Ojcostwo to nie tacierzyństwo

Ojcostwo to nie tacierzyństwo
(fot. maubrowncow / flickr.com)
Logo źródła: dts Katarzyna Gajdosz / „Dobry Tygodnik Sądecki” / slo

Przed współczesnymi ojcami są cele podobne do tych, jakie postawili sobie Kolumbowie rocznik 20. Wiedzieli, co to znaczy być patriotą w okresie niepodległości, ale szybko musieli wypracować standardy zachowań patriotycznych w czasie okupacji. Podobnie my musimy wypracować pewne wzorce, jak być ojcem w XXI wieku.

O kryzysie ojców i ojcostwa rozmawiamy z Dariuszem Cupiałem, założycielem Fundacji Cyryla i Metodego i pomysłodawcą Inicjatywy Tato.Net

Na portalu www.tato.net można przeczytać, że jesteście pierwszym pokoleniem ojców, które zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo mężczyźni potrzebują wsparcia i współpracy, aby skutecznie spełniać swoje role. Poprzednie pokolenia ojców źle wypełniały swoje role?

Od dawien dawna ojcowskie role były przekazywane przez starszych. Młodzi chłopcy przechodzili pewne formy inicjacji. Na przykład u Słowian był to zwyczaj postrzyżyn, po którym chłopcy mieli prawo wejść w świat mężczyzn. Z dumą więc nosili bat za pługiem swego ojca, chodzili na polowania, uczyli się, jak wypełniać role mężów i ojców. Dziś z uwagi na to, że przeszliśmy dwie duże rewolucje: industrialną i informatyczną żyjemy w zupełnie innym świecie. Niejednokrotnie ten młodszy ma większe kompetencje niż starszy. Nie ma więc już takich zależności. Ponieważ ojcowie nie szkolą już przyszłych ojców, zrodziła się Inicjatywa Tato.Net., by mężczyźni mogli od siebie wzajemnie czerpać inspiracje.

Przed współczesnymi ojcami są cele podobne do tych, jakie postawili sobie Kolumbowie rocznik 20. Wiedzieli, co to znaczy być patriotą w okresie niepodległości, ale szybko musieli wypracować standardy zachowań patriotycznych w czasie okupacji. Podobnie my musimy wypracować pewne wzorce, jak być ojcem w XXI wieku. Stworzyć swoisty dekalog ojców, który będzie jednocześnie dekalogiem spełnionego mężczyzny. Nie twierdzę, że poprzednie pokolenia źle wypełniały swoje obowiązki. Ich po prostu obowiązywały inne standardy, inny podział ról. Fundacja Cyryla i Metodego przeprowadziła badania, z których wynika, że co drugi ojciec uważa, iż dzisiaj trudniej być rodzicem. Wynika to zapewne z faktu, iż instytucja ojca i rodziny staje dziś przed problemami i wyzwaniami, jakich dziesięć czy dwadzieścia lat temu nawet sobie nie wyobrażaliśmy.

Twierdzi Pan, że dziś łatwiej ojcu mieć dziecko niż dziecku mieć prawdziwego ojca. Można mówić o kryzysie ojcostwa?

Można mówić o dwóch rodzajach kryzysu: kryzysie ojców i kryzysie ojcostwa. Na pierwszy składają się trzy główne problemy: zagubienie tożsamości współczesnego mężczyzny, zagubienie tożsamości ojca, niskie kompetencje wychowawcze ojców. Jako społeczeństwo zagubiliśmy archetyp męskości. To, co kiedyś było ideałem, wyśmiewa się obecnie, a dawny margines postaw społecznych jest gloryfikowany. Dzisiejsze pokolenie młodych mężczyzn jest zagubione. Nie wie, co i kogo naśladować. Jeśli wzorem jest narcystyczny singiel - to nie propagujemy postaw prospołecznych czy proojcowskich. Kryzys ojcostwa natomiast sprowadza się do wypaczenia obrazu i roli ojców w rodzinie i społeczeństwie. Za budowanie pozytywnego obrazu ojca odpowiedzialne są matki, szkoła, Kościół, samorząd, lokalne media. Szczególnie w mediach widzimy niszczenie instytucji ojca. Prasa, telewizja, radio rzadko interesują się bohaterskimi ojcami, a zbyt często dewiacją ojcostwa.

Jakiś czas temu w lokalnych mediach w Lublinie pojawiła się informacja, że ojciec zakatował dziecko. Ostatecznie okazało się, że to nie był tato tego dziecka, a mężczyzna, który przez jakiś czas mieszkał z jego matką. Temat owszem sprzedał się, ale reputacja ojca ucierpiała. Ludzie kupują informacje, gubiąc to, co istotne. A przecież wokół nas jest wielu wspaniałych mężczyzn, ojców, którzy opiekują się dziećmi niepełnosprawnymi, prowadzą rodziny zastępcze. O tym się nie mówi.

Łatwo jest samych mężczyzn nakłonić do przyłączenia się do ruchu społecznego, jaki wywołuje Tato.Net?

Tato.Net jest inicjatywą ojców z… inicjatywą. Jest skierowana do pionierów, chcących odkrywać pełnię ojcostwa, a nie do biernych nieudaczników, którzy nie radzą sobie sami z sobą. To ruch dla świadomych mężczyzn, którzy chcą efektywnie spełniać swoją rolę bycia tatą. Okazuje się, że wokół nie brakuje mężczyzn, którzy chcą być bohaterami dla swoich dzieci.

Podczas konferencji, jakie organizujemy w całej Polsce, spotykamy się z różnymi reakcjami na ideę szkolenia dla ojców. Jedni twierdzą, że to ich nie dotyczy, bo nie widzą potrzeby treningu ojcowskiego lub mają już dorosłe dzieci. Inni, że nic nie muszą robić, bo żona lepiej zajmie się dziećmi, jeszcze inni chcą się rozwijać, być lepiej przygotowanymi na wyzwania ojcostwa jutra i zapisują się na warsztaty. Jak twierdzi Przemysław Babiarz, ojcostwo jest jak maraton, wymaga treningu, by go wykonać z klasą.

Niektórzy chyba bardziej przygotowują się do roli dziadka?

Ale to też forma ojcostwa. Myślę, że nie byłoby tylu złośliwych kawałów o teściowych, gdyby ich mężowie byli bardziej aktywni i zdali sobie sprawę, że bycie dziadkiem też może generować wiele szczęścia.

Czy mężczyźni, z którymi Pan się spotyka, nie buntują się, kiedy praktycznie każe im się "rodzić" dzieci?

Badania potwierdzają, że, by prawidłowo się rozwijać, dziecko potrzebuje obecności obojga rodziców. I dobrze jeśli ojciec towarzyszy mu na każdym etapie, również prenatalnym. Ojcowie słusznie buntują się jednak, gdy zmusza się ich do tacierzyństwa, by byli takimi "matkami bis". Ojcostwo XXI w. to nie tacierzyństwo! Jest wiele postaw i stereotypów ze strony matek, które potrafią skutecznie zniechęcić do aktywnego ojcostwa. Kobiety czasem same grają na całym boisku rodzinnym, nie dając szansy na aktywność taty.

Często pytają nas, a dlaczego Fundacja pracuje z ojcami, nie robiąc niczego dla matek. Tak naprawdę Tato.Net, pomagając ojcom, wspiera kobiety i całe rodziny. Również mężczyzna, który nie mieszka na co dzień ze swoimi dziećmi, może być aktywniejszy i spełnić się w roli ojca. Ostatnio przykład tego mieliśmy podczas warsztatów dla 30 ojców - marynarzy z floty czarnomorskiej. Rozłąka z rodziną nie musi oznaczać wycofania się ze swojej roli jako męża i ojca.

Jakich więc rad udzieliłby Pan ojcom?

My mężczyźnie nie lubimy rad. To domena pań. My potrzebujemy trenerów. Życzę więc ojcom, by byli również swoistymi trenerami, autorami sukcesu dla swoich dzieci, ale też aby sami jako rodzice znaleźli trenerskie wsparcie w rozwijaniu wychowawczych kompetencji dla siebie. Odkrywanie ojcostwa jest przygodą. Podkreślam słowo przygoda, bo mężczyźni potrzebują przygód. To duchowa wyprawa w kierunku swojego dziecka. Więc wszystkim ojcom, którzy to czytają, życzę dużo dobrej energii!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ojcostwo to nie tacierzyństwo
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.