Jak wypełnić dzieci optymizmem?
Ewa Kosińska: To prawda. Dzieci naśladują wzorce myślenia i zachowania swojego najbliższego otoczenia, a postawy rodziców i wychowawców znajdują odzwierciedlenie w postawach dzieci. Pesymistyczny rodzic, zniechęcony nauczyciel nie nauczy dzieci przeżywania radości. A ona jest składnikiem postawy określanej jako optymizm. Jeśli rodzice chcą wspierać rozwój dziecka powinni zadbać o pozytywne przeżycia i radość z osiąganych sukcesów oraz pielęgnować nadzieję.
Po co jest nam w życiu optymizm, a po co nadzieja?
Optymizm to siła napędowa, motywator dla naszych poczynań. Dzięki niemu jesteśmy odporni na stres i poszerza się nasze pole postrzegania rzeczywistości. A nadzieja pozwala wierzyć, że mimo trudności jest szansa na osiągnięcie satysfakcjonujących efektów swoich działań. Dziecko musi wiedzieć, co źle zrobiło (np. nie posprzątałem w szafie choć obiecałem), co zaniedbało (np. nie odrobiłem zadania) lub w czym gorzej sobie radzi (myli mi się tabliczka mnożenia). Jednak rodzice nie powinni dopuścić do tego, by dziecko przypisało sobie etykietkę nieudacznika. Z takim nastawieniem do życia trudno mu będzie uwierzyć, że i ono może osiągnąć sukces.
Psychologowie mówią, że warto zadbać o to, żeby mały człowiek rozumiał, co czuje i nazwał swoje emocje.
To prawda. Rodzice powinni "słuchać" emocji dziecka i pomagać mu w ich rozpoznawaniu. Gdy ono krzyczy i tupie nogami - można powiedzieć na przykład: myślę, że się złościsz, czy coś ci się nie udało? Jeśli dziecko płacze i chowa głowę w ramiona - warto zapytać: czy jest ci smutno, czujesz się pokrzywdzony? W ten sposób rodzice zachęcają dziecko do opisania danej sytuacji i sposobu jej przeżywania. Kolejnym etapem wychowania jest mądra pomoc rodziców w pokonywaniu przez dziecko trudności.
Wspomniała Pani wcześniej, że nadzieja uczy postawy optymizmu i rozwija umiejętność radowania się codziennymi sytuacjami.
Badania prowadzone przez licznych psychologów wykazały, że osoby posiadające duży poziom nadziei na osiągniecie sukcesów były bardziej zmotywowane do pokonywania trudności i sprawniej wykonywały stawiane przed nimi zadania. Najniższe osiągnięcia mieli ci, których nadzieja na powodzenie była znikoma. Szybko rezygnowali z pokonywania trudności w drodze do celu.
Czyli, że lepiej być optymistą niż pesymistą?
Zdecydowanie. Optymista wierzy, że możliwe jest zrealizowanie własnych planów. Pesymiści na ogół uważają, że nie warto angażować się w jakiś problem, bo i tak nie uda się go rozwiązać. Nie potrafią cieszyć się drobnymi osiągnięciami, a ich postawie towarzyszy zwykle duży sceptycyzm i niechęć do aktywności.
Co zatem pomaga w wychowywaniu dzieci?
Przede wszystkim umiejętność towarzyszenia małemu człowiekowi i w dobrych, i w trudnych chwilach. Wychowywanie wymaga szybkiej reakcji i budowania drogowskazów. Tymi drogowskazami powinny być ideały, którymi kierują się w życiu rodzice. Włoski pedagog Giuseppe Pellegrini uważa, że na przykład radość jest takim ideałem, do którego wychowawcy powinni prowadzić dzieci. Wielu pedagogów twierdzi, że kto jest wesoły, ten jest mądry. Mądry mądrością nie książkową, lecz życiową. Mądry wychowawca (rodzic, nauczyciel) to wychowawca radosny, z poczuciem humoru.
Jeśli więc rodzice i nauczyciele umieją okazywać radość, to ich wychowanek też będzie to potrafił?
Właśnie tak. W dodatku człowiek wesoły nie musi szukać specjalnych grup budujących jego poczucie wartości. Radość sama w sobie jest wartością i wystarcza mu do akceptacji siebie oraz swojego otoczenia. Prawdziwa siła człowieka tkwi w umiejętności cieszenia się. Łatwiej mu wtedy pokonywać trudności, nawiązywać przyjaźnie, być po prostu szczęśliwym. W rodzinach i w szkole należałoby zadbać się o "pogodne wieczory", wesołe opowieści, fajne spędzanie czasu. Nauczyciele powinni wchodzić do klasy z uśmiechem na twarzach. Warto, by znaleźli sposób na to, jak rozładowywać napięcie i trudne sytuacje w klasie choćby żartem. Dobry skutek przynosi też przeplatanie nudnych czasem lekcji wesołymi anegdotami.
Co jeszcze ułatwia życie i pozwala wypełnić je optymizmem?
Zaliczam do tych czynników również zdumienie i zadziwienie. Zachwycanie się pięknem spotykanym w rzeczywistości, dostrzeganie wspaniałości przyrody lub kultury powoduje rozwijanie się uczuć wyższych. Każde małe dziecko ma jakby wrodzony dar zachwycania się spotykanymi rzeczami, zjawiskami. Maluchy wydają okrzyki radości na widok stokrotki rosnącej w trawie, wróbla kąpiącego się w kałuży itp. Jeśli rodzice podtrzymają tę umiejętność zachwycania się światem i również wyrażą swoje zadowolenie, a w miarę rozwoju dziecka będą dostarczać mu powodów do zachwytu np. poprzez wskazywanie dzieł sztuki, ciekawych zjawisk przyrody itd. to mogą liczyć, że ich dorastający syn lub córka potrafią znaleźć sobie powód do radości i zachwytu w codziennych sprawach.
Nauczyciele też powinni umieć się zachwycać i dawać przykład uczniom?
To oczywiste. Nauczyciele jadący z dziećmi i młodzieżą na wycieczkę muszą się do niej przygotować po to, by umieli wskazać podopiecznym powody do zachwytu. Albo w formie dyskusji o ciekawych i pięknych wydarzeniach dnia, albo w formie opowieści o odwiedzanym regionie. Nawiązywanie relacji w oparciu o piękno, poszerza pole świadomości młodzieży i powoduje chęć poszukiwania tego piękna we własnym życiu.
Co wpływa na to, że dzieci i młodzież nawiązują pozytywne kontakty z otoczeniem?
Myślę, że grzeczność, o której tak się często teraz zapomina. A ona cieszy i osoby, które ją wyrażają i te, które jej doświadczają. Używanie zwrotów grzecznościowych, dostrzeganie potrzeb innych ludzi i pomoc w ich zaspokajaniu uczy dzieci oraz młodzież nawiązywania pozytywnych kontaktów z otoczeniem, daje poczucie wartości i buduje ich własną tożsamość. Badania wykazują, że osoby grzeczne są postrzegane przez otoczenie jako dobre, mądre, sympatyczne. A to cieszy i wywołuje chęć odwzajemnienia się grzecznością.
Czy to, jaki przykład dają rodzice ma tu znaczenie?
Bezwzględnie. Używanie w stosunku do dzieci i młodzieży obraźliwych zwrotów, poniżanie, wyrażanie wątpliwości co do ich rozwoju, wiedzy lub przyszłości powoduje agresję i popycha w stronę poszukiwania akceptacji u innych osób, a to nie zawsze są osoby dobrze odbierane przez rodziców. Już Spinoza nawoływał, aby "nie mówić ludziom o ich niewolnictwie, ale o ich potędze". Trzeba tylko uważać, by nie przedobrzyć.
Profesor Martin Seligman twórca teorii wyuczonego optymizmu w życiu, jest przeciwnikiem pustych afirmacji w rodzaju "jestem wspaniały; jestem wyjątkowy", które nie mają żadnego związku z rzeczywistymi osiągnięciami.
Bo nieuzasadnione pozytywne myślenie, oderwane od realiów, może przynieść wielką szkodę. Pozbawianie dziecka wszelkich trudnych emocji, dbanie, by zawsze czuło się zadowolone i było chronione przed lękiem, smutkiem, frustracją i stresem pozbawia go doświadczeń koniecznych do radzenia sobie i działania. Trudne emocje są przecież ważnym komunikatem, który pozwala przygotować się na niebezpieczeństwo straty lub naruszenia praw własnych. Ważnym składnikiem doświadczeń jest radzenie sobie z emocjami towarzyszącymi niepowodzeniom. Przezwyciężanie przeszkód uczy wytrwałości i pozwala na zaangażowanie w działania.
Czy zatem pomoc w kształtowaniu postawy optymistycznej, to pomoc w odkrywaniu i utrwalaniu zdrowego widzenia rzeczywistości?
U podstaw zdrowego widzenia rzeczywistości leży znajdowanie dobrych stron życia i docenianie tego, co się posiada. Jest to zasadnicza zmiana optyki - z koncentracji na brakach, przejście do koncentracji na posiadanych dobrach. Doświadczenie terapeutyczne pokazuje, że często, zarówno młodzież, jak i dorośli nie wiedzą z czego mogliby się cieszyć, nie widzą powodów do zadowolenia.
Dlaczego tak się dzieje?
Rozumowanie to wynika z oczekiwania, że cieszyć może jedynie coś wyjątkowego, jak na przykład wygrana, podwyżka, szczęśliwe wydarzenie w rodzinie itd. W optymistycznym, zdrowym spojrzeniu na rzeczywistość chodzi nie tylko o wydarzenia doniosłej wagi lecz przede wszystkim o dostrzeganie dobra w codziennych, drobnych zdarzeniach.
O czym powinni pamiętać rodzice, by czuć się spełnionymi i szczęśliwymi?
Jeśli będą mówić swoim dzieciom, że je kochają, one odwzajemnią się tym samym, gdy rodzice poczują się starzy, schorowani, samotni. Jeśli teraz będą trzymali w swojej silnej dłoni małą rączkę dziecka i poprowadzą je bezpiecznie w życie - dziecko chwyci starczą dłoń rodzica i mocno będzie trzymać ją w jego ostatniej wędrówce, tak by rodzić nie czuł się samotny. Gdy rodzice będą rozmawiali z dzieckiem, odpowiadali na jego pytania i pomagali mu, jeśli o to poprosi - to i ono będzie rozmawiać z rodzicami i pomagać im, gdy inni już ich opuszczą albo nie będą rozumieli.
Warto zatem zapamiętać, że to, co zainwestujemy w dzieci odbierzemy na starość. Oby to była radość.
Co zrobić, by dzieci umiały być szczęśliwe?
- Naucz dziecko śmiać się, gdyż śmiech pomoże znosić trudy życia. Wyrażaj radość i pokazuj dziecku, że życie jest pełne wesołych sytuacji.
- Naucz dziecko okazywać wdzięczność za dobre gesty ze strony innych, a i ono otrzyma w zamian pomoc oraz przyjaźń.
- Nie pozbawiaj dziecka nadziei na osiągnięcie sukcesu, ona zachęci go do pracy.
- Naucz dziecko marzyć a marzenia poniosą jego umysł do gwiazd.
- Naucz dziecko służyć innym pomocą, to pozwoli mu podnieść poczucie własnej wartości i być darem dla innych.
Źródło: Dziecko wesołe to dziecko mądre
Skomentuj artykuł