Nie chwal dziecka za ładny obrazek

Nie chwal dziecka za ładny obrazek
(fot. shutterstock.com)
Ewa Pawełczyk-Sanecka

Łatwo jest powiedzieć: "jak pięknie rysujesz", "jaki jesteś zdolny", "jak grzecznie się bawisz". Docenianie dziecka takimi słowami może wywołać niepożądane efekty. Jak chwalić?

Autor "Małego Księcia" jako dziecko testował dorosłych, pokazując im swój rysunek węża trawiącego słonia. Większość myślała, że to kapelusz, a Saint-Exupéry był zmęczony tym, że dorośli nigdy nie potrafią sami zrozumieć. "A dzieci bardzo męczy konieczność stałego objaśniania". A jednak - dopiero dziś to wiem - prosząc o objaśnienie, reagowali w najlepszy możliwy sposób...

Sama tak dobrze to pamiętam. Zażenowanie, gdy dorosły wpadał w sztuczny zachwyt nad tym, co jako dziecko właśnie robiłam. Rysunek (np. z zachowaniem perspektywy, te imponowały najbardziej) czy wianek z mleczy, uczucie takie samo. Byłam kreatywnym dzieckiem z dużą wyobraźnią i zapałem (choć jednocześnie małą wytrwałością) do prac ręcznych, wiedziałam, że stać mnie na więcej, że to, co w danym momencie widzi dorosły, to dopiero początek, że mam w głowie większe dzieło. No, nie ma się czym zachwycać! A poza tym empatię miałam rozwiniętą na tyle, żeby wyczuć sztuczność komplementów.

Uzależnieni od pochwał

DEON.PL POLECA

Mnie dorosłej sporo czasu zajęło dojście do poczucia, że własne zadowolenie jest cenniejsze od pochwały innej osoby lub co najmniej równie cenne. Publiczne wyróżnienie, zwłaszcza od szefa lub kogoś, kogo cenię i podziwiam, dalej wywołuje we mnie uczucie dumy, a co gorsza - brak takiej pochwały powoduje, że zaczynam wątpić w to, czy moja praca jest dość dobra, wystarczająca. Przekonanie, że mogę zrobić coś i to jest po prostu dobre, nawet wtedy, kiedy nikt tego nie chwali, nie zawsze wystarcza. Bo czasem wciąż głupio czekam na uznanie. Czy to skutek chwalenia za bardzo?

Agnieszka Stein, psycholog i autorytet w dziedzinie rodzicielstwa bliskości, podkreśla (m.in. w książce "Dziecko z bliska"), że chwalenie, choć w danym momencie podwyższa samoocenę, na dłuższą metę niszczy samoakceptację i poczucie własnej wartości. Utrudnia bycie kreatywnym, a dzieci często chwalone mogą uzależnić się od pochwał, gorzej znosić porażki, podejmować mniej wyzwań i ograniczać się do takich działań, w których są pewne własnego sukcesu.

Tak bardzo oczywiste i odruchowe jest mówienie "jak pięknie rysujesz", "jak grzecznie się bawisz", "jaki jesteś zdolny". Tymczasem w Danii oszczędność w komplementach jest związana z tym, że pokora jest w tym kraju bardzo istotną wartością. W rodzicielstwie przekłada się to na przekonanie, że warto pomagać dzieciom rozwijać poczucie, że są w stanie opanować daną umiejętność, unikając przy tym sugerowania, że już są mistrzami.

Wartość ciężkiej pracy

Podkreślanie zaangażowania w proces sprawia, że dzieci zwracają uwagę na to, co już zrobiły, aby odnieść sukces, i co jeszcze muszą zrobić, aby w przyszłości osiągać lepsze rezultaty. Potwierdza to Carol Dweck, psycholog z Uniwersytetu Stanforda, która od 30 lat bada amerykańskich uczniów. W ramach jednego z eksperymentów poprosiła dzieci o wykonanie zadania, po nim część uczniów była chwalona słowami: "Dobrze rozwiązałeś, musisz być bardzo inteligentny", drugiej części mówiono: "Dobrze rozwiązałeś zadanie, musiałeś ciężko nad tym pracować".

W drugim etapie ci sami uczniowie mieli wybrać zadanie łatwe lub trudne. Chwaleni za inteligencję częściej wybierali zadania łatwe, co wynikało prawdopodobnie z chęci wykonania ich perfekcyjnie i obawy przed porażką. Chwaleni za wysiłek, byli zmotywowani do wyboru zadań trudnych, traktując je jako wyzwanie, do podjęcia którego czuli się zmotywowani. Niezależnie od dokonanego wyboru na potrzeby eksperymentu wszyscy dostali to samo zadanie, określane jako trudne.

Uczniowie z pierwszej grupy szybciej się poddawali i wydawali bardziej zniechęceni, drudzy z zapałem próbowali znaleźć rozwiązanie. Okazało się, że pochwały ściśle wiążą się z postrzeganiem przez dzieci ich własnej inteligencji. U maluchów chwalonych za inteligencję, talent, zdolności, pojawia się przekonanie, że inteligencja czy talent są dane raz na zawsze i albo się je ma, albo nie ma.

Co za tym idzie, zaczynają się obawiać czynności wymagających wysiłku, jakby zbyt wiele starań miało podważyć naturalny talent. Zupełnie inaczej zachowują się dziewczynki i chłopcy doceniani za wkładany trud. Dla nich wysiłek jest czymś przyjemnym, a rozwój i uczenie się naturalną koleją rzeczy. Niepowodzenie z kolei jest motywatorem, by spróbować raz jeszcze.

To przekłada się na dorosłe życie. Według "New York Timesa" najbardziej pożądane stanowiska w pracy, włączając w to stanowisko prezesa, otrzymują osoby nastawione na rozwój - takie, które potrafią rozwiązać problem, wykazać się wytrwałością i zaangażować innych (tu także okazać im wdzięczność za ich wkład!). Z kolei osoby przekonane o swoich wrodzonych talentach i inteligencji bywają egocentryczne i nastawione na bycie w firmie gwiazdami.

Nie oczekuj efektów

Niepożądany stan to taki, kiedy dziecko często chwalone zaczyna uzależniać swoją samoocenę od kolejnej pochwały. Koncentracja na tym, by zostać docenionym, wpływa też na sam proces nauki, która staje się mniej przyjemna.

Agnieszka Stein przytacza historię chłopca, który przestał lubić rysowanie, kiedy w przedszkolu stało się ono obowiązkiem wykonywanym w wyznaczonym czasie. Dążenie do doskonalenia się jest wrodzoną potrzebą człowieka i jeśli dziecko lubi jakąś czynność, samo ma wystarczającą motywację do bycia w tym coraz lepszym.

Zwłaszcza pierwsze lata życia są czasem na ćwiczenie, gromadzenie umiejętności, poznawanie swoich możliwości. Zdaniem Stein na tym etapie rozwoju to ważniejsze niż doprowadzanie spraw do końca i uzyskiwanie określonego efektu. Dzieci uwielbiają bawić się piaskiem lub wodą - w tych zabawach są najbardziej kreatywne i skupione, prawdopodobnie na przyjemność wpływa tu brak oczekiwań jakiegokolwiek efektu pracy.

Pirat, który nigdy nie płacze

Co więc robić zamiast? Jak zareagować, kiedy na usta ciśnie się "jaki piękny obrazek"?

Możliwości jest wiele i wszystkie mieszczą się w terminie "uwagi niewartościującej", czyli takiej, która docenia działanie, a nie koncentruje się na jego efekcie. Można poprosić dziecko, żeby opowiedziało, co narysowało lub jak to rysowało. Można docenić starania, zauważyć, ile pracy lub czasu dziecko na to poświęciło, jak wytrwale pracowało na uzyskany efekt. Można po prostu podziękować - jeżeli rysunek jest prezentem. Można wreszcie ograniczyć się do zwykłego: "widzę, że lubisz budować z klocków". Tego typu reakcja pomoże też bez ściemy i manipulacji wyjść z sytuacji, kiedy przyniesiony do pokazania rysunek składa się z jednej krzywej kreski.

Mam w pamięci taką historię. To było na wydarzeniu adresowanym do dorosłych, dla dzieci zwyczajnie nudnym. Ktoś przyszedł z dzieckiem, dał mu kartkę i długopis i to dziecko, mimo gwaru, w wielkim skupieniu rysowało. W pewnym momencie chłopiec podszedł do mnie, pokazując coś, co na pierwszy rzut oka wyglądało jak kłębek czarnej wełny albo bardzo wiele pierścieni szybko obracającej się planety, w niektórych miejscach kartka była też podziurawiona. Nie pamiętam, co wtedy czułam i dlaczego zamiast odruchowego "Bardzo ładnie narysowałeś", zapytałam: "Co narysowałeś?". W odpowiedzi usłyszałam wtedy: "To jest pirat, który nigdy nie płacze!". Ten chłopiec pewnie jest już dorosły, mam nadzieję, że dalej lubi rysować.

A gdyby tak podmienić dziecko na pracownika, a rodzica na szefa? Czy mniej oceniani mielibyśmy z pracy większą satysfakcję, byli bardziej skupieni i kreatywni?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Jerzy Vetulani, Maria Mazurek, Marcin Wierzchowski

To się w głowie mieści!

Gdy Alicja śpi, budzą się neurony. Prawdę mówiąc, one nigdy nie śpią, co najwyżej potrzebują nieco odpocząć. Tym razem mózg Alicji postanowił wyprodukować nietypowy sen, podczas którego opowie, w jaki...

Skomentuj artykuł

Nie chwal dziecka za ładny obrazek
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.