Dokąd prowadzi wychowanie w kłamstwie?
Jednym z fundamentów wychowania jest szacunek dla prawdy. Szacunek dla prawdy to szacunek dla rzeczywistości, dla tego, co istnieje i z czym nasze poznanie ma być zgodne. Współczesne teorie wychowawcze, których korzenie tkwią głęboko w myśli lewicowej lub w doktrynie masońskiej świadomie omijają ten aspekt w pedagogice, jakiej naucza się dziś na wielu uniwersytetach i praktycznie stosuje się w szkołach. Dzisiejsze wychowanie nie pyta o prawdę.
Dlatego tak łatwo przychodzi urzędnikom odpowiedzialnym za programy i listę lektur wprowadzać tam cały zestaw "pomocy naukowych", które kaleczą i zniekształcają myślenie dzieci i młodzieży, kaleczą i zniekształcają obraz świata - począwszy od książek o Harrym Potterze i pokrewnych lektur, które odrywają młodych czytelników od świata chrześcijańskiego i "zanurzają" w świat niebezpiecznych fantazji, odwróconych znaków dobra i zła, okultystycznych wtajemniczeń, skończywszy na artykułach prasowych "Gazety Wyborczej" czy książek lansowanych przez nią propagandystów. Krzywda dziejąca się dzieciom, zmuszanym do obcowania ze złem pod postacią antybajki, podstępnie zagarniającego duszę i jeszcze obnoszącego się z bezczelnym alibi, że to "kultura", "sztuka", jest wręcz niewyobrażalna. Podobnie jak krzywda młodych ludzi uczących się w szkole, że Polacy to antysemici mordujący w czasie wojny Żydów, że żołnierze AK to wykolejeńcy, a powstańcy warszawscy to bandyci. Albo też - w mniej skrajnych przypadkach - że wszyscy mieli po troszę rację: obrońcy ojczyzny, nasi najeźdźcy i twórcy "nowego ładu" po wojnie.
Współczesna edukacja ucieka od prawdy, prezentując m.in. "poprawioną" wersję historii. Poprawioną w duchu ideologii postmarksistowskiej - zastępującej ideologię leninowsko-marksistowską, której podstawową kategorią historyczną była walka klas. Główna teza nowej ideologii brzmi, że prawdy po prostu nie ma. Prawda jest niepoznawalna albo rozpływa się wśród "wielu prawd". Właśnie dlatego, że jej "nie ma", świat do tej pory nie doczekał się osądzenia zbrodni komunistycznych i napiętnowana ideologii, która zatruwała umysły ludzkie przez blisko sto lat. Dlatego, że jej "nie ma", generał w polskim mundurze, odpowiadający za stan wojenny wprowadzony przeciw własnym rodakom, za strzelanie do górników "Wujka", jest dziś doradcą prezydenta RP. Dlatego, że jej "nie ma", że jest pogardzana, zamazywana, usuwana z pierwszych stron gazet do archiwów, niewypowiadana głośno, błędy Rosji, jak zapowiedziała Matka Boża w Fatimie, rozlewają się na cały świat, a wiele narodów cierpi i ginie z powodu zinstytucjonalizowanego kłamstwa prowadzącego do przemocy.
Odważnych, którzy spokojnie i jasno wypowiadają słowa prawdy, prześladuje się bądź ignoruje i wyśmiewa. Pewni siebie apostołowie nowej wiary, wiary w to, że prawdy nie ma - od filozofów postmodernizmu, złotoustych artystów, polityków, uczonych i dziennikarzy, a także modernistycznych teologów - są noszeni na rękach i każde namaszczone głupstwo, które wypowiadają, urasta do rangi "wydarzenia". Wychowanie bez prawdy lub bazujące na półprawdach, zafałszowaniach bądź niedomówieniach zawsze będzie antywychowaniem.
Pedagogika, która pomija prawdę historyczną bądź abstrahuje od prawdy religijnej - jak dzieje się to w szkołach "neutralnych światopoglądowo" - zawsze pozostanie antypedagogiką. Część wychowawców - a nawet rodziców - myli to pojęcie z nowoczesnością i "postępem". Są oni przekonani, że "człowiek naprawdę nowoczesny" chowa głęboko w zakamarkach swojego jestestwa zarówno przekonania polityczne - zwłaszcza te, które pozwalają mu np. nazwać komunizm i liberalizm systemami bliźniaczymi, wyrastającymi z jednego ideowego pnia - jak kwestie światopoglądowe, kwestie wyznawanej wiary.
To niebezpieczne złudzenie, że lepiej nie pytać o prawdę i podstawę moralną naszych wyborów, że lepiej udawać, że "prawdy nie ma", że "wszystkie religie są równe" (łącznie z pogaństwem i satanizmem), że bohater i zbrodniarz komunistyczny (lub fanatyk islamski mordujący chrześcijan) "z pewnego punktu widzenia" są tyle samo warci. To złudzenie powoduje bowiem, że dzieci i młodzież wychowywane w takiej atmosferze staną się w dorosłym życiu niewolnikami kolejnej utopii, kolejnego - tyle że bardziej perfidnego - kłamstwa. Stracą moralną busolę i wykoleją się. Nie stworzą niczego trwałego. Niczego, od czego świat stanie się choć odrobinę lepszy.
Jedynym ich celem życiowym będzie konsumpcja, a za całą moralność wystarczy im "wolny wybór". Szkoła "neutralna światopoglądowo" nie jest wcale "neutralna", jest szkołą antychrześcijańską. Jest miejscem niebezpiecznym dla dziecka. "Szkoła, która ignoruje Boga, uczy dzieci ignorować Boga, a tego nie można nazwać neutralnością. To najgorszy rodzaj antagonizmu, gdyż stwierdza, że Bóg jest nieważny i nieistotny dla ludzkich spraw. To ateizm" (Gordon H. Clark)
Nowoczesne kłamstwo jest sprytniejsze niż kłamstwo marksistowskie. Tamto operowało wyrazistym pojęciem wroga i wytykało go palcem. Pokazywało go na propagandowych afiszach, w karykaturalnych rysunkach, piętnowało na wiecach, w przemówieniach pierwszych sekretarzy, obnosiło na pochodach pierwszomajowych pod postacią pokracznych kukieł. Wrogami byli: żołnierz AK, papież, księża i biskupi ("agenci Watykanu"), prezydent USA i kanclerz Niemiec, "kułak", "pasożyt", "brakorób". Dziś wrogiem - w ujęciu nowoczesnej propagandy - jest cała opozycja polityczna i "fanatycy religijni", czyli katolicy broniący prawdy i symboli swojej wiary.
Powoli wrogami stają się wszyscy broniący tradycyjnej rodziny. W szerszym ujęciu jednak - także w ujęciu podręczników i programów szkolnych - dziś niepotrzebne są propagandowe batalie, by osaczać "wrogów". Wystarczy, że wszystko i wszystkich stawia się na tym samym poziomie: papieża i działaczki feministyczne, bohaterów seriali, aktorów, dziennikarzy, "bojowników o pokój" czy o "równe prawa mniejszości seksualnych" i bohaterów narodowych (ta kategoria ludzi przywoływana jest na kartach podręczników i książek dla dzieci nadzwyczaj rzadko), autorów filmów science fiction, gwiazdy futbolu i wielkich uczonych.
Popkultura wtargnęła na miejsca zarezerwowane dla kultury wysokiej, nauki, twórczej i heroicznej działalności dla dobra narodu, obrony prawdy i jako taran nowej ideologii uczyniła tam spustoszenie, wszystko wyrównując do swojego poziomu. Pozornie odległa od omawianego zagadnienia kwestia zarzuconej w naszym kraju lustracji i konieczności starannego oddzielania dobra od zła, prawdy od kłamstwa, piękna od szpetoty, w tak wrażliwych sferach życia jak polityka, kultura, ma bardzo wiele - wszystko! - wspólnego z edukacją i wychowaniem. Warto, by pamiętali o tym rodzice, gdy tak wiele szkół dezerteruje z obszaru wychowania człowieka do dojrzałości moralnej i intelektualnej. Dezerteruje na rzecz pragmatyzmu, kompromisu i instrumentalnego podchodzenia do ludzkiego życia. Na rzecz antywychowania, prowadzącego wprost do zniszczenia człowieczeństwa. G. K. Chesterton, nawrócony na katolicyzm wielki pisarz brytyjski, miał, niestety, rację, gdy przepowiadał, że następny, po kapitalizmie i socjalizmie, będzie system nowoczesnego niewolnictwa.
Właśnie "nowoczesne", świetnie zorganizowane niewolnictwo grozi nam, a zwłaszcza naszym dzieciom, gdy jako rodzice i wychowawcy rozłożymy bezradnie ręce, nie zadbamy o edukację uczciwą, dalekowzroczną, nieunikającą trudów żmudnego oddzielania ziarna od plew, prawdy od półprawd, symplifikacji i jawnego fałszu. Choćby kłamstwo było zuchwałe jak nigdy i prezentowało nam codziennie - zamiast, jak niegdyś, odrażającej twarzy "genseka" - zadowoloną z siebie, rumianą, pełną olśniewająco białych zębów, twarz modnego prezentera czy popularnego polityka - bożyszcze ogłupiałych tłumów.
Skomentuj artykuł