Wychowanie to nie tresura, dzieci to nie owce, klapsy to nie rozwiązanie

Wychowanie to nie tresura, dzieci to nie owce, klapsy to nie rozwiązanie
Fot. IgorVetushko / depositphotos.com

Podczas psich zawodów w pasieniu owiec sędzia ocenia styl pracy psa, jego zachowanie przy owcach, inteligencję i umiejętność samodzielnego rozwiązywania problemów. Pies, który niebezpiecznie chwyta i gryzie owce, jest dyskwalifikowany. Dlatego właśnie metafora, której użył zdobywający właśnie kiepską sławę ksiądz spod Rybnika, jest naprawdę źle dobrana.

Rózeczką Duch Święty…

Miejsce akcji: kościół. Trwa pierwszokomunijna msza. Proboszcz w dialogowanym kazaniu rozmawia z dziećmi o posłuszeństwie. Twierdzi, że rodzice muszą krzyczeć, nawet jeśli dzieci proszą, by tego nie robili, a jeśli krzyk nie pomaga, mogą dziecko zbić, bo „do jednych się dochodzi przez mózg, a do innych przez inną część ciała”.

DEON.PL POLECA

Sprawę komentuje oburzony o. Kramer, a później – Onet. W poniedziałek do kurii wpływa skarga na księdza. Proboszcz przeprasza. „Bardzo żałuję tego, co powiedziałem. Kazanie było dialogowane, słowa wypowiedziałem pod wpływem chwili. Gdybym wcześniej je przemyślał, na pewno znalazłbym lepszy przykład” – mówi w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim”.

Do historii odnosi się też kuria. „Takie słowa nigdy nie powinny paść. Są one dalece niestosowne i niezgodne z nauczaniem Kościoła” – mówi jej rzecznik. Proboszcz dostaje upomnienie kanoniczne - co w ludzkim języku oznacza, że sprawa została uznana za poważną. 

Pies może gryźć, a rodzice – bić?

To dobrze, bo podobno nie pierwszy raz takie treści pojawiały się w kazaniu. A przypadek wspomnianego proboszcza nie jest jedyny: wypowiedzi w podobnym tonie można słyszeć nie tylko od duchownych, ale także od samych rodziców, którzy po nieudanych próbach opanowania swoich emocji dochodzą do wniosku, że metody stosowane przez dziadków i rodziców miały sens. 

Tyle, że jest to ścieżka na skróty, wiodąca prosto na manowce wychowania małego człowieka. Nic to, że psychologowie biją na alarm, wołając w głos, że krzyk i bicie, czyli przemoc psychiczna i fizyczna, nie tylko nie pomaga w rozwoju dziecka, ale wyrządza trwałe szkody w jego psychice. I w relacjach z bliskimi. I wpływa na to, jak sobie poradzi w życiu. Kiedyś było inaczej - nie mieliśmy takiej wiedzy. Teraz mamy. "Kiedyś" nie może być już dłużej usprawiedliwieniem. 

Wychowanie to nie tresura, dzieci to nie owce

A pytanie, które każdy rodzic powinien sobie postawić, brzmi: czy chcę, żeby moje dziecko, gdy dorośnie, odkręcało na terapii te problemy, które właśnie mu funduję, wrzeszcząc i dając klapsy? Czy chcę w ten właśnie sposób budować naszą relację, swój autorytet opierając na starym prawie „kto silniejszy, ten rządzi”? Jak wytłumaczyć chłopcu, że ma nie bić brata, skoro tata może bić i jednego syna, i drugiego? Czy jestem otwarty na to, żeby nie tylko wymagać od dziecka, ale przede wszystkim - od siebie? 

I nie chodzi tu o obrzucanie się oskarżeniami o przemoc. Chodzi o szukanie skutecznych rozwiązań. Innych, niż zostały przytoczone na tym nieszczęsnym kazaniu. Innych, niż te wynikające z bezsilności, z frustracji, z poczucia, że wychowanie dziecka nas przerasta i nikt nas nie nauczył, jak to robić dobrze. A skoro nie nauczył - to nie nasza wina i jesteśmy zwolnieni z obowiązku szukania lepszych, naprawdę skutecznych metod.  

Chodzi o to, by nauczyć się wychowywać dzieci. By włożyć w to wysiłek. By uznać, że nie jesteśmy doskonali, więcej, że do doskonałości bardzo wiele nam brakuje – a jednak możemy zadbać o minimum: rozmowę zamiast awantury, szacunek dla cielesności drugiego człowieka. 

I dlatego to kazanie jest zwyczajnie złe: bo zamiast zachęcać nas, rodziców, do rozwoju – mówi nam: masz prawo. Jeśli bijesz swoje dziecko – nie musisz nic zmieniać. To jego wina, ono się będzie musiało z tego wyspowiadać, że tak zdenerwowało matkę, że dała mu klapsa.  

To nie jest łatwe, ale jest lepsze. I możliwe

„Wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę” Tak, to słowa Pisma Świętego – z trzeciego rozdziału Apokalipsy. Tak mówi Bóg. Ale karcę i ćwiczę nie znaczy: biję i krzyczę. Karcę – czyli upominam w duchu miłości. Ćwiczę, czyli wspieram w rozwijaniu potrzebnych umiejętności.  

Rodzicielstwo to nie psie zawody w pasieniu owiec – ale jak byśmy się czuli, gdyby to jednak były zawody, a za gryzienie ktoś nas jako rodziców po prostu zdyskwalifikował? Czy w ogóle bierzemy taką opcję pod uwagę?

I dwie rzeczy są dobre w tej zdumiewającej odsłonie pierwszokomunijnego kazania. Pierwsza jest taka, że może nagłe przeniesienie się z duszpasterstwem na Youtube sprawi, że z ambon będzie się głosić mniej głupot. Jeśli nie dlatego, że głupoty, to dlatego, że lepiej się nie narażać. Nie chodzi o to, żeby nie mówić rzeczy prawdziwych, ale niewygodnych, o nie. Chodzi o to, żeby brać odpowiedzialność za słowa, które – wypowiadane z autorytetem – wciąż mają wpływ na ludzkie serca i sumienia.

Druga sprawa jest poważniejsza: obiegające polski Internet kazanie nie jest tylko ciekawostką samą w sobie. Ono jednak, mimo wszystko, pokazuje, jak jest. Pokazuje, że wciąż nie mamy nowego pomysłu na wychowanie, gdy stare koncepcje, jak krzyk i bicie, przestały się już sprawdzać. I byłoby pięknie, gdyby z ambony ktoś w prosty, mądry sposób mówił nam, jak wychowuje nas Bóg i jak my możemy w duchu Jego mądrości wychowywać nasze dzieci – zamiast odruchowo zalecać nam stare, nie sprawdzające się rozwiązania, a później za nie przepraszać.

 

Małżeństwo, rodzina, relacje - w tych książkach znajdziesz cenne rady. Wpisz kod MDR21 i skorzystaj z rabatu (35 proc.).

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Mika Dunin

Niektórzy będą wkurzeni. Niestety, nie znam lepszego - a przy tym mniej drastycznego od tragedii, wypadku, nieszczęścia - sposobu, żeby zatrzymać się w tym szalonym biegu i zacząć się zastanawiać nad własnymi przekonaniami i poczynaniami.

Skomentuj artykuł

Wychowanie to nie tresura, dzieci to nie owce, klapsy to nie rozwiązanie
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.