekunki do dziecka, zwracają się w pierwszej kolejności do babć…

Ale czy babcia jest zawsze idealną opiekunką? Babcie, poza tym, o czym już wspomniałam, często wymuszają i stosują metody wychowawcze, które są zupełnie niezgodne z tym, co chcą osiągnąć rodzice. Wówczas dziecko żyje w dwóch światach: świecie reguł babci, która często krytykuje mamę i tatę, i świecie rodziców z panującymi w nim innymi zasadami. Brak uporządkowania podstawowych zasad i wartości prowadzi do utraty poczucia bezpieczeństwa u dziecka. Dopóki rodzice nie ustalą z dziadkami zasad związanych z opieką nad dziećmi, dopóty te relacje będą zaburzone.

DEON.PL POLECA

To dość trudne. Niani łatwiej zwrócić uwagę niż babci. Jak zatem poradzić sobie z babcią - a raczej rodzice mówią wówczas, teściową - która "wie lepiej"?

Te teściowe z reguły chcą dla nas dobrze. Rzadko się zdarza, by babcia świadomie dla swoich wnuków chciała źle. "Wiedzą lepiej", bo wychowały już swoje dzieci i mają za sobą pewien bagaż doświadczeń. Mieszanie się osób trzecich w sprawy wychowania jest silne szczególnie, gdy chodzi o pierwsze dziecko. To pokazują również badania. Przy drugim dziecku, w ok. 70 procentach przypadków krytykanctwo przeważnie się kończy.

Niemniej, przy pierwszym dziecku rodzice są zagubieni, bezradni wobec małego człowieka i babcie wkraczają wówczas do akcji z miną "wiem lepiej". Najważniejsze, aby w takiej sytuacji od samego początku stawiać granice. Rodzice muszą zdecydować, na jakie ustępstwa w sprawach wychowania mogą się zgodzić, a na jakie kategorycznie nie. Ustalenie zasad spowoduje, że będą mieli zupełnie inne, lepsze relacje z teściami. Jeżeli para nie jest ze sobą zgodna, to wówczas w rodzinie tworzy się chaos, a babcie chcą się go "uporządkować", czyli wtrącać się w wychowanie dzieci, gotowanie obiadków, sprzątanie itd.

Ale, jak im o tym powiedzieć?

Nie ma na to jednej recepty. Na pewno nie może to być powiedziane w sposób agresywny czy obraźliwy: "Nie znasz się". Ostatnio rozmawiałam z jedną panią, która żaliła się, że dziadkowie na wnuka nie mówią Łukasz, czyli tak jak mu na imię dali rodzice, tylko dla nich on jest Maciuś. Rodzice na to pozwolili "dla świętego spokoju", ponieważ Maciej to drugie imię dziecka, i teraz chłopczyk w wieku trzech lat sam nie wie, jak się nazywa. A rozwiązanie jest proste. Od razu, kiedy zauważymy taką sytuację, rozmawiamy z dziadkami: "Słuchajcie, jesteśmy rodzicami tego dziecka, daliśmy mu na imię Łukasz i prosimy, byście tego imienia używali.". Jeżeli nie dostosują się, trzeba być stanowczym i uświadomić im, jakie konsekwencje mogą być wynikiem braku przestrzegania zasad.

Dziadkowie też potrafią być stanowczy. Przykład z życia wzięty: "Jeżeli nie odpowiadają wam moje metody, poszukajcie sobie innej opiekunki do dziecka". A często bywa, że babcie są jedyną deską ratunku w momencie, gdy rodziców nie stać na opłacenie niani…

Wówczas jednak warto rozejrzeć za jakąś inną opiekunką, choćby sąsiadką, koleżanką, która będzie mogła z dzieckiem posiedzieć, kiedy chcemy na chwilę wyjść. Jeżeli natomiast to stała sytuacja , to należy systematycznie dzień po dniu wdrażać asertywne techniki postępowania z dziadkami. Tu, jak wspomniałam wcześniej, nie ma gotowej recepty. Czasem wystarczy zdanie: "Wiem, że chcesz dobrze, jednak w tej kwestii muszę postępować zgodnie z zaleceniem lekarza" czy też "Mamo, twoja opinia jest dla mnie ważna, jednak jestem dorosła i będę postępować zgodnie z tym, co ja uważam za najlepsze dla mojego dziecka". W ten sposób pokazujemy swoją dojrzałość. Niezależnie od tego należy też zawierać umowy ze swoim dzieckiem i uczyć go pewnych postaw. Np. ustalając zasadę, że dziennie może zjeść dwa ciastka, warto uczulić: "Jeśli babcia chce dać ci trzecie, będzie mi miło jeśli odmówisz i dostosujesz się do naszych zasad, ponieważ dbamy w ten sposób o twoje zdrowie ". Stanowczo ucząc i egzekwując od dziecka stosowanie poszczególnych zasad, łatwiej rodzicom wybrnąć z niezręcznych sytuacji. Jeśli dziecko powie babci: "Nie, dziękuję", będzie i jej łatwiej zaakceptować zasady panujące w rodzinie wnuka.

Mówi się, że babcie są od rozpieszczania, a rodzice od wychowania. To może nie taki zły układ?

Tak się rzeczywiście mówi, co nie znaczy, że mamy wszystkiemu co się mówi wierzyć i od razu stosować w praktyce. Dziadkowie rzadziej widują się z wnukami, ponieważ przeważnie nie mieszkają pod wspólnym dachem, stąd gdy spotykają się z nimi, przelewają na nie więcej jednorazowej czułości, życzliwości i pozwalają im na więcej niż rodzice.

Na Zachodzie panuje zupełnie inny model babci - rozrywkowej, która na emeryturze przechodzi drugą młodość: umawia się na randki, spędza czas z przyjaciółmi, chodzi do kina, na potańcówki. W Polsce znany, choć słabo jeszcze praktykowany. To dobrze czy źle?

Niestety w naszym społeczeństwie pokutuje przekonanie, że komuś, kto już ukończył 55 czy 60 lat i przeszedł na emeryturę, przysługuje niewiele poza chodzeniem do kościoła, czytaniem gazet, oglądaniem TV i pilnowaniem wnuków. Osobie, która poza pracą, przynależała do jakiejś organizacji, miała inne zainteresowania, łatwiej jest przejść czas kryzysu związany z odejściem na emeryturę. Ale to wciąż nieliczna grupa. Większość osób poddaje się ogólnemu poglądowi i nie potrafi zaakceptować zmian, jakie zachodzą w naszym życiu. Nie tak dawno spotkałam się z sąsiadką, koleżanką z klasy mojej mamy. Zapytała, co u niej słychać. Akurat był to piątek wieczór, odpowiedziałam więc, że właśnie poszła na wieczorek taneczny do klubu seniora. Sąsiadka była oburzona: "Jak to, takie głupoty robić w tym wieku?". Ale czy osoby, które na emeryturze świadomie zamykają się w domach, są szczęśliwe? Myślę, że tak długo będą w nas pokutować wszelkie stereotypy, dopóki nie staniemy się otwarci na potrzeby innych i nie zaczniemy akceptować również swoich potrzeb.

Czego więc można życzyć babciom w dniu ich święta?

Właśnie tego - akceptacji siebie, prawa do odrobiny szaleństwa, dużo cierpliwości dla dzieci i wnuków, pogody ducha i wysokiej waloryzacji emerytur dla tych babć, które są już na emeryturze

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Babcie. Pomagają czy przeszkadzają?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.